Kamienica. - swistakos
A A A
Od autora: Tekst z kategorii konkursowej Tajemnica Kamienicy.

Stała tu od zawsze, a przynajmniej odkąd sięgam pamięcią. Kamienica w środku miasta. Zbudowana z czerwonej cegły pociemniałej ze starości, nigdy nietynkowana z zewnątrz. Stary budynek miał kształt kwadratu o idealnie równych bokach. Wiem to na pewno, ponieważ dawno temu w dzieciństwie z nieodłącznym przyjacielem podwórkowym zmierzyliśmy kilkakrotnie „pożyczonym” od mamy metrem krawieckim każdy jej bok. Wszystkie miały dokładnie tę samą długość, zgadzała się ona co do centymetra. Ten fakt właściwie nas nie zdziwił, mierzyliśmy ją tylko po to, by uzyskać stu procentową pewność wcześniejszego przypuszczenia. Teraz wiedzieliśmy, że tak zwana intuicyjna zdolność oceny wielkości jak zwykle nas nie zawiodła. Niektórzy nazywają to szóstym zmysłem i jak widać mężczyźni też go posiadają.

Komisarz Eugeniusz wpatrywał się intensywnie w czworokąt okna na poziomie trzeciej kondygnacji budynku. Obserwowane mieszkanie mieściło się tuż pod poddaszem, w oknie widział odsłonięte do połowy dwie białe zasłonki. W pewnym momencie zauważył, że jedna z nich nieznacznie się poruszyła. Tak, najwyraźniej ktoś za nią stał zwrócony w stronę okna i spoglądał przez nie na otaczający domostwo krajobraz. Komisarz patrzył uważnie, za firanką widział rysującą się niewyraźną sylwetkę, a właściwie zarysy jakiejś postaci. Funkcjonariusz westchnął przeciągle i odwrócił się plecami do okna. Lekko przykurczywszy ramiona ruszył przed siebie chodnikiem.

Obserwuję go. Widzę jak odwraca się. Idzie chodnikiem. Sam. Powoli oddala się. Coraz bardziej. I bardziej. Bardziej… Dociera do zakrętu. Ostrego zakrętu. Po chwili znika za nim. Niknie mi z oczu. Puszczam firankę. Zasłona opada na okno. Rozdziela mnie ze światem na zewnątrz. Izolująca biel… Półprzezroczysta masa materiału. Ona to rozdziela mnie od świata. Zewnętrznego świata. Jakie to wszystko przedziwne. Tak zawile proste i dziwne zarazem. Powoli odchodzę od okna. I tak jest od lat. Wielu, wielu lat. A może od wieków? Sam już nie wiem…

Ta ulica i ten chodnik, pamiętam to miejsce od zawsze. Ile tu się zmieniło od czasu mego dzieciństwa… Na początku nie było chodnika. Przebiegała tędy piaszczysta, ubita droga. Ale czas leci, jak tykanie zegara na ścianie. O właśnie, stary zabytkowy zegar z kukułką wybija pełną godzinę. W okienku na górze ukazuje się biały drewniany ptaszek i słychać kukanie. Zaczynam liczyć kuknięcia. Jedno, drugie, trzecie… Naliczyłem ich dwanaście. Tak, jest dwunasta godzina, zegar właśnie skończył wybijać południe. Nadszedł czas na południową herbatkę, zaraz ją sobie przygotuję, przejdę tylko do kuchni, gdzie mam czajnik elektryczny. Kiedyś go nie miałem, byłem skazany na starodawny czajnik z gwizdkiem. Jak woda się zagotowała, gwizdał on na cały dom, choćby się chciało, nie dało się przeoczyć momentu gotowania się płynu. Teraz mam czajnik elektryczny, woda zagotowuje się w nim szybko. Nie to, co w tym z gwizdkiem… Zalewam wrzątkiem kubek i umieszczam w nim saszetkę z herbatą. Parzenie herbaty jest u mnie niezmiennym od lat rytuałem. No, może z tą różnicą, że kiedyś nie było saszetek. Pomyślawszy to uśmiecham się nieco kpiąco. Człowiek mimo upływu lat się jednak nie zmienia. Co innego ulica na zewnątrz.

Eugeniusz Sterynchowski minął zakręt, jaki tworzył chodnik i szedł z pozoru spokojnie przed siebie. W rzeczywistości właśnie intensywnie rozmyślał. Ta poruszająca się firanka i tajemnicza postać za nią. To stara kamienica do rozbiórki, do tej pory był przekonany, że nikt w niej nie mieszka. A jednak jego informacje okazały się nieścisłe, o czym naocznie się niedawno przekonał. Coś tu było nie tak. Dlaczego w niezamieszkałym domu ktoś mieszkał? A może to jakiś bezdomny w nim przebywał. Ale w domu bez dachu, praktycznie na samej górze nie bardzo da się mieszkać. Przed deszczem nikt się tam nie schroni. A tak a propos deszczu. Właśnie zaczyna padać, a on nie wziął ze sobą parasola. W samym mundurze niechybnie przemoknie, zwłaszcza, że teraz z niebios lały się istne potoki zimnej wody, dzięki porywistemu wiatrowi zacinające go mokrymi strugami po całym ciele. I rzeczywiście, wkrótce całkowicie przemókł, jedynie czapka policyjna chroniła jako tako górę i tył głowy. Ale z niej też lały się strugi wody.

- Co za parszywy dzień – mruknął do siebie.

Brnął wytrwale dalej, a myśl o osobie za firanką nie dawała mu spokoju natrętnie wbijając się w mózg.

- Ech – mruknął do siebie.

Machnął ręką, jakby oganiał się od natrętnego latającego insekta, następnie zawrócił na pięcie. Szybkim krokiem zaczął iść w stronę budynku z czerwonej cegły. Minąwszy ostry zakręt ujrzał go ponownie w całej okazałości. Wyglądał teraz nieco przygnębiająco. Taki cały zmoczony nie wiadomo dlaczego skojarzył mu się z małym kotkiem moknącym na deszczu. Na deszczu rzeczywiście mókł, dom i sam komisarz.

„Muszę porozmawiać z tym człowiekiem.” Pomyślał w duchu.

Ulica, ona to się zmieniła, tak, naprawdę i to bardzo. Stała się taka nowoczesna. Jest chodnik, drogę pokrywa asfalt. I samochody, wcześniej tyle ich tu nie jeździło. Teraz nazbierało się ich trochę i wyglądają tak nowocześnie.

O, znowu tu idzie, widzę jak zmierza do kamienicy w strugach zacinającego deszczu cały ociekający wodą. Teraz wchodzi do środka, już musi iść przez klatę schodową. Słyszę jego kroki na trzeszczących schodach, podchodzi coraz wyżej. Czyżby chciał złożyć mi wizytę? Postawię wodę na herbatę, taki zmoknięty pewnie chętnie się jej napije. Drzwi skrzypnęły, wchodzi do środka.

- Drogi komisarzu, na pewno napije się pan herbaty?

Milczy. No dobrze, pójdę zaparzyć herbatkę. Idę do kuchni i włączam czajnik elektryczny, woda powinna się za chwilę zagotować. Zaraz, gdzie ten drugi kubek? O jest, tu w wiszącej szafce, w niej zawsze trzymam zapasowe naczynia. Teraz się do czegoś przydadzą, przynajmniej jedno z nich. Wracam do pokoju, tam gdzie zostawiłem komisarza.

- Niech się pan rozgości, śmiało, proszę się rozglądnąć. A może pan usiądzie na fotelu? Herbata niedługo będzie gotowa.

Komisarz stanął przed zamkniętymi, nadpróchniałymi drzwiami. Wyciągnął rękę i nacisnął klamkę. Odrzwia pod wpływem nacisku otwarły się ze skrzypieniem. Spojrzał do przodu. Przed sobą miał obramowaną ścianami przestrzeń pomieszczenia bez dachu. Z niechęcią postąpił kilka kroków do przodu wychodząc z zadaszonej części domu na część bez niego. Ulewa natychmiast uderzyła go z całą siłą. Strumienie wody ponownie jego zalały i znów zaczął moknąć.

„Ktoś tu parzy herbatę? Pomyślał zdziwiony wciągając głęboko powietrze

Wyraźnie wyczuwał słodkawo gorzki zapach herbacianego płynu.

- Jest tu ktoś? – Krzyknął głośno w przestrzeń.

Odpowiedziała mu cisza. Rozglądnął się wkoło, ale nikogo nie widział. Dokoła panowała cisza, tylko woda lejąca się z nieba szumiała głośno.

„Ciekawe, czy jeszcze tu jest?” Zapytał się w duchu i zaczął powoli przemierzać pomieszczenie. Nikogo w nim nie znalazł. W naprzeciwległej ścianie widział otwór drzwiowy prowadzący do kolejnej niezadaszonej części mieszkania. Tu także nikogo nie było. Już chciał się wycofać z pomieszczenia, gdy coś zauważył. Była to kuchnia, czy raczej pozostałości z niej. Na przegniłej szafce stał zakurzony czajnik elektryczny. Eugeniusz zaczął nasłuchiwać. Tak, wyraźnie słyszał wydobywający się z niego szum. Po chwili usłyszał pyknięcie, czy jakby ciche kliknięcie. Podszedł bliżej. Ze zdumieniem zauważył, że w czajniku właśnie zagotowała się woda.

Stałem w salonie i patrzyłem na komisarza stojącego w kuchni. Zachowywał się tak, jakby nigdy nie widział czajnika elektrycznego. A może rzeczywiście patrzy na coś takiego po raz pierwszy? E, nie może być, w dzisiejszych nowoczesnych czasach to przecież niemożliwe. Wpatruje się weń jak sroka w gnat. O, przestał na niego patrzeć.

- Panie komisarzu, zapraszam do salonu na herbatę, póki jeszcze jest ciepła.

Sterynchowski spoglądał zdziwiony na czajnik. Zastanawiał się jak to możliwe, że w strugach padającego deszczu on zadziałał?

„A może, to właśnie przez ulewę coś mu się w stykach poprzestawiało i zaczął samoistnie działać?”

Podrapał się w czubek głowy, potem pokręcił nią ze zdziwieniem. Postał jeszcze chwilę w kuchni, następnie obróciwszy się przeszedł do salonu. Tu nadal unosił się wyraźnie wyczuwalny zapach gorącej herbaty. Pomyślał chwilę, poczym wzruszywszy z dezaprobatą ramionami wyszedł z mieszkania.

- Tam nikogo nie było – mruknął do siebie schodząc schodami.

Słuchałem jak na klatce schodowej zanika odgłos kroków. Po jakimś czasie kroki rozbrzmiały na zewnątrz, komisarz oddalał się od kamienicy.

- Gość wyszedł nie wypiwszy nawet herbaty, jakby w ogóle jej nie zauważył…

Spojrzałem przez okno. Po komisarzu nie było już śladu, pewnie minął zakręt i go nie widać. Gość poszedł, a moje życie wraca do normy. Znowu wkraczam w stare, niezmienne tory. Jak zwykle samotny niezmiennie tu trwam.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
swistakos · dnia 23.05.2014 20:31 · Czytań: 1659 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Komentarze
henrykinho dnia 26.05.2014 08:05
Największą wadą tego opowiadania jest to, że sprawia wrażenie pisanego na szybko, bez redakcji czy dokładniejszego przejrzenia. Wiele tutaj powtórzeń, co mnie osobiście nieco odstręcza od lektury.
Dreszczu również nie poczułem, bo jakoś tak przy tym konkursie wypadło, że kilka osób poszło w "duchy" jako takie i lepiej im to wyszło - głównie dlatego, że trudno mi przestraszyć się czy też głowić nad facetem, który parzy herbatę i właściwie... tyle. Ani tego komisarza nie postraszył ani nic - wszystko od początku do końca było spokojne i stonowane, zaskoczeń brak, wszedł i wyszedł, można zamknąć akcję.
Podsumowując - mogło być lepiej. Ot historyjka o niespokojnej duszy.

pozdrawiam
Wasinka dnia 26.05.2014 13:17
Ech, Świstakosie, pomysł mi się bardzo podoba, ale realizacja już dużo mniej. Mam ambiwalentny stosunek do Twojego pisania. Bo z jednej strony wydaje się, że masz już jakiś swój styl, a z drugiej - wciąż w nim sporo do pogrzebania.
Zatem - jak powiedziałam - temat ładnie ukazałeś. Lubię takie opowieści z pogranicza, fajnie, że mieszkaniec domu okazał się "niewidzialny", choć trochę można się już było tego domyślić, gdy pisałeś o ruinie. Człowiek, który nie wiem, że go nie ma... No, fizycznie nie ma...
Jest tajemniczo i deszczowo, ale nie do końca mogłam poczuć klimat - poprzez usterki właśnie, o których wspominałam powyżej. Pomijam już, że podwójna narracja się nieco gubi; przeplatanie jej wymaga większej uwagi nie tylko czytelnika, również autora, który może przemyśleć, jak lepiej to rozwiązać.
Pamiętając o tym, że pomysł mi przylega i czytałam z zainteresowaniem, napomknę o tym, co mnie niepotrzebnie zatrzymywało. Zatem: mieszasz czasy, interpunkcja nieco rozszalała, zapis dialogów niesprawny, powtórzenia zbędne. Tutaj przystanę - masz specyficzny sposób korzystania z powtórzeń właśnie, ale, niestety, nie wydaje się on konsekwentny, przez co nie sprawia wrażenie celowego. Wygląda, jakby brakowało Ci synonimów czy innego sposobu na wyrażenie. Nie zawsze, ale często.
Aha, zaimki. Trzeba by sobie z nimi przeprowadzić poważną rozmowę.

Masz w stylu specyfikę, jak już wspomniałam, że skupiasz się na szczegółach, spowalniając akcję, ale tworząc przez to pewnego rodzaju nastrój. Jednak trzeba nad tym popracować, żeby zdania brzmiały sprawnie.
Czasem mam wrażenie, że niepotrzebnie powtarzasz informacje. Dopowiadasz coś, co niekoniecznie musi być dopowiedziane, bo przekazane zostało już wszystko. Jest tutaj także pewnego rodzaju specyfika, którą warto szlifować, bo na razie nie zawsze wychodzi zręcznie.

Małe przykłady na to, o czym właśnie napisałam:

Cytat:
dawno temu w dzie­ciń­stwie
- może dodać "jeszcze", bo tak to nie do końca brzmi, jak zdaje się, że brzmieć powinno
Cytat:
Wszyst­kie miały do­kład­nie tę samą dłu­gość, zga­dza­ła się ona co do cen­ty­me­tra.
- powtarzasz tę samą informację (w dodatku wczesniej też masz o tym już wspomniane)
Cytat:
Tak, naj­wy­raź­niej ktoś za nią stał zwró­co­ny w stro­nę okna i spo­glą­dał przez nie na ota­cza­ją­cy do­mo­stwo kra­jo­braz. Ko­mi­sarz pa­trzył uważ­nie, za fi­ran­ką wi­dział ry­su­ją­cą się nie­wy­raź­ną syl­wet­kę, a wła­ści­wie za­ry­sy ja­kiejś po­sta­ci. Funk­cjo­na­riusz wes­tchnął prze­cią­gle
- tu też powtarzasz informacje - podkreślonej części mogłoby w ogóle nie być (albo zdania wcześniej), no i nie musisz już pisać, że funkcjonariusz, bo wciąż chodzi o tę samą osobę
Cytat:
Widzę(,) jak od­wra­ca się. Idzie chod­ni­kiem. Sam. Po­wo­li od­da­la się.
- zaimki lepiej brzmią w zdaniu, gdy nie są na końcu. Przy okazji - przecinek
Cytat:
Roz­dzie­la mnie ze świa­tem na ze­wnątrz. Izo­lu­ją­ca biel… Pół­prze­zro­czy­sta masa ma­te­ria­łu. Ona to roz­dzie­la mnie od świa­ta.
- zobacz, to samo
Cytat:
Ta ulica i ten chod­nik, pa­mię­tam to miej­sce od za­wsze. Ile tu się zmie­ni­ło od czasu mego dzie­ciń­stwa… Na po­cząt­ku nie było chod­ni­ka. Prze­bie­ga­ła tędy piasz­czy­sta,
- pewnie, że dwa pierwsze zaimki celowe, ale kolejne już na nie wskakują
Cytat:
przej­dę tylko do kuch­ni, gdzie mam czaj­nik elek­trycz­ny. Kie­dyś go nie mia­łem, byłem ska­za­ny na sta­ro­daw­ny czaj­nik z gwizd­kiem. Jak woda się za­go­to­wa­ła, gwiz­dał on na cały dom, choć­by się chcia­ło, nie dało się prze­oczyć mo­men­tu go­to­wa­nia się płynu. Teraz mam czaj­nik elek­trycz­ny,
- zobacz, ile powtórzeń. A i tak nie zaznaczyłam wszystkich, biorąc za dobra monetę - że celowe; ponadto masz rymujące się czasowniki (kursywa) i zupełnie zbędny zaimek on (pogrubienie)
Cytat:
Ta po­ru­sza­ją­ca się fi­ran­ka i ta­jem­ni­cza po­stać za nią. To stara ka­mie­ni­ca do roz­biór­ki, do tej pory był prze­ko­na­ny
- jak widzisz, po raz kolejny zaimki wskazujące robią Ci na złość (czy też tekstowi)
Cytat:
„Muszę po­roz­ma­wiać z tym czło­wie­kiem.” Po­my­ślał w duchu.
- zapis dialogu/myśli: człowiekiem" - pomyślał (bez kropki i mała litera, myślnik)
Cytat:
- Drogi ko­mi­sa­rzu, na pewno na­pi­je się pan her­ba­ty?
- tutaj raczej znak zapytania nie pasuje. Jakby komisarz już zdążył odmówić (na pewno - lepiej bez tego i wówczas wszystko gra)
Cytat:
- Co za par­szy­wy dzień – mruk­nął do sie­bie.
Brnął wy­trwa­le dalej, a myśl o oso­bie za fi­ran­ką nie da­wa­ła mu spo­ko­ju(,) na­tręt­nie wbi­ja­jąc się w mózg.
- Ech – mruk­nął do sie­bie.
- celowo takie powtórzenie z mruczeniem? No i znowu przy okazji przecinek
Cytat:
Stru­mie­nie wody po­now­nie jego za­la­ły i znów za­czął mok­nąć.
- go
Cytat:
„Ktoś tu parzy her­ba­tę? Po­my­ślał zdzi­wio­ny(,) wcią­ga­jąc głę­bo­ko po­wie­trze
- jeżeli używasz cudzysłowu, to konsekwentnie; nie zakończyłeś nim myśli. I ponownie - bez kropki i "pomyślał" małą literą, i myślnik (herbatę?" - pomyślał), plus przecinek
Cytat:
- Jest tu ktoś? – Krzyk­nął gło­śno w prze­strzeń.
- "krzyknął" małą literą
Cytat:
Od­po­wie­dzia­ła mu cisza. Roz­gląd­nął się wkoło, ale ni­ko­go nie wi­dział. Do­ko­ła pa­no­wa­ła cisza

Cytat:
„Cie­ka­we, czy jesz­cze tu jest?” Za­py­tał się w duchu
- jest" - zapytał
Cytat:
Sta­łem w sa­lo­nie i pa­trzy­łem na ko­mi­sa­rza sto­ją­ce­go w kuch­ni.

Cytat:
Za­cho­wy­wał się tak, jakby nigdy nie wi­dział czaj­ni­ka elek­trycz­ne­go. A może rze­czy­wi­ście pa­trzy na coś ta­kie­go po raz pierw­szy?
- mieszanie czasów: zachowywał się/patrzy
Cytat:
Za­sta­na­wiał się(,) jak to moż­li­we, że w stru­gach pa­da­ją­ce­go desz­czu on za­dzia­łał?
- bez "on" (i przecinek w promocji)
Cytat:
Po­my­ślał chwi­lę, po­czym
- po czym



No, to takie przykłady tylko. Jest tegoż więcej; starałam się tylko zasugerować, na co można by zwrócić uwagę i co przemyśleć. A co od razu poprawić.



Pozdrawiam słonecznie.
amsa dnia 26.05.2014 20:30
swistakos - nie wiem, jak się ustosunkować do tego tekstu. Bo z jednej strony jest pomysł, intrygujący, ciekawie ujęty, bez grozy i chęci straszenia czytelnika, raczej poprowadzenia go w dwa różne światy, realne jak najbardziej, lecz jakby przesunięte w fazie czasoprzestrzeni, gdzie człowiek żyje i funkcjonuje, jak najbardziej świadomie i normalnie, że tak to ujmę.
Ale powtórzenia, to największy problem. I w przypadku relacjonowania przez mieszkańca kamienicy są do przyjęcia, niektórzy w ten sposób gadają do siebie, tak w momencie gdy narracja zostaje mu odebrana, takie powtórki są już poważnym błędem. Przy czym gdybyś w tych fragmentach, gdzie następuje opis zachowań i myśli komisarza, oczyścił tekst, zderzenie tych dwóch stylów mogłoby dać całkiem interesujący efekt.
Zauważyłam już wcześniej, że masz dobre pomysły, ciekawe, ale z wykonaniem coś nie tak. Jaka jest tego przyczyna, tylko Ty to wiesz, bo nie sądzę, że to brak umiejętności.

Pozdrawiam

B)

To nie wszystkie zauważone.

Cytat:
ze starości, nigdy nietynkowana
- nieotynkowana

Cytat:
Wiem to na pewno, ponieważ dawno temu(,) w dzieciństwie(,) z nieodłącznym przyjacielem podwórkowym(,) zmierzyliśmy kilkakrotnie
– podwórkowym przyjacielem

Cytat:
zakrętu. Po chwili znika za nim. Niknie mi z oczu.
– znika/nikinie

Cytat:
Jak woda się zagotowała, gwizdał on na cały dom,
- bez on
Cytat:

Dlaczego w niezamieszkałym domu ktoś mieszkał?
– przebywa

Cytat:
A może to jakiś bezdomny w nim przebywał.
– zajął pustostan

Cytat:
- Co za parszywy dzień – mruknął do siebie.

(...)

- Ech – mruknął do siebie.


Cytat:
Taki cały zmoczony(,) nie wiadomo dlaczego(,) skojarzył mu się z małym kotkiem moknącym na deszczu.


Cytat:
„Muszę porozmawiać z tym człowiekiem.” (-) Pomyślał w duchu.


Cytat:
już musi iść przez klatę schodową.
– klatkę

Cytat:
Z niechęcią postąpił kilka kroków do przodu wychodząc z zadaszonej części domu na część bez niego. Ulewa natychmiast uderzyła go z całą siłą. Strumienie wody ponownie jego zalały i znów zaczął moknąć.
– Z niechęcią opuścił zadaszoną część, w jednej chwili dostał się pod strumienie wody i znowu był mokry

Cytat:
„Ktoś tu parzy herbatę? (-) Pomyślał zdziwiony(,) wciągając głęboko powietrze

Cytat:
Wyraźnie wyczuwał słodkawo(-)gorzki zapach herbacianego płynu(naparu).


Cytat:
- Jest tu ktoś? – (k)Krzyknął głośno w przestrzeń.
– w przestrzeń wyrzuć

Cytat:
Odpowiedziała mu cisza. Rozglądnął się wkoło, ale nikogo nie widział. Dokoła panowała cisza, tylko woda lejąca się z nieba szumiała głośno.

Cytat:
„Ciekawe, czy jeszcze tu jest?”(-) (z)Zapytał się w duchu i zaczął powoli przemierzać pomieszczenie.


Cytat:
W naprzeciwległej ścianie widział(ujrzał) otwór drzwiowy prowadzący do kolejnej niezadaszonej części mieszkania
. – do kolejnej części mieszkania, pozbawionej dachu

Cytat:
Już chciał się wycofać z pomieszczenia,
- bez pomieszczenia

Cytat:
to kuchnia, czy raczej pozostałości z niej.
– czy raczej jej pozostałość

Cytat:
Zastanawiał się(,) jak to możliwe, że w strugach padającego deszczu on zadziałał?
– że pomimo deszczu jeszcze działał

Cytat:
„A może, to właśnie przez ulewę coś mu się w stykach poprzestawiało i zaczął samoistnie działać?
” – i samoistnie się włączył

Cytat:
Słuchałem jak na klatce schodowej zanika odgłos kroków. Po jakimś czasie kroki rozbrzmiały na zewnątrz, komisarz oddalał się od kamienicy.
- Słuchałem jak na klatce schodowej zanika odgłos kroków, potem rozbrzmiały na zewnątrz. Komisarz oddalał się wolno, szybko (do wyboruJ)od kamienicy


Cytat:
Spojrzałem przez okno. Po komisarzu nie było już śladu, pewnie minął (już) zakręt i dlatego go nie widać. Gość poszedł, a moje życie wraca do normy. Znowu wkraczam w stare, niezmienne tory. Jak zwykle samotny(,) niezmiennie tu trwam.
pablovsky dnia 26.05.2014 23:53 Ocena: Dobre
Uwaga, bójcie się!
Oto pogromca wampirów, kryminalista i wielbiciel dreszczy- ocenia Wasze prace :) Żarty się skończyły, nie będzie litości, przygotujcie się na oceny pablovsky'ego, człowieka który nie jeden strach widział i w wielu kamienicach ganiał za duchami!

Dobra, wystarczy tego wstępu, do dzieła.

Pech chiał, że zaczynam od tyłu, czyli od Ciebie świstaku.
Według mnie, ten tekst jest zdecydowanie lepszy od Twojego poprzedniego, który napisałeś na "wiosenny dreszczyk".
Widzę wyraźny postęp. Ale nierozumiem, skąd Twoje zamiłowanie do deszczu? Lubisz moknąć, czy o co chodzi? :)

Zarówno poprzednio, jak i tym razem z dziwnym namaszczeniem opisujesz to zjawisko pogodowe i jest to spory minus, ponieważ nie znajduję uzasadnienia dla ciągłego opisywania jak leje, ktoś moknie, woda wylewa się za kołnierz i podobne deszczowe historie.

Czemu to ma służyć? Bo z pewnością nie podkreśleniu atmosfery. Leje deszcz i OK, wystarczy.
Za to sam pomysł na historię- jak najbardziej na tak. I sposób przekazu jak wspomniałem dużo lepszy, niż poprzednio.
Pracuj.
Z niecierpliwością czekam na Twoją kolejną historię. I nie czekaj na konkurs, niech wena będzie z Tobą!
al-szamanka dnia 27.05.2014 15:09
Cytat:
Za­le­wam wrząt­kiem kubek i umiesz­czam w nim sa­szet­kę z her­ba­tą.

Kubka się nie zalewa;) Zalewam wrzątkiem saszetkę herbaty w kubku.

Ciekawy pomysł z dwoma równoległymi czasami.
Każdy z nich jest sam w sobie rzeczywistością, chociaż ten z perspektywy samotnie zamieszkującego ruderę, zdaje się być o wiele szerszy. W każdym bądź razie widzi komisarza, który realizuje tylko przypadkowo punkty wspólne:zapach herbaty, funkcjonujący czajnik elektryczny.
Mówiąc szczerze nie poprzestałabym tylko na zarejestrowaniu, że czajnik ów zadziałał samoczynnie, albo z powodu ulewy.

Wykonanie nieco kuleje, co wspomniał już Pablo. Zbyt kurczowo trzymasz się deszczu, sporo powtórzeń.
Ale czytało się ciekawie.
Pozdrawiam:)
Krystyna Habrat dnia 09.07.2014 13:13
Od pierwszego czytania bardzo mi się spodobał opis nierealnej części kamienicy, tej niby tylko bez zadaszenia. To niby realnie i w realnej sensacyjnej historii z komisarzem policji jest całkiem możliwe, ale ty robisz z tego coś więcej: dwuznaczność, niedopowiedzenie, tajemnicę. Umiejętnie wygrywasz szczegóły tej nierealności. Dzięki ulewie, kawie i czajnikowi. To się czuje i widzi.
Pozdrawiam
KH.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty