Moje sierotki (czyli co znalazłem w aktach) - sergiusz45
Proza » Humoreska » Moje sierotki (czyli co znalazłem w aktach)
A A A
Od autora: zakończenie moich peregrynacji biurowych
 Moje sierotki  
 

   Rodzice byli nauczycielami. Matka dodatkowo, od zawsze, prowadziła biblioteki. Ja także spędzałem w nich wiele czasu, czytając wszystko, co wpadło mi w ręce. I tak wyposażony w sporą, ale encyklopedyczną wiedzę o życiu, znalazłem się po maturze w nowym środowisku. Byłem już w wieku, w którym chłopak musi, a przynajmniej powinien mieć dziewczynę. Podobało mi się wiele dziewcząt, ale ja miałem swoje kryteria doboru. 

   We wszystkich przeczytanych książkach, najbardziej wartościowymi i dobrymi kobietami były sieroty. Nic się nie mogło równać z zaletami ich duszy i ciała. Zawsze także żyły z mężem długo i szczęśliwie. Kogo zatem miałem szukać w setkach akt mojej wojewódzkiej firmy - sierotek oczywiście.
    Znalazłem ich siedem. Były w odpowiednim dla mnie wieku i wszystkie były wychowane przez sierocińce lub różnych opiekunów. Ustaliłem szybko, gdzie pracują i dyskretnie zbierałem o nich opinie. Pięć z nich odpadło już na początku, gdyż ich mało atrakcyjny wygląd i związki z innymi mężczyznami, przekraczały granice wyznaczone przez moją młodzieńczą wrażliwość. Zostały dwie, Zosia i Marysia.
    Po kilku tygodniach zabiegów wiedziałem, że Zosia nadaje się na żonę, gdyż była ładna, miła i miała system wartości, który i ja uważałem za najlepszy. Ale co zrobić z Marysią?
Dlatego z nią również rozpocząłem swoją grę. Przy czym przekonany o pewnych doświadczeniach, które już zdobyłem, poczynałem sobie śmielej.
    Marysia mieszkała w wynajętym pokoiku na poddaszu, wraz ze swoją koleżanką. Wymyśliłem naprędce małą intrygę i mogłem Marysię odwiedzać w jej mieszkaniu. Była nie tylko ładna, ale co nieskromnie zauważyłem, ja także jej się spodobałem. Kiedy jej koleżanka pośpiesznie opuszczała pokoik po moim przyjściu, Marysia była dla mnie bardzo miła i nawet dochodziło do skromnych pocałunków. Zazwyczaj starałem się poruszać w rozmowie tematy poważne i ambitne, a także nie nadawać wizytom zbyt jednoznacznego charakteru. Dbałem bowiem o swój wizerunek mężczyzny poważnego i dobrze wychowanego. Marysia czasami wydawała się lekko zniecierpliwiona i niekiedy słała łóżko, dając mi (tak sądziłem) do zrozumienia, że czas wizyty się kończy. Więc wychodziłem.
    Pewnego dnia minąłem się z jakimś chłopakiem, który zbiegał ze schodów prowadzących do pokoju Marysi. Był rozradowany i nawet klepnął mnie po plecach. Marysia leżała w łóżku, gdyż dokuczało jej przeziębienie. Usiadłem na brzegu łóżka i długo pieściłem jej dłoń.
Chłopaka, którego minąłem na schodach, spotkałem wkrótce na pochodzie pierwszomajowym.
- No i jak ci poszło - zapytał - bo ja zaliczyłem obydwie, w tydzień. Ale ta druga jest lepsza, radzę wypróbować. Powodzenia.

   To była moja wielka, osobista, bolesna klęska. Z czasem doceniłem jak bardzo była mi potrzebna.

 
 
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
sergiusz45 · dnia 31.08.2014 17:20 · Czytań: 457 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 16
Komentarze
Brat Pianisty dnia 31.08.2014 20:29 Ocena: Bardzo dobre
Niezły tekst, naprawdę. Ma "to coś". :)
zajacanka dnia 31.08.2014 20:32
Serio? O tak przedmiotowym traktowaniu kobiet dawno nie czytałam. I to ma być na dodatek śmieszne? Bohater jest seksistą, traktując kobiety jak nagrodę w wyścigu, a nie jak ludzi, osoby.
Węszy, niucha w papierach, żeby jakiś łasy kąsek dla siebie wybrać. Wstydziłbys się takie kawałki tutaj wstawiać. Nie wiem, czy masz świadomość, że za podobne zachowanie w obecnych czasach, Zosia lub Marysia mogłyby podać Cię do sądu.
Ostatnie zdanie tego tekstu ratuje autora. Sam przyznaje, że był idiotą.
sergiusz45 dnia 31.08.2014 21:14
zajacanka
Znasz się na sposobach wyszukiwania dla siebie życiowych partnerek? A to dobre! Przy okazji - pisanie w pierwszej osobie jest trudną formą literacką i mało doświadczony czytelnik identyfikuje peela z autorem. Trzeba się tego wystrzegać.
PS Twoja wściekłość komentarza świadczy o całkowitym niezrozumieniu przesłania mojego tekstu.
Widocznie jest dla Ciebie niedostępny. Nawet się domyślam dlaczego. Nie jest to jednak moje zmartwienie.
zajacanka dnia 31.08.2014 21:33
sergiusz45 napisał:
a świadczy o całkowitym niezrozumieniu przesłania mojego tekstu

A jest jakieś?
To, że faceci czasem myslą NIE głową?
To nie przesłanie. To prawda oczywista.
Usunięty dnia 31.08.2014 22:45
Lekkie, zabawne, przyjemnie się czytało. I ciekawe jak brzmiał dialog tych "sierotek"? ;)
Stan dnia 31.08.2014 22:57
Sergiusz!

Zgrabny tekścik.
Weź jednak pod uwagę, że czytają to ludzie z innej epoki. My dorastaliśmy w czasach, która faszerowała nas romantyzmem i w ogóle, literaturą XIX wieku, a na dodatek mama w bibliotece prawdopodobnie pilnowała, żeby synek czytał właściwe książki. Nasze rozumienie miłości we wczesnej młodości było zupełnie inne, niż tych, wychowywanych po rewolucji obyczajowej lat sześćdziesiątych. Dla nich jesteś seksistą, dla mnie bohater opowiadania jest typowym romantykiem, którego poglądy na relacje międzypłciowe zrewidowało życie. Sam miałem kilka takich sytuacji, na których wspomnienie do dzisiaj pluję sobie w brodę, żałując, że nie skończyły się tak, jak powinny. I powtarzam powiedzenie, które gdzieś usłyszałem, czy przeczytałem, że lepiej żałować za grzechy, niż za stracone okazje. Święta prawda, mój przyjacielu.
sergiusz45 dnia 31.08.2014 23:02
Stan
Dzięki. Lżej mi na duszy po Twoim komentarzu.
Pozdrawiam serdecznie.
Figiel dnia 01.09.2014 18:43
Heh, opowieść z czasów, gdy rzeczywistość nie epatowała golizną i seksem, a na rynku wydawniczym szczytem perwersji była pozycja Nienackiego „Raz w roku, w Skiroławkach”.
U bohatera skończyć się na sierotkach musiało, bo marzyła się dobra, czuła i wrażliwa kobietka, a w książkach tylko sierotki takie bywały.
Selekcja dokonana przez pryzmat literatury i braku doświadczenia, w głębokim przekonaniu, że w życiu jest jak w książkach, wykluczała wszystko co nieidealne, więc odpadły panny brzydkie i z przeszłością, chociaż tu kłania się Makuszyński z opowiadaniem o pewnym dżentelmenie, co to panny z nie nazbyt zgrabnym nosem nie chciał, chociaż też była sierotką.
Marysia, w przeciwieństwie do bajkowej imienniczki wcale sierotką nie była, o czym bohater przekonał się bawiąc ją rozmowami o rzeczach poważnych i wzniosłych i pozostając głuchym na sygnały, które w swoim braku doświadczenia przerobił na delikatne sugestie, właściwe kobietom dobrym, wrażliwym i czułym. Sierotka Marysia z racji sieroctwa miała się do nich zaliczać, bo tak przecież stało w książkach.
Krótko mówiąc, bohater wyszedł na – przepraszam za określenie – jelenia, choć zapewne wtedy nie wiedział, że to samo przytrafiło się wielu przed nim, i wielu ten sam schemat po nim powtórzy.
Opowieść byłaby prześmiewcza – i sadzę, że taka w zamyśle Autora miała być – gdyby nie to, że jest napisana w tonie serio, jako relacja zdarzeń. Zabrakło dystansu i wyraźnej zachęty do zaśmiewania się nad naiwnością bohatera.
Ale tak sobie pod tym tekstem myślę: czy współczesny młodzieniec, który golizny nie musi poznawać, podglądając starszą siostrę w kąpieli, bo kliknie sobie gdziekolwiek i nagości ma skolko ugodno, i któremu wbija się do głowy, że kasa rządzi, czy taki młodzieniec szuka kobiety łagodnej, ciepłej, wrażliwej, czułej, czy wystarczy mu extra laska i nadzieja, że go wybranka z ciężko zarobionej kasy do cna nie oskubie, jakby co. Bo przecież naiwnych dziś ze świecą szukać.
A żem się rozpisała :)
Pozdrawiam :)
euterpe dnia 01.09.2014 18:46
Ciekawy tekst, lekki, choć mało zabawny. Myślę, że nie jest on seksistowski, po prostu wyraża zawód wobec utraconych wartości. A jeśli chodzi o "sieroty", z psychologicznego punktu widzenia, osoby wychowane w domach dziecka, często boją się odrzucenia, dlatego same nie odrzucają i dają wszystko to, co uważają jest najważniejsze dla partnera. Poznałam kiedyś takiego mężczyznę, przekonany o tym, że skoro jestem kobietą, to chcę wyjść za mąż, mieć mnóstwo dzieci itd., po dwóch tygodniach oświadczył się. Z tego powodu,myślę że nie trzeba nikogo skreślać. Zawsze powinno się dawać drugą szansę. Pozdrawiam serdecznie
sergiusz45 dnia 01.09.2014 20:40
"Kiedy przed laty staliśmy w obozie w Mniszku, to chodziłem na tańce do „Starego Knina”, namówiłem tam sobie niejaką Karolinę Veklev, ale nie bardzo się jej podobałem. Pewnego niedzielnego wieczora poszedłem z nią nad staw, usiedliśmy sobie na grobli, a gdy słońce zachodziło, zapytałem się jej, czy mnie lubi. Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wieczór był ciepły, wszystkie ptaszki śpiewały, a ona mi odpowiedziała z okrutnym śmiechem: owszem, lubię cię jak zadrę w dupie. Przecież jesteś głupi."
Jaroslav Hasek - "Przygody dzielnego wojaka Szwejka"
Nie ma się z czego śmiać, prawda?
Figiel dnia 01.09.2014 21:50
Jest. Ale tylko dlatego, że to Szwejk, fenomenalnie skrojona postać. W tej scenie nie bawi samo zdarzenie, jej humor polega na tym, że Karolina Veklev mówi to, co czytelnik wie o Szwejku, mimo że on sam uważa się za zmyślnego człeka, i nie rozumie, dlaczego inni jego zdania nie podzielają.
Szwejk wygląda, zachowuje się i wysławia tak, że nie sposób się nie śmiać, jest postacią charakterystyczną i przez to bawią sceny, które bez jego udziału byłyby żadne.
Gdyby w przypadku cytowanego fragmentu zapomnieć, że to "Przygody...", wyciąć "Posłusznie melduję, panie oberlejtnant", i przeczytać ot, tak, jak wypowiedź pana X, to też będzie zabawne?
Pozdrawiam :)
sergiusz45 dnia 01.09.2014 22:56
Figiel
Będzie. Haszek słowami Szwejka prezentuje paradoksy ulokowane w dramatyczno-komediowych realiach. Prowadzi grę z czytelnikiem poruszając tematy uniwersalne. Sceneria austro-węgierska jest naturalnym tłem dla czasów współczesnych Szwejkowi i jest równie dobra, jak każda inna dla genialnego autora. W tym przypadku Szwejk kpi z siebie zderzając swoje młodzieńcze pojęcie o realiach życia z twardą logiką wiejskiej dziewczyny. Czytelnik nie chichocze, lecz uśmiecha się konfrontując zdarzenie, które przypomina mu własne cielęce lata. Próbowałem pójść tym śladem. Howgh.
Figiel dnia 02.09.2014 10:50
Cytat:
Czytelnik nie chichocze, lecz uśmiecha się konfrontując zdarzenie, które przypomina mu własne cielęce lata. Próbowałem pójść tym śladem. Howgh.

Zgadza się. Nie mam wątpliwości, że taki był cel miniatur o perypetiach biurowych. Tylko mimo ich gładkości i płynności, bo pisać niewątpliwie umiesz ( gdybyś nie umiał, nie marudziłabym, tylko uznała, że inaczej nie będzie) w Twoim bohaterze jest momentami coś niemiłego, co irytuje.
Widzę to na przykład w zestawieniu dwóch miniatur. Bo tak: w „Jak zostałem korepetytorem” mamy perełkę - absurd pomysłu z alfabetem, ale bohater unika ocen, po prostu zabawnie opowiada o sytuacji, a czytelnik sam sobie opinię o uczestnikach zdarzenia wyrobi. I jest super! Natomiast w „ Moim kierowniku” , mamy skupienie na konkretnej osobie i nuty protekcjonalności w narracji, jakby bohater mówił otwartym tekstem i narzekał: "Zobaczcie z jakimi indywiduami przyszło mi pracować i jak się musiałem z nimi bujać". " Sierotki" dla odmiany dotyczą osobistych spraw bohatera i tutaj mam wrażenie przedmiotowości, z jaką podszedł do poszukiwań. Bohater opisuje jak się do tego zabrał i jaki był efekt, ale muszę doszukiwać się usprawiedliwienia dla jego działań (wszak chwalebne nie były), zamiast wprost z tekstu uśmiechnąć się nad cielęcymi błędami i naiwnością. W tym kontekście mówię o braku dystansu bohatera "dziś", do swojego młodszego odbicia. On nie widzi ani nie usprawiedliwia niestosowności działań, ( grzebanie w aktach) ani błędu w sposobie poszukiwania partnerki ( jakby selekcjonował towar wybrany z katalogu), a na dodatek prezentuje poczucie bycia oszukanym.
Pozdrawiam :)
sergiusz45 dnia 02.09.2014 12:59
Figiel
Ponownie trudno mi się powstrzymać przed uwagą, że mam do czynienia z Czytelniczką, która lepiej wie jak się zabrać do wyboru życiowej partnerki niż mężczyzna.
Każdy chłop ma własną metodę wyboru kobiety (oczywiście tajną metodę) i działa w oparciu o dostępne źródła, czy się to kobiecie podoba czy nie. Gdyby bazował tylko na własnej intuicji i w oparciu o autopsję, pewnie mógłby popełnić najbardziej rażące głupstwa.
Przed błędem w wyborze nie chroni jednak nic. I działa to w obydwie strony. Po pierwsze dlatego, że zmienia nas czas i okoliczności. A ponadto wielu ludzi coraz częściej (niesłusznie) utożsamia małżeństwo z przykrą niewolą.
Pozdrawiam.
PS
Kobiety nie chcą jednak być przedmiotem selekcji (tak jak gdyby można było tego uniknąć) i powtarzają taką formułkę: to ja wybrałam mężczyznę, który sobie mnie wybrał. Wielka różnica, co?
alkestis dnia 02.09.2014 13:27
Sergiusz, przypadła mi do gustu ta historyjka. O naiwności! I choćby teorii wszelakich wchłonąć niezliczone ilości, choćby rodzicielka wpoiła zasady, na nic to wszystko. Bohater też odpowiednią opinię o sobie wyhodował więc mógł pomyśleć, że inni też starają się o zachowanie odrobiny godności nue dając na drzwiach pokoju cennika ;) Cóż. Nauczka to zacna chociaż dlaczego idealna kandydatka na żonę miałaby być nietknieta? W książkach tylko o sierotach czytał. O cnotkach chyba nie :p

pozdro
sergiusz45 dnia 02.09.2014 13:46
alkestis
To miły komentarz. Szczególnie przypadła mi do gustu uwaga o potrzebie normalności (normy) w seksie (nie chodzi oczywiście o technikę). Bo i asceza i rozpasanie w liczbie partnerów, bywają opłakane w skutkach.
Chociaż mężczyźni - generalnie - nie są zbyt odporni na okazje. Nie wiem czy to źle czy dobrze.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty