Żercy - prolog - svistaq
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Żercy - prolog
A A A
Od autora: Krótki prolog do powieści, którą piszę od jakiegoś czasu.

20 czerwca 2015

Wydarzenia ostatnich tygodni zmuszają mnie do rozpoczęcia prowadzenia tego dziennika. Dostałem właśnie wiadomość od Niemców. Ekspedycja przyjedzie jutro w godzinach popołudniowych. Planują rozpocząć poszukiwania w dniu przesilenia letniego, podobno może to bardzo pomóc. Sam jestem do tego sceptycznie nastawiony. Jeśli w ogóle dotrzemy do tej cholernej jaskini to nie znajdziemy tam nic poza nietoperzami. Płacą jednak dobrze, szkoda nie skorzystać mając na utrzymaniu żonę i dziecko. Na razie muszę zająć się znalezieniem dla nich odpowiedniego hotelu blisko Wałbrzycha. Wszystko wydaje się niesamowicie dziwne, a perspektywa i cel odnalezienia tej przeklętej księgi jak dla mnie nie ma najmniejszego sensu. Jutro spróbuje dowiedzieć się od nich czegoś więcej.

21 czerwca 2015

Trudno było wytłumaczyć Ani dlaczego nie będzie mnie najbliższy tydzień. Mechanik samochodowy raczej nie jeździ w delegacje. Jakoś się udało. Dwugwiazdkowy motel spełnił oczekiwania gości. Spodziewałem się jakichś dziwaków, a jak się okazało przyjechali normalni faceci ze sprzętem grotołaskim. Mamy wyruszyć z samego rana. Przyjechało ich razem siedmiu, pięciu Niemców, Francuz i Holender. Po polsku mówić umie jeden z nich, chociaż to i tak dużo powiedziane. „Herr Golwaski, phoszę nam nie pszeszkacać”. Od dwóch godzin siedzą w jednym z pokoi przy zamkniętym świetle. Staram sobie wytłumaczyć, że jestem tutaj tylko dla pieniędzy, jednak nurtuje mnie cały czas – po co im ten Necrocomicon i dlaczego szukają go akurat tutaj. Helmut nie był rozmowny, kazał się nie wtrącać. Przystawiałem głowę do ściany, jednak nie usłyszałem ani słowa. Przed chwilą dzwoniła Ania. Amelkę coś bierze, cały czas płacze. Przez moment myślałem, żeby wrócić do domu, jednak dostałem zaliczkę i nie mogę zerwać umowy. Nastawiłem już budzik na piątą. Prawdopodobnie nie wyś… ktoś puka do drzwi.

To był Helmut. Spokojniejszy niż przedtem. Przekonywał mnie, żebym pod żadnym pozorem nie mówił nikomu gdzie i po co jutro jedziemy. Stwierdził, że są pewni, że znajdą to czego szukają. Jego oczy, kurwa, przestraszyły mnie. Dowiedziałem się za to, że gdy dotrzemy do tej jaskini w pobliżu Zamku zostanę na zewnątrz z jednym z Niemców. Mamy odpowiadać za nawigację i w razie problemów mamy roz.. kurwa! MAMY WYSADZIĆ W POWIETRZE WEJŚCIE DO JASKINI! Nie rozumiem co tutaj się dzieje i do czego są zdolni ci ludzie. Pora spać, chociaż teraz wiem jedno – chyba nie zasnę.

22 czerwca 2015

Korzystają z chwili przerwy mogę wreszcie coś napisać. Obudzili mnie dwie godziny przed planowaną pobudką, nie chcą mówić dlaczego. Dojechaliśmy na miejsce bez problemów po niecałej godzinie. Znalezienie jaskini było większym problemem, jednak od czego jest GPS. Z pozoru zwykła jaskinia, jedna z wielu w Górach Sowich. Podobno Niemcy w czasie wojny wykorzystywali ją jako awaryjne wejście do kompleksu Riese. O tym, że powinienem bać się przekonałem się koło 5:30, gdy ubrali się w swoje „kombinezony robocze”. Maski gazowe, jakieś urządzenia, broń. Dalej nie chcieli nic mówić. Podali numer konta wraz z upoważnieniem do odbioru reszty kwoty na wszelki wypadek, jednak zabronili opuszczać miejsce do momentu ogłoszenia punktu A lub punktu B. Pierwszy oznaczał ich powrót, drugi wysadzenie jaskini w powietrze. Ładunki wzięli ze sobą, po jakichś dwudziestu minutach ogłosili ich uzbrojenie. Ciężko było zrozumieć co mówili, co jakiś czas odzywał się Helmut informując, że wszystko idzie okej, a moja osoba bardzo im pomogła. Od ich zejścia minęły jakieś cztery godziny, odzywają się coraz rzadziej, widać, że sygnał słabnie. Podobno są już blisko celu. Musze kończyć, Gotlib czegoś chce.

*        *        *

Od dwóch godzin nie mamy z nimi kontaktu. W założeniu taki rozwój wydarzeń miał po 10 godzinach zamienić się w plan B. Teraz jest 12:34. Gotlib nerwowo chodzi w kółko, widać po nim, że coś nie poszło według planu. Radary od kilkudziesięciu minut pokazują tą samą pozycję. Zaczynam się niepokoić.

*        *        *

Sytuacja staje się coraz bardziej nerwowa. Dochodzi piętnasta, a my nie mamy żadnego sygnału od Helmuta. Radar ciągle pokazuje, że są dwieście metrów pod ziemią. Gotlib twierdzi, że to prawdopodobnie awaria sprzętu, jednak widzę, że on sam w to nie wierzy. Chwilę temu ponownie dzwoniła Ania. Wróciła od lekarza, ale pieprzony konował nie potrafi wyjaśnić co dzieje się z Amelką. Ciągle płacze, jednak jego badania nie wykazują niczego.

*        *        *

Dochodzi siedemnasta. Zgodnie z Gotlibem podjęliśmy decyzję, że za godzinę wysadzamy tunel w powietrze. Nie wiem co tutaj się dzieje, czy oni żyją, zginęli czy coś ich zeżarło. Mam to w dupie. Chce wrócić do domu, do żony i córki.

*        *        *

Kurwa mać! Radary odnotowały jakiś wstrząs. To nie były nasze ładunki! Przynajmniej nie te przygotowane do planu B. Co się tam do chuja dzieje? Gotlib jest cały blady, nie potrafi nic powiedzieć. Ciągle powtarza tylko mówi „nein”. To jakiś koszmar. Do rozpoczęcia procedury B jeszcze tylko 10 minut. Za chwilę mnie tu już nie będzie.

*        *        *

Zaczynam się poważnie martwić. Cholera, w co ja się wpakowałem? Gotlib nie zgodził się odpalić ładunków, założył ten stalkerowski kombinezon i chce schodzić na dół. Zabronił uruchamiać bomb pod żadnym pozorem. Twierdzi, że musi to samemu sprawdzić albo ocenić. Kurwa, jak mi brakuje teraz słownika tego pierdolonego szwargotu! Widać, że słońce niedługo zacznie zachodzić. Już sam nie wiem czy siedzieć tutaj czy ich wszystkich olać. Co robić?!

*        *        *

Mam kontakt z Gotlibem. Nasze ładunki są nietknięte, ani śladu eksplozji. Twierdzi, że licznik Geigera wariuje. Za 20 minut ma wrócić na powierzchnie. Wysadzamy to i spierdalamy.

*        *        *

Wysadziliśmy tą pieprzoną jaskinię w cholerę. Gotlib prosił żebym go przenocował w moim mieszkaniu, jutro o świcie wynosi się na pociąg do Pragi. Ania nie była zadowolona, jednak ostatecznie nie miała zbyt wiele do dyskusji. Jak ja za nią tęskniłem…

23 czerwca 2014

Gotlib zgodnie z zapowiedzią rano podziękował za pomoc i zniknął z mieszkania. Amelka nadal płacze, nie wiemy jak jej pomóc. Chyba pojedziemy do znachora na wieś do matki Ani. Sam się nie czuje najlepiej. W nocy mało co zmrużyłem oczy. Śniły mi się jakieś diabły. To tylko strach, to tylko strach…

25 czerwca 2014

Miałem porzucić ten dziennik, jednak słowa znachorki mnie nieco zdezorientowały. Podobno ktoś rzucił urok na moją córkę. Wydaje mi się to komiczne, ale po interwencji tej baby Amelka przestała płakać. Moja głowa też już nie boli. Może w końcu wszystko wróci do normy…

1 lipca 2014

Cholera. Nie jest dobrze. Znaczy jest. Z dzieckiem i moją pustą głową nic się nie dzieje. Gorzej ze…

„Seria niewyjaśnionych zjawisk w okolicy Wałbrzycha ściąga w okolice naszego miasta setki ludzi uważających się za poszukiwaczy duchów, ufologów, a także egzorcystów. Wydarzenia, których byliśmy świadkami w ciągu ostatnich dni niepokoją już nie tylko mieszkańców Dolnego Śląska, ale i całej Polski. Dochodzą słuchy, że w okolicach Gór Świętokrzyskich zginęły dwie osoby, którym ktoś lub coś wyssało krew. Strażnik na Wawelu jest pewien, że przechodząc niedaleko Kościoła św. Gereona zobaczył ducha. Niegdyś takie historie moglibyśmy wrzucić do działu fantastyka, jednak nadal nie wiemy z czym mamy do czynienia.„

Wszędzie o tym piszą. Pojawiają się głosy końcu świata. Artykuł jest sprzed paru dni. Dzisiaj podobno w Norwegii widziano trolla. To już nie jest śmieszne. To mnie przeraża…. Co ja narobiłem?!

12 lipca 2014

Ewakuujemy się z Anią i Amelką do Wrocławia. W Wałbrzychu nie jest już bezpiecznie. Nocami domy atakują jakieś dziwactwa z horroru. Ogłaszają punkty ratunkowe w miastach wojewódzkich. To co się dzieje wygląda jak jakiś koszmar. Ciągle słyszy się o wampirach, demonach. Ciągle próbuje się uszczypnąć, ale to nie pomaga. Wszystko o wydarzeniach z tej jaskini siedzi we mnie. Ja Marek Głowacki, syn Kazimierza doprowadziłem do apokalipsy. Piszę już właściwie tylko ze strachu. Może ktoś kiedyś odnajdzie moje zapiski i będzie wiedział, że to wszystko nie wzięło się z przypadku…

14 lipca 2014

Dopiero teraz znalazłem chwilę by opisać to co widzę. Do Wrocławia nas nie wpuszczono. Mają przeludnienie. Razem z grupą kilkudziesięciu osób kierujemy się na północ, jak najdalej od Gór Sowich. Nadal nikomu nie zwierzyłem się ze swoich koszmarów. Do naszej grupy dołączył jakiś wojskowy. Razem z kilkoma innymi mężczyznami przejął władzę. co raczej przyjęliśmy bez problemu.

15 lipca 2014

Wrocław upadł. Każdy walczy o przetrwanie, formują się grupy, które walczą z innymi. To chyba koniec świata. Od napotkanych ludzi dowiadujemy się, że w innych miastach jest podobnie. Prezydent, premier i reszta rządu podobno ewakuowała się do jakichś bunkrów. My nadal idziemy, jest nas 25.

21 lipca 2014

W końcu spokój. Znaleźliśmy jakieś jezioro, na którego środku jest wyspa. Tutaj budujemy swój nowy dom…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
svistaq · dnia 01.09.2014 15:18 · Czytań: 866 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 10
Komentarze
Heisenberg dnia 01.09.2014 16:11
Cytat:
mamy roz..

- wielokropek ma zawsze trzy kropki.
Cytat:
Ko­rzy­sta­ją z chwi­li

- chyba korzystając, co nie?
Widziałem jeszcze jakieś literówki, ale teraz nie mogę ich znaleźć. Tekst nie jest niedopracowany, chociaż znalazłoby się kilka błędów (interpunkcja, powtórzenia). I jedno, co mi się rzuciło w oczy: raz piszesz, że jest 5.30, a raz, że siedemnasta. Może to szczegół, ale chyba powinno się stosować taki sam zapis godzin w całym utworze: albo słownie, albo liczbowo.
Podoba mi się konstrukcja utworu - takie zapiski z dziennika. Chociaż mam nadzieję, że tak jest tylko w prologu, bo tego typu narracja na przestrzeni całej opowieści zaczęłaby się szybko nudzić.
Fajny pomysł, chociaż bardzo wtórny. Szczególnie wkurzają mnie te wampiry i trolle. Kurczę, nie dało się wymyślić czegoś bardziej oryginalnego?
Powodzenia przy dalszym pisaniu powieści.
svistaq dnia 01.09.2014 21:20
Faktycznie, te godziny muszę poprawić. :)

Co do konstrukcji, forma dziennika to tylko prolog, rozdziały to już normalna proza.

Wampiry, kurcze, wiedziałem, że to może budzić mieszane uczucia. W moim zamyśle to raczej nasze swojskie upiory nie mające nic wspólnego ze Zmierzchem. Chyba lepiej przejdę na nazwę wąpierze.
Heisenberg dnia 01.09.2014 22:34
O "Zmierzchu", to ja nawet nie pomyślałem. Motyw wampirów, wilkołaków, trolli, elfów, krasnoludów i innych takich jest maksymalnie oklepany. Według mnie nie ma sensu o nich pisać. Wiesz, po prostu czytelników zazwyczaj odrzuca, jak czytają po raz tysięczny o tym samym.
Co do tych "swojskich" upiorów, to już co innego. Wprowadzenie do opowieści elementów słowiańskiej demonologii, a może nawet całej religii naszych przodków, jest na pewno lepsze niż powtarzanie wtórnych tematów. Zyskujesz tym coś, co zamiast odpychać, może przyciągać i ciekawić.
Pozdro!
svistaq dnia 01.09.2014 22:55
Kurde, mogłem w sumie od razu napisać to bym wyjaśnił wszystko.

Fabuła dzieje się właśnie w świecie "opętanym" przez słowiańskie demony, stworzenia z wierzeń. Nawiązanie do trolli dotyczy Skandynawii, gdzie są elementem tamtejszej demonologii. U nas mamy za to akurat to czym straszyli dzieci nasi przodkowie - od tych wilkołaków i upiorów, przez licho, leszych, kłobuki, wiły czy też żmijów.
Heisenberg dnia 01.09.2014 23:06
Skoro tak, to masz już pierwszego stałego czytelnika na PP ;)
Miladora dnia 02.09.2014 00:35
Rzeczywiście niezła stylistycznie proza i z dobrym klimatem, Świstaku (że Cię tak spolszczę), ale wymaga dopracowania pod kątem interpunkcji.
Masz również trochę niepotrzebnych powtórzeń i literówki, a także błędy typu "tą", a nie "tę".

Ale tak czy owak - wciąga. :)

Cytat:
Jeśli w ogóle do­trze­my do tej cho­ler­nej ja­ski­ni(,) to nie znaj­dzie­my

Cytat:
szko­da nie sko­rzy­stać(,) mając na utrzy­ma­niu żonę

Cytat:
a per­spek­ty­wa i cel od­na­le­zie­nia tej prze­klę­tej księ­gi jak dla mnie nie ma naj­mniej­sze­go sensu.

- nie mają -
Cytat:
Trud­no było wy­tłu­ma­czyć Ani(,) dla­cze­go nie bę­dzie mnie (przez) naj­bliż­szy ty­dzień.

Cytat:
a jak się oka­za­ło(,) przy­je­cha­li nor­mal­ni fa­ce­ci

Cytat:
przy­je­cha­li nor­mal­ni fa­ce­ci ze sprzę­tem gro­to­ła­skim. Mamy wy­ru­szyć z sa­me­go rana. Przy­je­cha­ło ich razem sied­miu,

Użyj jakiegoś synonimu, żeby się nie powtarzać.
Cytat:
sie­dzą w jed­nym z pokoi przy za­mknię­tym świe­tle.

Chyba "zgaszonym".
Cytat:
nie mówił ni­ko­mu(,) gdzie i po co jutro je­dzie­my.

Cytat:
Stwier­dził, że są pewni, że znaj­dą to(,) czego szu­ka­ją.

Daj "iż" za drugie "że".
Cytat:
że gdy do­trze­my do tej ja­ski­ni w po­bli­żu Zamku(,) zo­sta­nę na ze­wnątrz z jed­nym z Niem­ców.

Cytat:
pro­ble­mów mamy roz.. kurwa!

Trzy kropki.
Cytat:
Nie ro­zu­miem(,) co tutaj się dzie­je(,) i do czego są zdol­ni ci lu­dzie.

Cytat:
Ko­rzy­sta­ją(c) z chwi­li prze­rwy(,) mogę wresz­cie coś na­pi­sać.

Cytat:
Do­je­cha­li­śmy na miej­sce bez pro­ble­mów po nie­ca­łej go­dzi­nie. Zna­le­zie­nie ja­ski­ni było więk­szym pro­ble­mem, jed­nak od czego jest GPS. Z po­zo­ru zwy­kła ja­ski­nia, jedna z wielu w Gó­rach So­wich.

Cytat:
O tym, że po­wi­nie­nem bać się(,) prze­ko­na­łem się koło 5:30, gdy ubra­li się w swoje „kom­bi­ne­zo­ny ro­bo­cze”.

Można ominąć ten nadmiar "się":
- To, że powinienem się bać, uświadomiłem sobie (...), gdy ubrali kombinezony robocze.
Cytat:
Cięż­ko było zro­zu­mieć(,) co mó­wi­li,

Cytat:
Musze koń­czyć,

Cytat:
po­ka­zu­ją samą po­zy­cję.

- tę -
Cytat:
nie po­tra­fi wy­ja­śnić(,) co dzie­je się z Amel­ką.

Cytat:
Nie wiem(,) co tutaj się dzie­je, czy oni żyją, zgi­nę­li(,) czy coś ich ze­żar­ło.

Jak zeżarło, to zginęli, prawda? ;)
Cytat:
Chcewró­cić do domu,

Cytat:
Co się tam(,) do chuja(,) dzie­je?

Cytat:
Cią­gle po­wta­rza tylko mówi „nein”.

Zbędne słowo Ci się zaplątało.
Cytat:
Za­bro­nił uru­cha­miać bomb pod żad­nym po­zo­rem.

Nie pozwolił uruchamiać bomb pod żadnym pozorem.
Zabronił uruchamiania bomb. Zabronił uruchamiać bomby.
Cytat:
Już sam nie wiem(,) czy sie­dzieć tutaj(,) czy ich wszyst­kich olać.

Cytat:
ma wró­cić na po­wierzch­nie.

- powierzchnię -
Cytat:
Wy­sa­dzi­li­śmy pie­przo­ną ja­ski­nię

- tę -
Cytat:
Go­tlib pro­sił(,) żebym go prze­no­co­wał

Cytat:
jed­nak osta­tecz­nie nie miała zbyt wiele do dys­ku­sji.

Niezręczne. Nie miała zbyt wiele do powiedzenia.
Cytat:
nie wiemy(,) jak jej pomóc.

Cytat:
Chyba po­je­dzie­my do zna­cho­ra na wieś(,) do matki Ani.

Cytat:
Sam się nie czuje naj­le­piej.

Cytat:
Moja głowa też już nie boli.

A nie lepiej - Mnie głowa też już nie boli?
Cytat:
Go­rzej ze…
„Seria nie­wy­ja­śnio­nych zja­wisk w oko­li­cy Wał­brzy­cha ścią­ga w oko­li­ce na­sze­go mia­sta setki ludzi

Lepszym łącznikiem byłoby "Gorzej, że..."
Cytat:
Wy­da­rze­nia, któ­rych by­li­śmy świad­ka­mi w ciągu ostat­nich dni(,) nie­po­ko­ją już nie tylko

Cytat:
że prze­cho­dząc nie­da­le­ko Ko­ścio­ła św. Ge­re­ona(,) zo­ba­czył ducha. Nie­gdyś takie hi­sto­rie mo­gli­by­śmy wrzu­cić do dzia­łu fan­ta­sty­ka, jed­nak nadal nie wiemy(,) z czym mamy do czy­nie­nia.„

Kropkę stawia się za cudzysłowem. A w przypadku kursywy, cudzysłów nie jest potrzebny.
Cytat:
Po­ja­wia­ją się głosy (o) końcu świa­ta.

Cytat:
To mnie prze­ra­ża….

Trzy kropki.
Cytat:
To(,) co się dzie­je(,) wy­glą­da jak jakiś kosz­mar.

- na jakiś -
Cytat:
Cią­gle pró­bu­je się uszczyp­nąć,

Cytat:
Ja(,) Marek Gło­wac­ki, syn Ka­zi­mie­rza(,) do­pro­wa­dzi­łem do apo­ka­lip­sy.

Cytat:
Do­pie­ro teraz zna­la­złem chwi­lę(,) by opi­sać to(,) co widzę.

Cytat:
prze­jął wła­dzę. co ra­czej przy­ję­li­śmy bez pro­ble­mu.

Przecinek, a nie kropka.
Cytat:
My nadal idzie­my, jest nas 25 (osób ).



No to baw się dobrze przy poprawianiu i miłego pobytu na PP. :)
Chrzest bojowy masz już za sobą.
alea dnia 02.09.2014 10:46 Ocena: Świetne!
Podobał mi się bardzo pomysł, ale mam problem z koncentracją, albo coś mi umknęło. Poszli do jaskini coś tam się stało, a potem pojawiły się różne stwory. To sprawa dla mnie niejasna. Związek przyczyno - skutkowy powinien być bardziej rozbudowany.

Wiem, że to przecież tylko dziennik mechanika, on opisuje, nie analizuje przyczyn, ale...
Właśnie. Jeśli opisuje to powinien opisać jakieś zdarzenie z nim związane, które zobaczył, na przykład jak jakiś potwór zaatakował kogoś z rodziny, kolegę, teściową ;) , coś namacalnego.
Bo z jednej strony dziennik zwykłego człowieka, a z drugiej czyta się pod koniec jakby dziennika Galla Anonima czy Jana Długosza, który opisuje, jak dla mnie, zbyt całościowo, globalnie. Coś mi tu zgrzyta.

I kolejne pytanie się nasuwa...
Dlaczego pchali się do Wrocławia? Tylko dlatego, że duże miasto? I gdzie by mieszkali? Ludzie uciekają do rodziny, znajomych. Muszą mieć jakiś plan, jeśli porzucają własne domy.
Jeśli wieją w ciemno to tylko dlatego, że zagrożenie jest ogromne, ludzie po prostu muszą uciekać w jakimś jednym kierunku, gdzie tego zagrożenia nie ma.

Jeśli budujesz obraz apokalipsy musisz postawić się na moim miejscu, osoby, która czyta Twój tekst. Ja nie wiem tego co Ty, muszę się domyślać.

I najważniejsze chyba. Czytelnicy są leniwi, jak im nie opiszesz czegoś to nie będzie im się chciało samym wymyślać tych wszystkich potworów, tego co robią, skąd atakują, co się dzieje po ataku, czy można się bronić, jak we Wrocławiu się zabezpieczają przed tym.
Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.

A sam pomysł dla mnie genialny. Nie jakieś grypy, wirusy, ale swojskie strachy. Świetne, naprawdę ma potencjał na super książkę!

Jestem dobrej myśli, bo pióro masz dobrze zaostrzone. Jak wcześniej komentujący zauważyli zdarza Ci się stawiać kleksy, ale zawsze to można przepisać, poprawić.

Dodaję Cię do ulubionych, bo naprawdę warto śledzić co zrobisz dalej.
svistaq dnia 02.09.2014 11:30
Miladora, dziękuje za korekty. :)

alea, żeby wyjaśnić dokładnie napiszę w punktach. :D

1. W moim założeniu prolog miał zawierać niezbyt szczegółowe informacje, które zostaną rozwinięte, opisane i poniekąd wyjaśnione w dalszych rozdziałach.
2. Autor dziennika nie jest bohaterem powieści, lecz będzie do niego i jego dzieła nawiązanie (już w pierwszym rozdziale).
3. Także miejscem akcji nie będzie Dolny Śląsk, a obszar położony bardziej w centralnej Polsce.
4. Dlaczego Wrocław? Tak już mają ludzie, że tłumem prą do wielkich ośrodków szukać pomocy.
5. Opisy będą dalej. Tutaj pisałem z perspektywy współczesnego Franka Dolasa.
alea dnia 02.09.2014 16:42 Ocena: Świetne!
Trochę mi rozjaśniło, że to taka wprawka i wszystkie wątki się rozwiną, więc nie musisz teraz wszystkiego mówić. Nadal jednak nie przekonało mnie to się dzieje podczas samej "apokalipsy".
Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach opiszesz ją z detalami :) Bardzo lubię wszelkie apokaliptyczne wizje, moje ulubione fragmenty filmów katastroficznych to moment samej katastrofy, a nie to co było potem.
Cytat:
Ogła­sza­ją punk­ty ra­tun­ko­we w mia­stach wo­je­wódz­kich.

W sumie to mi gdzieś umknęło. Przydałoby się jednak parę zdań z perspektywy mechanika, co da jego rodzinie i jemu, pojechanie do takiego punktu.
Nie można tak do końca zostawiać czytelnika z suchą, krótką informacją. Nawet, jeśli rozwiniesz dużo bardziej wątek dalej.
W książce nie opisujesz faktów, ale budujesz atmosferę. Może to truizm, ale nie możesz o tym zapominać...

Co do Franka Dolasa, to pamiętaj, że siłą jego postaci było niekończące się pasmo zabawnych przygód. Ja widzę ten prolog w dwóch częściach:
- pierwsza, zabawna dotycząca wyprawy do jaskini,
- druga, nudna, pełna faktów, bez poczucia strachu u bohatera.
Taki przykład:
Cytat:
Kurwa mać! Ra­da­ry od­no­to­wa­ły jakiś wstrząs. To nie były nasze ła­dun­ki!

Widać, że bohater jest mocno przejęty.
A dalej:
Cytat:
Ewa­ku­uje­my się z Anią i Amel­ką do Wro­cła­wia. W Wał­brzy­chu nie jest już bez­piecz­nie. No­ca­mi domy ata­ku­ją ja­kieś dzi­wac­twa z hor­ro­ru. Ogła­sza­ją punk­ty ra­tun­ko­we w mia­stach wo­je­wódz­kich. To co się dzie­je wy­glą­da jak jakiś kosz­mar.

Tutaj już nie wygląda na przejętego. Ja na przykład mówię "To co się dzie­je wy­glą­da jak jakiś kosz­mar", gdy przychodzę do pracy mam do zrobienia jedną zaległą rzecz, szef chce drugą, klient dzwoni z trzecią, a ja muszę wyjść wcześniej, bo akurat trzeba z dzieckiem iść do okulisty.

Oczywiście to tylko moja opinia, a patrząc na komentarze innych, może po prostu tylko ja tak odbieram Twój tekst. W sumie nie musisz się przejmować jednostkową opinią i "rób swoje" :)
Figiel dnia 03.09.2014 22:02 Ocena: Bardzo dobre
Najpierw spodobał mi się tytuł, potem reszta.
Mam paskudny zwyczaj przelatywania wzrokiem po prologach, bo czasem bardziej zniechęcają do czytania niż spełniają swoją funkcję, i na " prolog" trochę się skrzywiłam, ale na końcu uznałam, że absolutnie niesłusznie.
To naprawdę ciekawie poprowadzony tekst, który zachęca do dalszego czytania, co chętnie bym uczyniła. Postać bohatera przemawia do mnie i sądzę, że przykuje czytelnika swoją narracją, przynajmniej mnie kupił. Demony słowiańskie brzmią intrygująco, więc pisz, pisz i ślij w świat!
Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty