Dzień, w którym trzy razy dostałem w mordę - msh
Proza » Obyczajowe » Dzień, w którym trzy razy dostałem w mordę
A A A

 

Jest poniedziałek. Obudziłem się o ósmej i jestem czarny. Gdyby to nie dotyczyło właśnie mnie, byłoby śmiesznie, ale nie jest. Macham na to ręką i pędzę do pracy. Nie dane mi tam jednak dotrzeć. Zanim minę dwa skrzyżowania, spotykam pięciu skinów, którzy wysyłają mnie na drzewo i po banany. Chciałbym się wytłumaczyć, ale z moich ust wychodzi blues. Na szczęście nie ma u nas pól bawełnianych i dostaję tylko trzy razy w gębę.
Kiedy odzyskuję przytomność, już nie jestem czarny. Jakie szczęście! Dotykam obolałej twarzy i natrafiam na długie włosy, zwisające wzdłuż uszu. Przede mną kałuża. Spoglądam. Już wiem, co za licho: jestem Żydem. Kręcę się niespokojnie, aż nagle staję nieruchomo i zaczynam odmawiać Szemone esre. Uwierzcie: nie mówiłem wcześniej po hebrajsku! Wtedy ktoś pluje pod moje nogi.
 - Won, parchu, do Izraela! – krzyczy ten ktoś.
Jakaś kobieta odwraca się i patrzy na mnie z nienawiścią. Ostatnie, co pamiętam, zanim stamtąd ucieknę, to krzyk: morderca Jezusa!
Wpadam do podziemnego przejścia i biegnę, co sił w nogach. Kiedy wydostaję się z tunelu już nie mam na sobie tałesu. Już nie jestem…
- Patrzcie, ludzie, pierdolony Cygan! Chować portfele! – krzyczy czerwona gęba.
Trochę śmiechu, ale poza tym nie ma w tym nic zabawnego.
- Powróżyć, powróżyć?  - powtarza jak mantrę menel i dźga mnie brudnym paluchem w pierś.
Wokół mnie już powstało zbiegowisko. Chciałbym coś powiedzieć, ale zamiast tego zaczynam tańczyć i śpiewać „Ore, ore”. Nie mogę przerwać; dopiero czyjeś uderzenie w plecy przywraca świadomość. Tłum się śmieje i bawi w najlepsze. Korzystam z okazji i uciekam. Przed sobą widzę wejście do galerii handlowej. Uśmiecham się do swoich myśli: tam, wśród tłumu, nikt mnie nie znajdzie. Nie zauważam jednak wywieszki z napisem: uwaga awaria drzwi automatycznych – wejście obok, i uderzam głową w wielką, szklaną taflę. Na czole guz wielkości piłki. Odgarniam ręką włosy… Włosy? Skąd u mnie takie długie włosy? Dostrzegam swoje odbicie w szklanych drzwiach. Z tamtej strony patrzy na mnie kobieta. Fajnie, myślę, nareszcie jakaś dobra odmiana, ale to tylko złudzenie.
- E, zboku, chcesz wpierdol?
W odbiciu szyby widzę dwa rosłe „karki”. Chciałbym ostro odpowiedzieć, może nawet zacisnąć pięści, być może uderzyć, a tymczasem z gardła, w dodatku falsetem, wydobywa się zalotne:
- Oj, chłopcy, nie bądźcie wulgarni, dziewczynki tak nie lubią…
Zanim „chłopcy” ochłoną, wieję tak szybko, na ile pozwalają buty na szpilkach. Klnę pod nosem (nadal falsetem) i wpadam na przejście dla pieszych. W tym momencie jakiś baran wjeżdża samochodem prosto na mnie. Na szczęście to tylko maluch i jeszcze nie zdążył rozwinąć maksymalnej prędkości, ale i tak siła uderzenia usadza mnie na asfalcie. Wstaję, otrzepuję spodnie (hura, mam znowu spodnie!) i podnoszę z ziemi sporej wielkości zawiniątko. Ruszam dalej, jakby nic się nie stało. Po około dwustu metrach docieram do niewielkiego placu. Spod pachy wyciągam rulon i rozwijam go na chodniku. Ha, to dywanik. Ściągam buty i staję na nim z uniesionymi rękoma, wołając: „Allahu akbar”. Później padam na kolana. Nie wiem, o co chodzi, ale zaczynam głową bić o ziemię…
- Ej, brudasie, wstawaj i wyrywaj stąd, to nie meczet!
A więc jestem muzułmaninem, odkrywam. Cudownie, za chwilę trafię do raju, ale nie będzie tam żadnych hurys…
Ten, który wołał, trzyma w ręku laskę. Jego dłoń mocno zaciska się na jej krańcu.
- Uwaga! – ostrzega nowo przybyły widz. – Może mieć bombę i wszystkich nas wysadzi!
Pomruk gniewu. Ludzie odsuwają się ode mnie. Ktoś znajduje kamień i rzuca w moją stronę. Trafia w łuk brwiowy. Krew sika na spodnie, dywanik… Chwiejąc się, wstaję. Sięgam ręką pod sweter. Tłum rozbiega się z krzykiem. Korzystam z chwili i najszybciej jak potrafię uciekam.
Biegnę kilkanaście minut. Uważam, by nie trafić na tunel, zwracam uwagę na szklane drzwi i szarżujące maluchy. Po pół godzinie docieram do swojego bloku, wbiegam na trzecie piętro i wreszcie jestem w mieszkaniu. Zamykam drzwi na klucz, patent i dodatkowo zakładam łańcuch. Oddycham ciężko, ale wiem, że zmęczenie za chwilę minie. Szczęście z przywróconej tożsamości już zagościło we mnie, jest tak wielkie, że niemal namacalne. Wchodzę do łazienki, patrzę w lustro. Wszystko w porządku. Znowu jestem sobą. Rana na twarzy już nie boli. Biorę prysznic i kładę się do łóżka. Leżąc, próbuję zastanowić się dzisiejszymi wydarzeniami. Nic specjalnego nie przychodzi mi do głowy, poza tym wycieńczenie daje o sobie znać i nie mogę wykrzesać sił, by znaleźć jakieś racjonalne rozwiązanie tego, co się zdarzyło. Jutro pomyślę, mówię półgłosem, i zapadam w głęboki sen.
Kurwa, kurwa, kurwa! Nie nastawiłem budzika! Jest ósma pięćdziesiąt. Nie ma szans, żebym zdążył do pracy. Wczoraj nie dotarłem, dzisiaj spóźnienie. Co za dzień! Zrywam się na równe nogi. Prysznic, ciuchy i w drogę. Zbiegam z piętra i staję w miejscu. W połowie schodów stoi wózek inwalidzki i zagradza drogę. Na wózku facet z czwartego. Przed wózkiem jego ojciec próbuje wydobyć zaklinowane w metalowej barierce kółko. Barykada nie do przebycia. Kurwa, tego jeszcze brakowało, klnę w myślach. Facet z wózka spogląda na mnie z uśmiechem. Nie przeprasza, tylko się uśmiecha!
- Czego się szczerzysz, łamago! – krzyczę. – Nie możesz w domu siedzieć, jak każdy złamas?
Mężczyzna poważnieje. Odwraca głowę, garbi się w sobie. Jego ojciec uwalnia kółko, spycha wózek na bok.
- Nareszcie, kurwa! – wołam triumfalnie i zbiegam na dół, pokonując po trzy stopnie naraz. Jeszcze drzwi i wypadam na ulicę.
Skórka od banana, którą wyrzucił jakiś dzieciak, czeka właśnie na mnie. Moja lewa noga ląduje prosto na niej. Poślizg podrywa prawą kończynę i unosi ją nienaturalnie wysoko. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie zdążyłem wyciągnąć rąk, by zamortyzować upadek: walę plecami w chodnik, aż dudni. W oczach gwiazdki, głowa pęka z bólu. Ktoś nachyla się nade mną i coś mówi, ale w uszach odzywają się wszystkie dzwonki świata. Kręcę głową na znak, że nie słyszę. Wtedy twarz pochyla się niżej i wystarczająco głośno woła:
- No jak, asfalcie, długo masz zamiar tutaj leżeć? Powietrze psujesz, czarnuchu! Won do Afryki!
Patrzę na swoje dłonie. Jestem czarny…
 
 
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
msh · dnia 14.10.2014 05:14 · Czytań: 839 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 20
Komentarze
euterpe dnia 14.10.2014 09:08 Ocena: Świetne!
Świetne! Chętnie obejrzałabym film o takiej fabule i myślę, że byłby to wręcz bestseller. Rasizm aż ścina z nóg, a główny bohater, nic do niego nie dociera z tej dziwnej podróży. Bardzo czytelny wg. mnie przekaz. Jestem na tak:D
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
mike17 dnia 14.10.2014 09:21 Ocena: Świetne!
Jeden z najlepszych kawałków, jakie ostatnimi czasy tu czytałem :)
Porwał mnie od samego początku i już skubaniec nie wypuścił!
Nadałeś temu wszystkiemu tak obłędne tempo, że zaraz jeszcze raz sobie poczytam, by wyłapać wszystkie smaczki, bo jest ich od metra.

Świetny koncept, przemiany bohatera totalnie odmóżdżone, jak z klasyka surrealizmu, bawią i zastanawiają, jak mogło to tego dojść, a bynajmniej nie były to halucynacji bohatera, skoro ludzie reagowali na niego w określony sposób.
Mega czad!
Luz językowy ujął mnie bardzo, bo lubię takie stylizacje, tworzą feeling.
a swoją drogą, to koleś miał naprawdę przerąbane, nieźle pokazałeś tego jego parszywego pecha.
W ogóle opko niepowtarzalne i z takich, co to się je długo pamięta, a ja mam dobrą pamięć :)
Usunięty dnia 14.10.2014 11:23
Jak już wcześniej mówiłam, to co z nas wychodzi, to do nas wraca.

A bohater cóż, dopóki nie zmądrzeje i nie zmieni siebie, lekcja wciąż będzie się powtarzać. Miał problem z brakiem tolerancji i doświadczył jej na własnej skórze. W sumie, to wszyscy w pewien sposób doświadczamy tego, co w nas niewłaściwe, tak długo, aż wreszcie to zauważymy i zmienimy na lepsze.
Na pytanie, dlaczego mi się to zdarzyło, jest tylko jedna odpowiedź: bo masz to w sobie.

W zabawnej formie przekazałeś mądre rzeczy.

Bardzo mi się podobało.

Pozdrawiam:)
ekonomista dnia 14.10.2014 11:35
Bardzo ciekawy pomysł i sprawnie napisane. Ten tekst ma fajną dynamikę.
sergiusz45 dnia 14.10.2014 11:43
msh
Dobry pomysł, dobre wykonanie. Podoba mi się. Dopiero skrajna empatia (wejście w skórę drugiego człowieka) pozwala zrozumieć bezsens i groźbę rasizmu i ostracji. Gratuluję.
msh dnia 14.10.2014 12:20
e, niektórzy potrzebują takiej przemiany, może więcej byłoby w nas tolerancji. Chociaż, jak widać na przykładzie "bohatera": trzy razy w mordę i nic. m17, cieszę się że tekst Cię porwał i mocno przytrzymał. w, tak mówią: kamień rzucony na pewno kiedyś do nas wróci. I pewnie wszyscy o tym wiedzą, a jednak rzucamy... e, sprawność i dynamika bardzo się cieszą. s45, myślę, że niektórzy, nawet po wejściu w cudzą skórę, i tak nie zrozumieją. Dobry pomysł i wykonanie są usatysfakcjonowane. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh ps Trafiłem, sądząc po komentarzach, do tolerancyjnej "części". Czy również do tej drugiej...?
labedz dnia 14.10.2014 12:47
Ileż razy jeszcze będzie musiał gościu dostać w mordę, żeby się czegoś nauczyć? Pewnie więcej, niż jest w stanie znieść jego morda.
Ale nie czarujmy się - strach przed innością i uprzedzenia drzemią w każdym z nas. Nawet jeśli nie prześladujemy nikogo i jesteśmy gorącym zwolennikiem równouprawnienia wszystkich ras, płci i tożsamości, to zaczynamy żywić nienawiść do rasistów...:D

Tekst fajnie skonstruowany, dynamiczny, zwarty, kompletny. Szkoda, że tak krótki.
Fabularia dnia 14.10.2014 18:12
Nawet zabawne, pomysł może z lekka wyświechtany, ale za to do trawi się dobrze. Postacie groteskowo zniekształcone jak przystało na senny koszmar, a główny bohater z życia wzięty. Szkoda, że na zakończenie zapodałeś tę banalną i jakże porozjeżdżaną we wszelkich kabaretowych gagach skórkę od banana. Ten cyrkowy rekwizyt trochę zepsuł wrażenie. Zawarty w tekście komentarz do homofobii, nieustające akcja i wariackie tempo to wartości naddane tego tekstu. Humorystycznego, a jakże.

Pozdrawiam
msh dnia 14.10.2014 18:40
l, niektórzy umierają z "obitym pyskiem", a i tak niczego nie zrozumieją. Strach przed innością tkwi w każdym; nie chodzi przecież o to, by pokochać, ale uszanować. F, cieszę się, że to jest strawne. Koła nie wymyślę, chociaż nie kojarzę, aż tak wielu tekstów napisanych w podobnej konwencji, co nie znaczy, że ich nie ma/było. Skórka od banana to rekwizyt - lepszy lub gorszy, ale jednak tylko rekwizyt. Miał spełnić jedno zadanie i odejść w niebyt, bez pretendowania do roli głównej. Zresztą: na czym można się lepiej poślizgnąć, jak nie na niej? Z założenia tekst miał być o nie/tolerancji. Wszystko, co dookoła to też rekwizyty, niezbędne by nie zanudzić dydaktyką. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh
ekonomista dnia 14.10.2014 18:57
Moim zdaniem naprawdę tolerancyjnym może być tylko człowiek, który ma wszystko w d...
Miroslaw Sliwa dnia 14.10.2014 20:06
Z przekonania jestem liberalnym konserwatystą. Najciemniejszy z ciemnych ciemnogrodzian, ale mam dwóch kolegów gejów, jedną koleżankę lesbijkę i jedną koleżankę żydówkę. Może mam szczęście, ale to bardzo mądrzy ludzie. Oni lubią mnie, ja lubię ich. Czasami się kłócimy, ba zdarza się, że zwyczajnie wkurwiamy się na siebie i jeden drugiemu (chodzi o facetów) ma ochotę wypieprzyć w ryło, ale nigdy się nie poniżamy i mało tego, ten z nas, który próbowałby poniżyć samego siebie najzwyczajniej również wypadłby z obiegu.
Opowiadanie naprawdę dobrze napisane, ale proszę Cię drogi autorze wyłącz telewizor, poznaj jakichś ludzi (w żadnym wypadku aktywistów), o których z takim przejęciem piszesz i przekonasz się, że ani Ty nie nosisz żadnego piętna, a oni wcale nie tacy biedni i bezbronni.
Przypominam, że pojęcie tolerancja pochodzi od łacińskiego tolerare czyli znosić, wytrzymać, ścierpieć, tylko że to pojęcie się nijak nie odnosi do moich relacji z osobami, o których wspomniałem wyżej. Jesteśmy kolegami czy przyjaciółmi i zależy nam na sobie, a jeśli ktoś kogoś zacznie olewać to trudno i tak w życiu bywa. Mówię Ci to ja najciemniejszy ciemnogrodzianin z Ciemnogrodu.
Daj sobie chłopie spokój z tym samobiczowaniem i lepiej poznaj sobie jakąś Cygankę albo Żydówkę, to naprawdę urokliwe dziewczyny pod warunkiem, że nie aktywistki.
Pozdrawiam serdecznie i sukcesów życzę. :)
msh dnia 14.10.2014 21:05
e, nie wiem czy tak jest, bo nie mam wszystkiego w d..., a i też nie znam nikogo kto tak ma, więc trudno ocenić. MS, nie wiem czy dobrze zrozumiałeś, albo ja nie zrozumiałem Twojego komentarza, ale to nie jest opowieść o mnie tylko opowieść o. Znam kilka osób, potrafię żyć bez telewizora, ba, nawet czytam książki i wychodzę do ludzi. Trochę pożyłem na tym świecie, więc znam różnych i różnistych. Przerażają mnie fanatycy (jakiejkolwiek opcji, wyznania czy koloru skóry), do których nie przemawia żadna argumentacja. Tekst miał pokazać, w jaki sposób, jak stereotypowo, patrzymy i traktujemy "innych", zapominając, że my też jesteśmy inni. No i powtórzę raz jeszcze: "bohater" nie jest moim alter ego, ale jeśli takie odniosłeś wrażenie to oznacza, że źle napisałem. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh
zajacanka dnia 14.10.2014 21:39 Ocena: Bardzo dobre
msh,
co tu dużo mówić: niezły pomysł, świetne wykonanie. Jest dynamicznie, humorystycznie miejscami, a ogólnie z mocnym, czytelnym przekazem.
Podobałosię :)
Pozdrawiam serdecznie
Miroslaw Sliwa dnia 15.10.2014 00:51
msh, przepraszam jakby co. "To nic osobistego" - jak mawiali niektórzy bohaterowie powieści Mario Puzo. :) Chodzi mi o to, że stereotyp głupiego, zacofanego Polaka jak kalkę możesz przyłożyć do członka każdej innej narodowości. Kłócić się z tym, to tak jakby się kłócić z telewizorem. Ludzie tacy byli, ludzie tacy są i ludzie tacy będą. W społecznościach bogatych i mocno militarnie zabezpieczonych inność wzbudza jedynie życzliwą ciekawość, ale w społecznościach biednych i niepewnych swojego jutra wzbudza już wrogość. To jest naturalny odruch naszej natury.
Inaczej; natura ludzka, to potężna energia. Tak np. jak rzeka Amazonka. Możesz spróbować korygować jej bieg, ale jej nie zawrócisz, a i tak wszystko co zrobisz jest ryzykowne.
I jeszcze inaczej; chodzi mi o to, że Ty generalnie dobrze piszesz, nie wierz więc w to, że tzw. tematy społeczne gdziekolwiek Cię doprowadzą. Wiesz, raz ważne są zaniedbane zwierzęta, a za trzy godziny tematem najważniejszym jest problem kulawych na lewą nogę i z jeszcze jednym zielonym okiem. Wiesz, to jest jeszcze tak, że i Cyganie i Żydzi i mieszkańcy Afryki spokojnie sobie będą żyć, kiedy wyznawcy Allacha dorzynać będą ostatniego metroseksualnego Europejczyka. Ludzi na świecie jest mnóstwo, kultur wiele, to że Europa, która już właściwie jest zadupiem świata zniknie, a kogo to obejdzie.
Wiesz, "oświecony" Europejczyk, to trochę tak jak mrówka pod stopą słonia, na "odchodnym" martwiąca się jednak czy aby nie zrobiła temu słoniowi zbyt wielkiej krzywdy. Sytuacja w której aktualnie się znajdujemy jest już idiotyczna sama w sobie, nie czyńmy jej więc jeszcze bardziej groteskową.
A potencjał pisarski, to Ty masz. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za przynudzenie.
sergiusz45 dnia 15.10.2014 08:00
msh
Nie podzielam opinii Mirosława Śliwy w sprawie sensu pisania takich tekstów jak Twój. Fatalistyczne widzenie świata nie jest niczym nowym, chociaż z kilkoma opisanymi przez MŚ zjawiskami trudno polemizować. Taką metodą można zabić każdą sensowną inicjatywę. Pies pogrzebany jest w tym, że tekst jest potrzebny i się doskonale nadaje do publikacji, ze względu na skuteczność użytej formy - tu i teraz. Autor nie może "cierpieć za miliony", czyli za to, że globalnie wydźwięk jego prozy ginie w zgiełku świata. To u nas na ulice i na stadiony wychodzi tysiące potencjalnych bandytów. To u nas panuje prymitywna znieczulica i ostracyzm wobec "odmieńców". To u nas idiotyczny antysemityzm zasysa się z mlekiem matki. Dobrze wydaje się być dotąd, dopóki nie dotknie to nas bezpośrednio. Wtedy jednak na zwykły protest może być za późno.
Nie należy więc deprecjonować Twojego tekstu i wyśmiewać jego "popiskiwania" przy ryku świata. Przeciwnie - należy dostrzec jego człowieczeństwo i wspomagać na wszelkie sposoby, włączając go np. do szkolnych czytanek (z drobną, konieczną korektą). Alarmować trzeba tu i teraz. Globalne tsunami jeśli ma przyjść, to przyjdzie. I nie znaczy to wcale, że trzeba siąść i płakać.
msh dnia 15.10.2014 08:19
MS, nie musisz przepraszać. "Oczywistą oczywistością" jest, że w każdym narodzie znajdziesz ludzi z podobnymi przekonaniami. Nie próbuję naprawiać świata, chciałem, może trochę w zbyt przerysowany sposób, pokazać jak to działa w obydwie strony. Można o tym nie pisać, bo tych co się nie zmienią i tak nie zmienię, a pozostali znają "temat", więc nic nowego przed nimi nie odkryję. Wychodząc z takie założenia można w ogóle nie pisać, bo o czym? Holocauście - przecież Ci, którzy w niego nie wierzą i tak nie zmienią zdania; miłości - po diabła skoro jest lub nie ma, szczęśliwa albo nie - zależy, co się komu przytrafiło, i tak dalej, i tak dalej... Ja nie chcę, by tematy "społeczne" dokądkolwiek mnie zaprowadziły. Piszę, a raczej staram się, by wzbudzać emocje. Czasami chcę "zobaczyć" uśmiech Czytelnika, a czasami jego łzy; czasami teksty są niepoważne i błahe (patrz: gacie), a czasami dotyczą spraw istotnych, ale nie pretenduję do bycia "głosem sumienia". Tyle. Nie przepraszaj, bo nie przynudzasz. z, cieszę się z dostrzeżenia humoru. Wykonanie ma również powód do satysfakcji. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh
blaszka dnia 16.10.2014 23:45
Co do samego utworu - pomysł i wykonanie zasługują na uznanie ;)
Temat - uważam, że wart poruszania, szczególnie w takiej lekko humorystyczniej formie.
Zaskoczyłeś mnie końcówką, bo spodziewałam się, że doświadczenia zmienią bohatera w bardziej empatycznego człowieka. ale jednak beton to beton. I być może taka jest prawda życiowa. A moja luźna refleksja jest taka, że kierowca i rowerzysta też powinni się czasem zamienić rolami. Pewnie wiesz co mam na myśli ;)
Pozdrowienia
msh dnia 17.10.2014 10:02
b, pomysł i wykonanie kłaniają się nisko! Mnie też zaskoczyła końcówka ;) Uznałem jednak, że niereformowalni muszą przejść przez to kilkakrotnie, wtedy są większe szanse na zrozumienie. Jako kierowca bywam wściekły na rowerzystów, ale tylko gdy postępują ekstremalnie (tandemy boczne zamiast jeden za drugim; szybki przejazd w ostatniej chwili przez przejście dla pieszych; jazda po ulicy, gdy obok jest wolna ścieżka rowerowa, itp.), a jak przesiadam się na rower wściekam się na kierowców, którzy wyprzedzając przejeżdżają "2 cm" obok... Ogólnie nie jestem wściekły, no może trochę nerwowy (akurat trochę! żart!). Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
wienczyslaw dnia 19.10.2014 15:36 Ocena: Świetne!
jak wiadomo cierpienie uszlachetnia tylko w książkach typu "Ania z Zielonego wzgórza" i tu jest to pięknie pokazane. malowany ptak zawsze będzie miał przechlapane
msh dnia 19.10.2014 17:18
w, masz rację - nie każdy się uczy, chociaż każdy dostaje taką szansę. Niektórzy nie uczą się przez cale życie. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:70
Najnowszy:Janusz Rosek