Do Lublina pojechałem nocnym pociągiem. O świcie byłem już w dzielnicy, gdzie zajmowaliśmy połowę bliźniaka. Kiedy otwierałem furtkę, dostrzegłem na sąsiednim podwórku pana Stefana wychodzącego do pracy. Zobaczywszy mnie, splunął pod nogi i odwrócił się, nie odpowiadając na moje pozdrowienie.
Nie zdziwiło mnie to. W sumie miał rację. Zawiodłem na całej linii. W Sylwestra miałem zająć się jego pupilem - dać mu przygotowany zastrzyk uspokajający, zanim zaczną się fajerwerki, i ogólnie pilnować, by nic mu się nie stało. Niestety, impreza, która odbywała się tego roku u mnie, rozkręciła się za wcześnie i nikt nie pamiętał o kundlu pałętającym się pod nogami. Tankowaliśmy równo i do północy wszyscy byli nawaleni w trzy dupy, a Krystian nawet zaliczył atak histerii, gdy ze zmoczonym łbem wpadł do pokoju, drąc się wniebogłosy, że ktoś chciał go utopić.
- Klapa od sedesu spadła ci na łeb, debilu! - wybełkotał Arnold i walnął mu w udo strzykawką ze środkiem uspokajającym dla Maksa. To był szczyt głupoty. Niestety, nie ostatni.
Później zaczęły się fajerwerki i wszyscy wyszliśmy przed dom (tylko Krystian spał jak zabity), no i stało się to, co nie powinno się stać. Arnold rzucił petardę, a Maks chciał ją aportować. Dalej już wiadomo. Niewiele zostało po czarnym kundlu z sąsiedztwa. Wszyscy wytrzeźwieliśmy w jednej chwili, ale było za późno. Dziewczyny podsunęły pomysł, by szczątki Maksia wynieść na ulicę i upozorować, że przejechał go samochód, ale w rezultacie zakopaliśmy go w zaspie i trzymaliśmy się wersji, że zaginął bez wieści. Niestety, zaraz po Nowym Roku śnieg stopniał i … do dziś nie mogę darować sobie tej bezdennej głupoty.
Zamyślony otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Znany zapach wypełnił nozdrza. Anka musiała jeszcze spać, bo w domu panowała kompletna cisza. Zajrzałem do jej pokoju przez otwarte na oścież drzwi i stanąłem jak wryty.
W łóżku obok nagiej Anki spała równie roznegliżowana dziewczyna z tatuażem na pośladku. Nie widziałem jej twarzy, bo leżała na brzuchu. Prawą nogą obejmowała władczo moją siostrę, a spod uniesionej ręki, wplątanej we włosy Anki, wyglądała całkiem zgrabna pierś. Poczułem, że w moich spodniach robi się za ciasno. Szybko zamknąłem drzwi i poszedłem do łazienki zmoczyć głowę, by zacząć trzeźwo myśleć.
Obudził je hałas, który zrobiłem. Najpierw do salonu weszła Anka w różowym szlafroczku jak z burdelu w Koluszkach i zaczęła się mętnie tłumaczyć. Wyjawiła mi jak na spowiedzi u księdza proboszcza, że jest zakochana w Ukraince, którą poznała na warsztatach fotograficznych, gdzie postanowiła nauczyć się robić profesjonalne zdjęcia i w rezultacie rozkręcić fotograficzny interes. Ołena, bo tak miała na imię dziewczyna z łóżka, rozbudziła w niej miłość do filmowania lustrzankami. Nauczyła, jak znaleźć oprogramowanie i pluginy do montażu filmów. Im dłużej nawijała i podawała fachowe nazewnictwo, tym bardziej nie rozumiałem, o czym do mnie mówi. W końcu pojawiła się Ołena, naga jak ją pan Bóg stworzył. Stanęła przede mną bez żadnego zażenowania i powiedziała krótko z lekkim, wschodnim akcentem:
- Kochamy się.
Patrząc na jej bosko wyrzeźbione ciało, zapragnąłem, by nie było to stwierdzenie faktu, dotyczące jej relacji z Anką, tylko pytanie skierowane do mnie, na które odpowiedziałbym: „tak”, nie unikając pokusy.
Poinformowawszy mnie o miłości do mojej starszej siostry, ruszyła w stronę łazienki, a ja, wpatrzony w jej pośladki, nie rozumiałem, dlaczego nie mogę czegoś z tym zrobić.
- Jest piękna, prawda? – wyrwała mnie z zamyślenia Anka.
- Zajebiście – westchnąłem i zagryzłem wargę.
Zjadłem z dziewczynami śniadanie i choć Ołena była już ubrana, wciąż miałem przed oczami jej sprężyste ciało. Nie mogłem na niczym skupić uwagi. Wydawało mi się, że feromony krążą w powietrzu i osiadają na grzankach, brzegu kubka, że są wszędzie i jeśli nie wyjdę z domu, wpełzną do ust, do gardła, a może nawet do rozporka i będzie po mnie. Zrobią ze mną wszystko, co zechcą, bo ja będę leżał, kwiczał i prosił o jeszcze.
Skierowałem rozmowę na bardziej rzeczowe tory i przestałem wgapiać się w usta Ołeny, które nie wiedzieć czemu, wciąż były wilgotne i rozchylone. Dowiedziałem się, że matka dostała szału, kiedy zobaczyła to, co ja dzisiejszego ranka. Wściekła się jak nigdy w życiu i zrobiła niezłą demolkę, a wezwane pogotowie zabrało ją prosto do wariatkowa, bo chciała uszkodzić boskie ciało kochanki swojej córki. Nie umiałem wyobrazić sobie matki w takiej akcji, bo oprócz wiecznego przygnębienia, nie widziałem u niej od lat żadnych emocji.
Kiedy Anka brała prysznic, a ja zmywałem po śniadaniu, poczułem przy prawym uchu słodki oddech Ołeny.
- Nie masz nic przeciwko temu, że jestem z twoją siostrą?
Zesztywniałem. Odwróciłem się gwałtownie, zobaczyłem brązowe oczy dziewczyny wpatrzone we mnie w napięciu, jej rozchylone usta, do których przywarłem w jednej chwili i natychmiast odskoczyłem jak oparzony, bo ugryzła mnie boleśnie. Przeklinając coś po ukraińsku, wybiegła z kuchni. A ja stałem dalej jak palant, nie wiedząc, co zrobić z rękami i myślami, które atakowały mnie ze wszystkich stron, jak te feromony fruwające w powietrzu.
Koniec cz. VII
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt