Whisky z poziomką - Miladora
Proza » Humoreska » Whisky z poziomką
A A A
Od autora: dla SzalonejJulki, która zdjęciem Szalonego Ojca przebranego za Einsteina odkręciła kurek. :)

 

      Moi krewni mieli zwyczaj urządzania co jakiś czas spotkań rodzinnych, na których ze szczególną przyjemnością celebrowano smak licznych potraw (i to w ilościach odpowiadających osobistym wymiarom), a także dzielono się najnowszymi przemyśleniami na temat draństwa i nieudolności naszych władz państwowych. Mogę z czystym sumieniem tak napisać, albowiem – oprócz jednej z ciotek, wszyscy odeszli już do Krainy Wiecznych Kolacji, a ta, która jeszcze nie dołączyła, na szczęście nie czyta tekstów tego rodzaju. Przepraszam, zdanie miało brzmieć: (…) a ta, która jeszcze nie dołączyła (na szczęście), nie czyta nic oprócz krzyżówek, co w zasadzie powinno zapewnić mi bezkarność. I niech ktoś powie, że interpunkcja nie jest ważna.

     Nie mam pojęcia, komu wpadł do głowy przewrotny pomysł świętowania sylwestra, co w sumie nie byłoby wcale takie głupie, gdybym nie została natychmiast zaprzęgnięta do kieratu organizatora, czyli Naczelnego Wuja. „Naczelny” wcale nie oznaczało, że pochodził od naczelnych (chociaż pochodził), ale że spełniał naczelną rolę w rodzinie, w której każdy, kto miał jakikolwiek problem z kasą, przybiegał do wyżej wspomnianego z pustą kieszenią, a wychodził z pełną. Nie ulega wątpliwości, że Wuj stał na czele wszystkich spokrewnionych wierzycieli, a ja na czele wszystkich dłużników, co było powodem, że nie tylko nie wypadało odmawiać mu udziału w szaleństwie, ale wręcz natychmiast ochoczo je podjąć, ponieważ w najbliższej przyszłości wciąż czaiła się wizja ponownego oglądania podszewki w portfelu. Grunt to asekuracja, z czego Wuj jako inspektor bankowy świetnie zdawał sobie sprawę.

     Zresztą miałam jeszcze jeden, dodatkowy dług wdzięczności, gdyż kiedyś zjawił się na obozie z mikrobusem pełnym pań i panów, po czym zawędrował z nimi do tawerny, gdzie – jak to sportowcy, zwykliśmy wieczorami wyładowywać niezużytą energię. W pewnym momencie wziął mnie na bok i wręczył banknot o sporym nominale, zupełnie nie przejmując się, że zgraja ludzi wytrzeszcza na nas oczy. Zresztą mógł ich nie widzieć, ponieważ Wuj stanowił wzór człowieka niesłychanie dyskretnego i nigdy w nikogo nachalnie się nie wgapiał. Ba, doskonale też umiał niczego nie zauważać, co w wielu sytuacjach było nader korzystne. Chociażby wtedy, gdy wracając nad ranem do domu, gdzie po nocnej balandze trup ścielił się gęsto na wszystkich możliwych leżankach, Wuj nie tylko nie spostrzegł nieboszczyków czy wyważonych drzwi do łazienki, lecz również nie przyjął do wiadomości istnienia faceta w samych gatkach, który wparował do kuchni w momencie jego porannej kawy i porwał kefir ze spiżarni, mamrocząc „dzień dobry”, czego oczywiście Wujo nie dosłyszał, choć bynajmniej nie z powodu głuchoty. Szczytem taktu było jednak pójście do piwnicy tylko po to, by dać szansę chłopakowi (nota bene leżącemu ze mną w łóżku) na dyskretne zniknięcie, oczywiście traktując to jako formę rekompensaty za zbyt wczesny powrót do domu.
Cofając się jednak do tamtej forsy – cóż, Wujek wiedział, że mam urodziny, a publiczność nie, więc zdziwienie było całkiem zrozumiałe.

     – Ale to był prezent, więc skąd ten dług? – zapytacie.

No właśnie. W wyniku tych publicznych, choć chyłkiem wręczonych pieniędzy, wzięta zostałam również za „publiczną”, co zupełnie nieoczekiwanie podniosło moje akcje u innych bawiących się dżentelmenów. Nie chcę tu powiedzieć, że owa staruszka, która zaprosiła mnie do tańca, nie była dżentelmenem, lecz że po prostu nie mogła nim być, będąc zwykłą staruszką. Zapewne również szalenie krótkowzroczną, bo zupełnie nie przeszkadzał jej mój biust, chociaż miała go na wprost oczu. Cholera, wiem, że jest nieduży, ale bez przesady.

     Co do pomysłu sylwestra – zgodziłam się oczywiście, bo takiemu człowiekowi nie warto odmawiać, zwłaszcza gdy funduje nagrody dla zwycięzców w okazjonalnych konkursach, stanowiących doskonałe uzupełnienie imprezy. Mając na względzie jego perfekcyjne opanowanie księgowości, pomyślałam, że doceni pomysł na babkę klozetową, czyli umieszczenie talerzyka przy wejściu do łazienki, w dodatku pod wielce wymownym plakatem, choć nie pamiętam już treści napisu. Docenił. Tyle że krewni nie docenili i nad ranem brzęczała tam zaledwie garstka miedziaków.
Ale mniejsza z tym.

     Elementem zaskoczenia miała też być uczta gałganiarzy, czego bynajmniej nie zdradziliśmy krewnym, tak więc, gdy przyszli w galowych mundurkach, czekał na nich przygotowany stół, chociaż zupełnie inny, niż się spodziewali. Na ciemnej politurze leżały bowiem tylko i wyłącznie serwetki wycięte z gazet. Owszem, miały odpowiednie kształty i ząbki, ale poza tym nic nie fałszowało ich siermiężnej urody. Następnym punktem programu było losowanie naczyń zapakowanych w stare czasopisma, które w formie dość niezgrabnych paczuszek zapełniały wiklinową skrzynię. Nie wiem, czy krewni mieli ubaw, ale my na pewno, gdy najbardziej elegancka z ciotek otrzymała drewnianą deskę, srebrną łyżkę wazową i kieliszek do jajek, a inna, nie mniej elegancka, wyciskacz do cytryn, cedzak oraz musztardówkę.
Wkrótce stół zaczął wyglądać niczym kram na pchlim targu. Jeden miał paterę, widelczyk i filiżankę, drugi deserowy talerzyk, kopystkę i gliniany garnuszek, a trzeci sosjerkę, srebrny nóż do ryb oraz kufel z przykrywką. To oczywiście tylko przykłady, bo krewnych było od groma.

     By sprostać wymaganiom gałganiarstwa, przystawki także przywędrowały w koszu i w podobnie „gazetowym” wydaniu. Zawinięte jak popadło, stanowiły przysłowiowy groch z kapustą, ponieważ staraliśmy się, i to solidnie, by nikt nie dostał całego zestawu przekąsek, w rezultacie czego przy stole rozgorzał burzliwy handel wymienny. Ale tym, co najbardziej utkwiło mi w pamięci, był widok Nie Mniej Eleganckiej Ciotki konsumującej auszpik z owego wyciskacza do cytryn, przy równoczesnym popijaniu go wódką z musztardówki, a także wyraz twarzy Seniora Rodu wygrywającego w jednym z konkursów wściekle różowy biustonosz retro.

     Prawdopodobnie impreza trwałaby do białego rana, gdyby nie to, że Wujo, zapewne w wyniku stresu spowodowanego trudem organizacyjnym, zalał się w pestkę równie sztywną, co nieboszczycy ze wspomnianej wyżej balangi.
Ale miał prawo, bo nie na darmo Rzymianie mawiali: Hodie mihi, cras tibi*.
Nawiasem mówiąc, mawiali także: Aut bibat aut abeat**.
Tak więc spokojnie mogę dokończyć: Habeat sibi***.

Racja, zapomniałabym. „Whisky z poziomką” to kostka cukru zalana wódką, popularna niegdyś wśród ubogich studentów, do których miałam niewątpliwy zaszczyt należeć.

 

 

 

 

_______________________________________
* Dzisiaj mnie, jutro tobie.
** Niech pije albo się wynosi.
*** Niechże sobie ma.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 13.02.2014 05:05 · Czytań: 2233 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 37
Komentarze
ajw dnia 13.02.2014 10:37 Ocena: Świetne!
Imprezki tematyczne rulez! Fajnie skrojone opowiadanko. Dowcipne i lekkie. Z sympatycznym dystansem.
Hmm.. kazdy chciałby mieć takiego wujaszka :)
al-szamanka dnia 13.02.2014 11:08 Ocena: Świetne!
Tam gdzie poziomka, tam i ja być muszę. I to koniecznie:)
I przyznam się, że z narastającym zdenerwowaniem czytałam tekst, gdyż nigdzie nie mogłam jej dojrzeć:)
Dopiero na samym końcu.
Ulga niesamowita, pomimo że jako uboga studentka nie miałam o takiej kompozycji najmniejszego pojęcia. Za to o wszelkiego rodzaju tanich grzańcach podbarwianych ratafią i jugosłowiańską, osiemdziesięcioprocentową śliwowicą(dla mocy i burzliwości:)) i owszem.
Od ostatniego więc zdania mogłam spokojnie wrócić do początku i już na luzie przeczytać tekst po raz drugi.
A świetny on, dowcipny i w cudownym stylu, jak to Ty.
Jak dla mnie, doskonała rozrywka po 16 godzinach nocnego dyżuru.
Ale się przyczepię! O matko, ja chcę się przyczepić do Mistrzyni! Niebywałe!:)


Cytat:
kupa ludzi wy­trzesz­cza na nas oczy.

Wiem, wiem, pasuje stylem do tekstu, no ale mi się kojarzy;)
Cytat:
Nie chcę tu po­wie­dzieć, że owa sta­rusz­ka, która za­pro­si­ła mnie do tańca, nie była dżen­tel­me­nem, lecz że po pro­stu nie mogła nim być, będąc zwy­kłą sta­rusz­ką.

Kompletnie mi to nie przeszkadza, ale zanim zrobią to inni zechciałam tym razem ja popełnić tę zbrodnie:):)
Cytat:
nie­mniej ele­ganc­ka, wy­ci­skacz do cy­tryn, ce­dzak oraz musz­tar­dów­kę.

Hmm, raczej nie mniej, bo właściwie tak samo
Arras35 dnia 13.02.2014 11:16 Ocena: Bardzo dobre
Witam!
Nie ma jak polska gościnność według powiedzonka korzystaj z życia. Dobra uroczystość to taka, gdzie stoły są suto zastawione jedzeniem, niekoniecznie zdrowym.
Jeżeli korzystasz z rzymskich powiedzonek to należy przypomnieć, że do ich zachowania bardzo dobrze też pasowało: "kobieta,wino i śpiew"( donna, vino e il canto)???
Sam utwór godny uwagi. :)
Arras
Miladora dnia 13.02.2014 11:23
ajw napisała:
kazdy chciałby mieć takiego wujaszka

W to nie wątpię, bo Szalonka również wyraziła takie życzenie, Ajw. :)))

Łomatulu, Al, pojęcia mi się pomyliły z rozpędu! :|
Tym niemniej miałam dobre intencje - no i już poprawione.
Zmieniłam też kupę na zgraję - faktycznie lepiej brzmi.
A "była/być/będąc" to w tym przypadku świadoma gra słów, więc zostawiam.
Dzięki, Bystre Oczko.
al-szamanka napisał/a:
jako uboga studentka nie miałam o takiej kompozycji najmniejszego pojęcia.

Biedowałyśmy zapewne w trochę innych czasach. :)

Dziękuję, kochane Dziewczyny, za udział w moich balangach.
Serdeczności :)


Arrasku:
Cytat:
dobrze też pasowało: "kobieta,wino i śpiew"( donna, vino e il canto)???

Masz rację, pasowało. :)
Co do gościnności, to następne pokolenie kultywuje w tej chwili zwyczaj zjazdów rodzinnych, na których przy zastawionych stołach najmłodsi krewni prezentują swoje pociechy, tak że grono rozszerza się z roku na rok.

Dziękuję za wizytę przy tamtym stole. :)
Serdeczności także dla Ciebie.
al-szamanka dnia 13.02.2014 11:38 Ocena: Świetne!
Miladora napisała:

Łomatulu, Al, pojęcia mi się pomyliły z rozpędu!

Hihi, droga Miladoro, ale to znaczy, że po tylu latach na obczyźnie jeszcze nie jest ze mną tak źle jeśli chodzi o polszczyznę:)
Miladora dnia 13.02.2014 11:41
al-szamanka napisał/a:
jeszcze nie jest ze mną tak źle jeśli chodzi o polszczyznę

Na moje szczęście w tym przypadku, bo chyba przygłupłam i oślepłam jednocześnie. :)))
zajacanka dnia 13.02.2014 11:45 Ocena: Świetne!
A to nam się Miladora rozbujała w prozie! :)

Na pocieszenie po smutkach powrotu, przeczytałam Twoją humoreskę i odchodzę wysoce ukontentowana. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy za pomysłowość organizatorów. Brawo!

Nie powiem, również przytrafiały mi się podobne historie. Np. impreza pod tytułem "Studniówka", na której gościliśmy oryginalnego WF-mana :), wszyscy na biało-czarno (tak, tak, takie czasy kiedyś były), a wódkę (ukradkiem) piliśmy w łazience, żeby nauczyciel nie widział. (WF-man na szczęście niepijącym był).

Bardzo radosny tekst i, jak zawsze, w doskonałym stylu.

Kisski
SzalonaJulka dnia 13.02.2014 11:59
Ooo, Milinek, dzięki stukrotne za dedykację D

Miladora napisała:
ajw napisała:
kazdy chciałby mieć takiego wujaszka

W to nie wątpię, bo Szalonka również wyraziła takie życzenie, Ajw. :)))


z barku wujaszka, poproszę następne opowiadanie o Twoim ;P
w nagrodę stawiam whisky z poziomką, bo jeszcze nie piłam takiego wynalazku, a musi być intrygujący w smaku... (po co ten cukier? fuuu... mam nadzieję, że choć zapijać nie każesz)

Buziaki gałganiarskie
Miladora dnia 13.02.2014 12:05
zajacanka napisała:
A to nam się Miladora rozbujała w prozie! :)

Wszystko przez Ciebie, Zajączku, bo utyskiwałaś, że znikłam. :)))
I przez Szalonkę, które też mi popędzała kota.

SzalonaJulka napisała:
(po co ten cukier?

Wychylało się wódkę, a kostka leżąca na dnie kieliszka była zagrychą. ;)
Taka "bida whisky".

Serdeczne dzięki - Zajączku i Szalonko - za udział w balandze. :)
Buziaki wieczyste.
Tezet74 dnia 13.02.2014 12:13 Ocena: Świetne!
Dobrze że nie piliście "na prykusku" , bo to strasznie niszczy zęby ;). Tekst jak zwykle miodny a rozwałką był dla mnie "dyskretny Wujo".
Gratuluję kolejnej świetnej prozy.
mruczol dnia 13.02.2014 14:40
O mamusiu! Jaki kochany tekst :rol:. Normalnie przepłynęłam przez niego, jakbym się całego mnóstwa takich poziomkowych... najadła? napiła? Co się z czymś takim robi :|? Niedoświadczona jestem :(.
Z całego serca chciałam się do czegoś przyczepić - zboczenie zawodowe ;). Nie dałam rady. Ululałaś mnie na poziomkowo i jeszcze mi dobrze :rol:.
Powinnam teraz powiedzieć, że odchodzę w malinowe chruśniaki, ale chyba wypadłabym nieco z tematu tą zmianą owoców ;).

Ściskam ogromnie i życzę dalszej weny twórczej :bigeek: :smilewinkgrin: :bigeek:.
Aśka ;) B) ;)

Ps. Kocham Twój styl :lol:! Ta delikatna ironia, w której można wyczuć całkowitą sympatię do wszystkiego, o czym autor pisze...
Miladora dnia 13.02.2014 15:01
Cytat:
a rozwałką był dla mnie "dyskretny Wujo".

No, on potrafił rozwalać, Tezet. :)))

Cytat:
Z całego serca chciałam się do czegoś przyczepić

Al-szamanka Cię ubiegła, Mruczolku. :)))
Aż mi wstyd za tamten błąd.

A co się robi z taką whisky z poziomką?
Wypija wódkę i przegryza kostką cukru na deser. :)

Cytat:
Ululałaś mnie na poziomkowo

Jeżeli to fajne uczucie, to przestaję mieć wyrzuty sumienia. :)

Dziękuję serdecznie - Tezet i Mruczolku - za wizytę pod moim dachem.
Miłego popołudnia. :)
Wasinka dnia 13.02.2014 23:03
Ha!
Ha!
Jaki ładny pomysł na tytuł i puentę! Aż zarechotałam.
Wujo budzi sympatię, bohaterka poprzez sposób narracji - również. Śmiga po prostu wśród słów i obrazków, jakie nam serwuje. Powiem, że jestem ukontentowana z całości, co rzadko mi się ostatnio zdarza. Taka ropucha ze mnie.
Lekko ironicznie, ale to jest taka ironia miła - jak już zresztą Mruczołek zauważyła. I poczucie humoru w sam raz.
Tylko nie wiem, co się tak narratorka przejęła wielkością piersi - wszak staruszka może wcale ich nie nie zauważyła; po prostu z natury lubiła ten kierunek i właśnie była dżentelmenem... ;)


Dobra, to ja Ci jeszcze rym wytknę (to znaczy rym na moje ucho, z czym różnie być może). No to:
Cytat:
a pu­blicz­ność nie, więc zdzi­wie­nie było cał­kiem zro­zu­mia­łe.
- nie/zrozumiałe; nie twierdzę, że w mowie zwykłej takowe się zdarzać nie mogą

I jak już się rozkręciłam, to przecinkiem zaciągnę:
Cytat:
dla zwy­cięz­ców w oka­zjo­nal­nych kon­kur­sach sta­no­wią­cych do­sko­na­łe uzu­peł­nie­nie im­pre­zy.
- pasuje mi po konkursach, i już


I jeszcze bezczelniej dodam, że po "więc" też by nie tak źle wyglądał:
Cytat:
tak więc gdy przy­szli w ga­lo­wych mun­dur­kach, cze­kał




Pozdrawiam uśmiechnięta od ucha do ucha. Księżyc także.
Miladora dnia 13.02.2014 23:30
Wasinka napisała:
jestem ukontentowana z całości, co rzadko mi się ostatnio zdarza.

Tak, tak, bądź wredna i wybredna – to działa szalenie dopingująco. :)))

Co do rymu - nie ma rymu, gdyż akcent w "zrozumiałe" nie pada na ostatnią sylabę, tylko na przedostatnią. ;)
Przecinki natomiast kupię, bo faktycznie mogą tam być, oddzielając te części zdania.

Hmm... obawiam się, że staruszka wzięła mnie za faceta, bo miałam spodnie, krótkie włosy i nierzucający się w oczy biust, który nijak nie potrafił wyprowadzić jej z błędu.

Dziękuję pięknie i z ukłonem za rechot, sympatię dla bohaterów i ścinkę-przecinkę. :)

Serdeczności od ucha do ucha, Wasineczko :)
Wasinka dnia 13.02.2014 23:35
Miladora napisała:
akcent w "zrozumiałe" nie pada na ostatnią sylabę, tylko na przedostatnią.

Noż to ja właśnie wiem, i tym bardziej się dziwnie mi zrobiło. Bo mnie się akcent przestawił na ostatnią. :) <tutaj jest miejsce na kolejne rechotanie, ale jakoś onomatopeja mi nie idzie>


Pozdrawiam, jak zwykle zahuśtana w Księżycu. :)
Miladora dnia 14.02.2014 00:43
To ja się też idę pohuśtać... rech, rech, rech... :)))
amsa dnia 14.02.2014 10:36
Miladoro - kapitalny tekst. Dowcipny, ironiczny, z dużą dozą sarkazmu na temat... elegancji przeróżnej i oczekiwań około balowych. Fragment akcji idących w górę na skutek banknotu o wysokim nominale - cudowny i jakże wiele mówiący o obserwatorach. Bardzo mi się podoba wątek rodzinnej zależności od Wuja i on sam. Musi to być człek nietuzinkowy, biorąc pod uwagę jak bardzo dyskretnie nic nie zauważa, a jego poczucie taktu (piwnica) jest naprawdę godne naśladowania. Ale Ty - jak mogłaś dopuści do tego, że przyłapał Cię in flagranti :). Musisz być czujniejsza :). Odkryłaś, że tak powiem frywolnie, swoje nowe oblicze:). Bardzo mi się ono podoba.

Pozdrawiam z uśmiechem na ustach

B)
Miladora dnia 14.02.2014 12:45
amsa napisała:
Musi to być człek nietuzinkowy,

Był nietuzinkowy, Amsia. :)
Teraz to już wszystko przeszłość, ale patrzę na nią z uśmiechem.

Miło Cię gościć pod tekstem.

Dziękuję i serdeczności posyłam. :)
Wierszybajka dnia 15.02.2014 20:29 Ocena: Świetne!
:D
Ech...
Żadna ze mnie studenta, skoro whisky z poziomką nie kosztowałam ;)
Świetna historia, zacny a jakże i wyrafinowany wręcz fenomenalny pomysł na rozruszanie zastanego towarzystwa. :lol:
Idę nadrobić moje niedoszłe poziomki.

Pozdrawiam ciepło :)
Miladora dnia 15.02.2014 21:28
Wierszybajka napisała:
Idę nadrobić moje niedoszłe poziomki.

Ale chyba nie do lustra, Wierszka, co? :)))

Witam serdecznie Ciebie i Twojego Smoka na gałganiarskiej balandze. :)

Z podziękowaniami - miłego wieczoru :)
Wierszybajka dnia 15.02.2014 21:46 Ocena: Świetne!
Miladora napisała:
Ale chyba nie do lustra, Wierszka, co? ))


Do lustra nie, tylko do rana. Mam kumpla. Jeden kieliszek dla mnie jedna poziomka dla smoka. Damy sobie radę ;)
blaszka dnia 15.02.2014 22:52
Tak zgrabnie, leciutko i ciekawie gawędzisz, że można by Cię słuchać godzinami, najchętniej na żywo, popijając whisky z poziomką. Bardzo lubię takie opowieści z klimatem dawniejszej zabawy, bo dzisiaj to chyba nieco inaczej wygląda.
Pozdrawiam z uśmiechem.
Miladora dnia 15.02.2014 23:10
Wierszybajka napisała:
Do lustra nie, tylko do rana.

Hahahaha... ale nie upij Smoka. :)))

blaszka napisała:
Bardzo lubię takie opowieści z klimatem dawniejszej zabawy,

Na całe moje szczęście, Blaszeńko. :)

Cieszę się, że ta whisky przypadła Ci do gustu. :)

Serdeczności, Dziewczyny :)
Quentin dnia 16.02.2014 12:56 Ocena: Bardzo dobre
Najpierw Whisky potem Quinta...

Lubisz, widać, prozę zakrapianą alkoholem ;)
Dopiero teraz zauważam, że warsztat w tekście ma znaczenie. Niby oczywista sprawa, ale jeśli prowadzi się zabawę w twórcę, to czasem trudno to zaakceptować. Inna sprawa, że lubię pływać pod prąd i traktować swoje teksty z nonszalancją wynikającą trochę z ignorancji, niewiedzy jak również specyficznej ideologii ;) Wspominam o tym, bo piszesz naprawdę zacnie. Nie jestem, jasna sprawa, specjalistą, ale czytało się wielkich twórców między tymi mniejszymi i nie trudno zauważyć, że masz warsztat. Pewnie to efekt wieloletniej, nie wypominając wieku, pracy. Ech, patrzy się na to z zazdrością i podziwem. To dość motywujące.

Co do samej "Whisky..." stwierdzam, że masz ogromne poczucie humoru. Co ciekawe, dość dosadne momentami ;) Niegrzeczny humor w grzecznej, ułożonej prozie. Nigdy nie próbowałem ;)

A więc teraz "Quinta..."

Pozdrowienia
Miladora dnia 16.02.2014 13:08
Quentin napisał:
Lubisz, widać, prozę zakrapianą alkoholem ;)

Cóż, nigdy nie była święta, Quen. ;)))

Quentin napisał:
Pewnie to efekt wieloletniej, nie wypominając wieku, pracy.

Kilkuletniej (nie wypominając wieku) pracy. :)
Natomiast wieloletniego czytania dobrych książek.
Zawsze fascynowała mnie swoboda narracji różnych uznanych pisarzy i jednym z moich marzeń było móc pisać choć trochę podobnie.
Ułatwił mi to fakt, że lubię pracować nad tekstem - poprawiać, zamieniać słowa, dobierać je, wsłuchiwać się w rytm i - może najważniejsze - widzieć własne błędy.
A tego widzenia nauczyłam się tu, na portalu. :)

Quentin napisał:
Niegrzeczny humor w grzecznej, ułożonej prozie. Nigdy nie próbowałem ;)

Nic nie stoi na przeszkodzie. ;)

Miło było widzieć Cię ponownie, Quentin, pod tekstem. :)
Cieszy mnie, gdy ktoś wraca.

Serdeczności z podziękowaniem :)
kamyczek dnia 21.03.2014 15:41 Ocena: Świetne!
Witaj,

Doskonały warsztat, ciekawa treść, zaskakująca puenta - to tak w skrócie o tekście.
Ech, kto by nie chciał mieć takiego zarąbistego wujka... :) Whisky z poziomką - w życiu nie wpadłabym na to, że to może być kostka cukru zalana wódką.
Znam skądinąd smak kostki cukru nasączonej alkoholem - jadłam kiedyś tzw. "płonące lody".

Zostawiam uśmiech i znickam.
julanda dnia 21.03.2014 15:50
Moje absolutne wiercipięctwo przeszkadzało mi w czytaniu, nawet pomyślałam, że takie opowieści, to ja chętnie bym słuchała, ale z czytaniem gorzej. To, że się nudzę, to już zagadka, której nie umiem wyjaśnić. Kiedy ktoś mi próbuje kwieciście opowiadać, błagam, aby to zrobił w punktach, niechbym mogła sprawnie i szybko dociec, w czym rzecz. Jeśli jednak chodzi o innego typu opowieści, to i owszem. Ale! To bardzo cenne pisanie, dla tych, którzy się mniej wiercą. ;)
Pozdrawiam, na zawsze zauroczona Ogrodem Miladory. <3
Miladora dnia 21.03.2014 16:13
julanda napisała:
takie opowieści, to ja chętnie bym słuchała, ale z czytaniem gorzej.

Faktycznie - gdy się jest zmęczonym, to trudno skupić się na tekście, w dodatku ekranowym.
Sama też to przerabiam, zasypiając nad książką. :)
Lepiej przymknąć oczy i słuchać.

Dlatego stokrotne dzięki, Kocia, że Ci się jednak chciało. :)

Buziaki wiosenne :)

Przepraszam, Kamysia - nie dostrzegłam w porę, że jest i Twój wpis. :)
Więc dla Ciebie też podziękowania i wiosenne buziaki.
W dodatku zrobiłaś mi apetyt na płonące lody - muszę spróbować przy okazji. :)

Serdeczności, Dziewczyny :)
Usunięty dnia 30.03.2014 18:31
Uśmiechnęłam się szeroko przy żarciku interpunkcyjnym. Z wiadomo-portalowych powodów. Potem się uśmiechałam z ulgą, bo cudownie jest czytać teksty, w których nie trzeba przy każdym zdaniu jeździć w górę i w dół z błędami. A przy zakończeniu runęłam na klawiaturę. Świetne to końcowe BTW.

A z tym zrobisz, co będziesz chciała:

Cytat:
ce­le­bro­wa­no smak licz­nych po­traw (i to w ilo­ściach od­po­wia­da­ją­cych oso­bi­stym wy­mia­rom), a także dzie­lo­no

Cytat:
co było po­wo­dem, że nie tylko nie wy­pa­da­ło

Cytat:
nie­sły­cha­nie dys­kret­ne­go i nigdy w ni­ko­go na­chal­nie się nie wga­piał. Ba, do­sko­na­le też umiał ni­cze­go nie

Cytat:
wi­del­czyk i fi­li­żan­, drugi de­se­ro­wy ta­le­rzyk, ko­pyst­ i gli­nia­ny gar­nu­szek


W trzecim akapicie trochę rzucają się w oczy: gdy/gdyż, gdzie, czego/niczego
Miladora dnia 06.04.2014 00:04
morfina napisała:
A z tym zrobisz, co będziesz chciała:

Nie da się, Morfka, uniknąć podobnych końcówek, zwłaszcza przy wymienianiu przedmiotów. :)
Ale przynajmniej się nie rymują.
Co do nadmiaru "nie" - takie rzeczy biorę na słuch. Jeżeli nie gryzie, zostawiam.
Ale u mnie teksty są płynne - za każdym powrotem, zwłaszcza po pewnym czasie, coś tam jeszcze zmieniam. Z tym pewnie też tak będzie. :)

Dzięki serdeczne - na pewno wezmę pod uwagę. :)

Buźka sobotnia :)
Lilah dnia 03.05.2020 16:15
Świetny kawałek, Milu! Gęba mi się uśmiechnęła od ucha do ucha, z czego bardzo się cieszę, bo dzień jakiś taki nieszczególny dzisiaj.

Z podziękowaniem :) :) :)
Miladora dnia 03.05.2020 16:23
Lilah napisała:
Gęba mi się uśmiechnęła od ucha do ucha

Mnie na Twój widok także, Lilu. :)
Ależ jesteś szybka.

Dzięki serdeczne - faktycznie dzień mamy dość nieszczególny.

Buziak. :)
pociengiel dnia 03.05.2020 17:22
To ja tylko opowiem jak zjechała do nas Warszawka. Siedzimy przy stole, przy otwartych drzwiach.
Po schodach pojawiła się córka z chłopakiem. Ten niesie dwie półlitrówki. I ja go pytam
- A ty oświadczał się będziesz?
- Tak.- Odpowiada.
- wypadałoby mnie spytać o zdanie - awanturuję się córcia.

Dodałem, ze jak nie ma bombonierki to jest cukier, też w kostkach.
A potem na melodie Finalnego odliczania zaśpiewałem

Opla nic nie przegoni
Opla nic nie dogoni
Miladora dnia 03.05.2020 17:57
Hehe... i przyjęła oświadczyny, panie F.? :)))
To może dziadkiem też już jesteś?

Ja kompletuję teraz odzywki mojego pięcioletniego wnuka.

Dzięki za anegdotkę i miłego dnia. :)
pociengiel dnia 03.05.2020 18:31
Tak.
Za dwa, trzy miesiące wprowadzą się do nowego Domu.
Dwoje wnuków 2 i 7 lat - ale między nimi mentalnie różnica pokolenia.
I śnił mi się trzeci - dwa dni temu.
Kazjuno dnia 04.05.2020 10:06
Znowu, Milu, tabletka wielosmakowa.
Nie będę się wysilał powielając komplementy, których w komentarzach było bez liku. Podoba mi się sposób Twojego pisania. Jedynie poczułem zazdrość, że Ciebie musiano akceptować w rodzinie, czego w latach studenckich nie doświadczyłem.
Ot, dowód:
Cytat:
Zresz­tą mia­łam jesz­cze jeden, do­dat­ko­wy dług wdzięcz­no­ści, gdyż kie­dyś zja­wił się na obo­zie z mi­kro­bu­sem peł­nym pań i panów, po czym za­wę­dro­wał z nimi do ta­wer­ny, gdzie – jak to spor­tow­cy, zwy­kli­śmy wie­czo­ra­mi wy­ła­do­wy­wać nie­zu­ży­tą ener­gię. W pew­nym mo­men­cie wziął mnie na bok i wrę­czył bank­not o spo­rym no­mi­na­le, zu­peł­nie nie przej­mu­jąc się, że zgra­ja ludzi wy­trzesz­cza na nas oczy.
.
Więc wujcio - rodzinny autorytet - musiał czuć do Ciebie niemałą sympatię, skoro zorganizował rozrywkową ekspedycję, by wręczyć na oczach obozowiczów pokaźny nominał.

Jako czarna owca w rodzinie, nie przepadałem za rodzinnymi imprezami. Te odbywały się na sztywno: śluby, komunie, stypy. Nigdy rodzinna balanga. Większość uczestników spozierała na mnie spode łba. Więc co tu wspominać. (Choć balangowałem niemało - by nie powiedzieć - dość ostro, wprawdzie poza kręgami krewnych).

Jako instruktor współprowadziłem dwa obozy pięściarskie i jedynym wyrazem zainteresowania moją sportową aktywnością, było raz zapytanie ciotuchny po powrocie ze zgrupowania:
"To już nie stać cię na ciekawszy pomysł spędzania lata, niż przebywanie w gronie debili o umysłach jednokomórkowców"?
I co? Miałem taką cioteczkę zaprosić do tańca? Już wolałem imprezkę poza rodzinką. I właśnie Twój tekst przypomniał o latach balang, podrywów, które niczym migawki z przygodowych filmów przemknęły mi przez głowę.

Więc nie chcąc sobie psuć nastroju gorzkim odcieniem smaku przedśniadaniowej pigułki, skupiłem się na tych przyjemniejszych.
Pobudziłaś mnie też do wspomnień pogodniejszych. Coś jak w niemieckim przysłowiu:
"Sei wie ein Sonnenuhr zähl nur sonnige Stunden" (Bądź jak zegar słoneczny, licz tylko słoneczne godziny).

I za to dziękuję, życząc miłego dnia, Kazio
Miladora dnia 04.05.2020 13:01
Kazjuno napisał:
Pobudziłaś mnie też do wspomnień pogodniejszych.

No to się cieszę, Kaziu. :)

Dziękuję za wizytę, jak zwykle, i za cząstkę Twoich wspomnień. Faktycznie chyba miałam lepiej.
Dobrego dnia. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty