Na mecz hokeja pomiędzy Czechami i Słowacją w Soczi spóźniłam się piętnaście minut. Przez ten czas Czesi zdążyli strzelić dwa gole. Okrzyki z gospody po całym osiedlu niosło echo. Szłam szybkim krokiem, mijając grupkę Słowaków, wracających ze sklepu. W reklamówkach brzęczały butelki piwa. Jeden z nich smutnie skomentował słyszane przed chwilą wiwaty: „Kurwa, Česi strelili gol”, pozostali uczcili to minutą ciszy.
W gospodzie „U Vaclava” znam wszystkich barmanów i paru stałych klientów, którzy określają siebie mianem „štamgast“. Lenka, sąsiadka z bloku i jej pies Bart byli już na miejscu. Bart przywitał mnie, szczerząc zęby. Jego trener, sędziwy pan prowadzący kursy pozytywnego szkolenia psów, podobno nigdy w życiu nie widział labradora retrievera, który w taki sposób uśmiecha się do ludzi. Bart jest po prostu wyjątkowy. Poczęstowałam go biszkoptami i zamówiłam piwo. Tego wieczoru zarówno ja, jak i Lenka siedziałybyśmy w swoich mieszkaniach, oglądając film lub pisząc na facebooku, gdyby nie artykuł, który przypadkowo przeczytałyśmy. Pewna pani psycholog odpowiedziała na pytanie singielki: „Gdzie najlepiej jest spotkać swoją drugą połówkę?“ Specjalistka stwierdziła, że należy zapisać się na kurs garncarstwa lub języka obcego, często wychodzić do ludzi oraz gospod podczas mistrzostw olimpijskich, ponieważ w tym czasie knajpy odwiedzają nie tylko fani alkoholu, ale i mężczyźni, którzy mają inne zainteresowania. Postanowiłyśmy z Lenką sprawdzić tę teorię. W świat bycia singlem po trzydziestce wprowadzam ją od miesiąca. Zdecydowanie po dwóch latach doświadczenia życia tylko z sobą, mogę służyć radą i pomocą. Lenka od czasu rozstania z Mirkiem jest trochę zagubiona, przestraszona jak mała sikoreczka, która przed chwilą wyleciała z gniazda. Widzę w niej potencjał - da sobie radę sama. Jak na razie nie idzie jej źle. Pierwszy punkt naszego planu „Filmy romantyczne kłamią“, wzięła sobie do serca i oddała wszystkie wyciskacze łez na cele charytatywne.
Zapaliłam papierosa, rozglądając się po zapełnionej sali. Żadne Nagano - jak mówią Czesi w sytuacji, kiedy coś nie zachwyca. Pomyślałam, że nieobecność pani psycholog w tej sytuacji jest nie do wynagrodzenia. Z pewnością doradziłaby nam, abyśmy wróciły do domu i przeczytały książkę, najlepiej taką, która rozwijałaby osobowość. Otaczał nas tłum grubych panów w dresach. Nie udało mi się wypatrzeć żadnej iskry w oku. Pewnie za sprawą zmęczenia po całym dniu pracy lub innych, nieznanych mi okoliczności. Lenka zaczęła czytać opisy filmów, które będą wyświetlane na festiwalu „Jeden świat“. Większość brzmiała zachęcająco. Czesi strzelili trzeciego i czwartego gola. Dwóch Słowaków, bliskich płaczu, opuściło gospodę.
- Coś ciekawego na rande.cz? – zapytała Lenka.
- Kompletnie nic. Już dawno tam nie zaglądałam. Szkoda czasu.
- Statystyki mówią, że ludzie coraz częściej poznają partnera przez portale.
- Być może – skwitowałam.
Lenka przytaknęła ze zrozumieniem, a następnie skonsumowała pół paczki chipsów. Poradnik typu „Dieta zmieni twoje życie” pozostawiłyśmy jako punkt do rozważań.
W końcu lat dziewięćdziesiątych oglądałam program telewizyjny na temat małżeńskich par z Belgii i Holandii, które poznały się przez Internet. Wtedy nie mieściło mi się to w głowie, że ludzie potrzebują komputera, aby poznać partnera. U nas na wsi dziewczyny łapały męża na dyskotece, w barze, szkole, na oazie. Życie było prostsze. W Sylwestra 2012 stworzyłam swój profil na rande.cz. Otrzymałam około czterdziestu zaproszeń do jacuzzi lub kilkanaście na wino przy kominku z dwójką panów. Początkowo odpowiadałam grzecznie "nie, dziękuję", z czasem zaczęłam je ignorować. Znalazłam kilka profili, które sprawiały wrażenie, że być może za nimi kryje się ciekawy i inteligentny człowiek. I w końcu zdarzyło się, po wymianie kilku emailów, zgodziłam się z na spotkanie w miejscu publicznym.
Krótką rundę poznania kogoś przez Internet zapoczątkował Honza. Rozwiedziony, bogaty czterdziestolatek, który wszędzie był i wszystko znał. Byłam z nim na dwóch randkach. Na pierwszej dowiedziałam się, że jego żona brzydziła się nim i nakazywała gosposi prać ubrania męża osobno. Na drugiej przyniósł mi dwa kilogramy jabłek, abym upiekła mu ciasto, ponieważ uwielbiał domowe wypieki. Na nic się zdały przekonywania, że nie umiem piec. Gdyby mógł wepchnąłby mi te jabłka do gardła.
Kolejnym nieudanym spotkaniem była randka z informatykiem Jardą. Umiał pisać, jednak niestety nie wiem czy mówił. Przez godzinę, zgniatając chusteczkę higieniczną, zdałam mu relację z całego swojego życia i zadałam z tysiąc pytań, na które nie otrzymałam odpowiedzi.
Po trzeciej randce nie zajrzałam już na portal. Ivan był serbskim arystokratą na wygnaniu, piszącym rewolucyjne wiersze. Zdjęcie, które wcześniej mi posłał, pamiętało zapewne obrady Okrągłego Stołu. Zapytał o umiejętności kulinarne i znajomość udzielania pierwszej pomocy. Przekonywał mnie o swojej wyjątkowości, posługując się w dialogu jedynie cytatami. Zamówił jedną owocową herbatę i zażądał zgaszenia papierosa.
Na wakacje wyjechałam z mamą do Bułgarii. Plaża, słońce, klub z rockową muzyką. W większości czasu rozmawiałyśmy o rodzinnych problemach. Mama tylko raz poruszyła temat mężczyzn, stwierdzając, że jeśli mam geny po niej, to nie brakuje mi seksu, jeśli po ojcu, to brakuje mi i to bardzo.
Gdy wróciłam do pracy okazało się, że dwie koleżanki są w ciąży. Kupiłam wino, wypiłam je w parku, a następnie napisałam trzy krótkie opowiadania: jęczące, płaczące i złośliwe.
Zapaliłam kolejnego papierosa, karcąc się w myślach za brak silnej woli. Atmosfera w gospodzie wrzała. Czesi prowadzili ze Słowakami już tylko 4:3. Pot zmieszał się z zapachem dymu. Lenka dziwnie posmutniała i zamówiła drinka.
- Mirek wrócił do byłej – powiedziała.
- Głupek.
- Debil.
- Idiota.
- Palant i kurwiarz.
- Lenko, nie obrażaj również siebie – zaśmiałam się.
Przytuliłyśmy się, zostając w objęciach do końca meczu. Gdy płaciłyśmy rachunek, Bart machał ogonem. Nasz bodyguard, przyjaciel, mężczyzna, który nie ma byłej ani przyszłej.
Wracając wdepnęłam w psią kupę. Zaczęłam przeklinać na czym świat stoi.
- Nie ma lepszych kobiet pod słońcem niż my. – Lenka nie ukrywała śmiechu.
- I tej wersji się trzymajmy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt