Heh, opowieść z czasów, gdy rzeczywistość nie epatowała golizną i seksem, a na rynku wydawniczym szczytem perwersji była pozycja Nienackiego „Raz w roku, w Skiroławkach”.
U bohatera skończyć się na sierotkach musiało, bo marzyła się dobra, czuła i wrażliwa kobietka, a w książkach tylko sierotki takie bywały.
Selekcja dokonana przez pryzmat literatury i braku doświadczenia, w głębokim przekonaniu, że w życiu jest jak w książkach, wykluczała wszystko co nieidealne, więc odpadły panny brzydkie i z przeszłością, chociaż tu kłania się Makuszyński z opowiadaniem o pewnym dżentelmenie, co to panny z nie nazbyt zgrabnym nosem nie chciał, chociaż też była sierotką.
Marysia, w przeciwieństwie do bajkowej imienniczki wcale sierotką nie była, o czym bohater przekonał się bawiąc ją rozmowami o rzeczach poważnych i wzniosłych i pozostając głuchym na sygnały, które w swoim braku doświadczenia przerobił na delikatne sugestie, właściwe kobietom dobrym, wrażliwym i czułym. Sierotka Marysia z racji sieroctwa miała się do nich zaliczać, bo tak przecież stało w książkach.
Krótko mówiąc, bohater wyszedł na – przepraszam za określenie – jelenia, choć zapewne wtedy nie wiedział, że to samo przytrafiło się wielu przed nim, i wielu ten sam schemat po nim powtórzy.
Opowieść byłaby prześmiewcza – i sadzę, że taka w zamyśle Autora miała być – gdyby nie to, że jest napisana w tonie serio, jako relacja zdarzeń. Zabrakło dystansu i wyraźnej zachęty do zaśmiewania się nad naiwnością bohatera.
Ale tak sobie pod tym tekstem myślę: czy współczesny młodzieniec, który golizny nie musi poznawać, podglądając starszą siostrę w kąpieli, bo kliknie sobie gdziekolwiek i nagości ma skolko ugodno, i któremu wbija się do głowy, że kasa rządzi, czy taki młodzieniec szuka kobiety łagodnej, ciepłej, wrażliwej, czułej, czy wystarczy mu extra laska i nadzieja, że go wybranka z ciężko zarobionej kasy do cna nie oskubie, jakby co. Bo przecież naiwnych dziś ze świecą szukać.
A żem się rozpisała
Pozdrawiam