Życie maluje najdziwniejsze historie,
a istotą biorącą w nim czynny udział jest - człowiek.
Siedziałem na ławeczce. Wokół było spokojnie i dość cicho jak w dużych budynkach. Tylko od czasu do czasu słychać było zgrzyt starych ławek. Nie usłyszałem kroków, a jednak w pewnym momencie przysiadł się do mnie starszy mężczyzna. Musiałem się w tym momencie na chwilę oderwać od rzeczywistości. Teraz nadzwyczajnie w świecie chciałem być sam. Drażniła mnie jego obecność. Przyszedłem tutaj by porozmawiać z własną duszą i z... zastanowić się nad sobą. Pomyśleć. Potrzebowałem pomocy i wsparcia istot wyższych. Spojrzałem na staruszka z wyrzutem i chciałem już wstać.
- Znam cię z widzenia. Mieszkasz kilka domów dalej – zaczął rozmowę.
- Być może – powiedziałem na odczepnego. Nie mając zamiaru nawiązywać rozmowy.
- Wiem, że nie masz ochoty rozmawiać. Jak byłem młody, w twoim wieku, też nie zwracałem uwagi na staruszków. Byli dla mnie dziwakami i ludźmi nie z tego świata. Oczywiście nie wszyscy. Nie uwierzysz, ale miłość i wiara czynią cuda.
- Hm... – mruknąłem wściekły.
- No tak, młodość ma swoje uroki. Kiedyś będziesz miał sześćdziesiąt, siedemdziesiąt, a może osiemdziesiąt lat, daj Boże jak dożyjesz. To zrozumiesz.
W tym momencie nie zrozumiałem słów starca, ale on zaczął opowiadać.
*
Stałem przed nią i patrzyłem prosto w jej brązowe oczy. Moje serce było przepełnione miłością. Jej usta zawsze mówiły do mnie: pocałuj i oddaj się namiętności. Teraz też chciałem być z nią i tylko z nią. Dotknąłem jej ramienia by przytulić. Poczuć jej ciepło, dotyk ciała, zapach i smak jej włosów.
- Kocham Cię - powiedziałem cicho.
- Odchodzę od ciebie.
Nie usłyszałem tych słów. Czy też nie chciałem ich usłyszeć? Tego już nie pamiętam. Nie wiem. To było tak dawno. Do dzisiaj zachodzę w głowę. Od kiedy pamiętam, zawsze była moją wielką i jedyną miłością. To dla niej robiłem różne dziwne rzeczy. Znaliśmy się jeszcze z piaskownicy. Później nasze drogi się rozeszły. Aż tu nagle, w pewnym momencie życia spotkaliśmy się w pubie. Ja byłem z kumplami, a ona z koleżankami na oblewaniu dyplomu. Odżyły nasze wspomnienia i uczucia. Wyznała mi, że też się we mnie podkochiwała. Teraz byłem już pewien. Moje szczęście nie znało granic. Mieszkanie razem bardzo nas zbliżyło. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Nawet teściowa mnie zaakceptowała. To był niewielki sukces. Żyłem miłością i dla niej mogłem zrobić wszystko. Nawet byłem zdolny by poświęcić swoje własne życie.
- Odchodzę.
Powtórzyła drugi raz. Te słowa odbiły się już echem w mojej głowie, aż w niej zadu dniało. Ból przeszył moje ciało. Ucisk w gardle powodował brak dopływu tlenu. Nie mogłem wymówić słowa. Nie rozumiałem, dlaczego odchodzi. Odsunęła się, a moja ręka opadła. Bezwładnie ukląkłem. Prosząc wzrokiem by została. Nasze oczy znowu się spotkały, ale ich blask zmienił się w szary smutek.
Oszołomiony słuchałem tej opowieści. Starszy mężczyzna był bardzo przejęty tym, co powiedział.
- Jutro się żenię, pierwszy raz w życiu.
- Naprawdę? – zapytałem ze zdziwieniem.
Jego wygląd wskazywał na jakieś siedemdziesiąt kilka lat i był już zmęczony życiem.
- Czterdzieści lat czekałem na tę chwilę.
- Ale dlaczego wtedy odeszła?
- Zdradziła mnie i byłą w ciąży. Nie była pewna, czy to jest moje dziecko. Kiedyś nie było badań DNA. Aż tu nagle po wielu latach okazało się, że jej mąż nie może być ojcem ich dziecka. Nie zgadzała się grupa krwi. Od tego momentu miała wątpliwości. Nie powiedziała mężowi. Może nawet coś podejrzewał, ale nic nie mówił. Pewnego razu, gdy wracał z pracy rozpędzona ciężarówka uderzyła w jego samochód. Zginął na miejscu. Tragedia! Nigdy nie dowiedział się prawdy. Może to i lepiej. A ona zrobiła badania i okazało się, że prawdopodobnie to ja jestem ojcem jej syna.
Staruszek zrobił mała przerwę. Na jego twarzy malował się wyraz zmęczenia. Jednak po kilku chwilach od nowa zaczął opowiadać.
- Odszukała mnie. Zajęło jej to ponad siedem lat. Wszystko mi wytłumaczyła. Jak mogłem jej nie wybaczyć? Przecież kochałem ją całe życie i znowu jesteśmy razem. Spełniło się moje największe marzenie i chyba jedyne.
Rozejrzał się. Zauważył starszą kobietę wchodzącą do budynku. Odwróciłem głowę by zobaczyć osobę, która zbliżała się do nas. Jak – na kobietę po sześćdziesiątce nieźle się trzymała.
- Zapraszam cię na ślub – powiedział do mnie.
Nie zdążyłem odpowiedzieć. Wstał, wyszedł z ławki i podszedł do kobiety. Cmoknął ją w policzek i razem poszli do konfesjonału trzymając się za ręce, by zdać relację z życia. Nareszcie mogą być razem. Minęło przecież tyle lat.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem na nich. W pewnym momencie zakręciła mi się łza w oku, ale powstrzymałem się. Była to dla mnie najlepsza lekcja życia, jaką kiedykolwiek otrzymałem.
Oczywiście poszedłem na ceremonię zaślubin.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt