Janusz kończył w salonie wypełniać raport dotyczący zajścia w kręgielni, gdy usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju. Podniósł wzrok i spojrzał na szczupłą blondynkę w pidżamie.
- Czego jeszcze nie jesteś w łóżku? - spytała zaspanym głosem i usiadła obok niego.
- Muszę dokończyć zabawę z papierkami.
- Ulubiona część twojej pracy? - zażartowała i oparła głowę o jego ramię.
- Taa.. - westchnął po czym dodał - nie spodziewałem się tego co tam zastaliśmy.
Gdy wrócił z akcji, nie zdążył jej opowiedzieć co się stało. Takie akcje w Rzeszowie należały do rzadkości, szczerze mówiąc nie słyszał jeszcze o podobnym przypadku.
- Co tam się stało? - spytała głośno ziewając.
- Musieliśmy użyć pistoletów.
Te słowa wybudziły ją z ospania, usiadła prosto i spojrzała na niego przeszywającym wzrokiem. Czekała na wytłumaczenie zajścia, Janusz podrapał się po nieogolonym policzku i powiedział.
- Miało związek z tragicznym wypadkiem o którym ci opowiadałem. Przyjaciel tego chłopaka, któremu musieli amputować nogi znalazł kierowcę. To on do mnie zadzwonił, powiedział, że idzie to załatwić.
- Idiota - warknęła, nie spuszczając badawczego spojrzenia.
- Albo wierny przyjaciel. Tak czy inaczej przybyliśmy w ostatniej chwili, ale dzięki niemu aresztowaliśmy ośmiu groźnym przestępców.
- Więc będziesz to musiał załatwić.
- Jak tylko się ocknie.
Rozmawiali jeszcze przez moment po czym dziewczyna stwierdziła, że wraca do łóżka i poprosiła go, żeby dłużej nie siedział. Ucałowała go w policzek i zniknęła w ciemności nocy. Janusz jeszcze przez moment siedział w milczeniu, ale już nie mógł pracować nad raportem. Przetarł zmęczone oczy i podszedł do okna. Miasto wyglądało na spokojne, niemal ospałe, ale przed jego oczyma wciąż tańczyły zajścia tej nocy. Nigdy wcześniej nie pomyślał, że praca jako policjant będzie taka fascynująca. Obawiał się, że cała jego służba będzie polegała na spacerowaniu, wlepianiu mandatów i użeraniu się z nie okazującą szacunku młodzieżą. Oparł głowę o chłodną szybę i jeszcze raz wrócił myślami do kręgielni.
To był jego pomysł, jego akcja, więc wkroczył jako pierwszy. Z odznaką w jednej dłoni, a bronią w drugiej, czuł przyspieszony oddech towarzysza za plecami. Usłyszał wystrzał z pistoletu, przyspieszył kroku i wpadł przez główne drzwi, krzycząc: "Policja". Następnie czuł jakby czas stanął w miejscu, bandyci odwrócili się w ich kierunku i zaatakowali. Jeden z nich miał broń z której wypalił raniąc jednego z policjantów. Janusz wpakował mu kulkę w ramię i nogę, a tłuścioch w kaszkiecie opadł na już leżącego mężczyznę, który zawył z bólu. Krzyki bólu mieszały się z hałasem walki, młody funkcjonariusz szybko poradził sobie z nacierającym przeciwnikiem i ruszył w stronę postrzelonego wcześniej. Wtedy dostrzegł leżącego w powiększającej się kałuży krwi Aleksandra. Ukląkł przy nim, ale on nie był w stanie mówić. Puste spojrzenie utkwił w suficie i już nawet nie jęczał z bólu. Janusz zignorował wyzwiska i groźby tłuściocha, próbował zatamować krew sączącą się z ramienia czarnowłosego młodzieńca. Wydawało mu się jakby minęły godziny nim dotarł do nich pierwszy ambulans. Pomógł ułożyć poszkodowanego na noszach i patrzył jak ratownicy zabierają go z kręgielni.
Gdy już wszystko ucichło, miał czas aby zastanowić się nad tym co się stało. Spojrzał na swoje dłonie, które lepiły się od krwi Aleksandra. Rozejrzał się po kręgielni, jeden ze starszych funkcjonariuszów rozmawiał z wściekłym właścicielem, kolejni wyprowadzali bandziorów, którzy wciąż sypali wyzwiskami i groźbami. Adrenalina została wyczerpana i teraz dopiero poczuł jak ciężar sytuacji go przytłacza. Na szkoleniach coś mówili o takich sytuacjach, ale nie zbyt wiele bo należały do całkowitych rzadkości. Janusz ponownie spojrzał na dłonie i poszedł do łazienki, aby obmyć się z krwi.
Przeraził się, gdy spojrzał na swe odbicie w lustrze. Nienaturalnie blada cera splamiona krwią w połączeniu z ogromnymi worami pod oczami, przypominała zombie z tanich amerykańskich horrorów. Obmył się i dopiero wtedy zauważył pierwsze oznaki siwizny na swych dotychczas czarnych jak smoła włosach. Miał dopiero dwadzieścia trzy lata, nie powinien siwieć.
Powrócił do klubu w którym roiło się od policji. Niektórzy uspokajali, a inni przesłuchiwali przerażonych klientów. Dostrzegł kilku starszych stopniem funkcjonariuszów i podszedł do nich.
- Dobra robota młody - pochwalił go jeden z nich - mało subtelna, ale za to efektywna.
- Czeka cię sporo papierkowej roboty - zaśmiał się inny.
- Ale teraz lepiej jedź do domu odpocząć - to powiedział komendant i podszedł do niego.
- Wszystko w porządku? - Spytał obejmując go ramieniem i prowadząc do wyjścia.
- Jestem chyba w lekkim szoku, ale wszystko jest dobrze, czy ktoś z naszych został ranny?
- Lekki postrzał w przedramię, nic mu nie będzie. Słuchaj, poproszę jednego z chłopaków, aby cię odwiózł, odpocznij, a jutro rano się wszystkim zajmiemy. Wiem, że pierwszy raz znalazłeś się w takiej sytuacji, tak więc musisz odpocząć.
Wsadził Janusza do jednego z radiowozów i kazał odwieść go do domu. Jednak młody policjant nie był w stanie usnąć.
Oderwał głowę od szyby i zwrócił uwagę, że na horyzoncie zaczyna się przejaśniać. Spojrzał na wyświetlacz komórki, który powiedział mu, że jest już po czwartej. Westchnął i postanowił spróbować się zdrzemnąć na kanapie. Utkwił spojrzenie w suficie myśląc o nadchodzącym dniu. Nie mógł się doczekać, aby wrócić do pracy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt