Nadopiekuńcza córka terkotała jak najęta. Nie rozumiała, że siedemdziesiątka to nie wyrok. Julian nie czuł się staro, był w miarę sprawny. Po operacji oka musiał co prawda zrezygnować z prowadzenia samochodu, ale było to jedyne istotne ograniczenie.
Sterta wiktuałów wyjętych z siatki piętrzyła się na kuchennym stole czekając na upchnięcie w lodówce i szafkach, a córka już rzuciła się wyciągać odkurzacz. Irytowało go jej rozbieganie. Sam zabrał się za segregowanie przyniesionych zapasów mogących zaspokoić potrzeby plutonu.
– No, to wszystko już postanowione. Jedziesz z nami do Zakopanego - nagle dotarły do Juliana zdecydowanie wypowiedziane słowa. – Antałówka to świetne miejsce na spacery, pojedziemy do Kuźnic, na Kasprowy, zresztą gdzie będziesz chciał. Od dwóch lat nie wyjeżdżałeś. Mama by tego chciała!
– Daj spokój. Zaczęły się wakacje, wszędzie dzieci, pełno ludzi. Zresztą to wy musicie odpocząć. Sami. Dość się do mnie w tym roku nachodziła – Julian starał się łagodnie storpedować pomysł wspólnego wyjazdu.
– Ale to nie tak. Wiesz, że Witold jest świetnym kierowcą i ma wielką wiedzę o górach, zresztą już się przygotował – nie poddawała się córka.
Starszy pan z nagła spurpurowiał.
– Dość! – przerwał jej brutalnie. – Nie wracajmy do tego. Na samą myśl o wysłuchiwaniu komentarzy zięcia, mającego się za mistrza kierownicy, a potem pouczeń o miejscach, które znał od ponad pół wieku niebezpiecznie podniósł mu się poziom irytacji.
– Poza tym doszedłem już do siebie. Nie musisz tak często przychodzić, ani sprzątać. Przyjdziesz raz w tygodniu, siądziemy, porozmawiamy. Pomieszkaj trochę z rodziną. Na dzisiaj też już starczy – ostatecznie spacyfikował córkę.
Julian jak co dzień parzył swoją popołudniową herbatę. Lubił mocną, aromatyczną. Sąsiadka wyjechała do córki do Londynu. Obiecał być czujny i obserwować, czy ktoś nie dobiera się do jej drzwi. Nagle wydało mu się, że słyszy jakiś hałas na klatce schodowej. Skierował się żwawo ku drzwiom. Spojrzał przez wizjer. Zamazane pasy. No, tak. Nie zdjął przecież okularów. Spojrzał jeszcze raz. Nikogo przy drzwiach sąsiadki nie zauważył.
Za to poniżej na schodach... Aż mu dech zaparło. Młoda para wyraźnie wybrała to miejsce, by okazać sobie swoje intymne uczucia. Dziewczyna smukłą ręką przytrzymywała się poręczy całując pochylającego się nad nią młodego mężczyznę. Pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Nagle chłopiec odchylił się i Julian dostrzegł zarys kształtnej, pełnej piersi. Młodzieniec okrywał pocałunkami jej wspaniale młodzieńczo wklęsły brzuch i przesuwał się niżej i niżej. Franciszek poczuł, że unoszą się drobne włoski na jego przedramionach. Wyraźnie poczuł podniecenie. Nie dalej jak wczoraj wyczytał w medycznej broszurce, że po siedemdziesiątym roku życia poziom hormonów spada do około 30%. „Kurczę, a tu taka niespodzianka” - pomyślał.
Młodzi spletli się w uścisku przybierając dość nietypową ukośną pozycję. Dziewczyna wyrzuciła wyprostowane ręce za głowę i złapała dłońmi pionowe balaski. Ich ciała zaczęły rytmicznie falować.
Nie widział szczegółów raczej zarysy i światłocienie.
– Cholerne, szwankujące oko - zamruczał i pożałował, że wizjer nie ma podwójnego okularu. Ekscytujące było to, że scena rozgrywała się tuż, o wyciągnięcie ręki.
Natarczywy, niemilknący dźwięk telefonu odciągnął go od wizjera. Po rozmowie wrócił do drzwi. Niestety, schody były puste.
Przez kolejne dni sporo czasu spędzał przy wizjerze. Nawet przed sobą nie udawał, że chodzi o pilnowanie mieszkania sąsiadki. Odkrył pewną prawidłowość. Para pojawiała się na schodach koło siedemnastej. Trochę się dziwił: „Dlaczego akurat tutaj. No, ale to w sumie spokojne miejsce. Ostatnie piętro prywatnej kamienicy bez windy i ze starszymi lokatorami. Rzadko ktoś się tu zapędzał”.
Młodzi kochankowie byli czuli i delikatni, ale przede wszystkim niestrudzeni.
Juliana wciągnęło sekundowanie romansowi na klatce schodowej. Tak układał swój dzień, żeby móc spokojnie dyżurować przy drzwiach przed siedemnastą.
Czuł, jak z każdym dniem rośnie jego radość życia. Zaczął dbać o siebie, a nawet częściej wychodzić z domu. Zdobył się nawet na męską rozmowę z zięciem i zdecydowanie poparł jego projekt wyjazdu last minute z rodziną nad ciepłe morze. Co więcej, obiecał zajrzeć parę razy do mieszkania pod ich nieobecność.
Wróciło przekonanie, że sam decyduje o swoich sprawach.
Kochankowie pojawiali się regularnie. Rezygnowali ze schadzek tylko w pochmurne i deszczowe dni.
Jedna myśl nie dawała spokoju Julianowi. Bardzo chciał choć raz wyraźnie z bliska przyjrzeć się parze.
Wreszcie zdecydował się zrealizować zamiar. Już po szesnastej odsunął zasuwę przy drzwiach, żeby potem nie robić hałasu. Czekał. Przyszli. Przycupnęli trochę niżej niż zwykle na schodach. Najciszej jak potrafił otworzył drzwi. Na podeście były dwa okna zajmujące całą szerokość klatki. Światło dolnego zastawiały gęsto ustawione donice z dracenami, palmami i innymi roślinami sąsiadki. Za to przez górne, znajdujące się dobrych sześć metrów wyżej, pod sufitem, padały promienie słońca, które załamywały się pod różnymi kątami na błyszczących kaflach ścian dając jaskrawe odbicia.
Trochę oślepiło go jaskrawe światło padające z różnych kierunków. Zrobił z dłoni daszek osłaniając oczy. Schody były puste. Rozczarowany zamknął drzwi. Coś mu nie pasowało, więc wrócił do wizjera. Byli. Uchylił ponownie drzwi i zmrużywszy oczy popatrzył w stronę dolnego podestu. Nikogo nie zauważył.
Sąsiadka wróciła w połowie sierpnia.
– Dobrze było. Domowa harówa jak wszędzie, ale widzę , że kwiatki to pod ręką sąsiada nawet wypiękniały – zwięźle skomentowała wyjazd i energicznie wcisnęła Julianowi miniaturę Big Bena i butelkę whisky.
– Ależ zupełnie niepotrzebnie. To była czysta przyjemność – odpowiedział z uśmiechem i frywolnie ucałował sąsiadkę z dubeltówki.
Nazajutrz podest opustoszał. Młodzi kochankowie nie pojawili się więcej.
We wrześniu Julian wyjechał na tydzień do Buska-Zdroju. Sam. Autobusem. Telefonicznie zamówił sobie serię zabiegów. Teraz wiedział, że widok młodej, jędrnej rehabilitantki, a przy odrobinie szczęścia delikatny, acz fachowy, dotyk masażystki, sprawią mu przyjemność.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt