Samotność w barze | |
| W pewnym wojewódzkim mieście, późnym wieczorem, do czynnego jeszcze baru wszedł starszy mężczyzna. Nie speszony całkowitym brakiem klientów, usiadł na wysokim barowym stołku, przy ścianie wyłożonej wspaniałym lustrem. Widocznie był stałym klientem, bo barmanka powitała go z uśmiechem i zapytała uprzejmie dlaczego jest smutny. “Nie nie, pani Justynko! Wcale nie jestem smutny. Owszem jestem przygnębiony, ale tylko trochę. Mam po temu poważny powód. Czuję się bowiem samotny. Nie, nie osamotniony życiowo, lecz samotny. A to nie jest to samo. Otóż, pani Justynko, jestem już na emeryturze. No to co, że od trzech lat. To wzmaga tylko moje poczucie samotności. Właśnie żona wysłała mnie… Ale póki co, proszę jedną wódeczkę. Jakoś pustawo dzisiaj w tym barze. Gdyby nie pani, czułbym się jeszcze bardziej samotny. Tak… bo samotność to brak przyjaznej dłoni i odrobiny życzliwego serca. A pani ma przyjazną dłoń i życzliwe serce? Jak to nie dla mnie? A kto mi nalał przed chwilą jedną wódeczkę? I chyba nie odmówię sobie jeszcze jednej. A najlepiej dwie wódeczki. Wypiję sobie z tym sympatycznym panem, którego właśnie zauważyłem. Witam, witam! Napijemy się po jednym. Zdrówko! Pan szanowny oczywiście wie, co znaczy być samotnym. Tak, prawda! Człowiek rodzi się samotny, niechcący, bez udziału własnej woli. I już się z tego nie wyrwie. A… próbuje, każdy próbuje. Sądzi bowiem, że mu się to uda, jeśli słowo “ja” zamieni na słowo “my”. Więc się, proszę pana, żeni. A pan jest żonaty? No więc zgodzi się pan ze mną, że ta zamiana nie załatwia ni-cze-go. Ślub, proszę pana, jest bowiem głownie żałosnym tryumfem zwierza, który w nas siedzi, nad rozumem. A samotnym się pozostaje. Zmniejsza się tylko poczucie osamotnienia i to w sposób najmniej oczekiwany. Tym bardziej jest się samotnym. W jaki sposób? Wewnątrz, we wnętrzu proszę pana. Chciałoby się powiedzieć wracam, oddajcie mi moją wolność i moją pensję - ale jest już za późno, przyjacielu. Pani Justynko! Dwie wódeczki poproszę! O czym to ja mówiłem? Aha, małżeństwo czyli słowo “my” oznacza najczęściej, proszę pana, dominację jednego człowieka nad drugim, całkiem niewinnym. Ponadto, proszę pana, małżeństwo zamienia się nagle i niespodziewanie w rodzinę z dziećmi. Tak, nasza samotność wtedy rośnie, a nasze osamotnienie boleśnie maleje. Jak to dlaczego boleśnie? Dlatego, że z naszej pensji nie zostaje już nic! Ale ja zachowałem jeszcze resztki godności, proszę pana! Na starość nie dałem się zniewolić! Niewinny człowiek ma bowiem prawo do wolności! Przepraszam, przepraszam odbiorę tylko telefon. Kto tam… o tej porze? Tak kochanie… zaraz przychodzę. Nie, nie zapomniałem… ale mi przypomnij… tak, kupiłem ... oczywiście, że kupiłem. A co miałem kupić… papierosy? Kupiłem! Sam… tak… sam jestem. Jak to dlaczego? Z wyboru jestem sam… tak jak z wyboru jestem z tobą! Tak… wiem… wiem, że to był twój wybór. Ale ja się na to zgodziłem! Tak… tak, masz rację kochanie… musiałem się zgodzić! Jeszcze porozmawiamy? Ja się nie boję… to znaczy ja się cieszę, że sobie pogadamy. Dobrze kochanie… na… na razie… Po co od razu tak krzyczeć! Całuję! Zaraz będę! Pa. Pani Justynko! Jeszcze dwie wódeczki i… papierosy. O czym to ja mówiłem? Aha, jak pan słyszał, nie dałem się zniewolić i zachowałem swoją godność. A panu się udało? Ach, pan jest wyjątkowy! Ale to pycha, pycha przez pana przemawia! Nie każdy, kto jest wyjątkowy ma powody do dumy. Pani Justynko! Czy tu można śpiewać? Nie po nocy? A przecież nie jest jeszcze tak późno! Znam piękną piosenkę o kozaku, zaśpiewamy sobie po cichutku. Nie zna pani? No, to trudno. Prosimy jeszcze dwie wódeczki! A pan zna jakąś ładną piosenkę? A na przykład “Nie opuszczaj mnie?” czyli “ne me quitte pas”. Nie, to nie do pana, to po francusku, raczej do pani, pani Justynko. Znam dużo piosenek, tylko że ja nigdy nie śpiewam sam, potrzebuję wsparcia, najlepiej jakiejś drobnej, ale silnej artystki. Jak to po co? Żeby mnie udźwignęła. I zaniosła do domu. Pani Justynko! Jeszcze dwie na strzemiennego! Jak to dlaczego dwie? Jedna dla mnie, a druga dla tego sympatycznego pana! W lustrze!!?? W jakim lustrze!!?? To jego wcale nie ma??? To ja się pytam, kto to wszystko wypił!!! |
|