Ogień w sercu - bioko
Proza » Inne » Ogień w sercu
A A A
Od autora: Ten tekst powstał w ciągu jednego wieczora. Czułam się jak narzędzie jakiejś innej, wewnętrznej postaci. Nigdy nie pisałam takich rzeczy, więc proszę o wyrozumiałość.

             Wiedziałem, że odsłaniając kurtynę zapomnę o dotychczasowych problemach i wejdę, aby dowiedzieć się dużo więcej o sobie, świecie w którym żyję i całej niematerialnej otoczce.

Paweł nigdy mnie nie zawiódł. Rozmowa z nim zaprowadzała mnie w najgłębsze zakamarki mojej duszy. Odkrywał przede mną świat tak nagi i bezbronny, że wstyd, jaki czułem odsłaniając swoją niewiedzę, rozpalał moje policzki. Rozbierał mą duszę jak kobietę. Delikatnie, szarmancko, jednocześnie próbując mnie pospieszyć. No już, przecież od zawsze to wiedziałeś! Odpowiedź tkwi w tobie! Nie ukrywaj się Adamie!

             Owionął mnie intensywny zapach korzennego dymu, który dostając się do moich płuc wywołał najpierw gwałtowne odczucie paniki, a później rozchodził się razem z krwią do mojego serca, mózgu i wszystkich organów. Zamknąłem oczy i spowolniłem oddech, aby ułatwić mu dostęp do zakamarków mojego ciała.

- Adamie. – Jego głos, mimo swojej cichości, rozbrzmiał mi w uszach niczym wojenny okrzyk. Spojrzałem na niego szukając odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Gdzie się zaczynam, i gdzie kończę? Czy świat, który oglądam istnieje naprawdę? A może to tylko moja wytworzona iluzja? Mgnienie? Dlaczego tak ważny jest Sens? Po co? I czy warto?

- Adamie. –  Gdy powtórzył moje imię usiadłem na miękkiej, zwierzęcej skórze, abyśmy wspólnie mogli rozkoszować się herbatą specjalnie przygotowaną na tę okazję.

- Dawno cię u mnie nie było, Adamie. - Z namaszczeniem rozlał zielony napar do dwóch identycznych filiżanek i uśmiechną się tajemniczo. Poczekał, aż zaciągnę się gorącym naparem. Zawsze tak robi.

 – Co cię trapi mój drogi? Twoja podróż wciąż trwa. Zgubiłeś drogę?

Tak, zawsze jest tak samo. Przychodzę zagubiony niczym dziecko w nocnym lesie. Zmarznięty, głodny i pełny wewnętrznego żalu. Oczekuję, że wyjawi mi wszystko, tu i teraz, a tymczasem on bierze łyk swojej herbaty i patrzy na mnie przenikliwie.

- Mistrzu. Dokąd idę? Kim jestem? Czy wystarczy mi odwagi, aby wykonać następny krok?

Od zawsze trapiło mnie mnóstwo pytań o sens naszego życia. Wielokrotnie zlany potem budziłem się z dziwnych, jakby nadwymiarowych snów z uczuciem zawodu, że znowu wszystko zapomniałem. Wiele razy wracałem do Pawła, aby świadomie poruszyć dręczące mnie kwestie. Czasami rozmawialiśmy o Bogu próbując odgadnąć jego tok myślenia, wczuć się w jego Bytność. Nadążyć za Nim, mimo że zawsze był krok przed nami. Nieprzenikniony, tajemniczy i potężny. Alfa i omega. Początek i Koniec. Mogliśmy dyskutować o nim całymi godzinami, ale zawsze koniec był taki sam. Ogromny znak zapytania, który sprawiał, że zawsze tu wracałem. Tylko rozmowy z Pawłem sprawiały, że mogłem świadome kierować myślami. Pozwalałem im płynąć swobodnym torem, aby razem z korzennym dymem mogły rozejść się po całym, niedużym pomieszczeniu. Dzisiaj czułem, że chcę podjąć walkę. Marszcząc czoło wpatrywałem się w starczą, pomarszczoną sylwetkę mojego mentora i odezwałem się donośnie:

- Mam wrażenie, że wszystko, ty i ja Mistrzu, pędzimy po krętej i trudnej drodze życia. Z zamkniętymi oczyma, jak ślepcy raniąc stopy i kalecząc dłonie, popychani wewnętrzną, kosmiczną siłą, wtłaczającą nas w wir niekontrolowanych zdarzeń. Biegniemy przed siebie obracając się wokół własnej osi, a im szybciej pędzimy, tym mniej odczuwamy.  Tak bardzo chciałbym się zatrzymać, zwolnić bieg, ale mam wrażenie ,że wtedy bardziej boli…

Spuściłem wzrok, ponieważ nie byłem pewien, czy Paweł zrozumiał moje porównanie. Przecież to tylko jedna z moich ulotnych, trudnych do zdefiniowania myśli. Nie znalazłem jednak wątpliwości w jego ciemnych oczach. Spoglądał na mnie przez chwilę, aby z mojej twarzy wyczytać niewypowiedziane pytania.

- Ciało, Adamie, zawsze pozostanie ciałem, a kamień kamieniem. Jeżeli biegniesz boso żwirową drogą, twoje serce wypełnia skalny pył, a oczami wyobraźni widzisz tylko i wyłącznie metę, to wszystkie mijane etapy zauważasz dopiero wtedy, gdy masz je daleko za sobą. Ale gdy tylko zwolnisz i krok zrobisz świadomie, to przyjmujesz ból pomału i z rozmysłem. Ale razem z bólem doświadczasz również życiodajnego deszczu jak również kojącego słońca. Biegnąc nie zauważysz przydrożnych kwiatów i nie usłyszysz krzyku dzikiego ptaka wzbijającego się do lotu. – Zmarszczył czoło a między brwiami pojawiła się bruzda. -  Koniec drogi daleko przed tobą, ale pomyśl Adamie, gdy będziesz już przy mecie to czyja dusza będzie bardziej zraniona? Czyje ciało bardziej zmasakrowane? Jeżeli przyjmiesz cierpienie świadomie, to rany leczysz w ciągu całej drogi. Etapami. Schładzasz się w przydrożnych źródłach i wygrzewasz na omszałych, skalnych urwiskach. Do mety dochodzisz utrudzony, ale świadomy tego, co przeszłeś. Pamiętasz każdy wbijający się kamień, pełny dumy, że dałeś radę.

             Zastanawiałem się, co Paweł chciał mi przekazać swoją wypowiedzią, nigdy nie mówił wprost, więc moje zmysły nastawione były na wchłonięcie każdego jego słowa. Wieczorem, w tym magicznym momencie tuż przed zaśnięciem, odpowiedź najczęściej przychodzi samoistnie. Jakby wprost z mojego serca. Czasem krótka wizja, zapach wiatru lub słodki smak truskawek.

- A dusza Mistrzu? Wiele mi o niej opowiadałeś.

              Przypomniał mi się dawny wykład na temat nieśmiertelności naszej duszy. Wiele czasu poświęciłem, aby go zrozumieć, wyobrazić sobie to niecodzienną, tajemniczą materię. Paweł przyrównał ją wtedy do Wiecznego Ognia.

- Wyobraź sobie płomyk Adamie - zaczął cicho – gorący pojedynczy, pełen nadziei ogień. Czasem wybucha swą wielką siłą a czasem tli się tylko iskrą w kawałku zmurszałego drewna. Żeby istnieć potrzebuje pochodni, jakim jest nasze ciało. Twoje, moje. Jest bazą. Istotą Ognia. Rozpala nas od środka od momentu narodzin do naszej śmierci. Ale gdy twoje drwa się wypalą, wędruje dalej w poszukiwaniu następnego ciała w niekończącym się cyklu powstawania i umierania. I mimo tego, iż jesteś innym drewnem, to ciągle nosisz ten sam płomień, który rozpoczął ten cykl. Tym samym, świadomie ogarniającym następujące po sobie kolejno polana. Wyobraź sobie teraz ten Ogień rozpalający się w kilku ogniskach jednocześnie. Tworzący sieć gasnących i zapalających się pochodni. Istnieje samotnie a jednocześnie jest częścią ogromnej całości powstałej z jednego, pierwotnego Ognia. I mimo iż poszczególne gasną niespodziewanie, to ciągle palą się gdzie indziej. To jest niesamowity ciąg Adamie. Twój Ogień i mój jest wciąż tym samym płomieniem, który to wszystko rozpoczął. Może kiedyś uda nam się połączyć wszystkie małe polana w jedno wielkie ognisko a ogniki w jeden ogromny pożar? Czymże on wówczas będzie? Istotą doskonałą? – Zrobił pauzę jakby się zawahał - Bogiem?

              Rozchyliłem wtedy usta czując, jakbym dotknął największej tajemnicy wszechświata. Gdzie poniesie nas nasz umysł lotny jak eter? Przyjrzałem się twarzy Pawła zastygłej i jakby wykutej w skale. Wiedziałem, że jest teraz nieobecny. Jego ciało pozostało ze mną, ale świadomość unosiła się gdzieś nad ogromnym kraterem, wbijającym swój lej w głębię naszej planety. Czy to tam szuka inspiracji? Weny? Podwyższona temperatura pomieszczenia i ulatniające się w powietrzu tajemnicze substancje sprawiły, że również zapadłem w dziwny letarg. Miejsce i czas przestały mieć znaczenie. Wirowałem jak porzucone pióro nad zieloną, upajającą pięknem krainą. Muśnięciem budziłem niemowlęta ze snu i wzmagałem czujność wśród leśnej zwierzyny.

"Dzisiaj" nie istnieje, tak jak nigdy nie istniało. Nie istnieje wiatr, który podnosi mnie do góry, ani płacz dziecka docierający do moich uszu. Wszystko jest Niczym w skali wieczności. Najdłuższy okres czasu, jaki może wyobrazić sobie ludzki umysł jest jak niedostrzegalne mgnienie w kąciku oka. Pojawiło się? A może w ogóle go nie było?

Obudził mnie syk gasnącego ogniska a dźwięk mojego imienia wtłoczył we mnie nowe życie.

- Adamie. – Paweł poruszał się niezgrabnie, rozgarniając popiół. – Czas na ciebie.

Przez chwilę wpatrywałem się w przygarbioną postać i dopiłem herbatę. Wiedziałem, że wkrótce tu wrócę. Ostatni raz zaciągnąłem się dymem i opuściłem pomieszczenie. Moje źrenice pod wpływem słonecznego blasku zwęziły się drastycznie a wiosenna bryza ochłodziła moje ciało. Czy znalazłem to, czego szukałem? Boję się, że nigdy nie znajdę.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bioko · dnia 30.04.2014 05:39 · Czytań: 442 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
amsa dnia 06.08.2014 11:43
Bioko - ładnie napisałaś, chociaż do mnie nie przemawia tego rodzaju filozofia, pomieszana nieco z Bogiem, z reinkarnacją, buddyzmem, czy jeszcze innymi religiami. Ale sam styl, płynność zdań, opisy emocji i przeżyć są poetyckie i zgrabne.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
ale mam wra­że­nie ,że wtedy bar­dziej boli…
- usuń spację
Cytat:
więc moje zmy­sły na­sta­wio­ne były na wchło­nię­cie każ­de­go jego słowa
- jego słów, każdego słowa z jego ust, albo bez jego
Cytat:
– Zro­bił pauzę jakby się za­wa­hał(.) - Bo­giem?
bioko dnia 05.10.2014 15:07
Dzięki Amsa! Jak zwykle jesteś niezawodna! Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty