Niewzruszony, uległy, zasłuchany w ciszę
podług nut ułożonych pociąga klawisze
tak niepewnie, nieziemsko, do kruchości granic
szklane dźwięki wybija w lot, aż uszy rani.
Ciche, jakby rzemykiem wiązany, igielny
snopek wpół się rozerwał i duch nieśmiertelny
wyrwał nagie ramiona i prężył się miękko
lekko rozkołysaną, słabnącą piosenką.
Zapatrzony, wsłuchany w takt zaklętej matni
gładko palec przenosi na klawisz ostatni
ton w eterze wyblakły równo się kołysze,
aż ustanie i lekko zamieni się w ciszę.
2007/2008