Wersja poprawiona:
Bardzo dawno temu żyła sobie niezwykła dziewczyna imieniem Nadia. Przyszła na świat w mroźnym, dziwnym kraju, gdzie zdarzało się wiele strasznych rzeczy.
Nadia miała piętnaście lat i ani dnia więcej. Mijały kolejne dni, tygodnie i miesiące, nawet jesienie wiosny i zimy, a dziewczyna nadal była w tym wieku. Przeminął wiek, może dwa, ona dalej nie postarzała się ani o minutę.
Nadia była podróżniczką, nigdzie nie zatrzymywała się na długo i nikt nie znał jej serca. Pozostawiała po sobie wspomnienie chłodu i opanowania, nie widywano u niej ani uśmiechu, ani łez. Dziewczyna miała jedno marzenie, chciała zobaczyć cały świat.
Niestety, pewnego dnia zakochał się w niej chłopiec imieniem Feng, który pochodził z małego państwa na wschodzie.
Czas biegł, chłopiec dorastał, rosła jego miłość do zimnej jak lód Nadii. Podążał za nią gdziekolwiek się udała, wiernie jak pies za swoją panią, lecz zawsze był odsyłany.
Kochał stalowe jak ostrza sztyletów spojrzenie w jej granatowych oczach. Ubóstwiał elegancki i lekki chód wybranki, a najbardziej ujmował Fenga ton jej głosu, zawsze pewny i zdecydowany.
- Pani – rzekł wreszcie - nie zniosę tego dłużej, kocham cię i wiesz o tym. Pozwól mi zostać, chciałbym już zawsze trzymać twoją dłoń.
Dziewczyna przeganiała go tam, skąd przyszedł, wyjąc głosem niczym śnieżna zawierucha, ale nie ustąpił.
- Pani, pozwól mi zostać. Dałbym ci serce, gdybym w zamian mógł mieć twoje.
Nadia zaśmiała się.
- Tylko tego chcesz? Mojego serca?
- Chcę, pani.
- Dobrze, więc bierz i odejdź - powiedziała, wyciągając z piersi kawałek zasuszonego mięsa. Wtedy chłopak się przeraził, serce upadło na ziemię, a dziewczyna zmieniła się w potwora.
- Jeśli miłość ma jakieś oblicze, jest ono obliczem podstępnej starej wiedźmy – rzekła jeszcze i ruszyła przed siebie.
Feng długo patrzył na drżące sinoczerwone serduszko. Jaka kobieta mogłaby się pozbyć takiego skarbu, jakim jest własne serce, i żyć dalej? - rozmyślał.
Nie mając lepszego pomysłu, włożył serce do szklanego słoika, a potem nalał wody ze źródła.
- Nie jest zła – tłumaczył sobie. - Dała mi to, o co poprosiłem.
Kierowany przyzwyczajeniem, chciał wstać i iść za Nadią, jednak szybko zrozumiał, że nie potrafi.
Przed oczyma miał jej martwy wzrok i krew na dłoniach. A teraz również brzydkie serce w słoiku.
- Zaopiekuję się tobą, serduszko. Być może, kiedy odżyjesz, twoja właścicielka zatęskni i wróci – szepnął, chowając słój do worka.
Od tamtej pory codziennie zmieniał wodę w słoiku, kupował najlepsze lekarstwa i w chłodne noce trzymał serce pod ciepłym przykryciem. Opowiadał mu, jak kocha Nadię i dlaczego jest wspaniała. Nie wiedział, czy robi to z wiary, czy przywykł do tych myśli? Nie znał bowiem w życiu innego celu.
Wrócił do domu. Powitali go rodzice i przyjaciele z dziecięcych lat.
Zanim serce w słoiku odzyskało normalny rozmiar i kształt, Feng był już dziadkiem z gromadką wnucząt. Nigdy nie zapomniał o kruchym narządzie i zawsze pielęgnował go jak wspomnienia Nadii.
Lodowa pani czuła wezwanie serca, lecz nigdy nie raczyła mu odpowiedzieć, zawiodła nadzieję jedynego mężczyzny, który pokładał w niej wiarę.
Pewnego dnia słoik się stłukł, ale Fenga nie było wtedy już na świecie. Jakiś kosmaty pies porwał zdobycz, dużą część zjadł, a resztę zakopał na później.
Nadia poczuła nagłe szarpnięcie w pustej piersi.
Zakopany przez psa kawałek serca znalazł szczur, a gdy skończył się posilać, nic już nie zostało. Dziewczyna upadła na ziemię i zmarła, nigdy nie zaznając starości.
Czy poczuła ból albo żal - nie wiadomo.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt