Dziękuję wszystkim za obecność pod tekstem, cenne uwagi oraz zgłoszenia chęci do lotu
Dobra Cobro
Masz racje, rzeczywistość bierze w niewolę. Zgadzam się, też że nie ma co marudzić, że było lepiej, a teraz to już będzie tylko gorzej. Ale zobacz, co zdrowe społeczeństwo, ukierunkowane na sukces robi z ludźmi wykluczonymi, czy gorzej dostosowanymi. Przypina łatkę nieudacznika i najchętniej wysłałoby ich w kosmos, żeby do dołu prężnej gospodarki nie ciągnęli. No i zawsze zostaje więcej dóbr do podziału.
Dzięki za obecność
zrekapitulowana
też sądzę, że mogłoby być ciekawie. Nowe miejsce, nowe perspektywy i jeszcze bal inauguracyjny. Smacznie przespanych nocy życzę
Mike,
bój się Boga, tydzień! Smutne myśli doły i lęki - to mały pikuś. Podobno po trzech bezsennych nocach występują omamy wzrokowe i słuchowe, jakieś siostry zakonne nie sypiały, by mieć objawienia. No, chyba że objawi się jaki fajny tekst, to chyba wtedy warto
Powiadasz, że trzeba się nie dawać - jasne! Bo czasem bywa tak przewrotnie, że patowa sytuacja w gruncie rzeczy wymusza marsz naprzód.
Dzięki za ocenę i obecność
Brat Pianisty
dzięki za miłe słowa. W kwestii P.S. - załatwione!
Miladoro,
sądzisz, że na powtórzeniu ziemskiego burdelu by się skończyło? A może nie? Oni mają wspólne doświadczenia, a nic tak nie łączy jak niedola, to co niezałatwione pozostaje na ziemi, czyste konto i perspektywy zagospodarowania raju. Prawie raju. I jeszcze bal z optymistycznymi toastami
Dziękuję za czas poświęcony na wskazanie błędów.
Jak mi Wasinka dała wycisk pod „Koncertem na dąb i olchę” w kwestii brzmieniowego nachodzenia sylab i jak się pociłam z poprawą, bo wyprostowałam nachodzenie, a wyskakiwało powtórzenie i w końcu słów mi w tekście zbrakło ( i nie tylko), starałam się pilnować, ale też chyba kiepsko, bo policzek przy powłoczce i ciało spoczywające w spokoju, to raczej chyba nadal coś nie tak.
No, i teraz jeszcze rymy doszły. Chyba jestem nierozgarnięta jak kupa liści, bo poza tymi, które wytłuściłaś, pozostałych w pozostałych dwóch przypadkach ich nie widzę. Gapię się w te ramki z cytatami , oglądam słowa, słucham brzmienia i ni cholery nie potrafię rymów dostrzec, chociaż bardzo chcę. Popsociłam na tekście w zakresie zmian, ale nie dlatego, że rozumiem, tylko żeby brzmiało inaczej. Gdyby się dało mi to niczym „inteligentnej inaczej” wyjaśnić, byłabym wdzięczna.
Z księżycem motałam się w trakcie pisania, no, bo przecież wielka litera występuje w znaczeniu terminów astronomicznych, a skoro właśnie zamierzam towarzystwo wysłać na odległe ciało niebieskie, to tak mi się… Za dużo nasłuchałam się o wszelkiej poprawności z telewizora . Ale masz rację, nie w tym znaczeniu. To jest na razie zwykły księżyc.
Bezsenni wielka literą. No, cóż to miało być celowym zabiegiem, nazwą konkretnego zbioru osób. Ale z różnych względów faktycznie wygląda bezzasadnie.
Jeszcze raz dziękuję
Szuirad
cóż za miła niespodzianka! Witam w skromnych progach.
No fakt. Z zagrychą kicha, ale da się załatwić. Kieliszki ciemne też, globu widać nie będzie, a muza - obowiązkowo, szczególnie blues. Info o starcie gdzieś na PP zawiśnie
wiktoria
dawaj, dawaj! Im nas więcej, tym weselej! Cieszę się, że rozwiązanie przypadło do gustu, co akcesem z wykrzyknikiem zgłosiłaś.
sergiusz45,
Istotnie siana się nie ściele, ale myślę, że sianem się wyścieła (wyściółka, podściółka). Rozumiem, że widziałbyś "wysłanym sianem", ale to mi się bliższe wysłania listu wydało. Rzecz prosta, do sprawdzenia.
Nic sergiuszu nie poradzę na to, że zawiodłam Twoje oczekiwania, a jeszcze mniej na poczucie bycia potraktowanym niepoważnie. Uważasz, że napisałam ten tekst celowo, by wywołać Twój dyskomfort? Mam też nieco odmienne zdanie - to jest kiepsko poprowadzona miniatura, z potencjalnie dobrym zakończeniem, gdybym nie spaliła całej reszty. Skąd wiem? Z komentarzy innych Czytelników, gdy tylko pojawiły się pierwsze.
przyrodo,
w zakresie Twojego zarzutu odpowiedziałam już sergiuszowi45. Zgadzam się. potencjał miniatury zdechł, ale nie z powodu samego kosmosu, ile nie nazbyt jasnej drogi do niego. Bo tu nijak nie chodziło o personalną samotność, ani o jej pranie. Narrator pierwszoosbowy wydawał się tu najbardziej wiarygodny, pomimo możliwości błędnych konotacji, których pewnie by nie było, gdybym lepiej przemyślała co wkładam w jego usta, w którym momencie, dała przekaz kim są bezsenni, dlaczego są nieudacznikami oraz skąd ten kosmos. Tak mi się przynajmniej wydaje. A wyszedł jęk, że rachunki i w ogóle be. Ot, tyle. W każdym razie dziękuję i Tobie i sergiuszowi za potwierdzenie moich wniosków.