Śpisz i chrapiesz...
To jedno się nie zmieniło. Zawsze kładłeś się spać z kurami; nakrywałeś pierzyną, spod której już po chwili wydobywały się gromkie odgłosy.
Wstawałeś - też z kurami. Karmiłeś owce, króliki i kaczki. Potem przypinałeś do pleców brony i - skiba po skibie - spulchniałeś ziemię. Była ci posłuszna i przyjmowała w siebie to, co kazałeś. Ziemniaki, buraki, fasolę. Łąka też poddawała się twoim silnym dłoniom. Z każdym pociągnięciem kosy kładła ci pod nogi rumianki i kłosy traw, które potem przemieniały się w pachnące siano.
Twoje ręce umiały nie tylko pracować. Niosły też radość i wszelkie smaki dzieciństwa.
Często zagłębiały się w kieszeń kapoty i wyciągały z niej włoskie orzechy.
- Na - śmiały ci się niebieskie oczy, gdy łapczywie dobieraliśmy się do brązowej skorupki.
Śmiałeś się też, gdy dmuchaliśmy na parujące pieczone ziemniaki. Brałeś je wtedy do rąk, szybko rozrywałeś spękaną skórkę, wkładałeś na powrót w dziecinne ręce i znów mówiłeś to swoje "na".
Teraz nie słucha cię nikt. Nie ma już działki, jesiennych ognisk, a łąka zarosła betonem. Twoje oczy też zarosły; wyblakłe, puste patrzą przed siebie i nie wiedzą, co widzą. Ręce, te silne ręce, zamiast na drzewcu kosy, zaciskają się teraz na drewnianej balasce.
Tak, zamykamy cię w fotelu, żebyś nie zrobił sobie krzywdy...
Śpisz i chrapiesz...
I tylko wtedy nie wiesz, że wszystko zabrał ci Alzheimer.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
milla · dnia 06.10.2008 09:57 · Czytań: 849 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: