Wiedziałem, że odsłaniając kurtynę zapomnę o dotychczasowych problemach i wejdę, aby dowiedzieć się dużo więcej o sobie, świecie w którym żyję i całej niematerialnej otoczce.
Paweł nigdy mnie nie zawiódł. Rozmowa z nim zaprowadzała mnie w najgłębsze zakamarki mojej duszy. Odkrywał przede mną świat tak nagi i bezbronny, że wstyd, jaki czułem odsłaniając swoją niewiedzę, rozpalał moje policzki. Rozbierał mą duszę jak kobietę. Delikatnie, szarmancko, jednocześnie próbując mnie pospieszyć. No już, przecież od zawsze to wiedziałeś! Odpowiedź tkwi w tobie! Nie ukrywaj się Adamie!
Owionął mnie intensywny zapach korzennego dymu, który dostając się do moich płuc wywołał najpierw gwałtowne odczucie paniki, a później rozchodził się razem z krwią do mojego serca, mózgu i wszystkich organów. Zamknąłem oczy i spowolniłem oddech, aby ułatwić mu dostęp do zakamarków mojego ciała.
- Adamie. – Jego głos, mimo swojej cichości, rozbrzmiał mi w uszach niczym wojenny okrzyk. Spojrzałem na niego szukając odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Gdzie się zaczynam, i gdzie kończę? Czy świat, który oglądam istnieje naprawdę? A może to tylko moja wytworzona iluzja? Mgnienie? Dlaczego tak ważny jest Sens? Po co? I czy warto?
- Adamie. – Gdy powtórzył moje imię usiadłem na miękkiej, zwierzęcej skórze, abyśmy wspólnie mogli rozkoszować się herbatą specjalnie przygotowaną na tę okazję.
- Dawno cię u mnie nie było, Adamie. - Z namaszczeniem rozlał zielony napar do dwóch identycznych filiżanek i uśmiechną się tajemniczo. Poczekał, aż zaciągnę się gorącym naparem. Zawsze tak robi.
– Co cię trapi mój drogi? Twoja podróż wciąż trwa. Zgubiłeś drogę?
Tak, zawsze jest tak samo. Przychodzę zagubiony niczym dziecko w nocnym lesie. Zmarznięty, głodny i pełny wewnętrznego żalu. Oczekuję, że wyjawi mi wszystko, tu i teraz, a tymczasem on bierze łyk swojej herbaty i patrzy na mnie przenikliwie.
- Mistrzu. Dokąd idę? Kim jestem? Czy wystarczy mi odwagi, aby wykonać następny krok?
Od zawsze trapiło mnie mnóstwo pytań o sens naszego życia. Wielokrotnie zlany potem budziłem się z dziwnych, jakby nadwymiarowych snów z uczuciem zawodu, że znowu wszystko zapomniałem. Wiele razy wracałem do Pawła, aby świadomie poruszyć dręczące mnie kwestie. Czasami rozmawialiśmy o Bogu próbując odgadnąć jego tok myślenia, wczuć się w jego Bytność. Nadążyć za Nim, mimo że zawsze był krok przed nami. Nieprzenikniony, tajemniczy i potężny. Alfa i omega. Początek i Koniec. Mogliśmy dyskutować o nim całymi godzinami, ale zawsze koniec był taki sam. Ogromny znak zapytania, który sprawiał, że zawsze tu wracałem. Tylko rozmowy z Pawłem sprawiały, że mogłem świadome kierować myślami. Pozwalałem im płynąć swobodnym torem, aby razem z korzennym dymem mogły rozejść się po całym, niedużym pomieszczeniu. Dzisiaj czułem, że chcę podjąć walkę. Marszcząc czoło wpatrywałem się w starczą, pomarszczoną sylwetkę mojego mentora i odezwałem się donośnie:
- Mam wrażenie, że wszystko, ty i ja Mistrzu, pędzimy po krętej i trudnej drodze życia. Z zamkniętymi oczyma, jak ślepcy raniąc stopy i kalecząc dłonie, popychani wewnętrzną, kosmiczną siłą, wtłaczającą nas w wir niekontrolowanych zdarzeń. Biegniemy przed siebie obracając się wokół własnej osi, a im szybciej pędzimy, tym mniej odczuwamy. Tak bardzo chciałbym się zatrzymać, zwolnić bieg, ale mam wrażenie ,że wtedy bardziej boli…
Spuściłem wzrok, ponieważ nie byłem pewien, czy Paweł zrozumiał moje porównanie. Przecież to tylko jedna z moich ulotnych, trudnych do zdefiniowania myśli. Nie znalazłem jednak wątpliwości w jego ciemnych oczach. Spoglądał na mnie przez chwilę, aby z mojej twarzy wyczytać niewypowiedziane pytania.
- Ciało, Adamie, zawsze pozostanie ciałem, a kamień kamieniem. Jeżeli biegniesz boso żwirową drogą, twoje serce wypełnia skalny pył, a oczami wyobraźni widzisz tylko i wyłącznie metę, to wszystkie mijane etapy zauważasz dopiero wtedy, gdy masz je daleko za sobą. Ale gdy tylko zwolnisz i krok zrobisz świadomie, to przyjmujesz ból pomału i z rozmysłem. Ale razem z bólem doświadczasz również życiodajnego deszczu jak również kojącego słońca. Biegnąc nie zauważysz przydrożnych kwiatów i nie usłyszysz krzyku dzikiego ptaka wzbijającego się do lotu. – Zmarszczył czoło a między brwiami pojawiła się bruzda. - Koniec drogi daleko przed tobą, ale pomyśl Adamie, gdy będziesz już przy mecie to czyja dusza będzie bardziej zraniona? Czyje ciało bardziej zmasakrowane? Jeżeli przyjmiesz cierpienie świadomie, to rany leczysz w ciągu całej drogi. Etapami. Schładzasz się w przydrożnych źródłach i wygrzewasz na omszałych, skalnych urwiskach. Do mety dochodzisz utrudzony, ale świadomy tego, co przeszłeś. Pamiętasz każdy wbijający się kamień, pełny dumy, że dałeś radę.
Zastanawiałem się, co Paweł chciał mi przekazać swoją wypowiedzią, nigdy nie mówił wprost, więc moje zmysły nastawione były na wchłonięcie każdego jego słowa. Wieczorem, w tym magicznym momencie tuż przed zaśnięciem, odpowiedź najczęściej przychodzi samoistnie. Jakby wprost z mojego serca. Czasem krótka wizja, zapach wiatru lub słodki smak truskawek.
- A dusza Mistrzu? Wiele mi o niej opowiadałeś.
Przypomniał mi się dawny wykład na temat nieśmiertelności naszej duszy. Wiele czasu poświęciłem, aby go zrozumieć, wyobrazić sobie to niecodzienną, tajemniczą materię. Paweł przyrównał ją wtedy do Wiecznego Ognia.
- Wyobraź sobie płomyk Adamie - zaczął cicho – gorący pojedynczy, pełen nadziei ogień. Czasem wybucha swą wielką siłą a czasem tli się tylko iskrą w kawałku zmurszałego drewna. Żeby istnieć potrzebuje pochodni, jakim jest nasze ciało. Twoje, moje. Jest bazą. Istotą Ognia. Rozpala nas od środka od momentu narodzin do naszej śmierci. Ale gdy twoje drwa się wypalą, wędruje dalej w poszukiwaniu następnego ciała w niekończącym się cyklu powstawania i umierania. I mimo tego, iż jesteś innym drewnem, to ciągle nosisz ten sam płomień, który rozpoczął ten cykl. Tym samym, świadomie ogarniającym następujące po sobie kolejno polana. Wyobraź sobie teraz ten Ogień rozpalający się w kilku ogniskach jednocześnie. Tworzący sieć gasnących i zapalających się pochodni. Istnieje samotnie a jednocześnie jest częścią ogromnej całości powstałej z jednego, pierwotnego Ognia. I mimo iż poszczególne gasną niespodziewanie, to ciągle palą się gdzie indziej. To jest niesamowity ciąg Adamie. Twój Ogień i mój jest wciąż tym samym płomieniem, który to wszystko rozpoczął. Może kiedyś uda nam się połączyć wszystkie małe polana w jedno wielkie ognisko a ogniki w jeden ogromny pożar? Czymże on wówczas będzie? Istotą doskonałą? – Zrobił pauzę jakby się zawahał - Bogiem?
Rozchyliłem wtedy usta czując, jakbym dotknął największej tajemnicy wszechświata. Gdzie poniesie nas nasz umysł lotny jak eter? Przyjrzałem się twarzy Pawła zastygłej i jakby wykutej w skale. Wiedziałem, że jest teraz nieobecny. Jego ciało pozostało ze mną, ale świadomość unosiła się gdzieś nad ogromnym kraterem, wbijającym swój lej w głębię naszej planety. Czy to tam szuka inspiracji? Weny? Podwyższona temperatura pomieszczenia i ulatniające się w powietrzu tajemnicze substancje sprawiły, że również zapadłem w dziwny letarg. Miejsce i czas przestały mieć znaczenie. Wirowałem jak porzucone pióro nad zieloną, upajającą pięknem krainą. Muśnięciem budziłem niemowlęta ze snu i wzmagałem czujność wśród leśnej zwierzyny.
"Dzisiaj" nie istnieje, tak jak nigdy nie istniało. Nie istnieje wiatr, który podnosi mnie do góry, ani płacz dziecka docierający do moich uszu. Wszystko jest Niczym w skali wieczności. Najdłuższy okres czasu, jaki może wyobrazić sobie ludzki umysł jest jak niedostrzegalne mgnienie w kąciku oka. Pojawiło się? A może w ogóle go nie było?
Obudził mnie syk gasnącego ogniska a dźwięk mojego imienia wtłoczył we mnie nowe życie.
- Adamie. – Paweł poruszał się niezgrabnie, rozgarniając popiół. – Czas na ciebie.
Przez chwilę wpatrywałem się w przygarbioną postać i dopiłem herbatę. Wiedziałem, że wkrótce tu wrócę. Ostatni raz zaciągnąłem się dymem i opuściłem pomieszczenie. Moje źrenice pod wpływem słonecznego blasku zwęziły się drastycznie a wiosenna bryza ochłodziła moje ciało. Czy znalazłem to, czego szukałem? Boję się, że nigdy nie znajdę.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt