Dług - swistakos
A A A
Od autora: W zakończeniu jest zamierzone niedopowiedzenie.

Patrzę przez okno, świeci słońce. Fajnie, pójdę na dwór i złapię trochę wiosennego ciepełka. Ubrałem letnią kurtkę i wyszedłem. Ledwo przekroczyłem próg domostwa oddzielający jego wnętrze od świata zewnętrznego, na niebo napłynęły podejrzanie czarne chmury. Skoro już wyszedłem, to twardo idę na zaplanowany spacer. Po przejściu kilku metrów czuję narastającą mokrą wilgoć na mnie, no tak, zaczęło padać. Te chmury, zgodnie z przewidywaniami, zwiastowały deszcz. No nic, ja i tak idę dalej, skoro postanowiłem iść na spacer, to pójdę, choćby nie wiem co. Chyba w złą godzinę ta myśl przemknęła mi przez głowę, bowiem w tym momencie za plecami usłyszałem zbliżający się cichy warkot silnika. Odwróciwszy głowę ujrzałem podjeżdżające auto, które z piskiem opon stanęło obok mnie. Z jego czarnego wnętrza wyskoczyło dwóch rozrośniętych panów, podbiegło do mnie i chwyciło pod ramiona. Po chwil zostałem wciągnięty do wnętrza pojazdu. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, czy wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, zakneblowali mi taśmą klejącą usta. Teraz mogłem jedynie głucho jęczeć, co też uczyniłem.

 Samochód ruszył i szybko popędził w dal. Widziałem jak nabiera prędkości mknąc przez ulice. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się, a niezbyt mili panowie wytargali mnie z pojazdu. Byliśmy w jakimś ciemnawym lokum wyglądającym na opuszczoną halę fabryczną.  Puścili mnie. Stałem na środku pomieszczenia z betonową posadzką, zdezorientowany, nie wiedząc co nastąpi dalej, albo czy w ogóle coś dalej nastąpi. Nie musiałem długo zaprzątać sobie tym myśli, bowiem za chwilę z jakiegoś wnętrza wyszedł chuderlawy mężczyzna i podszedł do mnie. Spojrzałem na jego twarz i od razu go rozpoznałem. To był on, Jędrek Zakapior, słynny miejscowy bandyta. Nie miałem pojęcia czego ode mnie chce.

- Poznajesz mnie? – odezwał się.

Potakująco skinąłem głową.

- Jesteś mi coś winien.

Wtedy przypomniałem sobie. Rzeczywiście dawno temu pożyczyłem od niego pieniądze. Były mi potrzebne na rozwój interesu. Zobowiązałem się, że mu je dostarczę i zdaje się, że tydzień temu minął termin ich zwrotu. Zakapior potwierdził moje przypuszczenia.

- Tydzień temu miałeś oddać dług – wysyczał przez na wpół zaciśnięte zęby.

Zacząłem mu tłumaczyć, że ze względu na to, iż w międzyczasie uległem wypadkowi samochodowemu, miałem wstrząśnienie mózgu i całkowitą amnezję. Tak naprawdę właściwie dopiero teraz zaczynam kojarzyć szczegóły z minionej części życia, a o długu przypomniał mi dopiero widok jego osoby.

- Dawaj kasę! – ryknął na to i przyłożył mi wyciągniętego z kieszeni gnata do skroni.

- Nie mam – odrzekłem zgodnie z prawdą.

- To giń! – wykrzyknął i nacisnął spust.

Pistolet wystrzelił, uczułem rozrywający ból w czaszce i…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
swistakos · dnia 26.04.2014 20:40 · Czytań: 851 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 21
Komentarze
Ryszard Taxidriver dnia 26.04.2014 21:04
Suchy opis kilku niezbyt wciągających faktów. Nie poczułem klimatu. Banał. Przykro mi, ale nie znalazłem nic dla siebie.
Pozdrawiam.
R. Tax.
amsa dnia 26.04.2014 21:11
swistakos - toć jak burza jest to trza siedzieć w domu, sama pogoda ostrzegała przed spacerem. Jak widać zbytni upór nie jest najlepszą cechą charakteru. Jedynie ostatnie zdanie daje jakąś nadzieję, wszak opis przygody raczej nie trup napisał. Masz sporo powtórzeń mnie, sądzę że możesz pokombinować z nimi, coby nadmiar stał się niedomiarem.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
Chyba w złą go­dzi­nę ta myśl prze­mknę­ła mi przez głowę, bo­wiem w tym mo­men­cie za ple­ca­mi usły­sza­łem zbli­ża­ją­cy się cichy war­kot sil­ni­ka. Od­wró­ciw­szy głowę uj­rza­łem pod­jeż­dża­ją­ce auto, które z pi­skiem opon sta­nę­ło obok mnie.

Cytat:
opon sta­nę­ło obok mnie. Z jego czar­ne­go wnę­trza wy­sko­czy­ło dwóch roz­ro­śnię­tych panów, pod­bie­gło do mnie
pablovsky dnia 26.04.2014 21:58
Nie Kubuś, nie kupuję Twojej historii. Jest zbyt banalna i przypomina fragment jakiegoś taniego kryminału.
Sam pomysł jest znakomity, ale nie poradziłeś sobie moim zdaniem z jego realizacją. Nie wiem, być może zostałeś ograniczony wiadomym limitem, a może nie radzisz sobie z budowaniem klimatu grozy?
Bo jeśli ktoś kogoś porywa, przystawia broń do głowy, to nie pozostaje nic innego, jak się wkurzyć, przerazić i poczuć dreszcz.
U Ciebie tego nie znalazłem. Nic, a nic. Szkoda.

W mojej prywatnej skali (0-6) otrzymujesz 1,5
henrykinho dnia 27.04.2014 15:45
Czy niedopowiedzenie? Uhh, wydaje mi się, że wystrzał, rozrywający ból w czaszce i jakże znamienny wielokropek to świadectwo śmierci pewniejsze niż sama śmierć ;) Nie, żebym życzył postaci ewentualnego spotkania z wiosennym żniwiarzem, o nie!

Przyznam, że zabrakło mi tutaj nowości - tej przysłowiowej szczypty mieszanki przypraw, której nie dane mi było wcześniej zasmakować. Jest limit miejsca i dlatego oczekiwałem porządnego kropnięcia obuchem, natomiast gangsterskie porachunki wchodzą gładko, to fakt, jednak znam je wszystkie na wylot niestety. Stąd się zawiodłem, bo wciąż wierzę, że z zaprezentowanego przez Ciebie szkieletu opowiadania - amnezji głównego bohatera i przestępczej przeszłości - można coś "nieznanego" wycisnąć. Mam przynajmniej taką nadzieję; zdaję sobie jednak sprawę, że ilość znaków przeszkadzała.

pozdrawiam
al-szamanka dnia 27.04.2014 18:56
Miałam dziwne wrażenie, czytając ten tekst.
Od początku wydawało mi się, że opisy pogody nie są realne, służą do uwypuklenia mocnego momentu na końcu, są niejako pomocą do określenia stanu.
Porachunki bandziorów też niekoniecznie realne.
No to wyjawię.
Może nie trafię.
Wygląda mi to na straszliwy atak migreny!
Straszliwy... ale niezbyt zgrabnie podany. Niestety:(

Pozdrawiam:)
Wasinka dnia 27.04.2014 19:32
Hm. Jeśli potraktować to tak, jak napisała al-szmanka, to pomysł świetniutki. Podoba mi się taka interpretacja. Tylko wówczas z tytułem można by powariować.
Ale ogólnie, jeśli jest to opowiastka o spłacie długu po prostu, to nie bardzo...
A niedopowiedzenie na końcu... Heh, może to sen był po prostu. A może nie, ale niekoniecznie bohater ginie, bo wiele rzeczy mogło się przytrafić.
Co na plus dla mnie - wydawało mi się, że chcesz z humorkiem opowiedzieć o dość w sumie dramatycznym zdarzeniu - i w zasadzie początek temu sprostał (nie mówię, że technicznie ;)). Widziałam to przymrużone oczko i luzaczki w w oczach. Pierwszy akapit więc mnie przekonuje jako taka zabawa z grozą (późniejszą). Ale potem już owa pewnego rodzaju nonszalancja poszła na stronę i zostało coś innego.

Zwróć uwagę na niesforne robaczki, na zaimki także. Troszkę tego jest do obłaskawienia.
Zapis dialogu też nie gra, zerknij:
Cytat:
- Po­zna­jesz mnie? – ( o )de­zwał się.

Cytat:
- Ty­dzień temu mia­łeś oddać dług. – (w)y­sy­czał przez na wpół za­ci­śnię­te zęby.
- podkreślona kropka do wyrzucenia. No i mała litera
Cytat:
- Dawaj kasę! – (r)yk­nął na to i przy­ło­żył mi wy­cią­gnię­te­go z kie­sze­ni gnata do skro­ni.
- Nie mam. – ( o )d­rze­kłem zgod­nie z praw­dą. - bez kropki i mała litera
- To giń! – (w)y­krzyk­nął i na­ci­snął spust.


I jeszcze tego typu sprawy:
Cytat:
Ubra­łem let­nią kurt­kę
- a w co też ubrałeś tę kurteczkę? Założyłem kurtkę / Ubrałem się w kurtkę
Cytat:
z ja­kie­goś wnę­trza wy­szedł
- niezbyt to brzmi
Cytat:
Po­ta­ku­ją­co ski­ną­łem głową.
- tutaj w zasadzie masz pleonazm, bo skoro skinął głową, to od razu wiadomo, że potakująco


No i nie stawiamy kropek po tytule.


Pozdrawiam z podwieczornym słońcem.
blaszka dnia 27.04.2014 21:55
Dla mnie bomba! Cały czas widzę przymrużone oko autora, czytając te pełną grozy opowieść., brr ;) A pierwszy akapit dotyczący spaceru - rewelka!
akacjowa agnes dnia 28.04.2014 17:28
Twój bohater miał niezwykłe parcie na spacer. To dziś wielka rzadkość. Ale wszystko jasne, bo jak ktoś się upiera na spacer, gdy zanosi się na ulewę, to musi, chcąc nie chcąc, dostać w czapę :)
Treść może mnie nie powaliła, ale początek nadrabia za środek i koniec :)
puma81 dnia 29.04.2014 08:38
Przyznam szczerze, że mnie nie powaliło, głównie sposób podania historii nie bardzo mi pasuje. Mam wrażenie tekstu pisanego "na szybko". Szkoda, gdyż pomysł na plus.
Pozdrawiam :)
zawsze dnia 30.04.2014 01:04
Cytat:
Ubra­łem let­nią kurt­kę i wy­sze­dłem

hehe, jak Wasinka chciałam zapytać, w co ją ubrałeś :) poza tym zaskoczonam "letnią kurtką", u nas się mówi o wiosennych czy jesiennych, ciepłych. bo w lato bez kurtek chodzimy :))

Cytat:
na­ra­sta­ją­cą mokrą wil­goć na mnie,

jakoś dziwnie mi to nie brzmi

Cytat:
bo­wiem w tym mo­men­cie za ple­ca­mi usły­sza­łem zbli­ża­ją­cy się cichy war­kot sil­ni­ka.
w tym momencie bowiem

Cytat:
a. Od­wró­ciw­szy głowę(,) uj­rza­łem pod­jeż­dża­ją­ce auto, które z pi­skiem opon sta­nę­ło obok mnie.

Cytat:
Teraz mo­głem je­dy­nie głu­cho ję­czeć, co też uczy­ni­łem.

a tu miesza się tryb niedokonany i dokonany

Cytat:
bo­wiem za chwi­lę z ja­kie­goś wnę­trza wy­szedł chu­der­la­wy męż­czy­zna i pod­szedł do mnie.

za chwilę bowiem + wyszedł/podszedł

Cytat:
Nie mia­łem po­ję­cia(,) czego ode mnie chce.


Cytat:
Rze­czy­wi­ście(,) dawno temu po­ży­czy­łem od niego pie­nią­dze.

Cytat:
- Nie mam. – od­rze­kłem zgod­nie z praw­dą

bez kropki

+ zaimki, zaimki, zaimki

A ja tu, niestety, nic do wyniesienia nie odnalazłam, ot, opowiastka. Sposób zapisu naprawdę nie pomaga, może gdyby ugładzić, wyprasować... no nie wiem, ech. Dreszczy zabrakło, wiosny było trochę, a deszczu aż w nadmiarze :)


Pozdrawiam
Wasinka dnia 30.04.2014 09:15
zawsze napisała:
poza tym zaskoczonam "letnią kurtką",

Ooo, a u nas też jakoś ubieramy kurtkę w "letniość". :)
pablovsky dnia 30.04.2014 16:51
A u nas mówi się "katana" na kurtkę wiosenno-letnią :p (Wezmę katanę, bo może gibać!) :)
swistakos dnia 30.04.2014 16:59
Nie spodziewałem się, że moja "letnia kurtka" wzbudzi tyle emocji . :) Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze. :)
mike17 dnia 30.04.2014 20:42
Kuba, nie przeklinaj mnie po czasu kres, ale to nie jest dobre opko...
Mam wrażenie, jakby powstało w pięć minut i w takiej też formule zostało naprędce spisane.
Fabuła ograna do bólu, nic nowego, wręcz starego, ileż tego już było w kinie czy w książkach.
Jakoś tak się poczułem, jakbyś nie potraktował tematu na serio.
Bo ani dreszcza, ani całej reszty.
Jest treść poprawnie spisana i tyle.
Pomimo szczerych chęci jakoś nie zagadało.
Jeśli miałeś na myśli pokazanie czegoś ostrego, to wierz mi, widziałem w życiu tyle okrucieństwa, że to opko to jak bułka z masłem, wchodzę, wychodzę i co?
I nic.
Sorry za szczerość, ale Kubuś nic nie wyniosę z tego kawałka.

Trzym się i dawaj do przodu :)
Wasinka dnia 30.04.2014 20:55
pablovsky napisał:
A u nas mówi się "katana" na kurtkę wiosenno-letnią

W latach osiemdziesiątych (ekhm), gdy młodzieżą byliśmy, nazywaliśmy tak kurtkę dżinsową.
Ale w Poznaniu to taka gwarowa kwestyjka raczej, zdaje się.

:)
pablovsky dnia 30.04.2014 21:14
Dokładnie, Wasinko. Dżinsowa jak najbardziej. Typowa na wiosenny dzień. Sam miałem taką katankę z wielkim napisem z tyłu: MODERN TALKING :p
To Ty byłaś młodzieżą w tamtych latach? Patrząc na Ciebie, sądziłem, że ledwo trzydziestki dobijasz :)
labedz dnia 08.05.2014 09:49
U nas kurtka letnia, to kurtka letnia zawsze była, kurtka wiosenna to była wiatrówka, a kurtka dżinsowa to katana...
Swoją drogą, jak nad tym pomyśleć, to na wiosnę strasznie orężowo się robi na ulicach - dużo uzbrojonych osób można spotkać: jedni mają ze sobą wiatrówki, inni noszą katany (tradycyjna nazwa dla samurajskiego miecza)... Strach się bać.;)

A teraz o tekście. Co do pierwszych odczuć:
podobnie jak Heńkowi, pierwsze co rzuciło mi się po przeczytaniu, to fakt, że zamiast obiecanego niedopowiedzenia w końcówce otrzymałem taaaaki pewnik, że aż nie ma się nad czym zastanawiać.
Całość nie za bardzo przypadła mi do gustu, Świstakosie. Ani historia, ani jej styl opowiadania. Bohaterowie też jacyś tacy mało pełni czegokolwiek.
Pozdrowiska!
blaszka dnia 09.05.2014 09:12
Jestem zaskoczona ilością uwag krytycznych. To mój ulubiony tekst konkursowy. Czytam go sobie od czasu do czasu, za każdym razem z uśmiechem ;)
Usunięty dnia 09.05.2014 11:48
Piszesz - "W zakończeniu jest zamierzone niedopowiedzenie." Tylko widzisz, cały tekst prowadzisz na zasadzie bardzo mocnych (zbyt mocnych) domówień, za bardzo chcesz czytelnikowi wszystko wyjaśnić jak przedszkolakowi, i potem takie groźby odautorskie nie robią wrażenia. Bo gdyby ich nie było, nikt nawet nie pomyślałby, żeby szukać drugich den.
To jest główny minus Twoich tekstów, bo nie tylko tego akurat.

Druga sprawa to monotonna narracja. Krótkie, szarpane zdania, które sprawiają, że mamy wrażenie, jakby akcja stała w miejscu, a przy tekstach z "szybko przemieszczającą się fabułą" trochę to razi. A do tego mnóstwo rymów, co psuje odbiór jeszcze bardziej.

Potem powtórzenia. Mam wrażenie, że próbowałeś momentami używać ich celowo - niestety, w większości przypadków nie wyszło i brzmią fatalnie.

Jest trochę lepiej od poprzedniego Twojego tekstu, który czytałam, ale jakoś mam wrażenie, że mało trenujesz. Zbyt mało.

Cytat:
Pa­trzę przez okno, świe­ci słoń­ce. Faj­nie, pójdę na dwór i zła­pię tro­chę wio­sen­ne­go cie­peł­ka. Ubra­łem let­nią kurt­kę i wy­sze­dłem. Ledwo prze­kro­czy­łem próg do­mo­stwa(,) od­dzie­la­ją­cy jego wnę­trze od świa­ta ze­wnętrz­ne­go, na niebo na­pły­nę­ły po­dej­rza­nie czar­ne chmu­ry. Skoro już wy­sze­dłem, to twar­do idę na za­pla­no­wa­ny spa­cer. Po przej­ściu kilku me­trów(,) czuję na­ra­sta­ją­cą mokrą wil­goć /a wilgoć może nie być mokra?/ na mnie /zbędne dopowiedzenie/, no tak, za­czę­ło padać. Te chmu­ry, zgod­nie z prze­wi­dy­wa­nia­mi, zwia­sto­wa­ły deszcz. No nic, ja i tak idę dalej, skoro po­sta­no­wi­łem iść na spa­cer, to pójdę, choć­by nie wiem co. Chyba w złą go­dzi­nę ta myśl prze­mknę­ła mi przez głowę, bo­wiem w tym mo­men­cie za ple­ca­mi usły­sza­łem zbli­ża­ją­cy się cichy war­kot sil­ni­ka. Od­wró­ciw­szy głowę(,) uj­rza­łem pod­jeż­dża­ją­ce auto, które z pi­skiem opon sta­nę­ło obok mnie. Z jego czar­ne­go wnę­trza wy­sko­czy­ło dwóch roz­ro­śnię­tych panów, pod­bie­gło do mnie i chwy­ci­ło pod ra­mio­na. Po chwil(i) zo­sta­łem wcią­gnię­ty do wnę­trza po­jaz­du. Zanim zdą­ży­łem co­kol­wiek po­wie­dzieć, czy wydać z sie­bie ja­ki­kol­wiek dźwięk, za­kne­blo­wa­li mi taśmą kle­ją­cą usta /szyk: mi usta taśmą klejącą?. Teraz mo­głem je­dy­nie głu­cho ję­czeć, co też uczy­ni­łem. Sa­mo­chód ru­szył i szyb­ko po­pę­dził w dal. Wi­dzia­łem(,) jak na­bie­ra pręd­ko­ści(,) mknąc przez ulice. Po pew­nym cza­sie za­trzy­ma­li­śmy się, a nie­zbyt mili pa­no­wie wy­tar­ga­li mnie z po­jaz­du. By­li­śmy w ja­kimś ciem­na­wym lokum(,) wy­glą­da­ją­cym na opusz­czo­ną halę fa­brycz­ną. /podwójna spacja/ Pu­ści­li mnie. Sta­łem na środ­ku po­miesz­cze­nia z be­to­no­wą po­sadz­ką, zdez­o­rien­to­wa­ny, nie wie­dząc(,) co na­stą­pi dalej, albo czy w ogóle coś dalej na­stą­pi. Nie mu­sia­łem długo za­przą­tać sobie tym myśli, bo­wiem za chwi­lę z ja­kie­goś wnę­trza /byłeś wewnątrz, więc warto postarać się o określenie obrazujące inne pomieszczenie za jakimiś drzwiami/ wy­szedł chu­der­la­wy męż­czy­zna i pod­szedł do mnie. Spoj­rza­łem na jego twarz i od razu go roz­po­zna­łem. To był on, Ję­drek Za­ka­pior, słyn­ny miej­sco­wy ban­dy­ta. Nie mia­łem po­ję­cia czego ode mnie chce.- Po­zna­jesz mnie? – ode­zwał się.Po­ta­ku­ją­co ski­ną­łem głową.- Je­steś mi coś wi­nien.Wtedy przy­po­mnia­łem sobie. Rze­czy­wi­ście dawno temu po­ży­czy­łem od niego pie­nią­dze. Były mi po­trzeb­ne na roz­wój in­te­re­su. Zo­bo­wią­za­łem się, że mu je do­star­czę i zdaje się, że ty­dzień temu minął ter­min ich zwro­tu. Za­ka­pior po­twier­dził moje przy­pusz­cze­nia.- Ty­dzień temu mia­łeś oddać dług – wy­sy­czał przez na wpół za­ci­śnię­te zęby.Za­czą­łem mu tłu­ma­czyć, że ze wzglę­du na to, iż w mię­dzy­cza­sie ule­głem wy­pad­ko­wi sa­mo­cho­do­we­mu, mia­łem wstrzą­śnie­nie mózgu i cał­ko­wi­tą amne­zję. Tak na­praw­dę wła­ści­wie do­pie­ro teraz za­czy­nam ko­ja­rzyć szcze­gó­ły z mi­nio­nej czę­ści życia, a o długu przy­po­mniał mi do­pie­ro widok jego osoby.- Dawaj kasę! – ryk­nął na to i przy­ło­żył mi wy­cią­gnię­te­go z kie­sze­ni gnata do skro­ni.- Nie mam – od­rze­kłem zgod­nie z praw­dą.- To giń! – wy­krzyk­nął i na­ci­snął spust.Pi­sto­let wy­strze­lił, uczu­łem roz­ry­wa­ją­cy ból w czasz­ce i…
blaszka dnia 09.05.2014 11:55
Morfino,
i Ty też Brutusie?
Czy tylko ja odbieram tekst jako żart autora, łącznie z notą odautorską?
A może to bardzo poważny, pełen dramatyzmu tekst?
Usunięty dnia 09.05.2014 11:57
blaszka napisała:
Czy tylko ja odbieram tekst jako żart autora

Może sobie być żartem autora. Ale musi być ta operacja sprawnie przeprowadzona, bo inaczej pacjent umrze na stole. Sam pomysł to nie wszystko.

Ps. Uwielbiam, kiedy mówisz do mnie "Brutusie".
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty