Szanowna Pani Małgorzata B. Miasto Kielce (do rąk własnych)
Szanowna Pani Małgorzato!
Otrzymałem list od prezesa pewnej spółdzielni, z propozycją przedstawienia moich humoresek na spółdzielczym święcie. I wpadłem w przerażenie. Bo tak wyjść na scenę i stanąć przed ludźmi, to nie jest byle co. Jak Pani wie, jestem już na emeryturze i od życia nie oczekuję zbyt wiele. Jednak powodowany gwałtowną potrzebą weryfikacji własnego wyglądu, stanąłem dzisiaj rano przed dużym lustrem. Saute!!! Przyjrzałem się uważnie temu, co było widać i skonstatowałem, że nie jest to widok budujący. Z resztką nadziei na lepsze, odwróciłem się, oglądając teraz, przy pomocy drugiego lusterka swoje hmm… plecy i stwierdziłem to samo! Niby wszystko było tam, gdzie być powinno (pomijając łysinę), ale jakby w nadmiarze i w konsystencji nie napawającej optymizmem. Ogólnie moje odbicie obrazowało jakąś zewnętrzną siłę, która bezpardonowo przesunęła wszystko, co się dało przesunąć, z góry w dół. Naga prawda była więc porażająca. Próbowałem, na powrót, unosić w górę niektóre detale mojego ciała, występujące parzyście lub nie, ale wówczas wyglądało to jeszcze gorzej. Dałem sobie więc z tym spokój. Zacząłem się jednak zastanawiać co mógłbym, wobec tego, w tym wizerunku poprawić i czego użyć, nie chcąc sprawić prezesowi zawodu. Po gruntowej analizie dostępnych mi metod i środków, doszedłem do wniosku, że wszystko jednak będzie wymagało wysiłku i samozaparcia, a także pieniędzy. I to bez gwarancji osiągnięcia zamierzonych rezultatów. Pomyślałem, że najlepiej i najtaniej będzie, jeśli te fragmenty mojego ciała, które są najbardziej stresujące, po prostu zasłonię. Zatem po pierwsze włożyłem szorty i czapkę. Mój wizerunek od razu wyraźnie zyskał! Zacząłem wyglądać, co prawda nobliwie, ale dziarsko. Z nadzieją włożyłem kolejno: koszulę, spodnie i skarpetki. Moje odbicie nie tylko stało się teraz do zniesienia, ale nawet jakbym wyraźnie zmądrzał. Nadal wiedziony nadzieją, założyłem szybko: krawat, marynarkę i buty, ale wizerunek już się nie poprawił, a intelekt, wyzierający z oczu, był także uporczywie constans. Dołożyłem więc nerwowo: szalik, kożuch i rękawice. Nic to nie pomogło, a na dodatek zrobiło mi się gorąco i cały się spociłem. Metoda okazała się zatem zawodna, dlatego nieco zawróciłem z tej drogi. Zaparowały mi przy tym okulary, dlatego je zdjąłem. I niech sobie Pani wyobrazi, Pani Małgorzato - POMOGŁO! Nawet do siebie pomachałem! HALLO!!!
Z niezmiennym szacunkiem: Sergiusz Torwan
PS. Czy podobne lustracje i konstatacje zdarzają się kobietom? Mocno w to wątpię! Niemniej namawiam Panią, abyśmy na scenie wystąpili razem. Sukces lub niepowodzenie podzielimy przez dwa. |