Rozdział III
W pokoju narad w komisariacie policji siedzieli inspektor Wiatr, komisarz Mazur oraz nadkomisarz San. Referowała ta ostatnia.
- Oględziny miejsca zbrodni niewiele nam na razie dały. Dziewczyna leżała na łóżku, związana i zakneblowana. Na twarzy ślady krwi, prawdopodobnie została pobita.
- Przyczyna śmierci? – zapytał Wiatr
- Na ciele brak obrażeń, jeśli nie liczyć tych śladów na twarzy i pręg po więzach na nadgarstkach i kostkach. Czekamy na wyniki sekcji zwłok – odpowiedział Mazur
- Motyw? – indagował dalej naczelnik wydziału.
- Seksualny – wypalił bez namysłu Mazur.
- Nie byłabym tego taka pewna – San pokręciła przecząco głową
- A to z powodu? – Wiatr podniósł głowę i spojrzał w twarz Olgi, Mazur nachmurzył się.
- Panienka, tj. ofiara została znaleziona kompletnie ubrana. Żadnych śladów zgwałcenia…
- Taki z pani anatomopatolog? – zapytał ze złością w głosie Mazur.
- Komisarzu, gdyby morderstwo było na tle seksualnym, to ofiara byłaby przynajmniej obnażona. On ją tylko przywiązał do łóżka i zakneblował.
- Wiadomo, że morderca był sam?
- Tak. To znaczy, domniemany morderca. Tyle zeznała koleżanka zamordowanej, ta Joanna Maślińska vel Dalila. Ona prawdopodobnie widziała zabójcę, albo też ostatniego klienta ofiary. Tyle, że jak zobaczyła zwłoki wpadła w histerię i do tej pory nie mogliśmy z komisarzem Mazurem zadać jej ani jednego pytania więcej.
W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu wszedł sierżant Michał Olszewski z plikiem papierów w ręku.
- Pani nadkomisarz – zwrócił się do Olgi – protokoły z oględzin.
Olga wzięła z rąk Olszewskiego dokumenty i szybko zaczęła przebiegać po nich oczami. Zatrzymała się w pewnym miejscu tekstu. Jej brwi uniosły się na znak zdumienia, po czym opanowawszy się, czytała dalej. Gdy skończyła podała papiery Wiatrowi.
- Na spodenkach ofiary ślady spermy – przeczytał na głos inspektor.
- A więc jednak! – zawołał tryumfalnie Mazur
- Jakiś pieprzony nekrofil – rzekła Olga – Albo…
- Albo? – powiedział Mazur, powtarzając jak echo ostatnie słowo nadkomisarz San.
- Albo fetyszysta, który marszczy Freda nad związaną dziewczyną – dodała Olga sięgając ponownie po dokumenty przyniesione przez Olszewskiego.
Z pliku papierów wybrała jeden. Był to wstępny protokół sekcji zwłok. Olga odszukała rubrykę, w której wpisano przypuszczalną godzinę śmierci.
- Raczej fetyszysta – rzekła z przekonaniem – bo Dalila zeznała, że jej koleżanka wyszła z klubu z klientem o 19, a zgon nastąpił po 23, a więc kilkadziesiąt minut przed znalezieniem zwłok. Prostytutki raczej nie spędzają z jednym klientem aż 4 godzin. Z tego wynika, że kiedy morderca wychodził, dziewczyna żyła.
- W takim razie trudno tu mówić o morderstwie. Może panna miała jakąś ukrytą chorobę. Nie wiem, problemy z sercem, cukrzycę… – rzekł Mazur, ale widząc powątpiewający wzrok Olgi zamilkł, a po chwili dorzucił – Zastanawia mnie tylko, czemu, skoro masturbował się nad nią, to nawet jej nie dotknął – Marek Mazur zastanowił się głęboko.
- Tej sprawy teraz nie rozstrzygniecie. – zakończył naradę inspektor – Ty pojedziesz do klubu i przesłuchasz właściciela. Przyciśnij go trochę na okoliczność stręczycielstwa. Zresztą – wiesz co masz robić.
- Tak jest panie inspektorze! – przesadnie ozwał się Mazur
- Nie błaznuj – skarcił go dowódca i zwracając się do Olgi zakończył – a pani pojedzie do rodziców tej drugiej. Może w rodzinnym domu będzie rozmowniejsza. Potem, które z was skończy pierwsze, pojedzie do szkoły, w której uczyła się zamordowana. Wykonać.
Funkcjonariusze udali się do swoich zadań.
***
Samochód prowadziła starsza posterunkowa Agnieszka Marzec. Ona jedyna przychodziła na służbę w mundurze. Formalnie nie była pracownikiem Wydziału. Dopiero zaczynała swą karierę w Policji, ale za to pod jakim okiem! Olga San była dla niej prawie niedościgłym wzorem, coś jak mistrz Jedi dla swego padawana. Agnieszka starała się we wszystkim naśladować swą mentorkę. Teraz jechały razem, aby w domu rodzinnym Joanny Maślińskiej dokonać jej przesłuchania. Był to bowiem jedyny świadek, który widział potencjalnego zabójcę Sylwii Stasiak.
Olga nie była w najlepszym nastroju. Sprawa, którą zaczęli wspólnie z tym nadętym komisarzem przypomniała jej pewne wydarzenie z czasów, gdy była nastolatką. Przymknęła oczy i, jak na zawołanie, najgorsze wspomnienie z lat młodości powróciło.
Agnieszka gwałtownie przyhamowała, bo jadący prawym pasem volkswagen passat nagle zmienił pas ruchu. Nadkomisarz Olga San, jakby wyrwana ze snu rozejrzała się półprzytomnie wokoło. Radiowóz zbliżał się do skrzyżowania ulic Świętokrzyskiej i Górnej. Za chwilę mieli skręcić w owo osławione Przytorze. San wzdrygnęła się, jakby z obrzydzeniem. A może z lękiem?
Ona to bowiem była ta nastolatką, która w owe piątkowe popołudnie dwudziestego siódmego listopada przed czternastu laty wyszła z baru „Beta” i zamiast iść okrężną drogą do domu dziadka, poszła prosto przed siebie…
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt