Gdy szybkim krokiem wsiadałaś do pociągu, zauważyłem ten dziwny uśmiech. Przez chwilę naiwnie pomyślałem, że to wina ósemki, która wyrzynając się sprawiała ci ból. Tylko dlaczego tydzień temu nic nie wspomniałaś o zębach? W zasadzie, gdyby bardziej wgłębić się w historię narządów szczątkowej mądrości, to od miesiąca masz niewyraźną minę. Szybko dodałem dwa do dwóch i wyszedł mi statystyczny głupiec, który co piątek odprowadza cię na peron, a potem wlepiając oczy w tył wagonu próbuje z wiatrem wyczuć zapach twoich włosów. Teraz mam pewność, że zanim zdążę obliczyć z jaką prędkością myśli zamienisz w czyn, w przedziale dla niepalących, będzie po wszystkim.
Zawsze lubiłaś stukot… monotonny, prostoliniowy. Odgarniałaś przy tym włosy, podziwiając przez brudną szybę migoczące krajobrazy. Ot, taki rzeczywisty punkt odniesienia, który sprawiał, że wierzyłem w naszą bliskość. Nigdy nie pomyślałem, że pociąga cię klimat obskurnych foteli Posejdona czy lepiących się od brudu zasłonek. Wolałem żyć w przekonaniu o potędze pierwszego wejrzenia. A teraz, ta sama sprawcza siła, która napędzała maszynę wspólnych przeżyć, z hukiem opadła na szyny, zagłuszając gwizd lokomotywy. Może i dobrze… Wrócę do pustego łóżka niepełnosprawny, usprawiedliwiając twoje ruchy w takt jadącego pociągu, chęcią umilenia podróży przygodnym orgazmem.
***
Relacja Kołobrzeg – Lublin tego letniego popołudnia, kiedy weszłaś do przedziału nabrała innego znaczenia. Spojrzenie morskiej otchłani, którym mnie obdarzyłaś, siadając naprzeciwko sprawiło, że pragnąłem utopić w nim całą przeszłość i rozpocząć życie od nowa. Słoneczne piegi rozproszone wokół śmiesznie zadartego noska, chłonęły ciepło dochodzące przez przydymione okno, a lekko rozchylone nogi… ech, nie chciałem w ten sposób.
Brak słów sprawił, że napięcie tam w środku rozrywało mi wnętrzności, a magia wzroku i przesuwające się w tęczówce kadry soczystej zieleni lasu, podsyciły przyjemną wizję wspólnej podróży. Przymknąłem oczy w nadziei, że wyczuję zapach pożądania. Chciałem mieć pewność wzajemności, zanim odpłynę daleko od brzegu… I wtedy poczułem; rozgrzany piasek, powiew bryzy, gdy niespodziewanie dotknęłaś mojej ręki.
- Przepraszam, czy pomożesz mi z walizką? – zagadałaś, pochylając się, a słoność warg wzmocniona kroplami budzącego się morza, powaliła wszystkie zmysły. Zwilżyłaś lekko usta. Moja suchość w gardle i nerwowe drżenie powiek na chwilę zawisło w powietrzu.
- Ale… Przecież nie masz walizki?! - wypaliłem, osiadając na mieliźnie niezrozumienia.
Naraz, zalała mnie fala tak oczekiwanej pewności, poznałem ją po przelotnym uśmiechu w świetle zachodzącego słońca. Odgarnęłaś nieśmiało włosy, by chwilę później zdecydowanie rozpiąć guziki, błękitnej bluzki.
- Faktycznie, nie mam – rzuciłaś od niechcenia. – Myślisz, że często piorą te zasłonki? –usłyszałem pytanie retoryczne. Nie czekając na odpowiedź, odsunęłaś palcem na bok wiszący materiał z napisem PKP. Za oknem szarówka ogarniała przestrzeń, a mnie ogarnął irracjonalny lęk przed tym co miało nastąpić. Usłyszałem odgłos spadających na podłogę czarnych szpilek i zanim zdążyłem zareagować, prowokacyjnie usiadłaś przodem na mych kolanach.
- Cały bagaż zostawiłam na peronie… w Kołobrzegu – usłyszałem szept. – Mam tylko szczoteczkę elektryczną…
Nie rozpoznawałem znaczenia treści, nie byłem w stanie skupić się na podjęciu słownej gierki. Ciepły, pobudzający oddech jaki poczułem na karku przyprawił mnie o dreszcze. Już nie chciałem czekać. Dodatkowo, monotonny stukot pociągu pędzącego w ciemność, zadziałał stymulująco. Nagłe szarpnięcie za falę włosów musiało cię zaskoczyć, ale nie wystraszyć. Jak majtek siedzący w bocianim gnieździe z wyciągniętą szyją, po miesiącach niewidzenia kawałka ziemi na horyzoncie, patrzyłaś na mnie pożądliwie. Byłem bezludną wyspą, po której zapewne chciałaś się przeczołgać, spragniona skrawka lądu. O nie, kochana to ja zdecyduję, czy odnajdziesz to czego szukasz… ręką, ustami, pieszczotą ciała?
Dopadłem wreszcie rozedrganych słońcem ziarenek piasku, delikatnie obsypując twoją twarz. Palec na rozchylonych ustach pozwolił na chwilę wstrzymać akcję serca, ale ogromne wody namiętności nadchodzące z kolejną falą, roztrzaskały się z hukiem o nabrzeżne skały, mocząc bieliznę… Dłoń wcześniej brutalna, ostrożnie zaczęła ślizgać się po nieznanym gruncie, a wilgotna powierzchnia upewniała o właściwym kierunku eksploracji. Niczym turysta spragniony mocnych wrażeń zanurzyłem głowę w niszę, tuż u podstawy klifu. Ściskałaś mnie naprawdę mocno, nie pozwalając odpłynąć zbyt daleko. Ujęła mnie ta wzajemna asekuracja, gdy nagle wody z wielkim hukiem rozstąpiły się i usłyszałem:
- Bileciki do kontroli.
Wysiedliśmy w Kutnie, w milczeniu planując kolejną wyprawę. Wyciągnęłaś z torebki papierosa. Mówiłaś prawdę, między chusteczkami a notesem, kątem oka zobaczyłem szczoteczkę do zębów.
***
- Mamusia, mamusia! - wołały na przemian dwie małe dziewczynki, gdy z pociągu na peron w Kołobrzegu, wyszła kobieta w czarnych szpilkach. W rękach, oprócz pluszowych misiów trzymała niewielką torebkę.
- Tak się stęskniłam! – przycisnęła dzieci do piersi. – Za tobą też kochanie – zwróciła się do mężczyzny, całując go w usta.
- Czy z ciocią Jadzią już lepiej?- zapytał z troską w głosie.
- Tak, tak, wraca do zdrowia – odpowiedziała. – A teraz chodźmy już do domu.
- To dobrze. Aha, zapisałem cię do dentysty, na wtorek – oznajmił, ściskając mocniej rękę jednej z córek.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt