Mama Franusia wstaje od stołu, z plastykowego haczyka zdejmuje ścierkę i zaczyna myć naczynia. Do kuchni wchodzi Marek - rodzony brat Franusia, o pięć lat odeń starszy. Otwiera lodówkę i wyjmuje z niej kabanosa.
- A wiesz mamo, z ostatniego dyktanda dostałem czwórkę z plusem - chwali się Franuś, wcale nie zwróciwszy uwagi na brata.
- To super.
- Zrobiłem tylko jeden błąd. Rzodkiewka napisałem przez żet z kropką. A powinienem był napisać przez...
- Przez er-zet - wpada mu w słowo Marek.
Mama kładzie mokre talerze na suszarkę do naczyń, odwija rękawy i odkłada ścierkę. Wychodzi z kuchni.
- A swoje nazwisko chociaż przez dobre er-zet napisałeś? - pyta Franusia Marek.
- Adamski? Przez er-zet? - dziwi się Franuś. - Te, Marek, ty mnie chyba w balona robisz?
- Nie, serio mówię. Zapytaj się pani od polskiego, to ci powie.
- Mam się zapytać, przez jakie er-zet pisze się Adamski?
- No.
- Ale - ale ja jutro nie mam polskiego.
- To zapytaj się innego nauczyciela.
- Dobra, ale jeśli okaże się, że... że się ze mnie nabijasz, to... to ja cię... To się mamie poskarżę!
- Spokojnie, Franusiu. Bratu nie wierzysz? - Marek wychodzi z kuchni, z trudem powstrzymując się od śmiechu.
Franuś wpada do domu i krzyczy:
- Marek, Marek! Już wiem!
Brat Franusia zbiega po schodach.
- Co, co wiesz?
- Ja już wiem! Już wiem przez jakie er-zet pisze się Adamski!
- No, przez jakie?
- Przez francuskie!...
- Że jakie?
- A takie: Adamrziiii!!!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
eklerek123 · dnia 10.10.2008 11:42 · Czytań: 2683 · Średnia ocena: 2,75 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: