Proza » Humoreska » Obraz
A A A
Od autora: To opowiadanko napisałam trochę dla DoCo, przekomarzając się z nim w temacie jego ostatniej twórczości. Ale czytajcie wszyscy i komentujcie, ile się da.
Zapraszam do świata pana Alberta Budzisz-Niesmaka :-)

 

Obraz

Albert Budzisz-Niesmak od lat ukrywał swoje bycie prawiczkiem pod płaszczykiem erotomana. Dokładnie uchodził w towarzystwie za erotomana- gawędziarza a nawet bajarza. Całymi godzinami potrafił rozprawiać o tym, jak to kręcą go mężatki i rozwódki wszelkiej maści, a szczególnie te dzieciate.

- Ja to bym się żenił, ale z kobietą dojrzałą, dzieciak nijak by mi nie przeszkadzał. Niechby tylko niewiasta była zgrabna i miłego wejrzenia, obojętne, brunetka czy blondynka, ale taka rasowa kobieta musi być. A jak będzie dziecko, to wychowam jak swoje, bo sam nie mam zamiaru zaczynać tego ab ovo, wstawać po nocy, zmieniać obsrane pieluchy albo kaszę grzać.

A innym razem znowu: Niewiasty w spodniach nie uznaję. Nóżki muszą być widoczne i najlepiej szczuplutkie takie, długie jak u sarenki. Biuścik byle nie po tacie, tylko spory, jędrny, żeby było za co złapać, najlepiej miseczka pięć albo pięć i pół, no to już wtedy jest dobrze i wiesz, na czym stoisz. Takie i inne monologi pana Alberta były na porządku dziennym.

Wtedy Jaśka, co znali się z Albertem jak łyse konie, brała ścierkę i niby od niechcenia przetrzepywała go parę razy po grzbiecie.

– A byś już Alberciku przestał swoje głupoty opowiadać. Jaka by cię chciała, jak ty jeszcze żadnej próby nie przeszedłeś?
I wtedy wszystkie baby w ryk, nawet i sam Albercik śmiał się donośnie, bez gniewu. Życie brał na pół serio  i Jaśkę szanował jak siostrę.

Ej, Mietka – ty się nadajesz – wołała któraś. – Pasujesz Albercikowi, dzieciaka masz już odchowanego, chłopa pochowałaś będzie temu z siedem lat no i przecież garbata nie jesteś.
I znowu wszystkie baby w śmiech, a Albert najgłośniej. Miecia raka spiekała, spuszczając przy tym wzrok do ziemi, ale tylko na chwilę, by podnieść go zaraz prosto na Alberta, ani słówkiem się przy tym nie odzywając.

Bo też i doskwierało jej to wdowieństwo coraz silniej. Chłopak już drugą klasę skończył, po szkole to tylko latał do samej nocy po podwórku, a ona w mieszkaniu siedziała sama albo na grobie na cmentarzu myła płytę i ustawiała kwiatki. Ot i tyle albo aż.
Czasem zajrzała na sąsiednią ulicę, do Janki na herbatę, bo tam się wszystkie kobiety z dawnego oddziału drugiego zbierały wieczorami na pogaduszki. No i nieraz Albert sam przyszedł albo ze sobą przyprowadził Jerzego, co tak samo jak on, starym kawalerem był, i od razu weselej się robiło od tych dwóch chłopów, baby rozmowniejsze się stawały i pogawędki bardziej frywolne.

- A ja do Mietki nic nie mam – rozpoczynał Albert swoje baje – kobieta postawna, biodra szerokie, wiadomo, o co chodzi – tu niby oczko posyłał w kierunku Mieci, ale w tym samym momencie Tereskę za kolano łapał albo którąkolwiek inną, co koło niego bliżej siedziała. Ta w pisk, a Albert: – Cichaj , cichaj niewiasto, bo mój jeszcze miękki jak ciasto.

No i wtedy wszystkie baby jak na komendę takim śmiechem wybuchały, że się Janki chałupa cała trzęsła a szklanki z herbatą to aż podskakiwały na drewnianym stole. Oj, wesołe były te wieczory, wesołe.
 

Dopiero jak przyszedł czas do domu wracać, to się Albertowi tak jakoś nieswojo robiło na duszy strasznie. Mieszkał sam od lat, rodzice umarli kolejno - ojciec pięć lat temu, a matka w rok po nim do ziemi poszła.
Z czego żył, nikt nie umiał powiedzieć. Mówili ludzie, że ojciec Alberta, Jaromir Budzisz-Niesmak, urzędnik państwowy, jakiś majątek miał po swoich teściach i że jedynakowi złoto i gotówkę zostawił. Bo też się Albert do żadnej pracy zbytnio nie nadawał, kiedyś zatrudniony był w banku, ale coś tam pomylił, wypłacił kasę nie temu, co trzeba i go zwolnili. Później jeszcze próbował w zakładach chemicznych jako laborant, ale wtedy to prawie doprowadził do wybuchu na hali, bo mu się jakieś odczynniki pomieszały i w efekcie wilczy bilet dostał a potem to już żadnej roboty nie znalazł. Żył z dnia na dzień, skromnie, ale nie głodował.

Jak poznał jeszcze w banku wdowę, Janinę Dokoś, to się zaprzyjaźnili i tak trwało całe lata. A że mieszkali blisko siebie, to u pani Janiny był częstym gościem. Pani Jasia, dobra dusza, zawsze życzliwa koleżankom, często wieczorki u siebie w domu robiła przy herbatce, a panowie to sobie mogli piwo sączyć lub winko domowej roboty. No i wtedy też Albercikowi się język rozwiązywał, baby podszczypywał, ile wlezie, a nieraz o swoich podbojach sercowych całe godziny opowiadał, że to niby na statku pływał, będąc w wojsku, i straszne przygody erotyczne miał.
- Statkiem huśtało - do ciała ciało - popisywał się rymowankami Albert, a sala piszczała z rozbawienia.

Wszystkie wiedziały, że do wojska go nigdy nie wzięli, bo miał dosyć dużą wadę wzroku i jeszcze by powystrzelał swoich zamiast wroga, ale każdy chętnie słuchał jego morskich opowieści, towarzystwo śmiało się i bawiło do późnych godzin nocnych.

Tego wieczora panie przyniosły płyty a Jurek załączył stare Bambino i poleciała muzyka. Janka zrobiła kanapki i herbatę, kobiety zaczęły tańczyć jedna z drugą. Wtedy Albert wstał i poprosił Mietkę, co siedziała najbliżej drzwi. Fachowo cmoknął kobietę w mankiet i ruszyli w tany. Co tam wtedy leciała za melodia, tego już dziś nikt nie pamięta, może Santorka to była albo inna Sośnicka, dość, że w tym tańcu bardzo się zgrali. Potem poszedł drugi kawałek i następny, a oni oboje jak zaczarowani na parkiecie wywijali. Jurek też parę razy się zakręcił, kilka kawałków z gospodynią domu, a potem to już jakoś szło wedle stołu, po kolei. Przed północą towarzystwo zaczęło się zbierać do domu, pani Jasia jeszcze w drzwiach każdemu kawałek ciasta dała.
Albert wyszedł ostatni, ale nie sam. Towarzyszyła mu Mietka, cała roześmiana i taka radosna. Razem ruszyli w kierunku ulicy Łąkowej, gdzie mieszkała wdowa, a właściwie to Mietka złapała Alberta za mankiet i pociągnęła za sobą.

Po drodze Albert cały czas żartował, szczypał Mietkę w pośladki i śmiali się razem z jego historyjek. Tym razem sprawa dotyczyła pewnej konduktorki w pociągu relacji Przemyśl – Szczecin, która w okolicach Brzeska sprawdziła Albertowi w przedziale nie tylko bilet.
- I mówię pani, droga pani Mieciu - ciągnął Albert – skasowała mnie ca-łe-go ha ha! Dopiero się ocknęliśmy, jak wjazd do Szczecina zapowiedzieli – śmiał się Albercik a Mietka wtórowała mu cienkim falsetem. Tak powoli doszli pod samą bramę kamienicy pani Mieci.

Pod domem Mietka nabrała powietrza w płuca i bąknęła nieśmiało, spuszczając przy tym oczy w chodnik:
- Zapraszam do siebie, panie Albercie, sama jestem, bo mój Krzysiu dziś u siostry nocuje. Herbaty się napijemy, jeszcze nawet północy nie ma.

I wtedy zrobiło się strasznie dziwnie. Tak cicho jakoś. Albert zamilkł i stał przez chwilę jak wryty. Mietka się okropnie  speszyła i też zamilkła. Chyba by tak stali jeszcze rok, ale nagle usłyszeli krzyki i śpiewy, jakaś grupka młodych nadciągała od strony Rynku, więc Mietka szybko otworzyła drzwi posesji i pociągnęła Alberta za rękaw. – Idziemy!

W mieszkaniu było skromnie i czysto. Mietka poszła do kuchni zrobić, jak to określiła, „dwie herbaty”, zostawiając Alberta w dużym pokoju, udekorowanym obrazami i starą fotografią. Jednakże po chwili słychać było, jak otworzyły się drzwi łazienki i kobieta zniknęła w środku.


Tymczasem Albert siedział jak sparaliżowany. Czuł się okropnie nieswojo, co chwilę wycierał mokre dłonie o spodnie. Głowa go rozbolała w jednej chwili, pulsowało mu w skroniach a w gardle brakowało kropli śliny. Bezwiednie zaczął wodzić oczami po ścianie, zahaczając o komunijne zdjęcia Krzysia, Miecię w Międzyzdrojach, pana Karola Maciaszka - zmarłego męża Mietki - podczas polowania, i jakiegoś grubego jegomościa na motorze, gdy nagle zauważył święty obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Wisiał na lewo od wielkiego dębowego zegara z wahadłem; była to sporej wielkości reprodukcja w złoconej ramie. Wbił oczy w postać na płótnie, jakby stamtąd miał nadejść ratunek. Surowe oczy Madonny patrzyły gdzieś w przestrzeń, jednocześnie jedna ręka przyciskała do siebie Dzieciątko.

- Matko Boska Częstochowska, ratuj mnie pocieszycielko najszczersza, ratuj mnie biednego - mamrotał do siebie Albert. -Oszczędź mnie Matko Najświętsza, pozwól mi stąd zniknąć, odejść, zanim Mietka te herbaty przyniesie albo, co gorsza, otworzy drzwi od łazienki.
I ręce złożył do znaku krzyża, parę razy przeżegnał się szybko i znowu błagalnie zajęczał:
- Nie mogę, nie mogę, nie dam rady. Boże, Maryjo, ratuj!

Poczuł ściskanie w brzuchu, gwałtowne i rozrywające skurcze, zemdliło go i oparł się ciężko całym ciałem o tył krzesła.
- Maryjo, ratuj mnie, ratuj – powtarzał bezustannie, cały czas nie spuszczając wzroku z dostojnej Matki Boskiej. Było coś żałosnego w tej modlitwie, w tym rozedrganym głosie, tak niepodobnym do jeszcze niedawnego, silnego tenora pana Alberta, opisującego sanatoryjne podboje zza murów Ciechocinka.

Matka Boska, z początku nie zainteresowana żałosnym skowytem, który zdążył już przejść w szloch, w pewnym momencie z zaciekawieniem spojrzała na delikwenta.

- Że co? Co chcesz, stary durniu? Czego nie dasz rady, czego nie możesz? Aha, już rozumiem! Jesteś impotentem, łysy łgarzu. A teraz ptaszek siedzi w klatce i leje łzy, jak tu uciec. A odwrotu nie ma, Mietka za chwilę spod prysznica wyjdzie. Trzeba będzie się jej przyznać, szczerze opowiedzieć o przypadłości, szlochem się zanieść, pokajać. Na nic już od jutra będą morskie i kolejowe opowieści, bo baby od rana dowiedzą się od Mietki o blamażu. Skończy się podszczypywanko, łapanie za pośladki i piersi, i gadanie głodnych kawałków – szydził złocony obrazek ze ściany. -Przestaniesz być już taki śmieszny i dowcipny!

Albert siedział jak martwy, nie wydając z siebie ani jednego dźwięku.

- Albercie Budzisz- Niesmak, nie umkniesz przeznaczeniu! – usłyszał kolejne słowa w swojej przerażonej głowie.
Tu Madonna przeniosła wzrok na siedzącego po lewicy małego Syna Bożego, i nagle, jak na komendę, oboje wybuchnęli serdecznym, miłosiernym i donośnym śmiechem.
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
palenieszkodzi · dnia 21.08.2014 19:24 · Czytań: 497 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 20
Komentarze
al-szamanka dnia 21.08.2014 20:22 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
dość, (że)ze w tym tańcu bar­dzo się zgra­li.

Cytat:
jesz­cze nawet pół­no­cy()­nie ma.

Cytat:
Matka Boska, z po­cząt­ku nie za­in­te­re­so­wa­na ża­ło­snym sko­wy­tem

nieza­in­te­re­so­wa­na

A interpunkcji nie tykam, o!

Leciutkie i zabawne opowiadanko.
Pośmiałam się beztrosko i szczerze :)
I niech mi tu czasem ktoś powie, że nie ma takiego podszczypującego i łapiącego za to i owo towarzystwa. Jest! I to w postaci pewnego kombatanta tudzież doborowego towarzystwa w wieku już mocno posuniętym, jak i jego świeżo poślubionej żony w wieku osiemdziesięciu dwóch lat - więcej nie zdradzę :D
No i śmieję się nadal, bo dzieje pana Alberta ciągle mam w głowie, a zaraz obok kręcą się myśli "od autora". Hihihi :D

Pozdrawiam:)
Usunięty dnia 21.08.2014 20:34
Hahahah bardzo zabawny i ciekawy tekst, humoreska udana. Postać Alberta jest przekonywująca i wzbudza sympatię u czytelnika. Widać już że masz doświadczenie w pisaniu prozy. Fajny pomysł.

Pozdrawiam ;)
palenieszkodzi dnia 21.08.2014 20:59
Al-szamanko i Apollo1 - bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i pochlebne komenty. Taka byłam ciekawa, czy i Was ubawią perypetie Alberta Budzisz-Niesmaka :). Ale się nie zawiodłam :-).
Muszę dodać, że już dawno żaden mój tekst nie sprawił mi tyle radości podczas tworzenia. Czekam niecierpliwie na DoCo, ciekawe, co powie?

W sprawie pisowni "nie zainteresowana" - błędu nie ma, piszemy i tak i tak. Jak coś, odsyłam do chociażby tej strony: http://www.polonistyka.fil.ug.edu.pl/?id_cat=269&id_art=1009&lang=pl, reszta poprawiona!
zajacanka dnia 21.08.2014 21:30
Gadał dziad do obrazu, a obraz... mu odpowiedział? ;)
Hmmm,
przyjemnie, lekko sie czytało, ale liczyłam na mocniejsze, ciekawsze zakończenie. Niemniej dziękuję za wieczorną dawkę usmiechu :)
palenieszkodzi dnia 21.08.2014 21:45
Dziękuję za wizytę zajacance, także się uśmiała troszkę :).
Co do zakończenia, to jestem zdziwiona Twoją opinią, gdyż osobiście uważam takie właśnie zakończenie za najmocniejszą stronę humoreski. No cóż, nie wszędzie się musimy wszyscy zgadzać;p
Dobra Cobra dnia 21.08.2014 21:57 Ocena: Świetne!
Dobra Cobra jako natchnienie!? Radośc ma wypływać z aktu twórczego wszak!


Palenieszkodzi,

Opowiastka pierwsza klasa, gdyż przywary ludzkie obnaża. I jak brawurowo wszystko pokazane. Dzięki takim dziełom i takim Autorom, jak Autorka, literatura półpoważna nie zginie!

Bardzo mię się podobało!

Koleś niby niemota, ale koleżeński i dusza towarzystwa. Pięknie! Ale jak kobieta nie weźmie spraw ( mankieta ) w swoje ręce - chłop z niezdecydowania by się wahał i wachał. Tu zawarta jest zatem wieeeeelka przestroga moralna. I tak winno być zawsze, aby autor stał po właściwej stronie międzypłciowej barykady.


Pozdrawiam Autorkę oraz jej fanów!


Do następnego,

DoCo
palenieszkodzi dnia 21.08.2014 22:06
DoCo, ostatnio masz taką manierę, że piszesz komentarze, z których niestety niewiele wynika, jak to kiedyś napisała u mnie mede-a - dużo waty słownej. Aby być dokładnie zrozumiana, napiszę więcej - otóż stosujesz w ostatnich postach jakiś dziwny ni to prześmiewczy ni to kabaretowy styl, którego nijak nie mogę wziąć na poważnie. Proszę, zmień to :-)
Tak czy siak, dziękuję za przybycie i odczytanie humoreski, która powstała trochę dzięki Tobie. Wysoka ocena bardzo mnie ucieszyła!
Dobra Cobra dnia 21.08.2014 22:09 Ocena: Świetne!
Wiesz, gdy kawałek jest o mnie, wysoka ocena zawsze gwarantowaną.

Chciałabyś wziąć Cobrę na powaznie? Oj.



Pozdrawiam,

DoCo
palenieszkodzi dnia 21.08.2014 22:13
Do DoCo: Aby jasność była - nie o Tobie, tylko z Twojego powodu. A to robi różnicę :-)
Dobra Cobra dnia 21.08.2014 22:16 Ocena: Świetne!
Oj, na przenośni się nie znasz?
palenieszkodzi dnia 21.08.2014 22:21
Do DoCo: Nie widzę w Twoim tekście przenośni, jedynie pomyłkę :). Zaś ocenka cieszy, Ty jakoś tak szczodrze stawiasz, co na portalu jest nieczęste. Piszę to również po to, by się administracja nie przyczepiła, że tu gadamy :)
ApisTaur dnia 21.08.2014 22:35
Scenka rodzajowa z życia wycięta. Świetnie się czyta, bez wydumania i zbędności. Przeczytałem z przyjemnością i ze znacznie lepszym humorem, pozdrawiam serdecznie. :)
palenieszkodzi dnia 22.08.2014 23:49
ApisTaur, dzięki za pochwały. Fajnie, że opowiadanko poprawiło Ci humorek.:)
Miladora dnia 28.08.2014 22:34
Ha, a ja Ci ten obrazek trochę pokreślę, Dzióbku. ;)

Cytat:
pana Alberta Budzisz- Niesmaka

Budzisz-Niesmaka.

Cytat:
Al­bert Bu­dzisz-Nie­smak od lat ukry­wał swoje bycie pra­wicz­kiem pod płasz­czy­kiem ero­to­ma­na. Do­kład­nie ucho­dził w to­wa­rzy­stwie za ero­to­ma­na- ga­wę­dzia­rza a nawet ba­ja­rza. Ca­ły­mi go­dzi­na­mi lubił roz­pra­wiać o tym,

Zbędne to zdanie, w dodatku powtarzasz się w nim niezbyt fortunnie.
I dałabym - Całymi godzinami potrafił rozprawiać.

Cytat:
roz­wód­ki wszel­kiej maści(,) a szcze­gól­nie te


Cytat:
i wiesz(,) na czym sto­isz.


Cytat:
prze­trze­py­wa­ła go parę razy po grzbie­cie(.)
– A byś już(,) Al­ber­ci­ku(,) prze­stał swoje głu­po­ty opo­wia­dać. Jaka by cię chcia­ła, jak ty jesz­cze żad­nej próby nie prze­sze­dłeś?

Kropka i od nowej linijki.

Cytat:
I wtedy wszyst­kie baby w ryk(,) a i sam Al­ber­cik śmiał się do­no­śnie, bo nie był za­dzior­ny, życie brał na pół serio(,) a i Jaśkę sza­no­wał, jak sio­strę.

- no i Jaśkę - wtedy nie ma podwójnego "a".
Nie dałabym przecinka po "szanował".

Cytat:
Ej, Miet­ka – ty się na­da­jesz – wo­ła­ła któ­raś – pa­su­jesz Al­ber­ci­ko­wi, dzie­cia­ka masz już od­cho­wa­ne­go, chło­pa po­cho­wa­łaś bę­dzie temu z sie­dem lat a i prze­cież gar­ba­ta nie je­steś – i znowu wszyst­kie baby w śmiech a Al­bert naj­gło­śniej.

A powinno być tak:
– Ej, Miet­ka, ty się na­da­jesz – wo­ła­ła któ­raś. – Pa­su­jesz Al­ber­ci­ko­wi, dzie­cia­ka masz już od­cho­wa­ne­go, chło­pa po­cho­wa­łaś bę­dzie temu z sie­dem lat, a i prze­cież gar­ba­ta nie je­steś. – I znowu wszyst­kie baby w śmiech, a Al­bert naj­gło­śniej.
Panuj nad tymi "a".

Cytat:
Miet­ka raka spie­ka­ła i od razu i wzrok spusz­cza­ła

Mietka raka piekła - też jest rym, więc dałabym "Miecia raka piekła i wzrok spuszczała".

Cytat:
co tak samo(,) jak on, sta­rym ka­wa­le­rem był(,) i od razu we­se­lej się ro­bi­ło od tych dwóch chło­pów, baby roz­mow­niej­sze były

- baby rozmowniejsze się stawały - mniej razi podwójne "się" niż "był/były".

Cytat:
- A ja do Miet­ki nic nie mam – roz­po­czy­nał Al­bert swoje baje(.) – (K)o­bie­ta po­staw­na, bio­dra sze­ro­kie, wia­do­mo, o co cho­dzi(...) – (T)u niby oczko po­sy­łał w kie­run­ku Mieci, ale w tym samym mo­men­cie Te­re­skę za ko­la­no łapał albo któ­rą­kol­wiek inną, co koło niego bli­żej sie­dzia­ła. Ta w pisk, a Al­bert(: ) – Ci­chaj , ci­chaj nie­wia­sto, bo mój jesz­cze mięk­ki jak cia­sto.

Bez spacji przed przecinkiem.

Cytat:
że się Janki cha­łu­pa cała trzę­sła(,) a szklan­ki z her­ba­tą to aż pod­ska­ki­wa­ły na drew­nia­nym stole.

- wybuchały/podskakiwały - rym.

Cytat:
oj­ciec pięć lat temu(,) a matka w rok po nim


Cytat:
Ja­ro­mir Bu­dzisz – Nie­smak,

- Budzisz-Niesmak -

Cytat:
wy­pła­cił kasę nie temu , co trze­ba

Bez spacji przed przecinkiem.

Cytat:
od­czyn­ni­ki po­mie­sza­ły i w efek­cie wil­czy bilet do­stał i już żad­nej ro­bo­ty nie zna­lazł.

- a potem już żadnej roboty itd.

Cytat:
przy her­bat­ce(,) a pa­no­wie to sobie mogli


Cytat:
No i wtedy też Al­ber­ci­ko­wi się język roz­wią­zy­wał, baby pod­szczy­py­wał(,) ile wle­zie, a nie­raz o swo­ich pod­bo­jach

- rozwiązywał/podszczypywał - rym.

Cytat:
po­pi­sy­wał się ry­mo­wan­ka­mi Al­bert(,) a sala pisz­cza­ła


Cytat:
Wszyst­kie wie­dzia­ły, że do woj­ska go nigdy nie wzię­li, bo miał dosyć dużą wadę wzro­ku i jesz­cze by po­wy­strze­lał swo­ich za­miast wroga, ale każdy chęt­nie słu­chał jego mor­skich opo­wie­ści, to­wa­rzy­stwo śmia­ło się i ba­wi­ło do póź­nych go­dzin noc­nych.

Jeżeli "każdy" i "towarzystwo", to "Wszyscy wiedzieli, że do wojska go nigdy nie wzięto".

Cytat:
Tego wie­czo­ra panie przy­nio­sły płyty(,) a Jurek za­łą­czył

- wieczoru -

Cytat:
ka­nap­ki i her­ba­tę , ko­bie­ty

Bez spacji przed przecinkiem.

- zgrali/wywijali - ale niech Ci będą te rymy. ;)

Cytat:
kilka ka­wał­ków z go­spo­dy­nią domu(,) a potem to już jakoś


Cytat:
śmiał się Al­ber­cik(,) a Miet­ka wtó­ro­wa­ła mu


Cytat:
Pod domem Miet­ka na­bra­ła po­wie­trza w płuca i od­waż­nie wy­ce­dzi­ła przez zęby, spusz­cza­jąc przy tym oczy w chod­nik:

"Odważnie" nie pasuje do "spuszczonych oczu". Nie pasuje także "wycedziła przez zęby".
Tu lepsze byłoby - bąknęła nieśmiało, spuszczając oczy.

Cytat:
Pod domem Miet­ka na­bra­ła po­wie­trza w płuca i od­waż­nie wy­ce­dzi­ła przez zęby, spusz­cza­jąc przy tym oczy w chod­nik:

- Za­pra­szam do sie­bie, panie Al­ber­cie, sama je­stem, bo mój Krzy­siu dziś u sio­stry no­cu­je. Her­ba­ty się na­pi­je­my, jesz­cze nawet pół­no­cy nie ma.

Podnieś kwestię Mietki linijkę do góry.

Cytat:
I wtedy zro­bi­ło się strasz­nie dziw­nie. Tak cicho jakoś. Al­bert za­milkł i stał przez chwi­lę jak wryty. Miet­ce się okrop­nie głu­pio zro­bi­ło i też za­mil­kła.


Cytat:
i po­cią­gnę­ła Al­ber­ta za rękaw(.) – Idzie­my!


Cytat:
Czuł się okrop­nie nie­swo­jo, co chwi­lę wy­cie­rał mokre dło­nie o spodnie. Głowa go roz­bo­la­ła w jed­nej chwi­li, czuł pul­so­wa­nie


Cytat:
ratuj mnie bied­ne­go - mam­ro­tał do sie­bie Al­bert. (-) Oszczędź mnie Matko Naj­święt­sza, po­zwól mi stąd znik­nąć,


Cytat:
Matka Boska, z po­cząt­ku nie za­in­te­re­so­wa­na ża­ło­snym sko­wy­tem,

- niezainteresowana -

Cytat:
- Że co? Co chcesz, stary dur­niu? Czego nie dasz rady, czego nie mo­żesz?

- Aha, już ro­zu­miem! Je­steś im­po­ten­tem, łysy łga­rzu. A teraz pta­szek sie­dzi w klat­ce

To ta sama kwestia Matki Boskiej, więc obok siebie i bez dywizu:
- Że co? Co chcesz, stary dur­niu? Czego nie dasz rady, czego nie mo­żesz? Aha, już ro­zu­miem! Je­steś im­po­ten­tem, łysy łga­rzu. A teraz pta­szek sie­dzi w klat­ce...

Cytat:
ła­pa­nie za po­ślad­ki i pier­si(,) i ga­da­nie głod­nych ka­wał­ków – szy­dził zło­co­ny ob­ra­zek ze ścia­ny. (–) Prze­sta­niesz być już taki śmiesz­ny i dow­cip­ny!


Cytat:
Al­ber­cie Bu­dzisz- Nie­smak, nie umkniesz prze­zna­cze­niu!()– usły­szał

Budzisz-Niesmak i spacja przed dywizem.

Cytat:
i do­no­śnym śmie­chem .

Bez spacji przed kropką.

Cóż, ja też wybuchnęłam śmiechem, ale jak znam kobiety, to Mietka z pewnością poradziła sobie z Albertem. ;)
Fajnie to wyszło, Dzióbku - takie pisanie z lokalnym kolorytem. Żywe i barwne.

Cmok :)
palenieszkodzi dnia 29.08.2014 15:54
Dziękuję Milu, za wnikliwą analizę. Nieraz się zastanawiam, czy potem jeszcze coś pamiętasz z czytanego tekstu, jak tak się chwycisz za te kropki i przecinki ?:). Ale może tak, skoro i Tobie było wesoło po przeczytaniu;p
Co do pisowni "nie zainteresowana", to jest ona jak najbardziej prawidłowa, odpisywałam już na ten temat do al-szamanki i podałam link.
W sprawie "wieczoru czy wieczora" wiem, że można i tak i tak, toteż w moim przekonaniu napisałam bez błędu:).
Sporo rzeczy poprawiłam, za Twoją radą.

P.S. Cieszę się, że polubiłaś Alberta :-)
Miladora dnia 29.08.2014 22:01
palenieszkodzi napisała:
Nieraz się zastanawiam, czy potem jeszcze coś pamiętasz z czytanego tekstu, jak tak się chwycisz za te kropki i przecinki ?:).

Oczywiście i to znacznie więcej, ponieważ korekta wymaga naprawdę uważnego czytania. :)
A także wejścia w tekst.

palenieszkodzi napisała:
W sprawie "wieczoru czy wieczora" wiem, że można i tak i tak,

A można. Tyle że (moim zdaniem) lepiej brzmi "wieczoru".

palenieszkodzi napisała:
Co do pisowni "nie zainteresowana", to jest ona jak najbardziej prawidłowa, odpisywałam już na ten temat do al-szamanki i podałam link.

Chętnie sobie zapiszę ten link, bo ja go nie znalazłam.
Podasz ponownie?

Faktycznie polubiłam Albercika-biedaczka. :)
palenieszkodzi dnia 30.08.2014 07:38
Milu! Link jest w odpowiedzi na komentarz al-szamanki nieco wyżej. Od dawna już imiesłowy odprzymiotnikowe można pisać osobno z nie lub łącznie, tak zadecydowali nasi eksperci od języka polskiego. To dobrze, bo były często głównym powodem złych ocen z dyktanda :).
mede_a dnia 30.08.2014 08:41
Po raz kolejny wyjaśniam ( który to już:) ): ŁĄCZNA pisownia „nie” z imiesłowami przymiotnikowymi zakończonymi na – ca, - ny, - ony, -ty nie jest obligatoryjna. Rada Języka Polskiego :
UCHWAŁA ORTOGRAFICZNA NR 1 RADY JĘZYKA POLSKIEGO
W SPRAWIE PISOWNI NIE Z IMIESŁOWAMI PRZYMIOTNIKOWYMI
(PRZYJĘTA NA III POSIEDZENIU PLENARNYM RADY JĘZYKA POLSKIEGO,
DN. 9 GRUDNIA 1997 R.)

Nie wykluczając zasadniczych zmian w przyszłości w polskiej ortografii, Rada Języka Polskiego podejmuje decyzję pozytywną co do łącznej pisowni nie z imiesłowami odmiennymi z dopuszczalnością świadomej pisowni rozdzielnej.
I do tej pory tej uchwały nie zmieniła, choć najnowsze słowniki ortograficzne podają tylko pisownię łączną, ale to RJP rządzi, nie wydawnictwa. Rozdzielna pisownia imiesłowów z „nie” nie jest błędem, o ile imiesłów użyty jest wyraźnie w charakterze czasownikowym, np. Drzewo nie okrzesane przez cieślę z kory, gniło przed domem – poprawnie, ale już: Jaki z niego nie okrzesany człowiek – błąd, bo tu bezwzględnie razem. Zatem nie wolno bez analizy gramatycznej, w jakiej funkcji użyto imiesłowu: czasownikowej czy przymiotnikowej, z miejsca uznawać rozdzielnej pisowni za błąd, bo to błąd poprawiacza  A tu na PP jest taki trend – imiesłów przymiotnikowy oddzielnie z „nie” – to buch: korekta na razem. A nie zawsze jest to słuszne, bo często brew zasadzie dopuszczalności pisowni rozdzielnej.
Pozdrawiam.
Miladora dnia 30.08.2014 14:11
palenieszkodzi napisała:
Link jest w odpowiedzi na komentarz al-szamanki nieco wyżej.

Dzięki - już sobie skopiowałam treść do notatnika. :)
Dzięki też, Mede, za dodatkowe wyjaśnienia. Nie zawsze udaje mi się do wszystkiego dotrzeć.
palenieszkodzi dnia 31.08.2014 23:53
Dzięki mede_o za pomoc dla tych, którzy nie byli dokładnie pewni :-)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty