Oświadczenie - amaliecoburg
Proza » Obyczajowe » Oświadczenie
A A A
Od autora: Może początek czegoś większego, może skończona całość - nie wiem. Zainspirowane maszyną do pisania z lat 50., prawdopodobnie równie naiwne, co obraz tej dekady w kulturze.

1954

 

- Johnson?

Drgnęłam na dźwięk mojego nazwiska. Można by rzec, że serce stanęło mi w gardle, gdyby nie przebywało tam już od kilkunastu minut. Widząc moją minę, asystentka poprawiła na nosie stylowe okulary w rogowych oprawkach i jeszcze raz przeleciała wzrokiem po wypełnionym drobnym pismem zgłoszeniu. Byłoby w końcu niezręcznie, gdybym zgłaszała się do podrzędnego działu segregowania dokumentów, a rozmawiała w tym celu z dyrektorką biura; lub nawet gorzej - gdyby okazało się, że ja to nie ja i na teren budynku wdarła się jakaś zdesperowana poszukiwaczka godnego zatrudnienia.

- Wchodzi pani.

Kiwnęłam głową ze zrozumieniem i zabrałam się za ogarnianie torebki, której zawartość miałam rozłożoną chaotycznie na kolanach.

- Teraz. – dodała, patrząc na mnie znad okularów. W pośpiechu porzuciłam torbę. Chloe, nudna dziewczyna (miałam okazję poznać ją kilka minut wcześniej, czekając na swoją kolej), w najbardziej oklepany z możliwych sposób postarała się dodać mi otuchy.

- Będzie dobrze, czuję to! – wykrzyknęła, po czym obdarzyła mnie szerokim uśmiechem, mogącym równie dobrze oznaczać „Życzę ci wszystkiego najgorszego, głupia suko, bo to ja chcę zdobyć tę pracę”.

Nie powiem, by specjalnie dodało mi to pewności siebie. Ściskając teczkę z moim skromnym życiorysem i nie takimi znowu oszałamiającymi referencjami, niepewnie wkroczyłam do nowoczesnego pomieszczenia. Zza biurka zerkała na mnie z zaciekawieniem smukła, starsza kobieta - wyglądała dokładnie tak, jak wyobrażałam sobie wszystkie dyrektorki. Ubrana w obcisłą, ciemnozieloną bluzkę z golfem zdjęła rogowe okulary, by lepiej mi się przyjrzeć. „Chyba wszyscy tutaj je noszą. Powinnam zainwestować w podobne”, przemknęło mi przez myśl, po chwili jednak na powrót skupiłam się na mojej potencjalnej pracodawczyni. Nie zapowiadało się, aby miała rozpocząć rozmowę; uznałam to więc za wyzwanie i zaczęłam niemrawo:

- Dzień dobry, ja w sprawie pracy na stanowisku sekretarki…

Całkowicie zignorowała moją rozpaczliwą wypowiedź.

- Ile masz lat, dziecko?

- Dwadzieścia jeden.

Odchrząknęła znacząco. Nie zapowiadało to niczego dobrego.

- Nie jesteś tak młoda, jak większość aplikujących dziewcząt. Mam nadzieję, że chociaż posiadasz stosowne doświadczenie.

- Właściwie…

- Rozumiesz zapewne – przerwała mi bez większych oporów – dlaczego najczęściej wybieramy młodsze osoby. Przede wszystkim, im bardziej zbliżają się one do wieku dwudziestu lat, tym częściej myślą o małżeństwie; my zaś niechętnie tracimy pracowników. Wyobraź sobie tylko taką sytuację – zatrudniam dziewczynę, wtłaczam ją w tajniki działania naszej firmy i przeprowadzam stosowne szkolenie, kosztujące mnie wiele czasu i wysiłku. Dziewczę pracuje przez kilka miesięcy, po czym oznajmia, iż w związku ze zbliżającym się ślubem rezygnuje z pozycji. Rozumiesz chyba, jak bardzo jest nam to nie na rękę. W twoim zaś wieku…

- Mogę zapewnić – odparłam czerwona niczym opakowanie bombonierek na Walentynki – iż w moim wypadku nie stanowi to realnego zagrożenia.

Dyrektorka uniosła idealnie wyregulowane brwi.

- Co masz na myśli?

- Cóż, nie sądzę, abym w najbliższym czasie, o ile w ogóle, jeśli brać pod uwagę… - plątałam się bezradnie. Kobieta pochyliła się w moją stronę, przypatrując mi się badawczo.

- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jesteś… Że wolisz…

Spurpurowiałam jeszcze obficiej.

- Boże, nie! Po prostu… Nie zapowiada się, aby jakikolwiek mężczyzna zainteresował się mną bardziej. W ten sposób. Tak sądzę.

Jednym ruchem ręki skończyła temat; podziwiałam tę władczość i autorytet, który bił od niej niczym aureola na średniowiecznych obrazach. Starałam się wyobrazić sobie kogoś, kto ośmieliłby się jej nie usłuchać – nie dałam rady.

- Jak rozumiem, dobrze posługujesz się maszyną do pisania?

- Dosyć dobrze, tak.

Upiła łyk kawy z designerskiej filiżanki, które widywałam tylko na witrynach sklepów.

- Podobasz mi się. Potrzebuję kogoś, kto nie będzie zbytnio działał mi na nerwy - sama rozumiesz. Szczerze mówiąc, wszystkie wykwalifikowane sekretarki doprowadzają mnie do szału tą wymuszoną uprzejmością. Najprostsza rozmowa staje się dla nich atakiem na ich pozycję, najmniejsze polecenie wykonują w strachu, że stracą w moich oczach. Nie gustuję w sztuczności, dlatego cię polubiłam. Przydałoby mi się trochę czasu do namysłu, choć, czy ja wiem… Życie przyspiesza i powinnam się do niego dostosować. Niech stracę, przyjmę cię, choćbym miała sama uczyć cię wszystkiego. Potrzebuję jednak gwarancji, że twój wiek nie stanie się przyczyną… Cóż, pamiętasz zresztą, o czym mówiłam przed chwilą. Czy jesteś w stanie mi to obiecać? Właściwie, byłoby lepiej, gdybyś podpisała stosowne oświadczenie; czuję się pewniej, mając pewne rzeczy na piśmie. Co sądzisz?

Mój mózg powoli przetwarzał przekazane mu informacje. Czy ona właśnie dała mi pracę? A oświadczenie? Oświadczenie, że nie będę chciała wyjść za mąż, w praktyce – że nie zakocham się? Czy to nie brzmiało idiotycznie?

Potem jednak pomyślałam ile mam lat, pomyślałam, jak bardzo potrzebuję tej pracy i tych pieniędzy, oraz jak długo liczyłam, że w moim życiu zjawi się ktoś specjalny, kto porwie mnie daleko, daleko od ciasnych biur i maszyn do pisania.

- Myślę, że nie byłby to dla mnie problem.

- Wspaniale. – Po raz pierwszy na twarzy mojej świeżo upieczonej pracodawczyni zagościł delikatny uśmiech. – W takim razie, od jutra zaczynasz pracę. Na twoim stanowisku będzie czekał wykaz obowiązków, dwuletnia umowa do podpisania oraz świeżutki Condor 200.

Na samą nazwę najlepszej wówczas maszyny do pisania musiałam się wyszczerzyć.

- Bardzo dziękuję. – odparłam tylko, pomna jej słów na temat wymuszonej uprzejmości. Doszłam do wniosku, że lepiej zachować powściągliwość w tej kwestii, skoro nadmiar tego współczynnika tak bardzo ją mierzi.

Z lekkim sercem opuszczałam już ukochany przeze mnie gabinet; uśmiechnęłam się tylko pobłażliwie do Chloe, która pożegnała mnie miną przypominającą grymas zdjętej z haczyka ryby. By dotrzeć do wyjścia, musiałam przemierzyć nieskończoną ilość pomieszczeń biurowych; potraktowałam to jako wycieczkę krajoznawczą i ochoczo przyglądałam się zwyczajom panującym w tej przedziwnej społeczności, zupełnie, jakbym miała do czynienia z wymierającym plemieniem Indian. Właśnie wtedy, gdy mentalnie przygotowałam się na moją wymarzoną pracę, wpadłam na najprzystojniejszego mężczyznę, jakiego nosiła Matka Ziemia; czy raczej on wpadł na mnie, nie pamiętam zresztą dokładnie. Pamiętam tylko jego zdumione oczy, gdy zaczął mnie gorączkowo przepraszać, a po chwili, na wieść, że właśnie dostałam zatrudnienie w firmie, zastanowił się chwilę i powiedział:

- Cóż, chyba powinniśmy to uczcić!

I tak zaczęły się najdłuższe dwa lata w moim życiu.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
amaliecoburg · dnia 03.03.2014 19:48 · Czytań: 307 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
amsa dnia 10.04.2014 23:38
amaliecoburg - cieszę się, że zainspirowana maszyną do pisania (kto z nich jeszcze korzysta:(, sama jestem po kursie maszynopisania, więc rozumiesz wzbudzoną nostalgię:)), napisałaś ten tekst. Uśmiechnęłam się. Masz dobry, lekki styl, czytałam z przyjemnością.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
się ślu­bem re­zy­gnu­je z po­zy­cji.
- posady
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty