Cała dalsza rozmowa potoczyła się pomyślnie. Kobieta wysłała mnie do siostry oddziałowej, zarządzającej tym przybytkiem. Nie trudno było ją znaleźć. Przytłoczona stosem papierów we własnym otwartym na oścież gabinecie wyglądała, jakby miała nadzieję, że ktoś jej rzuci jakieś koło ratunkowe. Dzięki temu jej dłoń mogłaby odpocząć od długopisu, a rozleniwione pośladki od biurowego krzesła. Widać było zmęczenie towarzyszące stresującej pracy. Wydawała się dość młoda, może po trzydziestce, choć wory pod oczami wskazywały na przynajmniej pięć lat więcej. Jasne, idealnie przygładzone włosy związane frotką w kitę, ukazały mi pełen obraz tej postaci. Była zdecydowanie skrupulatna i konsekwentna, co cechuje najlepszych przywódców, czego wyrazem jest ta ulizana fryzura. Poza tym nie dbała zbytnio o siebie i prawdopodobnie każdy wolny moment w życiu oddawała pracy, a wszystko to wyczytałam z opuchlizny pod oczami oraz frotki wiążącej włosy. Nie, żebym miała coś przeciwko takim gumkom. Wręcz przeciwnie. To bardzo wygodne przybory kosmetyczne, ale bardziej nadają się do związania włosów w domu, pod prysznicem, niż na oficjalne wyjścia do prestiżowej pracy, gdzie zajmuje się dość wysokie stanowisko.
- Witam! Słucham? – zaskoczyła mnie pytaniem. Pewnie poczuła oględziny i rozkładanie na części pierwsze jej wizerunku. W każdym razie niczego się nie spodziewałam. Stałam tępo wpatrzona w jej wielkie niebieskie oczy, jakbym oczekiwała jakiegoś zwrotu akcji, że na przykład się odezwę. Nie wydam się przy tym oczywiście zbyt desperacka, czy nierozgarnięta. Wręcz przeciwnie, będę świecić elokwencją i wdziękiem, jaki przystoi pani dietetyk.
- Dzień dobry! – odparłam entuzjastycznie. Być może zbyt rozochocona wcześniejszymi przemyśleniami. – Dostałam tu skierowanie na praktyki.
- Cudownie! Przyda nam się dodatkowa para rąk. Pielęgniarstwo? – zapytała, przyglądając się badawczo.
- Nie, nie. O nie, nie, nie. Jestem z dietetyki.
- No, no, jakie przekonanie, a to dlaczego? – powiedziała groźnie.
Wtedy mnie zatkało. Co mam niby powiedzieć? Nigdy nie chciałam zmieniać pieluch jakimś obcym mi osobom. Wolę nie babrać się w czyichś gównach. Już wystarczy, że kiedyś przejdę ten etap niemowlęcych pieluszek, utytłanych od góry do dołu śpioszków, a i na to nie mam zbyt wielkiej ochoty. Dzieci oczywiście są przecudowne, jak takie małe słodkie szczeniaczki, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Tak po prostu. Jestem za młoda.
- To trochę źle zabrzmiało. Po prostu wiem, co chcę w życiu robić — skłamałam. Tak naprawdę nie mam o tym zielonego pojęcia. Początkowo marzyłam o czymś bardziej twórczym, rozwojowym. Potem jednak tak pokierowałam swoim życiem, że znalazłam się w liceum na profilu biologicznym. Od jednego do drugiego i tak wyszło. Jestem na tej przeklętej dietetyce, w którą sama nie wiem, czy wierzę. Ciągle słyszę opinie, jak to nie ma po tym pracy, a z drugiej strony jestem przekonywana przez rodzinę, że to świetny kierunek. Cudowna i łatwa robota, choć sami zajmują się zupełnie czym innym.
- No dobrze, to nie będę przedłużać. Proszę za mną.
Kobieta wypełzła zza blatu biurka z postanowieniem oprowadzenia mnie po całym obiekcie. Nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa, by zobaczyć te wszystkie zabiegi stanowiące codzienność w tego typu ośrodkach. W sumie będąc w prosektorium na anatomii, nie miałam obiekcji, co do dotykania martwych tkanek wyłożonych na niewielkich kuwetach, umoczonych w formalinie. Parę razy nawet, podejrzewałam siebie o zapędy kanibalistyczne, gdy po oględzinach wątroby ludzkiej, zapragnęłam na obiad tego właśnie narządu.
Bez przesady, nie jestem aż tak chora. Miałam po prostu ochotę na wątróbkę kurczęcą w jabłuszkach z cebulką. Niby nic w tym nadzwyczajnego, ale fakt, że postanowiłam o tym posiłku na zajęciach, trzymając w rękach narząd pochodzący równie dobrze od kogoś, kogo mogłam znać, to już świadczyło o dużej odporności psychicznej. Myślę, więc że idąc tym tropem, tu też powinnam sobie całkiem nieźle poradzić. Przecież to tylko ludzie, a ja jestem profesjonalistką.
Początkowo miałam ochotę stamtąd uciec. To naprawdę przygnębiające miejsce, szczególnie gdy przed twoimi oczami, wyjeżdża łóżko na kółkach, przykryte białym prześcieradłem. Dobrze wiedziałam, co jest pod nim. Jedyne szczęście, że to nikt z moich bliskich.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt