- A powiedz mi, Zajączku Kicowaty, czy jesteś za tym, żeby w naszym lesie wszystkie zwierzęta miały na ogonkach kokardę? – zapytał pewnego razu Miś Spalski swego dobrego kolegę. Ale widząc, że szarak stanął słupka i wytrzeszczył trzeszcze ile wlezie, dodał pouczająco - Chodzi o taką kokardkę niedużą, koloru czerwonego.
- Nie mam nic przeciwko czerwonemu – odparł po chwili zastanowienia Kicowaty – skoro mała, czerwona , na ogonku to… to… to… nawet może być fajnie!- dokończył uradowany nagłym olśnieniem zajączek. Misiu z zadowoleniem przyjął odpowiedź przyjaciela i już chciał zadać kolejne pytanie, gdy ten uprzedził go i czmychnął w krzaki.
Spalski przeklął okrutnie, acz cichutko i ruszył leśną drogą w kierunku południowym. Las był tutaj bardziej gęsty, zielony, trawa bujna a mech mięciutki jak gąbka. Miło stąpać po takiej gąbeczce, wygodnie, można iść i rozmyślać, ile dusza zapragnie. Tak też i uczynił Misiu, aż w tym zamyśleniu prawie nie zadeptał Jeża Igłowego.
- O, rany, Jeżu Igłowy, ostrożnie – krzyknął Miś Spalski i zaczął rozcierać sobie łapę – aleś mnie ukłuł.
Jeż tak był zakłopotany tą sytuacją, że nic nie pisnął, tylko jeszcze mocniej zwinął się w kulkę – Przepraszam, Misiu, przepraszam.
- No już dobrze – odrzekł Misio - a teraz powiedz mi czy jesteś za podpisaniem Deklaracji Czerwonego Ogonka? Nastała nieprzyjemna cisza, po czym dało się słyszeć chrząknięcie i Jeż Igłowy pokazał ryjek. – Ale o co chodzi, Misiu, jaka deklaracja? Przecież ja właściwie to prawie nie mam ogonka?
- Otóż wiedz, że i ja i Zajączek Kicowaty jesteśmy za podpisaniem deklaracji wiary „Czerwona kokardka”. Obaj uważamy, ze czerwona kokardka na ogonku to wspaniała ozdoba a także znak przynależności do Gromady. Teraz każdy może rozpoznać przyjaciela po czerwonej kokardce i już niczego się nie bać w lesie. Oczywiście w tych dniach podpiszemy deklarację wiary, myślę że to będzie dziesięć punktów, krótko i na temat!
Acha – powiedział Jeż Igłowy – skoro tylko dziesięć. No a jakie to będą punkty? Miś zamyślił się głęboko, jął nerwowo szarpać się po futrze oraz trzeć łapką w nos, aż w końcu wysapał:
Te punkty są na razie tajemnicą! O, tak, właśnie – tajemnicą! Ale już się można zapisywać, więc Cię pytam po raz ostatni czy i ty przystępujesz do Czerwonych Kokardek? – tu Miś spojrzał na Jeża Igłowego powłóczystym spojrzeniem, nieznoszącym sprzeciwu – A więc?
Odpowiedź była chyba zadawalająca, bo Jeż wlazł błyskawicznie pod kupkę chrustu a Spalski ruszył dalej przed siebie w poszukiwaniu kolejnego przyjaciela.Ranek zapowiadał się pogodnie.
W górze ptactwo śpiewało rockowe przeboje z porannej audycji „Skrzydlatego radia”, aranżując na swoje widzimisię najnowszy przebój zespołu Pitbull. Drzewa szumiały, kwiaty pachniały, a Miś szedł dalej. Tak doszedł do nory Borsuka Suczka. Po grzecznościowej wymianie zdań na temat pogody oraz kolejnego ząbka najmłodszej dzieciny Wiewiórki Orzeszty, Miś zagadnął niby przypadkowo:
- Drogi Suczku, zapewne wiadomo ci , ze w naszym lesie działa nowa organizacja, skupiająca największych myślicieli lasu? Czyżbyś miał ochotę dołączyć do Gromady Czerwonej Kokardy? Tu spojrzał uważnie w oczy Borsuka i ani na chwilę nie spuścił wzroku z jego tęczówek. Borsuk najpierw otworzył pyszczek, na którym oparł się wzrok Misia a potem go zamknął i tak jeszcze postąpił trzykrotnie. Ale Miś wzrok trzymał hardo.
Toteż Suczek przemówił wreszcie niepewnym głosem:
- Oczywiście, Misiu, a jakże, że słyszałem. To ponoć sami wielcy myśliciele lasu! I ja z ochotą do nich dołączę, co ja mówię, ja już nie mogę się doczekać, kiedy dołączę do Czerwonej Kokardy. Po tych słowach spojrzał w oczy Misia i zobaczywszy w nich promienną radość, wypuścił z pyszczka powietrze z wyraźną ulgą.
- To będzie kokarda na ogonku – wyjaśnił Miś.
- O tak, świetny pomysł – na ogonku – zachwycił się Suczek i odwróciwszy łepek lekko w tył, spojrzał spłoszonym wzrokiem na swój zgrabny borsuczy ogon – Świetny!
Po południu cały las aż huczał od plotek. W każdej norce, w każdej dziupli, każdej gawrze słychać było dyskusje o nowej deklaracji wiary. Zwierzątka przekrzykiwały jeden drugiego, tłumaczyły, jak wiązać kokardkę, gdzie będzie miejsce spotkań Gromady i czy wybrać hymn czy tylko zawołanie. Większość była za okrzykiem „Czerwona” – a odzew miał być „U ogona”. Z hymnem nie wyszło, bo każdy proponował inną melodię. Ptaki chciały oczywiście jeden z przebojów Pittbula, owady – „Lot trzmiela” a kopytne coś z Tupaca. Dosyć tego! Hymnu nie będzie.
Tuż przed zachodem słońca większość zwolenników deklaracji zebrała się na polanie a Lis Przechytrus z ołówkiem w ręku zaczął zapisywać na korze statut Gromady. Po godzinie wszystko było gotowe i Przechytrus odczytał z namaszczeniem 5 przykazań, okrzykniętych spontanicznie „Cinquettą”, bo Miś Spalski miał słabość do słonecznej Italii. Tekst brzmiał mniej więcej tak:
Deklaracja Wiary Gromady Czerwone Kokardki:
1. Każdy członek Gromady nosi na ogonku CK
2. Każda CK jest czerwona
3. Członek CK wierzy, że słuszne jest wyrzeczenie się szyszek leśnych oraz
4. Deszczówki
5. Gromada stoi na straży wiary Czerwonego Ogonka.
Deklaracja została odczytana wszem i wobec, a że była krótka i treściwa, to nie zajęło to Lisowi wiele czasu. Większość przybyłych na polanę przyjęła tekst ze zrozumieniem, ale nie zabrakło wichrzycieli.
Ale jak ja się mam wyrzekać szyszek- zawołała z tłumu Wiewórka Orzeszty – przecież to moje pożywienie.
Chwilę trwała cisza, zwierzęta spojrzały po sobie a Miś wyszedł na środek i zabrał głos, tłumacząc wszystkim opuszczonym przez wiarę:
- Zawsze musi się znaleźć jakiś malkontent. Można przecież obejść się bez szyszek. Są orzechy i inne nasiona! Ja na przykład nie muszę jeść szyszek i wytrzymam.I ja – krzyknął Jeż Igłowski. I ja – dodała Sówka Pójdźse z domu Uchu.
Teraz już wszystkie zwierzęta przekrzykiwały się wzajemnie, że szyszek jeść nie muszą. Wiewiórka, zawstydzona, schowała się w dziupli.
– No ale jak nie możemy pić deszczówki, to będzie ciężko – zauważył nieśmiało Jeleń Porożnik. W naszym lesie jest tylko małe źródełko i to na samym krańcu! Wszyscy skierowali teraz wzrok na kolejnego intruza.
- No, proszę, drugi wywrotowiec- sarkastycznie stwierdził Misiu. Tyle wody dokoła a zimą nawet śnieg, a ten już niezadowolony.
Jeleń cofnął się w głąb tłumu i nie powiedział więcej ani słowa. Tłum tymczasem wiwatował i wykrzykiwał radośnie:
- Niech żyje Czerwona Kokardka!
- Precz z szyszkami!
- Wiwat Czerwone Ogonki! I jeszcze wiele innych spontanicznych.
- Do pasmanterii! – padł nagle okrzyk i zwierzęta rzuciły się pędem w kierunku północnego szlaku.
***
Trzeciego roku w lesie zaczęto znajdować czerwone kokardki pozawieszane na krzakach. Wisiały smętnie na gałązkach, szare i wypłowiałe, darmo czekając na właściciela. Z biegiem czasu wyblakły od słońca i deszczu, nitki snuły się na końcach i smutno powiewały na wietrze. A i Las już nie był ten sam.
Często dało się zauważyć stado jeleni, galopujące z drugiego krańca polany a w dziupli Wiewiórki Orzeszty już dawno nikt nie nucił żadnej piosenki.
***
Mnóstwo szyszek zmarnowało się tego lata w Lesie. Właściciel pasmanterii dogadał się z Misiem Spalskim, że od przyszłego roku będzie odbierał szyszki ze Średniej Polany i oddawał do założonej przez Lisa Przechytrusa hurtowni. Można tam też kupić czerwoną wstążkę na metry i wodę butelkowaną ze źródełka imienia Wielkiej Rodziny, które bije na skraju Lasu, tuż przy domku Borsuka. To bardzo dobra woda, rodzina jeleni chce wykupić zapasy. Misiu Spalski był na wczasach w Wielkiej Puszczy, gdzieś przy granicy ze słoneczną Italią, ostatnio dobrze mu się powodzi. Razem z Zającem Kicowatym przysłali Gromadzie piękne pocztówki z wakacji.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt