Obudził ją ból w prawym przedramieniu i dłoni. Z trudem otworzyła oczy i drugą ręką odgarnęła włosy z czoła. Było ciemno. Jedynie przez brudne szyby okien wpadały pojedyncze smugi światła. Kurz dawno opadł, więc bez trudu mogła zobaczyć nad sobą dziurę w miejscu gdzie strop nie wytrzymał ciężaru dwóch klęczących mężczyzn. Spadła razem z nimi, ale tak nieszczęśliwie, że uderzył ją w głowę jeden z kawałków gruzu. Straciła przytomność a uciekinierzy pewnie nawet nie zauważyli, że leży niedaleko nich.
Powoli przypominała sobie wydarzenia, które miały miejsce zanim straciła przytomność i w jednej chwili ogarnęła ją wściekłość. Jak on mógł złamać jedyny warunek, jaki mu stawiała? Jak śmiał pojawić się nagle i wszystko zepsuć?. Cały plan rozpadł się na kawałki przez tego, pożal się boże bohatera. Gdyby tylko wiedział, dla kogo ryzykuje swoje poukładane życie, nigdy nie wpadłby na pomysł żeby mu pomagać.
Wstała ostrożnie i ruszyła do wyjścia. Ręka bolała przy najmniejszym ruchu, co nie pozwalało ani na chwile zapomnieć, komu zawdzięcza zupełnie niepotrzebne komplikacje. Wiedziała, że te nieprzewidziane wydarzenia utrudnią jej prace, ale nie miała na to wpływu. Musiała wypełnić kontrakt, za który dostała pieniądze a nieproszonym gościem zajmie się później… za darmo.
Kiedy dotarła do samochodu i zobaczyła, w jakim stanie zostawili go uciekinierzy musiała na chwile przymknąć oczy i policzyć do dziesięciu żeby się uspokoić.
- Policzymy się panowie – szepnęła do siebie przez zaciśnięte zęby i wyjęła ze schowka telefon.
Kiedy po drugiej stronie odezwał się znajomy głos podała adres i wyłączyła się.
Adam przyjechał po dziesięciu minutach. Nic nie powiedział, ale w kącikach jego ust błądził uśmiech, który budził w niej uśpioną furie.
- To, co, kierunek szpital? – zapytał, kiedy wsiadła
- Po prostu jedź – syknęła
- W porządku szefowo – uśmiechnął się szerzej i ruszył
Do domu wróciła nad ranem. Na szczęście ręka nie była złamana tylko zwichnięta w nadgarstku obeszło się wiec bez gipsu a rozcięcie na czole objęło jedynie sześć szwów. Będzie blizna, za którą odwdzięczy się, komu trzeba. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Słyszała doskonale jak budynek, w którym mieszka budzi się do życia. Sąsiad z ostatniego pietra właśnie wychodził do pracy, sąsiadka piętro niżej próbowała dobudzić swoje pociechy żeby nie spóźniły się do szkoły. Od sąsiada z naprzeciwka wymknął się ukradkiem kochanek. Wiedziała wszystko o tych ludziach, kiedy wstają, kiedy idą spać, kiedy biorą kąpiel a kiedy tylko myją zęby. Wiedziała gdzie pracują i gdzie robią zakupy, czy są wegetarianami a nawet, jaki sok pomarańczowy kupują najchętniej.
Znała układ każdego mieszkania w najdrobniejszych szczegółach, choć wcale nie było jej to potrzebne. Podstawową zasadą było żeby nikt nie wiedział nic o niej i jak na razie udawało jej się unikać bliższych kontaktów.
Przeleżała tak kilkanaście minut, ale nie mogła zasnąć. Wstała wiec i poszła do kuchni. Adam siedział przy stole i pił kawę.
- Szybko wstałaś coś się stało? – zapytał
- Jakoś nie mogę zasnąć za dużo ruchu dookoła – odparła wyciągając kubek z szafki – trzeba cos zaplanować, bo jak na razie jesteśmy ze wszystkim w plecy o parę godzin
- A mówiłem, że z tobą pojadę to się uparłaś – Adam nie ukrywał żalu
- Tym razem będziesz w pierwszym szeregu – powiedziała siadając przy stole
- To opowiesz mi, co się właściwie stało?
- Może, jak będzie po wszystkim teraz nie mam ochoty o tym gadać
Adam milczał, choć był niepocieszony. Domyślał się, że jej duma została zraniona bardziej niż czoło czy ręka. Znał ją na tyle długo, że nie musiał w zasadzie wypytywać, co czuje. Był jedynie ciekawy jak udało się wymknąć tej małej gnidzie, którą wreszcie przyskrzynili.
Andrzej Śliski był na ich liście od miesiąca. Zleceniodawca usiłował być anonimowy, ale Lena dowiedziała się, że to duża firma farmaceutyczna, w której Śliski pracował od kilkunastu lat. Zlecenie przyszło przez pośrednika więc właściwie nie było wiadomo, kto dokładnie chce się pozbyć niewygodnego pracownika. Oczywiście Śliski nie był niewinną ofiarą spisku. Kilka miesięcy wcześniej ukradł dokumentacje, w której opisany został nowy projekt jakim miały się zająć laboratoria firmy. Nie wiedział dokładnie czego dotyczą wystarczyło mu to, że teczka była opatrzona klauzulą ściśle tajne i leżało w sejfie prezesa zarządu a wszyscy w firmie plotkowali o tym szeptem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mu zapłacić duże pieniądze za te kilkadziesiąt kartek i tylko to się liczyło. Wymyślił sobie, że najłatwiej określi wartość tego, co ma jeśli zaoferuje, że odda wszystko co ukradł za okrągłą sumkę, której wysokość pozostawił w gestii swoich byłych pracodawców. Pomylił się bardzo bo odpowiedzią na ofertę była cisza w czasie której wysłana została Lena. Śliski nie spodziewał się, że ktokolwiek może mu zagrozić. Był tak pewny siebie, że nawet nie musieli się wysilać żeby go znaleźć. Po prostu dowiedzieli się gdzie mieszka i Lena zgarnęła go z ulicy. Zlecenie było bardzo proste odzyskać ważne dokumenty i plik zdjęć a potem zlikwidować gnidę. Adam zachodził, więc w głowę, co mogło pokrzyżować ten doskonały plan. Popatrzył na Lenę i przez moment zdawało mu się, że widzi w jej oczach nie wściekłość, ale smutek i ból. Wydało mu się to podejrzane, ale gdy popatrzył uważniej jej ciemne oczy wyrażały już tylko obojętność.
- Jakkolwiek ci się wymknął Śliski musimy go teraz namierzyć i jak najszybciej zlikwidować – odezwał się dopijając kawę – niestety tym razem będzie się nas spodziewał wiec stracimy przewagę
- Ktoś mu pomaga – powiedziała nie spuszczając wzroku ze swojego kubka – a ja niestety znam tego pomocnika bardzo dobrze
- Kto to jest? – Adam nie krył ciekawości
- Paweł Rudnicki – wyszeptała i Adam był pewny ze się przesłyszał
- Chyba żartujesz? – powiedział próbując opanować pierwszy szok
- Niestety nie żartuje – Lena wyglądała jakby uszło z niej cała energia – pojawił się znikąd i zagrał bohatera, choć w zasadzie pomógł mu przypadek
- Wiedziałem, że wasz związek odbije się nam kiedyś czkawką – Adam nie krył rozgoryczenia – wiesz, że on jest teraz dla nas jak wyrok śmierci?
- Wiem – Lena westchnęła i wstała od stołu – o ile nie stanie się cud będę musiała go zlikwidować.
- Cuda zdarzają się w bajkach – Adam nie był optymistą
- W takim razie musimy temu cudowi pomóc żeby się wydarzył – uśmiechnęła się słabo – a teraz zbieraj tyłek i jedź sprawdzić mieszkanie i prace Pawła a potem spróbuj namierzyć jego samochód i pogadaj z jego siostrą może się do niej odzywał.
Adam bez słowa zabrał kurtkę i wyszedł a Lena położyła się na kanapie w salonie. Przez chwile rozważała wszystkie możliwości działania aż nagle usiadła zaskoczona tym jak proste może być rozwiązanie całego problemu.
Paweł jest przecież naukowcem wystarczy, więc że przeczyta dokumenty, które ukrywa Śliski i wszystko będzie dla niego jasne. Jak zwykle oceni zagrożenie w kategoriach społeczeństwa a nawet ludzkości i bez zadawania pytań wyda jej „obiekt” a ona dokończy zadanie.
Pozostawało pytanie czy Paweł zdoła namówić Śliskiego żeby pokazał mu, co zawierają dokumenty. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić żeby mógł komukolwiek zagrozić lub odebrać cokolwiek przemocą. A może się myliła? Może go nie docenia? W końcu zaryzykował próbując pomóc nieznajomemu. Czyżby tak naprawdę go nie znała?
Przywołała na moment w pamięci jego twarz. Ten uśmiech, który zawsze przyprawiał ją o szybsze bicie serca, przenikliwe spojrzenie niebieskich oczu i ciepły zmysłowy głos. Paweł nie był słaby ani miękki, ale nigdy nie widziała go zdenerwowanego czy wyprowadzonego z równowagi. Oczywiście przejmował się swoimi projektami czy głupotą studentów, którym usiłował przekazać, choć cząstkę tego, co wiedział, ale nie były to nigdy sytuacje, w których mogłaby go określić, jako człowieka potencjalnie niebezpiecznego czy zdolnego do agresji. Nie oznaczało to oczywiście ze zmuszony okolicznościami czy wręcz przyparty do muru nie będzie potrafił podjąć zdecydowanych działań. Tak naprawdę nie miała pojęcia jak zadziałało na niego to, czego doświadczył kilka godzin wcześniej. Wprawdzie był z natury rozsądny, ale kto wie, co teraz myśli i czuje tym bardziej ze w jego głowie runął właśnie wizerunek kobiety, na której mu zależało.
Tak czy inaczej w tym momencie najważniejsze było odpowiednie zmotywowanie Pawła, żeby w ogóle chciał przeczytać dokumenty, które ukrywał Śliski a nie była pewna czy jej urok osobisty dalej na niego działa, skoro zobaczył jej drugą twarz.
Sięgnęła po telefon i wybrała odpowiedni numer. Uśmiechnęła się sama do siebie wyobrażając sobie minę Pawła, który zobaczy jej imię na wyświetlaczu i nie będzie mógł się zdecydować czy odebrać.
c.d.n..
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt