Wcale nie jest źle, Lil.
W dodatku oparłaś pantum na dystychach, co nadało mu pewną świeżość.
A że odwieczny temat "ty i ja"?
To co z tego?
Jak najbardziej nadaje się do pogimnastykowania.
Bo jest zgrabnie i z sensem.

A poza tym dobrze jest rozszerzać warsztat poetycki o nowe formy, chociaż akurat w tym przypadku stare.
Poezja to też ćwiczenia i zabawa, a nie tylko ambitne siłowanie się na słowa.

Dobrze sobie poradziłaś i tyle.

Miłego

ja chyba się nie nadaję do tej formy. choć pierwsze dwie strofy mnie ukołysały, to ostatnia zraziła powtórzeniami już na wskroś widocznymi, co zrobiło się nudne.
pewnie to próba, całkiem zgrabna. nie mogę męczyć zbyt mocno, bo widać, że się starałaś.

pozdrowionka. Whole

tylko ostatnia cząstka jest całkowicie zbudowana z powtórzeń, a powinna mieć chyba dwa wersy nowe, tak?

skoro tak można, to wszystko jasne. uczę się od was zasad!

mój poprzedni komentarz traci na sile argumentacji, ale nie mogę zmienić swoich odczuć - wolałabym nie czytać wciąż tego samego.

dziękuję za wyjaśnienia.

pozdrówka na dziś

a to można tylko trzy strofy? kurczę, a ja 5 zafasowałem MIli o kobyłce u płota
dobrze wyszło, a że rymy parzyste - spoko, choć osobiście rzadko jadę dystychem. to prawda, uczymy się i bawimy, a nauka poprzez zabawę idzie szybciej. płynnie, rymy ok. udana próba, uważam. pzdr

Mimo że jest prosto (nie mówię o formie, bo z tą zawsze trzeba się zapoznać i trzymać fason), to jakoś wcale nie mam wrażenia zbytniej banalności. Pewnie, że temat znany, pewnie, że rekwizyty nienowe. Ale może właśnie przez to wiesz w jakiś sposób mnie, jak to nazwała Whole - ukołysał. Zapewne to też zasługa rymów i powtórek. Niby tematyka smętna i przykra, ale - nic na to nie poradzę - nie zaciążyła nade mną. Raczej lekko przefrunęła.
W klimat wprowadziły mnie przede wszystkim dwa pierwsze wersy.

Pozdrawiam z łotrzykiem-wietrzykiem.