Jeździłem przez kilka lat doskonałym pod wieloma względami samochodem, który miał jednak tę wadę, że popielniczka była umieszczona na lewych drzwiach. Wszyscy wiedzą, że prowadząc samochód trzyma się kierownicę lewą ręką, prawa zaś jest wolna i służy do zmiany biegów oraz uruchamiania różnych urządzeń. Jeśli ktoś pali siedząc za kierownicą (a przyznaję, że to brzydki nawyk), trzyma papierosa w prawej ręce. Jeśli w tej sytuacji chce się strzepnąć popiół na lewo od lewego ramienia, trzeba wykonać skomplikowaną operację, odrywając przy tym wzrok od jezdni. Jeśli samochód osiąga, jak to było w przypadku tego, o którym mówię, sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę, strząśnięcie popiołu do popielniczki wymaga rozproszenia na kilka sekund uwagi i oznacza grzech sodomii popełniony na TIR-ze. Projektant jest odpowiedzialny za śmierć wielu osób, i to nie z powodu raka płuc, lecz wskutek zderzenia z obcym ciałem.
U. Eco, Zapiski na pudełku od zapałek
Nie do wiary, cholera, jak to mówią – jak nie urok, to sraczka. Albo, po prostu, życie to nie bajka, wszystko kiedyś musi się skończyć. Więc ja tu właśnie kończę, wbrew pozorom, moją historię.
Mówią też – przyszła kryska na Matyska. Wiedziałem, że kiedyś mnie to dopadnie, bo po pojebanej matce, która zniknęła z mojego życia dość szybko, a i na szczęście nie przyłożyła się do mojego dorastania za bardzo, zostało mi nazwisko Matysek. Ojciec jak żołnierz – nieznany. Matka, kobieta dziecko-kwiat, ofiara pokolenia lat siedemdziesiątych, z zamiłowania niebieski ptak, z zawodu hipiska. Gorliwa fanka dragów i wolnej miłości, miłośniczka zapomóg i kredytów konsumpcyjnych zaciąganych ponad miarę. Żeby życie miało dreszczyk emocji. Dzięki, zdziro. Otóż matka, gdy jej fazy orbitowały już naprawdę odlegle, po tym, jak naczytała się Chucka Palahniuka, i była pod silnym najwidoczniej wpływem jednej z jego powieści, zaczęła nagle twierdzić, że zostałem poczęty wskutek zapłodnienia in vitro, a materiał genetyczny, mozolnie odzyskany kod DNA, jaki został wykorzystany do mojego poczęcia, pochodził z cudownie odnalezionego gdzieś w Autonomii Palestyńskiej napletka samego Jezusa. Więc pod koniec życia zaczęła stawiać przede mną rozmaite cele mesjanistyczne, założyła nawet na chwilę sektę Skóra życia, której miałem być ośrodkiem, zorganizowała mi dwunastu uczniów i tworzyła podwaliny pod komunę.
Mniejsza o to wszystko, pora zabrać się za umieranie za grzechy, i tylko dlatego o tym wspominam.
Mam sto siedemdziesiąt sześć wiarygodnych tożsamości, wzajemnie sobie zaprzeczających, każda z nich zdążyła już sobie wyrobić szacunek i poważanie, a internauci dawno już się z nimi oswoili i liczą ze zdaniem dosłownie wszystkich. Z powodzeniem prowadzę kilka poczytnych, opiniotwórczych blogów, wypracowałem kilka tysięcy skutecznych sztuczek na zacieranie śladów, a mimo tego i tak znaleźli sposób, żeby dobrać mi się do dupy.
Postarali się, trzeba przyznać, co chyba mogę poczytywać sobie za komplement.
Ale po kolei. Musisz wiedzieć o mnie coś ważnego. Jestem zawodowym hejterem. Cholernie dobrym i skutecznym, z setkami potwierdzonych zestrzeleń.
Zarabiałem ciężką kasę na dyskredytowaniu osób, firm, korporacji, produktów – wszystko jedno czego – w sieci. To bajecznie proste, nawet nie wiesz, jak bardzo. Krytykujesz rzeczowo, dowcipnie i ostro dany produkt. Wszędzie. Na portalach społecznościowych, opiniotwórczych, ogólnych, serwisach aukcyjnych, w porównywarkach cen, wszędzie, no. Producent zaczyna właśnie tracić słupki sprzedaży, jak jesteś dobry. Wtedy piszesz maila do jego konkurencji, załączając stosowne linki. Obiecujesz, że jak zechcą nawiązać z tobą współpracę, z delikatnej szydery przejdziesz do ostrej artylerii i zniszczysz tamten produkt. A potem subtelnie grozisz, że jak nie będą zainteresowani współpracą, to ty zainteresujesz się także i ich produktem. W końcu krytykować w sieci można wszystko i wszędzie. Przeważnie oferta współpracy pojawia się po góra trzech dniach. Zasiane wcześniej ziarno już zdążyło zakiełkować, więc uderzasz ostro na obrany wcześniej produkt do zniszczenia. Do tego stopnia, że sprzedaż spada, spada, pikuje, trach. Mam na koncie upadek dużego dewelopera, dwóch korporacji finansowych i kilkunastu firm. Wycofanie z rynku niezliczonej ilości produktów, od past do zębów, przez panele podłogowe, proszki do prania, świetlówki LED, prezerwatywy, odzież, po dwa modele samochodów. Świat jest teraz cholernie mały, bez problemu można działać globalnie, nie mów, że masz co do tego wątpliwości.
Jak jesteś naprawdę dobry, potem wszystko dzieje się już lawinowo. Robota dosłownie sama się znajduje, stratedzy marketingowi i piarowcy z własnej inicjatywy cię znajdują i proponują zlecenie na konkurencję. W cztery lata działalności dorobiłem się tyle kasy, ile porządny polski piłkarz pierwszoligowy zarabia w połowę kariery.
Hejting ma kolosalną przyszłość. Ale trzeba się pilnować, nie przekraczać pewnej granicy. Teraz o tym wiem, ale teraz, to już jest za późno.
Jeśli chcesz iść w moje ślady, pamiętaj, aby unikać zleceń na korporacje o zasięgu międzynarodowym, na polityków i na przedstawicieli kościoła. Nawet mafii możesz dupę obrabiać, ale tych trzech nie ruszaj.
Interes szedł świetnie. Zlecenia się sypały jedno za drugim, produkty opuszczały rynek, firmy upadały, moje konto, obrastało kolejnymi funduszami. I wtedy, jakoś tak nagle, w natłoku pracy, przyjąłem trzy wielkie zlecenia – na biskupa, którego trzeba było wrobić w pedofilię, polityka, którego należało oblepić podejrzeniami o korupcję przy przetargach na dwa węzły autostrady, oraz na kompanię paliwową, która miała jakoby rozcieńczać paliwo do tego stopnia, że uszkadzało bezpowrotnie samochody. No i poszło, do roboty ostro ruszyłem, skutek osiągnąłem po niespełna trzech miesiącach.
Po czterech miesiącach, przestała mi działać karta kredytowa, nie mogłem się zalogować na konto w banku, odcięto mi Internet, zaraz potem zamilkł mi też i telefon. W niewyjaśnionych okolicznościach spłonęło moje mieszkanie. Przestałem istnieć w wielu miejscach, ewidencjach i różnych spisach. Na policji się dowiedziałem, dzwoniąc z budki, że osoba o przedstawianym przeze mnie nazwisku nie istnieje, ale będą wdzięczni za wszelkie informacje na temat miejsca przebywania tej osoby, gdyż jest poszukiwana międzynarodowym listem gończym w sprawie podejrzenia o terroryzm.
W małym barze, zerkając na wywieszony pod sufitem telewizor, zobaczyłem na dolnym pasku pewnej stacji informacyjnej newsa, że kuria złożyła pozew o działalność przestępczą na wielką skalę pewnej sekty religijnej o nazwie Skóra życia, na której czele, oczywiście, zgadnijcie, kto stoi.
Potem zobaczyłem swoje zdjęcie i numer telefonu na policję oraz ABW, a także bodajże Interpol.
Wtedy jeszcze miałem nadzieję na ucieczkę, zniknięcie, rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Ale ostatnie dwa tygodnie zweryfikowały moje możliwości i szanse. W międzyczasie był przecież ten wybuch w metrze i list samobójczy moich dwunastu apostołów, który opublikowały wszystkie największe dzienniki w Polsce.
Dziś popijam ostatnią szklaneczkę dobrego alkoholu i palę najprawdopodobniej ostatniego papierosa w życiu. Wiedzą, gdzie jestem. Idą po mnie, z jednej strony policyjny oddział antyterrorystyczny, z drugiej rozjuszony tłum fanatyków religijnych, żądających mojej głowy, a może jaj.
Trzymaj się, hejterze, uważaj na siebie, muszę lecieć. Koniec przekazu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt