Pozłacana kochanka - Bartek091991
Proza » Miniatura » Pozłacana kochanka
A A A

Pozłacana kochanka

Brzask wyskakiwał powoli z ciemnych zaułków przemysłowego miasta. Gdzieniegdzie niecierpliwie zaszurały opony, obok wróbel miejski śpiewał swoim zepsutym spalinami głosikiem, nieopodal ceglany komin wypluwał w niebiosa nieco czarnego powietrza fabryki.

Poranek był zimny. Krzesiński otrzepał się ze snu, zdmuchnął z brody resztę skacowanej śliny. Zapoznał się na nowo ze swoją drewnianą fajką. Dym, który wydmuchiwał był bielszy niż ten kominowy, a i tak wydmuchując go czuł się, jakby krzywdził czyste powietrze. Był to błąd logiczny – w pokoju Krzesińskiego powietrza świeżego nie było w ogóle.

Wykąpał się, ogolił i założył służbowe ciuchy. Dziś w robocie powinno być nieco spokojniej, ale pewności nie było. Kierownik latał ostatnio jak ze sraczką po to tylko, żeby sprawdzić, kogo można wyrzucić na niższe stanowisko, albo wylać za „braki zaangażowania”. Jego przydupas, niejaki Maliński, to kolejna z mend – donosicieli, których zawsze paru się znajdzie wśród kilkudziesięciu ludzi pracujących w jednym miejscu. Krzesiński go nienawidził. Nie dość, że ten nosił imię jego ojca – alkoholika (Witold), to jeszcze miał dokładnie taką samą, purpurową mordę. Ciemnożółte zęby i rzadkie, siwawe włosy też przypominały Krzesińskiemu wszystkie koszmary dzieciństwa.
Witoldów nienawidził z natury.

Starał się nie myśleć. Myślenie dobre jest za dnia. Rano i wieczorem bywa bardzo szkodliwe.
                                                                                                    

 * * *

Wtoczył się do firmy jak zepsuty walec – wolniej niż zwykle.
- Cześć pracy!
- Witaj, Karol – portier wyciągnął rękę na powitanie. – Co tak wcześnie?
- Muszę pogadać ze starym – potrząsnął ręką staruszka od kluczy.
- Tak. Czasami to wskazane.
- Niby kiedy?
- Nie wiem… Jak jest szansa?
- Na co?
- Na cokolwiek?
- Na cokolwiek to działał silnik Junaka – uśmiechnął się portier.
Krzemiński wpełzł do szefa krokiem defiladowym. Chyba zrobił wrażenie, bo stary Molenda sam podniósł się zza swojego starego biurka.
- Witam panie Karolu! – wyciągnął sękowatą dłoń.
- Dzień dobry, szefie – z obłudnym szacunkiem odpowiedział Krzesiński.
- W czymś pomóc?
- Tak. Chodzi o moją zmianę.
- Co? – stary nienawidził zmian w grafiku.
- Chciałbym się zamienić z Zielonym, on się zgodził.
- Panie Karolu – zaczął szef, by dokończyć słowami, które każdy jego pracownik znał na pamięć – Zmiany w grafiku dopuszczamy tylko w przypadku zawału, agonii bądź śmierci!
- Wiem, ale bardzo mi zależy… Chodzi o kobietę, wie pan…
- Naprawdę? – szef bywał sentymentalny. – Ładną chociaż?
- Szefie, czy ja bym się zadawał z brzydkimi?
- No faktycznie – prawie się uśmiechnął. – Raczej nie.
Zaśmiali się obaj. Była szansa, że Krzesiński coś ugra.
- Dobrze, panie Karolu – stary usiadł spowrotem. To oznaczało decyzję. – Niech pan się zamieni. Zielony nic przeciwko nie ma?
- Nie, wie o wszystkim – Krzesiński starał się nie brzmieć zbyt wesoło.
- No to załatwione.
- Dzięki!
Gabinet prezesa jeszcze nigdy nie wydał się Karolowi tak cudownym miejscem.

 * * *

Zaśmiewając się w głos nad myślą, że szef naprawdę uwierzył w tę bujdę z randką, Krzesiński przeliczył wszystkie żetony. Usiadł przy stoliku, na lewo od krupiera. Dźwięk kręcącego się koła ruletki wprawiał go w duchowy spazm za każdym razem. Tu czuł się jak u siebie w domu. Sztucznym, kłamliwym i niszczącym domu.

Karol Krzesiński nie był nałogowcem. Nie mógł nim zostać. Miał za mało pieniędzy, żeby kasyno zabiegało o niego aż do tego stopnia, poza tym posiadał inne nałogi. Jeden z nich, czyli tytoń, towarzyszył mu nawet teraz.

Karol Krzesiński był fanatykiem. Fanatykiem rulety. Znajomi zza koła mówili na niego „ćpun”, bo nieraz przesiadywał przy żetonach od późnych godzin wieczornych, zasypiając dopiero nad ranem kolejnego dnia. Uwielbiał chrobot koła, klekot plastikowych kółek z wypisanymi kwotami, szmer głosów, śmiechów i przekleństw, który zawsze tworzyli mniej lub bardziej zamożni i mniej lub bardziej uzależnieni gracze. Pora ruszyć do gry.
- No more bets! – krzyknęła krupierka. Samczy umysł Krzemińskiego nigdy nie przyzwyczaił się sytuacji, w której tę magiczną sentencję wypowiadał kobiecy, wysoki głos. Może to seksizm, ale co zrobić.

Chrobot, metaliczny dźwięk, chwila prawdy…

- Czternaście, czerwone!

Tak! Zgarnął żetony, które postawił wcześniej na kolor. Zaczynało się dobrze. Jak się skończy? Krzemiński starał się nie myśleć o tym.
Bo skończy się pewnie tak samo jak zawsze.

 * * *

Wiele godzin później, o kolejnym chłodnym brzasku, Karol wytoczył się z gmachu kasyna. Czuł się… Jak się czuł? Chyba obojętnie. Nie towarzyszyła mu radość wygranej, ale przynajmniej wyszedł na zero. Do pierwszego starczy.
Od wielu lat miewał takie pełne wzlotów i upadków noce. Raz było lepiej, a raz gorzej, ale adrenalina była zawsze. To chyba ją lubił najbardziej. Ruletka była tylko środkiem, wstępem do ciekawego przeżycia, preludium klęski czy tryumfu. Była jego kochanką, toksyczną muzą, okrągłym narzędziem losu. Lubił ją. Ale adrenalinę lubił bardziej.

 * * *

Jego duszne mieszkanie przywitało go równie ozięble, jak natura po wyjściu z kasyna. Zdjął buty i położył się do łóżka, jak stał, w ubraniu. Był zmęczony, więc nie było czasu na zbędne działania. Żony nie miał, więc nikt nie mówił mu, w czym wypada spać, a w czym nie, zresztą był sam też dlatego, że mało go obchodziło to, co sądzą inni.

Zasypiając pomyślał o swej pozłacanej kochance. Tak ostatni raz, na dobry sen. Odpłynął szybko i płynnie, niczym kulka wpadająca w jedno z znaczących zagłębień. Jak nie trudno się domyśleć, ruletka została z nim też we śnie.
Co z tego, że już za kilka godzin musiał być w pracy? Ostatnie dwie doby były niesamowicie przyjemne.

To historia bez puenty. W hazardzie nie ma puent.

W hazardzie jak w życiu – albo fart, albo pech.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bartek091991 · dnia 13.10.2014 05:06 · Czytań: 585 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
euterpe dnia 13.10.2014 09:09 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo ciekawe opowiadanie, lekko zaskakujące - takie jakie lubię. Nie chciałabym w życiu mieć za partnera hazardzistę, dla którego pozłacana kochanka stanowiłaby drogę do pozornego szczęścia. Na miejscu pracodawcy, gdyby wyszło na jaw, wylałabym go i to w podskokach. Jesteśmy za bardzo liberalni wobec tego typu wybryków. Każdy nałóg jest konsekwencją wyborów, dlaczego mamy z tego powodu cierpieć? Jak jest np. w pracy, gdy jest się alkoholikiem i chodzi na terapię AA, nie mogą cię wywalić, choćbyś przyszedł nawalony w sztok. Takie chore prawo.
Trochę mnie poniosło, ponieważ temat jest trudny.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
swistakos dnia 13.10.2014 17:01
Raz było lepiej, a raz gorzej, ale adrenalina była zawsze. To chyba ją lubił najbardziej. Ruletka była tylko środkiem, wstępem do ciekawego przeżycia, preludium klęski czy tryumfu. Była jego kochanką, toksyczną muzą, okrągłym narzędziem losu.

Za dużo tego był w tym tekście, za często powtórzone.

Ostatnie dwa końcowe zdania jak dla mnie brzmią dziwnie. Jakoś tak niby na temat, ale nie za bardzo mi pasują. Takie jakby dopisane na siłę, jakby zabrakło pomysłu na jakieś bardziej wysublimowane zakończenie. Takie skojarzenie mi się nasunęło.
Ogólnie tekst czyta się płynnie, a nawet przyjemnie. Czytając nie odczułem żadnych większych zgrzytów, no może poza tym fragmentem, o którym napisałem wcześniej.
Opowiadanie na plus, choć według mnie trochę do poprawki.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty