Pokój w naszej krwi - Lizabett
Proza » Miniatura » Pokój w naszej krwi
A A A
Od autora: Mitologia gracka, fanfiction, bardzo nietypowo.

Pokój w naszej krwi

 

(Pokój w naszych umysłach,

Wojna w naszej krwi)

 

Chcesz pokoju, gotuj się do wojny.

 

   - Nie wyjdę za niego, nie, rozumiesz?! – Harmonia jest wściekła, wybiega z komnaty i trzaska drzwiami, nie zważając na protesty matki.

   - Ależ dziecko, nie sprzeciwiaj się woli Zeusa, wybrał dla ciebie dobrego człowieka, wielkiego wojownika…

   - Wojownika? Wojownika, matko? To morderca, zwykły zabijaka! Marny śmiertelnik, z którym nie zamieniłam nawet jednego słowa. I wy chcecie, żeby był moim mężem? Moim?!

   - Zrozum, moja droga, wszystkie kobiety na twoim miejscu…

   - Dosyć, nie mam zamiaru tego słuchać. – Nie, Afrodyta nie może uspokoić gniewu córki, bo to tak jak uspokajanie wzburzonego morza, prędzej czy później się tonie.

   - Harmonio, proszę.

   - Och, po prostu mnie zostaw!

 

***

 

   Atena znajduje tę biedną dziewczynę na zewnątrz, wciąż jeszcze roztrzęsioną, chociaż bardziej wściekłą niż zdenerwowaną – wściekłą szaleńczą złością swego ojca.

   - Podobno mnie szukałaś – stara się mówić ze spokojem, chociaż i tak wie, że to niemożliwe, żeby jakoś załagodzić sytuację.

   - Ach, to ty, Ateno! – Harmonia odwraca się trochę za szybko i odrobinę strachliwie. – Zaskoczyłaś mnie.

   - O czym chciałaś porozmawiać? – pyta tylko dlatego, że nie wie jak zacząć. A przecież powinna. Z nich wszystkich to ona powinna wiedzieć najlepiej.

   - Nie domyślasz się? – Harmonia prycha pogardliwie. – Czyżbyś jeszcze nie doszły cię słuchy o moich… zaręczynach? – ostatnie słowo niemal wypluwa i Atena przez chwilę myśli ze zdumieniem, że chyba jeszcze nigdy nie słyszała czegoś wypowiedzianego z większą wzgardą. Od początku swego istnienia. Czyż to nie jest w jakiś rozpaczliwy sposób śmieszne?

   - Oczywiście, że doszły. Jak wszystkich.

   - Więc zrób coś! – Dziewczyna podbiega do niej z prawie dzikim spojrzeniem, może nawet ledwo powstrzymuje się przed złapaniem jej za szatę albo zrobieniem czegoś równie głupiego. A sama Atena ledwo powstrzymuje się przed zrobieniem kroku w tył, chociaż przecież nie powinna być zaskoczona, powinna pamiętać, przynajmniej ona z nich wszystkich, że Harmonia jest nie tylko śliczną córką Afrodyty. – Zróbże coś, Ateno, błagam cię, przekonaj Zeusa, przecież ciebie posłucha!

   - Dobrze już, uspokój się, uspokój – mówi powoli i odsuwa Harmonię na bezpieczną odległość, cały czas trzymając ją za ramiona. – Rozmawiałaś z matką? – Głupie pytanie, dodaje w myślach, ale o co innego mogłaby spytać?

   - Tak, oczywiście, że z nią rozmawiałam – syczy Harmonia. – Ale znasz ją, Ateno. Ona twierdzi, że otrzymałam od Losu prezent. Prezent! Jakby największym szczęściem dla kobiety było znalezienie byle , uh, byle chłopa, który zechce ją za żonę! A powinna zrozumieć, przecież jej małżeństwo też…

   - Nie tylko ona tak uważa, wiesz o tym. I uspokój się w końcu, takie krzyki nie pasują do osoby, która podobno miłuje ład i porządek.

   - Dobrze już, dobrze. – Harmonia odsuwa się od Ateny, wciąga powietrze i wypuszcza je ze świstem. – Ale zrozum, jestem boginią, do stu piorunów. Boginią! Nie pierwszą lepszą śmiertelniczką, bo taka na pewno z radością przyjęłaby wiadomość, że będzie nagrodą dla jakiegoś nieokrzesańca, którego nie widziała na oczy. Ale ja sobie nie dam tego zrobić. Nie ja!

   Kiedy Harmonia mija ją z niekontrolowaną furią i znika za najbliższą kolumną, Atena już wie, że ta historia źle się skończy. Tylko nie może mieć pewności, dla kogo najgorzej.

   Cóż, musi jak najprędzej porozmawiać z Zeusem.

 

***

 

   Ojciec wydaje się zmęczony, stary i zmęczony, więc to pewnie nie jest najlepszy moment, ale innego może już nie być. Trzeba zaryzykować.

   - Unieszczęśliwisz własną wnuczkę, mam rozumieć?

   - Ależ skąd, Ateno, nie mów takich rzeczy, proszę cię. Ten chłopak jest naprawdę wart największych dóbr Olimpu. A Harmonia, och, po prosu na nią popatrz, córko. – Zeus nie spogląda jej w oczy, trzyma głowę spuszczoną i pociera dłonią czoło. Opiera się ciężko o swój tron i Atena myśli, że może faktycznie nie powinna teraz do niego przychodzić. – To idealna kandydatka – kontynuuje. – Świetna. Dobra i piękna córka Afrodyty…

   - Nie tylko jej. – Atena, jako bogini mądrości, wie, jak nierozsądnym jest przerywać Zeusowi, ale nie może, po prostu nie może nie przypomnieć mu tego, o czym chyba już wszyscy oprócz niej zapomnieli.

   - Ach, tak, oczywiście. Ale nie jest podobna do twego brata, chyba przyznasz.

   - Nie przyznam. – Atena potrząsa głową ze zrezygnowaniem (nie ma takiej możliwości, żeby nie była). – Mylisz się, ojcze. Ze wszystkich dzieci Aresa to ona, tak, właśnie ona, przypomina go w pewien sposób najbardziej.

   - Co ty mówisz, doprawdy…

   - Żadne z nich oprócz Harmonii nie odziedziczyło tak naprawdę jego, hm, nazwijmy to pewnym rozchwianiem emocjonalnym. I mściwości. Owszem, są okrutni, ale… Nie, to nie to samo.

   Zeus, jak się słusznie spodziewała, nie rozumie. Patrzy na Atenę, jakby ta postradała zmysły.

   - Nie poznaję cię, dziecko – odzywa się wreszcie zachrypniętym głosem. - Przecież ta dziewczyna to wcielony pokój. Wróżę jej małżeństwu szczęśliwą przyszłość.

   - To się źle skończy – mówi Atena i teraz już naprawdę ma pewność co do swoich słów. – Ojcze, odwołaj zaślubiny, proszę cię.

     Cierpliwość Zeusa rozdziera się teraz niczym szata z nietrwałego materiału albo, jeszcze gorzej, delikatna pajęczyna.

   - Myślę, że już dość na dzisiaj. Odejdź, jestem teraz zajęty.

   - Ale…

   - Wyjdź, Ateno.

   - Oczywiście, ojcze, wybacz, że ci przeszkodziłam.

   To nie skończy się dobrze, nie ma prawa skończyć się dobrze, myśli Atena, wychodząc z sali tronowej, dlaczego nikt inny nie widzi tak oczywistych rzeczy?

   Harmonia to sam pokój, oczywiście, pokój i łagodność, ale jak cały Olimp mógł zapomnieć o tym, co Atena wie najlepiej?

   Pokój jest zmienny, chwiejny i niesamowicie rozkapryszony. Pokój zawsze towarzyszy wojnie, przychodzi przed nią i po niej, zawsze i nierozerwalnie, czy ktoś tego chce czy nie. Harmonia to dziecko wcielonej wojny, a pokój najczęściej – Atena, bogini znająca rozlew krwi i tak usilnie pilnująca sprawiedliwości, czuje to od zawsze – pokój rodzi się z chaosu. Czasem, ale niech Przeznaczenie chroni, czasem niemal nim jest.

 

***

 

   Ares wita ją w jednym z licznych korytarzy pałacu, z miną przypominającą burzową chmurę.

   - Bracie.

   - Podobno rozmawiałaś z Zeusem – mruczy bez wstępu, widocznie wściekły, i Atena nie może sobie nie przypomnieć złości Harmonii podczas ich ostatniej rozmowy. – Postanowił coś nowego? – Jej, pożalcie się wszyscy pomniejsi bogowie, brat, w wytartej, już zniszczonej nowej zbroi, wygląda jakby właśnie wrócił z pola walki – a tak zapewne było – i wciąż emanuje bitewnym szałem.

   - Nie, nic – odpowiada Atena. – Posłuchaj, rozumiem, że nie uśmiecha ci się małżeństwo twojej córki ze śmiertelnikiem – mówi, starając się być tym razem dla niego wyrozumiała – ale…

   - On mnie nie obchodzi - przerywa jej gwałtownie, zostawiając Atenę całkowicie zbitą z tropu.

   - Słucham?

   - Ten chłopak jako taki mnie nie obchodzi. To sama jego obecność komplikuje życie mojej córce. Gdybym tylko… - Atena zna ten błysk czerwoności w oczach Aresa, iskrę szaleństwa (albo okrucieństwa) ukrytą głęboko w spojrzeniu.

   - Nie waż się! – podnosi głos, ale szybko się opanowuje. – Nie waż się nic mu robić, inaczej ojciec zrobi to samo tobie. Kadmos to bohater. Rozumiesz?

   - Tak, tak. – Macha ręką lekceważąco. – Oczywiście, jestem uziemiony. – Prycha krótkim, pozbawionym wesołości śmiechem, który bardziej przypomina charknięcie niż cokolwiek innego.

   - Oczywiście.

   - Ale to nie oto chodzi, może być sobie kim tam chce, nawet najgorszym śmiertelnikiem. Gdyby sprawy miały się nieco inaczej, wiesz, pewnie wcale by mi to nie przeszkadzało.

   - Jak to? – Atena po raz pierwszy czuje się dziwnie, rozmawiając z Aresem w ten sposób.

   - Patrzcie wszyscy, bogini mądrości, a taka niepojętna. Widzisz, siostrzyczko, jedyne w tym wszystkim, co mi się nie uśmiecha to fakt, że Harmonia jest nieszczęśliwa. Nieszczęśliwa, słyszysz? Gdyby chciała poślubić człowieka, raczej nie robiłbym jej kłopotów, ale ona musiałaby sama tego chcieć, zakochać się, czy czego tam potrzeba… Nie patrz tak na mnie. – Krzywi się pod jej bacznym, zapewne nieco zdumionym spojrzeniem, bo przecież patrzy na kogoś, kto wygląda jak Ares, ale brzmi całkowicie inaczej i… - Ale nie rozumiesz, siostro, jasne, że nie. Przecież ty nie masz nawet jednego dzieciaka – rzuca z aroganckim uśmieszkiem i odwraca się bez pożegnania.

   - Za to ty masz ich aż nadto – odpowiada Atena po czasie, kiedy jej brat jest już daleko.

   Niezwykłe, myśli, niewiarygodne. Czy to możliwe, żeby Ares – Ares! – aż tak się przejmował?

 

***

 

   Rodzeństwo rozumie. A przynajmniej większość z braci i sióstr, bo tych Harmonia ma naprawdę sporo. A ona sama czuje, że potrzebuje teraz wsparcia, więc rozmawia z rodzonymi braćmi. Tymi, z którymi nigdy nie dogadywała się zbyt dobrze. Ale, koniec końców, jest ich siostrą, więc Dejmnos i Fobos – nieodrodni synowie swego ojca - słuchają jak najcierpliwiej potrafią, obaj nieprzerwanie cuchnący krwią i zarazą, paniką i strachem, jeden i drugi równie mocno. Harmonia, która przecież kocha ład i porządek, zawsze tego nienawidziła. Ale dzisiaj – dzisiaj nie przeszkadza jej już nic.

   - Jeśli on ci się nie spodoba – szepcze po chwili milczenia Dejmos (i brzmi to trochę jak zawodzenie rannych) – albo zrobi coś, no, nie tak, to powiedz, a my – spogląda przez chwilę przekrwionymi oczami na brata. Obaj patrzą w zgodnym, ponurym milczeniu – a my z Fobosem już zrobimy, co trzeba – kończy z upiornym wyrazem twarzy.

   - Nie. – Harmonia kręci głową, oparta o jedną z kolumn na dziedzińcu – Z takim czymś jak on poradzę sobie sama. Tak, oczywiście. Czyż ja, córka boga wojny, mam sobie nie poradzić?… tak - powtarza i milczy przez chwilę, z twarzą nieco ukrytą za ciemnymi włosami.

– Czy ten… robal – bo jakże inaczej go nazwać, myśli, no jak? – czy ten nędzny śmiertelnik nie zakłóca mi spokoju, którego zawsze tak usilnie strzegę, najdrożsi bracia? Mojego cennego spokoju? Czyż tak nie jest? – Harmonia, której głos jest teraz pełen jadowitych, nienawistnych warknięć, unosi głowę do góry, dumnie i wyniośle, spogląda na towarzyszy, a kąciki ust drgają jej niecierpliwie w wilczym uśmiechu Aresa. Dejmos i Fobos nie mogą go nie odwzajemnić. – Więc, czy ma ot tak pozostać bezkarnym? On i jego równie plugawy ród? A wiecie, moi bracia, że robale najlepiej po prostu rozdeptać. – Harmonia, uosobienie dobroci i łagodności, córka wcielonej wojny, przechyla głowę w bok, a promienie słońca odbijają się w jej oczach czerwonymi iskrami szaleństwa.

 

***

 

   Kuźnia Hefajstosa jest zimna i ponura. Dobrze ułożone, młode boginie nie powinny się tam zapuszczać.

   - Więc – mówi Harmonia, obracając w dłoni najnowszy sztylet dla Artemidy – mój prezent ślubny jest już prawie gotowy, powiadasz?

   - Tak, tak – odburkuje Hefajstos, kuśtykając z jednego miejsca na drugie, widocznie zajęty i widocznie niezadowolony z wizyty córki swej żony. Ale Harmonia, dobra, mała Harmonia, uśmiecha się słodko, prawie tak pięknie jak Afrodyta i Hefajstos nie może, nie daje rady na nią nie patrzeć. – To naszyjnik, zapewne chciałabyś go zobaczyć, prawda?

   - Och, tak, bardzo! Mogę, pozwolisz mi?

   - Nie wiem, czy…

   - Dajże spokój, Hefajstosie – prycha dziewczyna, od niechcenia bawiąc się bronią. – Chyba nie chcesz, żeby panna młoda była niezadowolona ze ślubnego podarku. A może chcesz?

   - Nie, oczywiście, że nie. – I przynosi jej lśniące, srebrne cudo, pełne światła samych gwiazd i barwnych kamieni.

   - Piękny – mówi Harmonia i uśmiecha się jak Afrodyta. – Piękny, dziękuję.

   Zanim oddaje nieskończoną biżuterię, szepcze coś jeszcze, obracając naszyjnik w dłoni. Ale Hefajstos tego nie słyszy, widzi tylko, w świetle padającym zza niedomkniętych drzwi, widzi wyraźnie czerwone, krwawe błyski gdzieś w głębi oczu bogini. Cóż, na pewno od światła.

   Opowieści nie kłamią mówiąc, że Harmonia kochała męża, bo pokochała go w końcu, po długiej, upartej niechęci. Nie mogło być inaczej. Pokój jest chwiejny i nierozsądny, gdy widzi wojnę na horyzoncie, lecz to zawsze jest pokój. Dobro i łagodność, tylko tyle.

   Kłamstwem byłoby również stwierdzić, że była złą matką i nie żałowała swego pochopnego czynu. Ale o jej haniebnym występku, zaklęciu wyszeptanym w pechowy naszyjnik, jak i wielu innych rzeczach, opowieści milczą. Pewne sprawy lepiej pozostawić niewypowiedziane.

 

   (Woj­na jest lep­sza niż niet­rwały pokój.)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lizabett · dnia 04.05.2014 04:50 · Czytań: 853 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
amsa dnia 04.05.2014 12:06
Lizabett - właściwie historia mi się podoba, chociaż stylistycznie, jakby trochę nie dopracowane, albo ja jestem przyzwyczajona do innego. Dobrze się czytało, ale cóż ona tam wyszeptała?

Pozdrawiam

B)

Cytat:
Czyż­byś jesz­cze nie do­szły cię słu­chy o moich
- pewnie miało być Czyżbyś nie słyszała
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
28/11/2023 16:55
Bardzo słuszny wiersz. Niezwykle istotny i prawdziwy.… »
Marian
28/11/2023 08:25
Marku, dziękuję za odwiedziny. »
gaga26111
27/11/2023 17:56
Dziękuję:) za opinie i czas poświęcony na komentarze.… »
Lilah
26/11/2023 20:13
Bardzo dziękuję, ajw. Moje strofki mają trochę inne metrum… »
ajw
26/11/2023 19:47
Przepiękne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie, Lilah :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Wiolinie - piękna interpretacja :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Niby nic, a jednak dzieje się w tym wierszu pomiędzy… »
mike17
26/11/2023 17:54
A ty liż mnie, to taka piękna gra :) Sztuka lizania to nie… »
Yaro
26/11/2023 14:12
Pozdrawiam:) »
Yaro
26/11/2023 14:11
Nie wiem czy celowy rozjazd światów , taki obraz się… »
Marek Adam Grabowski
25/11/2023 14:05
Kopiuje mój komentarz z innego mieszcza: "Ciekawy… »
nicekk
25/11/2023 14:00
NImfa, blacha i smsy. Celowo taki rozjazd światów? Ciekawe… »
ajw
25/11/2023 11:00
Nawet iskrą można wzniecić ogień, więc może nie wszystko… »
valeria
23/11/2023 20:51
Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzają takie gwiazdy:) a… »
Pulsar
23/11/2023 17:47
Dziękuję za wpis. Również pozdrawiam. »
ShoutBox
  • Berele
  • 28/11/2023 08:40
  • Poranek; dźwięk budzika, odcisk brudnej ręki na ścianie, szum czajnika, strumień wody do kubka, silnik samochodu dostawczego za oknem; wciśnięcie klawisza w starym radio.
  • mike17
  • 14/11/2023 20:43
  • Sweet dreams, my love :)
  • Jaaga
  • 14/11/2023 12:23
  • Dzień dobry, zapraszam na herbatkę.
  • mike17
  • 13/11/2023 14:45
  • Dzień doberek całej literackiej społeczności :)
  • aleksander81
  • 13/11/2023 09:16
  • I dzień dobry w poniedziałek, do piątku już niedaleko ;)
  • mike17
  • 12/11/2023 14:02
  • Wesoły pozdrowczyk ślę dla wszystkich :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty