Tak ją odbierałem, ze względu na kolory w jakich gustowała i pogodne oblicze wyostrzone w morzu ciemnych włosów.
Mijaliśmy się z psami w parku, czasem w pobliskim lesie i jak samca mnie korciło by ją obwąchać, lub przynajmniej odwrócić się, lecz kiedy już to zrobiłem, znikała między drzewami. W końcu nabrałem odwagi na zwyczajne ,,dzień dobry,,
Uprzejmie odpowiedziała nie zwalniając kroku, a jej spojrzenie jakby na chwilę zastygło potrzebą lepszego utrwalenia obrazu. Określiłem je jako mimowolne plus sekunda, z naciskiem na sekundę. I tak za każdym razem zapełniała się moja pamięć.
Sekundy zamieniałem na słowa, te zaś poskładane w zdanie czekały na moment, lecz jej scenariusz napisał się pierwszy. Tak mi się w tamtej chwili wydawało.
Wyszła z wąskiej przecinki tuż obok niewielkiej zatoki przylepionej do drogi, na której nadleśnictwo postawiło szeroki stół i dwie ławy nakryte spadzistym dachem od strony ruchliwej trasy.
Miejsce znane, lecz omijane szerokim łukiem ze względu na smród i wszędobylskie śmieci w których urzędowali miejscowi kloszardzi. Tym razem ktoś wysprzątał i wymalował siedziska łącznie z blatem.
Przywiązała psa i bez słowa usiadła naprzeciw. Jej oczy chciały o coś zapytać, lecz usta milczały zajęte cienkim papierosem. Siedź! - Podpowiadał rozum, lecz ciało wymknęło się spod kontroli. Stojąc za plecami położyłem dłonie na napiętych mięśniach szyi. Przeszyły nas drgania, aż do momentu gdy wyczułem gęsią skórkę. Rozwiązane włosy zaczęły się układać w nieładzie. Odchylona głowa odsłoniła dekolt obsypany pieprzykami z wyraźnie widoczną granicą brodawek wypełzających spod stanika. Po kilku ruchach zaczęły mi doskwierać ciasne slipy w jeszcze bardziej upiętych dżinsach. Świadoma tego napięcia opierała się coraz mocniej. Palce rwały do piersi, a język do uszu zaakcentowanych perełkami. Zapach leśnych grzybów wmieszał się w migdałową woń balsamowanej skóry. Zapragnąłem skosztować tej materii i delikatnie ugryźć zarumieniony płatek, lecz szybko wyczuła nieujarzmiony oddech z wilgotnych ust.
- Mam męża - powiedziała cicho nie zrywając chwili.
- A ja żonę.
- Wiem - odparła obracając twarz w moją stronę.
- Mnie to w tej chwili nie przeszkadza, a tobie? - dodała nie speszona sytuacją.
Zaskoczony, na moment znieruchomiałem składając odpowiedź.
- Nie! - Mnie też nie przeszkadza - zdążyłem szepnąć, zanim usta dotarły do perły.
Rozluźnione mięsnie na szyi pozwoliły dłoniom zająć się ramionami, a głęboki oddech i spokój podwójnie działał na zmysły. Przecież tak blisko był jej policzek i karminowe usta. Ręce przeszły do przodu. Zignorowany wisiorek uciekł na jedną stronę, a pod palce wcisnął się brzeg stanika. Wtedy rozchyliła lekko nogi. Lekki podmuch powietrza zsunął z jednej sukienkę odsłaniając w całości ich powab i tylko rąbka majtek mi zabrakło do pełni szczęścia.
- Czasami się czuję jak Hedda Gabler - powiedziała akurat w momencie gdy chciałem przejść do przodu i klęknąć przed nimi.
- Mimo że jestem starsza od niej - dodała ciągnąc za ramię.
Usiadłem obok zupełnie zdezorientowany.
- Czytałeś Ibsena?
- Nie wszystko - skłamałem - Ale czasem uda mi się coś…
- Tylko mi nie mów że piszesz wiersze! - przerwała w połowie - To takie banalne w dobie dzisiejszych relacji damsko-męskich - dodała patrząc w moje zdziwione oczy.
- Większość to samce bez wnętrza, dla których zdobycie kobiety jest uzasadnione tylko i wyłącznie zwyczajną chemią, bez jakichkolwiek innych przyziemnych zalet, więc podpierają się wierszami ,sądząc że to broń ostateczna, która skruszy opór i niechęć.
Nie mogłem w to uwierzyć jak celnie trafiła.
- Ale ty nie wyglądasz mi na takiego.
- Dlaczego? - zapytałem.
- Bo masz wielkie i twarde łapska i nie jesteś chuderlakiem - odparła z uśmiechem wyciągając swoje dłonie.
Chwyciłem je mocno w nadgarstkach.
- Co się z tobą dzieje?
Znajomy głos rozpoznałem po krótkiej chwili, lecz sam fakt że znalazła się tam przeraził mnie i bałem się otworzyć powieki.
- Puść mnie, bo już szósta dziesięć i nie zdążę do pracy! - krzyknęła żona wyrywając się z uścisku. Nie czekając na odpowiedź zamknęła za sobą drzwi z sypialni.
Po tygodniowym pobycie nad morzem zobaczyłem Jasną na przecince.
Wyprzedzała mnie o kilkaset metrów, ale wiedziałem że dochodząc do szosy wróci i wtedy znowu nas czeka mijanka. Lecz nic takiego się nie zdarzyło i kiedy zbliżyłem się do zatoczki zobaczyłem ją jak siedzi na wymalowanej ławie z papierosem w ustach.
- Nareszcie zrobili coś dla nas – odezwała się na mój widok.
Szczególnie dla samotnych w związku! - Już miałem powiedzieć, lecz ugryzłem się w język.
- Pieski się przywitały, a my do tej pory się nie znamy - dodała z uśmiechem.
Wyciągnięta dłoń upewniła mnie w przekonaniu że to ona będzie reżyserem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt