Biegłam nocą przez miasto. Półnaga. Piersi na wierzchu. Bolały. Nabrzmiałe, spuchnięte, pęczniejące, obrzęknięte z każdym dniem coraz bardziej. Skóra je tuląca błyszczała jak rybia łuska w świetle wieczornych witryn sklepowych. Popękała, a z brodawki zaczął wyciekać jad zalewając brukowe chodniki.
Najpierw spłynął żal - gęsty, sinofioletowy dokładnie takiej barwy jak jej spierzchłe wargi, które całowałeś na wietrze. Potem ciało opuściła zawiść - rudobrązowa siara, zalegająca w zardzewiałych przewodach mlecznych, przypominająca barwą jej włosy, aż wreszcie wytrysła zielonożółta ropa. Mieniła się niepokojącym blaskiem, dokładnie takim jaki czyhał w Twoich oczach.
Biegłam nadal. Powoli zaczęłam opadać z sił. Nie tęskniłam za uchodzącym ze mnie życiem. Padłam na skrzyżowaniu pomiędzy drogerią, a cukiernią Dantona. Nie czułam bólu, jedynie ulgę, że to już koniec. Na mętnie zarysowanym horyzoncie pojawiła się blada postać krępego Mortiego. "Morti! Pomóż mi wstać! Wymarz wszystkie wspomnienia abym mogła zacząć od nowa. Teraz nie popełnię tych wszystkich błędów! Będę dobra! Obiecuję! Ułożę się w jego życiu dokładnie tak aby do niego pasować... Nie?! Ignorujesz mnie?! Jeśli mi nie pomożesz, to wyłupie mu oczy, by jej nigdy nie zobaczył! Wygolę mu włosy by wraz z nimi stracił swoją siłę! Wydrę mu serce by nigdy do nikogo nic nie poczuł! Morti! Zlituj się nade mną! Ty jeden mnie rozumiesz! Idziesz? Odchodzisz?! Nie! Nie! Nie! Proszę, nie... cóż... zdeptałeś mnie ot tak, po prostu, jak robala. Nic niewartego stawonoga. Byłam dla Ciebie tylko przeszkodą na drodze, częścią chodnika, martwą już prawie naturą. Pamiętasz jak było kiedyś? Wyczekiwałeś pod moim oknem aż nastanie mrok, a w moim mieszkaniu zapalą się światła i zacznę rytuał. Od kostek aż po szyję smukłymi dłońmi otulać ciało piżmowym musem. Rozpuszczę kasztanowe włosy i zacznę wić się zmysłowo, eksponując wydatny łuk bioder i dolinę talii. Układałam się jak pionowa fala kobiecego piękna. Czułam jak bardzo mnie pragniesz. Słyszałam jak głośno płaczesz odchodząc. Wracałeś zawsze licząc na cud. Byłeś żywym symbolem niestrudzonej nadziei... więc dlaczego to się skończyło Morti?"
Zaczął padać deszcz. Zasmakowałam nieczystości ulicy. Po chwili stałam się nimi. Płakało niebo nad swoją marnotrawną córą. Kiedyś cieszyłam się słońcem i chciałam urodzić dwójkę dzieci. Chodzić do pracy, mieć męża i zielony, flauszowy płaszcz idealnie pasujący do sylwetki. Odwiedzać przyjaciółki, pić kawę i niewiele płakać. Oglądać filmy, dopieszczać detale i kupić małe auto, które mało pali "po mieście". Czytać książki i odwiedzić Chiny... ale pojawiłeś się Ty. Potem już nic nie pamiętam. Wiem tylko tyle, że przez chwilę było mi dobrze, a następnie popłynęły łzy, które były Jej śmiechem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt