Niedostatek wiary w siebie, rodzi konfuzję pomiędzy pragnieniem a decyzją, między chęcią a odwagą Popełniamy błędy i przeżywamy je niemal jak tragedię. Spotykamy się z krytyką i traktujemy ją jako akt dezawuujący naszą osobę jako człowieka wartościowego; obarczamy się odpowiedzialnością za brak sukcesów, za niepowodzenie w pracy, za wszystko, co zdaje się nam, że jest nie do pokonania. W lustrze dostrzegamy zmarszczki, liczymy siwe włosy i zastanawiamy się nad sensem życia człowieka niespełnionego, któremu nawet drzewo wkopane w 40 roku życia już uschło a przysłowiowy syn opuścił dom rodzinny.... No cóż! Niemal w każdym z nas tkwi dziecko z zakodowanymi w dzieciństwie przekonaniami o swoich, często rzekomych wadach, za których istnienie, zazwyczaj winimy siebie... a potem dziwimy się, że nie układa nam się w życiu. Dźwigamy ze sobą bagaż nawyków lat dziecięcych. Jeżeli rodzice mają zwyczaj - też przeniesiony ze swoich dziecięcych lat - karcenia dziecka za każde przewinienie, wymyślanie mu, że jest głupie i nic nie rozumie - to pewne jest, że przerażone dziecko wycofa się z aktywności w obawie, że naraża się na niebezpieczeństwo. My jednak nie poznamy już, chyba nigdy jego możliwości.
Zdobywanie utraconego zaufania do siebie jest procesem długim, bowiem wiarę w siebie buduje się zazwyczaj od podstaw, wszak byliśmy niemal nasyceni negatywnymi ocenami naszej sprawności i niemocy. Zbyt długo uznawaliśmy oceny do nas docierające od nauczycieli, rodziców – za absolutnie prawdziwe. Wiele szkodliwych ocen o naszej sprawności intelektualnej otrzymywaliśmy, niestety w szkole. Uczeń oceniany jako przeciętny - zazwyczaj odnosi tę ocenę do siebie i uznaje się za człowieka o przeciętnych możliwościach i ograniczonej samodzielności. Oczywiście, należy oceniać krytycznie i pokazywać błędy, ale obowiązkowo należy znaleźć pretekst do podkreślenia jakiegoś pozytywnego fragmentu pracy lub zachowania - bowiem nikt nie jest zły do końca. Łańcuch takiej niemożności, braku wiary w siebie przenosi się przez pokolenia, a początki tych oczek sięgają wielowiekowej tradycji, uznającej, że kara miała uczyć posłuszeństwa, a często stosowano ją za próby samodzielności, a nagradzano za uległość. Niewiele miejsca znalazło się tam na kształcenie poczucia wartości i wiary w siebie, skutkiem czego, rosły zastępy - tak zwanych nieudaczników, a w gruncie rzeczy – ludzi, którzy nie mieli okazji odkryć swoich uzdolnień i kształcić umiejętności.
Tak już jest, że dopóki człowiek nie podejmuje decyzji, dopóty nie może oczekiwać sukcesu. Brak wiary w siebie nie pozwala podejmować odpowiedzialnych decyzji, a widząc przed sobą jakąś szanse – podejmujemy próbę; próby jednak dopuszczają porażkę ale także pozwalają usprawiedliwiać się: coś przecież zrobiliśmy, ale nie wyszło - trudno, zdarza się. Próby niezbędne są w laboratoriach, a w życiu potrzebne są decyzje. One jednak wymagają wiary w siebie... wyraził to Johann Wolfgang Goethe, w sposób następujący: „wszystko ci, bracie, pójdzie jak należy. Żyć się nauczysz - gdy w siebie uwierzysz..”
Dariusz Spanialski
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt