Pomóc? Czemu nie? I tak nie mam tu nic do roboty. Dziura. Net w kom nie łapie — żenada. Pomogę, zawsze to okazja na cycki polukać.
Właściwie to dałbym głowę, że mają wodę w chacie. Żydzą — woda ze studni darmowa.
Ciężkie te wiadra. Ale, kufa, doniosę! Nie jestem takie chechło miastowe, za jakie mnie tu wszyscy mają.
Doniesione. Uff…
Usiąść? W sumie, nigdzie mi się nie śpieszy. Cała wieś na polu, po chatach zostały tylko niedołężne staruchy i baby od gotowania obiadu.
Placka? Nie, dziękuję.
Czy się napiję? Aha! Gorąco jest. Trochę się jednak zmachałem z tymi wiadrami.
Woda? Żałuje, czy co? Babcia mi soku robiła.
O kur…! Co? Śliwowica? Co to za pomysły, żeby wódę ze szklanek pić? Nawet zapity nie dała, nosz…
Rany, wychyliła całą na raz! Dobra, bo znowu będzie ze mnie beka na całą wieś.
Oho! Teraz dopiero się zgrzałem. Ona też — rozpięła sukienkę. Nieźle, cycki prawie na wierzchu.
Tyłek też niczego sobie. A jakbym tak uszczypnął? Jak na filmach? Eee… lepiej nie. Jej facet, gdyby się dowiedział, to by mnie jedną łapą rozszarpał. A z mordy to niezły psychol jest.
No schyl się jeszcze raz…
Nie, na pewno nie chcę jeść. I nie, nie dolewaj. Jeszcze tego nie wypi… Ej! Uważaj! Moje spodnie! Jak ja teraz do babci wrócę ze spodniami śmierdzącymi wódą? A ta się śmieje.
Jasne, bo ścierą to przemyjesz…
Gdyby nas ktoś teraz zobaczył, jak tak klęczy przede mną i majta tą ścierką po udach, to jestem, normalnie, trup.
Nie mogę oderwać wzroku od jej piersi. Widzę niemal wszystko. Są tak blisko! Na wyciągnięcie ręki. Nie, nie mogę się tak wgapiać. Patrz gdzieś indziej. Patrz gdzieś indziej… Sufit, okno, cokolwiek.
Są takie piękne! To jakaś perwera, że jej zroszone potem cycki tak mnie kręcą?
Dotknąć? Nie, będą kłopoty. Ale… ale są takie duże, piękne, błyszczące… takie… takie Piersi!
Nie, nie mogę.
Raz kozie śmie… Co ona robi? Gdzie się pcha z tą ścierą, zaraz wyczuje!
Dobra, dobra, przestań już.
Nie poczuła?
Uparła się na to krocze? Przecież tam sucho. I czemu patrzy tak dziwnie? Prosto w oczy. I ten uśmiech taki… taki lubieżny!
Niech już zabierze te ręce. Wstydzę się.
Jej się to, chyba, podoba. Ona… ona wyraźnie mnie dotyka!
Ten uśmiech. Drwi?
O rety, rety! Co za włosy! Rozpuściła je — kręcone, czarne, miękkie. Jakie miłe w dotyku! Zawsze ją widziałem ze spiętymi. I pachną. Pachną! I to jak!
Nie wiem jak to się stało, ale moja ręka znalazła się w jej włosach. Czuję ucho pod palcami. Dotykam delikatnie. Uśmiecha się, ale to taki zwyczajny, serdeczny uśmiech.
Rozpina mi spodnie! Nie wierzę, to się nie dzieje naprawdę.
Dzieje.
W życiu bym nie przypuszczał, że ma takie delikatne dłonie. No w życiu nie. I znowu patrzy mi prosto w oczy. Tak bezpruderyjnie. Wyzywająco.
Chyba powinienem coś zrobić, ale co? Odepchnąć? Krzyknąć? Ale to takie… uczucie takie… fantastyczne.
Całuje mnie… go… Nie, więcej! Ona… Zawsze o tym marzyłem!
Ciągle trzymam dłoń w jej włosach. Nadal nie wiem, jak mam się zachować. Odwdzięczyć się? Czuję, że nawet jakbym wiedział, to nie dam rady się ruszyć. W głowie mi huczy od chaotycznych myśli.
Uspokoiło się.
Dziwne. Zrobiło się po prostu przyjemnie. Tak powinno być? Myślałem, że do końca będzie ekstaza.
Patrzenie bardziej mnie kręci. Kędzierzawa burza włosów majestatycznie wznosi się i opada. Wznosi i opada… Hipnotyzujące.
* * *
Przestała. Czemu? Koniec? Nie będzie *hepiendu*?
Podciąga sukienkę.
Ona ma bobra! Puszystego. Jak na *wintydżach*. Usiadła mi na kolanach. Tak blisko, czuję go. To jest… to jest dziwne!
Przez chwilę poczułem silny, słodko-kwaśny zapach. Inni niż mój, słodszy i bardziej intensywny.
Nigdy nie rozpinałem stanika. Wysunęła się z ramion sukni i czeka. Ale siara, no nie mam pojęcia. Czemu tam nie ma zamka błyskawicznego, jak we wszystkim? Albo chociaż guzików?
Czuję, że się czerwienię. A ona uśmiechnięta. Mam wrażenie, że pobłażliwie.
Rozpięła jednym, kurna, ruchem. Jak?!
Widzę to pytanie w jej oczach. Przytakuję — tak, to mój pierwszy raz — i czuję się zawstydzony.
To ją chyba nawet ucieszyło. Bałem się, że każe mi spadać.
Pocałowała mnie.
Co to za smak?! Jakbym tak sam swojego… no tak, przed chwilą miała go w ustach.
Jej pocałunek jest inny, niż wszystkich, z którymi do tej pory się lizałem. To ona całuje mnie. I wie jak to robić. Nawet mimo posmaku, ten jest bodaj najlepszy w moim życiu.
* * *
Głaszczę ją po plecach. To niezwykle przyjemne uczucie — tak dotykać jej skóry. Pieszczę plecy, sięgam nawet niżej. To takie ekscytujące. Dotykam Piersi. Mogę! Pozwala mi!
Zawsze się zastanawiałem jakie są sutki w dotyku.
Troszkę twarde. Ciekawe. Patrzę, co ona robi z drugim sutkiem. Ściska go i lekko kręci nim w palcach. Próbuję to samo — wyraźnie jej się podoba.
Nie mogłem się powstrzymać — ścisnąłem całą pierś. Mam nadzieję, że to nie boli. Na wszelki wypadek od razu pocałowałem.
A jakbym tak przygryzł sutka? Albo possał?
Chwyciła moją dłoń. Coś źle robię? Żeby tylko nie spieprzyć!
Ciągnie w dół, pod spódnicę.
Miękko, ciepło i wilgotno. Boberek fajnie wygląda, ale w dotyku już taki nie jest. Trochę to obrzydliwe, trochę perwersyjne i — jakby nie było — podniecające.
Ruchy koliste, wzdłużne, poprzeczne. Wyżej, niżej. Cały czas mnie prowadzi. Staram się pojąć jak to działa.
Próbuję samodzielnie.
Nie koryguje, więc chyba prawidłowo. Ona też coś tam sobie gmera wyżej. Nieważne, byleby to jedno dobrze robić.
Gdzieś tu powinno być… jest! Chyba znalazłem. Syknęła lekko. Bardziej poznałem to z jej reakcji, niż sam poczułem. Próbuję włożyć palce głębiej.
O, teraz na pewno są w środku!
Eksperymentuję: głębiej, płycej, obracam dłoń. Obserwuję ją.
Zaczynam łapać jak to działa.
W sumie to nawet łatwe. Teraz trochę szybciej.
Jeszcze.
I mocniej.
Rozpalam ją!
No to dalej. Ruszam palcami wewnątrz.
I jeszcze gwałtowniej.
Przygryza wargi. Ha, czuję się jak półbóg!
Dominuję!
Słyszę jej zdławione jęki. Ach!
Cała jest teraz pod moją kontrolą, w moim władaniu. Mogę zrobić z nią co tylko zechcę! Jeszcze nigdy nie byłem tak podniecony!
Wpiła się we mnie ustami, ale nie straciłem rezonu.
Teraz wolniej, spokojnie. Drażnię palcami ścianki.
Jestem jej panem! Okręcam dłoń.
I znowu szybciej, z zaskoczenia.
Wije się!
Czuję niektóre jej mięśnie — napięte, twarde jak kamień.
Słyszę szybki, płytki oddech i dławione pojękiwania.
Sięgam jak najgłębiej. Rany, chyba zaraz krzyknie.
Dość. Zmęczyłem się. Dłoń mi się cała lepi od śluzu. Mam nadzieję, że to normalne.
Zaskoczyła mnie. Chciałem się przytulić, uspokoić myśli, złapać równowagę — a ona uniosła się lekko i opadła… na mnie.
Jakich ruchów dostała! Kocica! A jej Piersi, te dwa duże… boskie… fantastycznie falują. I to dokładnie na wysokości mojego wzroku.
Wtuliła się we mnie. Posapuje i lekko przygryza mi ucho, jednocześnie wykonując konwulsyjne ruchy biodrami. Jezu, jak mnie to kręci!
Chciałbym spojrzeć na nas teraz od boku. To musi wyglądać fantastycznie.
Wyraźnie stara zachowywać się jak najciszej, ale jestem pewien, że to sapanie z popiskiwaniem było słychać w całym domu.
Czuję te gorące piersi wtulone we mnie. Czuję, że jestem tak blisko niej, że bardziej być już nie mogę.
I tylko krzesło skrzypi w tle.
Nirwana.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt