Lunatyczka cz. VI (ostatnia) - Flauros
Proza » Długie Opowiadania » Lunatyczka cz. VI (ostatnia)
A A A

Kiedy odzyskała świadomość głowa bolała ją jak po całonocnej ostro zakrapianej alkoholem imprezie. Z trudem otworzyła oczy, a obraz jeszcze przez dłuższą chwilę był zamglony. Kiedy już była w stanie widzieć normalnie dostrzegła, że znajduje się jasnym pomieszczeniu na łóżku szpitalnym, a do jej ręki podłączona jest kroplówka. Na krześle obok łóżka siedział Łukasz. Początkowo miał smutną i zamyśloną minę, ale kiedy tylko dostrzegł, że Emilia otworzyła oczy natychmiast się ożywił.

- Jak dobrze że się obudziłaś – powiedział, rzucając się Emilii na szyję. – nie masz pojęcia jak wszyscy się o ciebie martwiliśmy. Co się stało?

Emilia opowiedziała Łukaszowi całą historię od wyjścia z domu, poprzez porwanie i rytuał przeprowadzony przez Pana Gajnera. Jej głos łamał się, kiedy wspominała świeże jeszcze wydarzenia.

- Właściwie to jak się tutaj znalazłam? Urwał mi się film i nic więcej nie pamiętam. – zapytała.

- Kiedy długo nie przychodziłaś zacząłem się martwić. – zaczął Łukasz – Dzwoniłem do ciebie, ale miałaś wyłączony telefon. Poszedłem do twojego domu ale twoi rodzice powiedzieli mi, że jakiś czas temu wyszłaś z domu, żeby się ze mną spotkać. Czas mijał, a ty nie dawałaś znaku życia. Dzwoniliśmy do wszystkich znajomych ale nikt nic nie wiedział. Ostatnim miejscem, jakie mi przyszło do głowy był dom, o którym mi wspominałaś. Ten, w którym razem z Panem Gajnerem uczestniczyłaś w seansie spirytystycznym. W środku zobaczyłem ciebie jak leżysz w rzygowinach a z nosa cieknie ci krew. Ale nie byłaś związana. Po tym psycholu też nie było śladu. Tylko w całym pokoju panował bałagan. Krzesła i stół były powywracane, okno zbite, obdrapane ściany i parę śladów krwi. Ale nie wydaje mi się, żeby to była twoja krew. Miałaś tylko krwotok z nosa. Zadzwoniłem po pogotowie i policję, no i znalazłaś się tutaj.

- A co z Gajnerem? – zapytała Emilia. – Znaleźli go?

- Słuch po nim zaginął – odpowiedział Łukasz. – Ale poszukiwania trwają. Do swojego mieszkania już nie wrócił.

Popołudniu Emilia czuła się już na tyle dobrze, że została wypisana do domu. Była jeszcze bardzo wyczerpana ale mogła już normalnie funkcjonować. O wiele bardziej niepokojąca była dla niej perspektywa spędzania dzisiejszej nocy w swoim domu mając świadomość tego, że naprzeciwko jest mieszkanie jego zaginionego oprawcy. Podzieliła się swoimi obawami z Łukaszem a ten zaproponował, aby spędziła dzisiejszą noc u niego. Nie był to pierwszy raz, kiedy Emilia nocowała u swojego przyjaciela, chociaż zawsze spała w oddzielnym pokoju. Widocznie jej ulżyło, kiedy i teraz miała taką możliwość. Nie zniosłaby myśli, że Pan Gajner wie gdzie ona mieszka i kiedy będzie spała może przyjść po nią i zrobić jej krzywdę.

Wróciła jeszcze do domu, żeby spakować parę swoich rzeczy i porozmawiać z rodzicami. Około godziny 17:00 Łukasz przyjechał po nią i pojechali prosto do niego. Cały wieczór minął im na rozmowach, chociaż nie wracali już do tematu wydarzeń z ostatniego dnia. Emilia nie dowiedziała się również o czym Łukasz chciał z nią porozmawiać na ostatnim spotkaniu. W tym momencie jedyną rzeczą o jakiej marzyła było odcięcie się od wszystkich problemów, przynajmniej na jakiś czas. Zwykły wieczór z Łukaszem na kanapie, oglądając film, zajadając się chipsami i popijając piwo z sokiem był dla niej odskocznią od wszystkich dziwactw jakie wydarzyły się ostatnio w jej życiu.

- Cieszę się, że jesteś – powiedziała. – Jesteś chyba jedyną osobą, przy której czuję się tak swobodnie.

Położyła mu głowę na ramieniu wkładając do ust kolejnego chipsa i wpatrując się w ekran telewizora.

W nocy przewracała się z boku na bok próbując odsunąć od siebie te nieprzyjemne odczucia. W ciemności nawet wiszące na wieszaku ubrania przybierały złowrogie kształty. Jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach wygrzebując z samych głębin jej umysłu najgorsze wspomnienia i myśli. Dopiero po kilku godzinach z trudem udało się jej zasnąć.

***

Otworzyła powoli oczy. Poczuła nieprzyjemną woń kurzu i piwnicznej wilgoci. Nie czuła już pod sobą ciepłego łóżka i świeżej pościeli ale zimny beton. Kiedy do zaspanej Emilii doszło już zupełnie, że miejsce w którym się znajduje różni się od domu Łukasza poderwała się do góry jak rażona piorunem. Znajdowała się w korytarzu jakiejś starej, opuszczonej dekady temu fabryki. Wewnątrz było ciemno, chociaż wpadające przez brudne, popękane okno promienie księżyca uwidaczniały kształt korytarza.

Była zupełnie przerażona. Zdarzało się już jej kilka razy budzić w innym pokoju lub nawet na ulicy, ale jeszcze nigdy w takim miejscu. Jej kości i mięśnie promieniowały od bólu, jakby w nocy zamiast spać godzinami ćwiczyła na siłowni. Stanęła na palcach i wyjrzała przez wysoko usytuowane zakratowane okno. Ledwo zdążyła cokolwiek dostrzec przez zabrudzoną szybę, ale prawdopodobnie znajdowała się na terenie kilku starych fabryk po drugiej stronie miasta. Wobec tego musiały ją otaczać rozległe tereny pokryte krzakami, wysokimi trawami i pojedynczymi drzewami. W jaki sposób znalazła się aż tak daleko od domu? Wpadła w panikę. Była tutaj zupełnie sama, w środku nocy, ubrana jedynie w pidżamę.

Śmiertelne przerażenie wzięło górę. Usiadła i rozpłakała się zakrywając twarz dłońmi. Po chwili usłyszała przytłumione jęki dochodzące zza zakrętu na końcu korytarza. W jednym momencie dziewczyna ucichła i zaczęła nasłuchiwać. Miała świadomość tego, że jest to częste miejsce noclegów osób bezdomnych. W lokalnej telewizji słyszała również o kilku popełnionych tutaj morderstwach. Najczęściej chodziło o jakieś porachunki wewnątrz gangów. Ciała znajdywane były najczęściej po kilku tygodniach, nadgnite i częściowo zjedzone przez szczury.

Jęki powtórzyły się jeszcze kilkukrotnie, ale były tak ciche, że Emilia musiała dobrze wytężyć słuch aby mieć pewność, że odgłosy pochodzą stąd a nie z zewnątrz. Podniosła się powoli i przez chwilę nie była pewna czy ma wyjść z budynku czy sprawdzić skąd dochodzą odgłosy. Zarówno pierwsza jak i druga opcja powodowała u niej ciarki na plecach. Delikatnie ruszyła przez siebie uważając, aby żaden jej ruch nie wywołał najmniejszego odgłosu. Z każdym krokiem zimny beton pod jej stopami wydawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Jęki były nieregularne, ale Emilia słyszała je co jakiś czas. Była coraz bliżej zakrętu, za którym mogła spodziewać się nawet najgorszego. Czy to dziki zwierz, który rozszarpie ją w piętnaście sekund czy bezdomny morderca, który chętnie zanurzy zardzewiałe ostrze w jej gardle?

Stąpając przez korytarz w pewnej chwili nadepnęła na ostry kamień. Z widocznym na twarzy bólem zacisnęła zęby, aby nie wydać z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Podniosła powoli bolącą stopę do góry i nachylając się zaczęła ją masować. Dopiero w tej chwili spostrzegła, że jej obydwie dłonie i pidżama są brudne od krwi. Delikatnie pisnęła, ale w porę powstrzymała się, zanim zdążyła narobić większego hałasu. Jej serce przyśpieszyło, a mięśnie zaczęły drgać. Nie była pewna, czy to z zimna czy z nerwów.

Była już zaledwie parę kroków od zakrętu. Teraz była już pewna, że ktoś lub coś znajduje się za rogiem. Odgłosy były już bardziej wyraźne, miejscami chrapliwe i bulgocące, jednak co jakiś czas na dłuższą chwilę nastawała cisza, która była równie niepokojąca. Emilia zbliżyła się do ściany i powolnym ruchem starała się wychylić głowę za róg w taki sposób, aby pozostać niezauważona. W rzeczywistości trwało to krótko, ale dla Emilii sprawiało wrażenie całej wieczności. Jednak to, co zobaczyła po drugiej stronie wywołało u niej niemały szok.

Jej przerażenie dorównało zaskoczeniu, kiedy dostrzegła opartego o ścianę Pana Gajnera. Był na wpół przytomny, a ubranie miał brudne od krwi. Najwyraźniej była to jego krew, bo kiedy tylko podeszła bliżej i nachyliła się nad nim zauważyła sztylet, ten sam, który jeszcze niedawno używał do rytuały, wbity w jego klatkę piersiową. Pan Edward miał zamknięte oczy, ale gołym okiem zauważyć można było jego płytki i szybki oddech. Był podrapany na twarzy, a jego ubranie w kilku miejscach nosiło znamiona walki. Emilia jeszcze raz popatrzyła na swoje zakrwawione ręce. „Czy to ja zrobiłam?” Ta myśl zapętliła się w jej umyśle i nie mogła dać spokoju.

Po krótszej chwili gałki oczne Pana Gajnera widocznie zaczęły się poruszać pod powiekami. W końcu otworzył oczy a to co zobaczył przed sobą nagle go ożywiło.

- Daj mi spokój! – krzyknął zachrypniętym głosem i zasłonił się rękami by po chwili dostać ataku kaszlu.

- Co tu się stało? – zapytała Emilia.

Pan Gajner widząc, że nic mu nie grozi uspokoił się i z grymasem na twarzy oparł się wygodnie o ścianę.

- Ja to zrobiłam?

- Niezupełnie – odparł.

Emilia z przerażeniem rozejrzała się dookoła. Czy w takim razie ktoś tu jeszcze jest? Kryjący się w mroku napastnik w każdej chwili mógł ją zaatakować.

- Popełniłem błąd – kontynuował Pan Gajner. – Chciałem jedynie sprowadzić z powrotem swoją córkę. Do twojego ciała. Wydawałaś się idealna. Ale coś poszło nie tak. Zamiast niej sprowadziłem tutaj pradawny byt, starszy od ludzkości. On jest tutaj teraz.

- Jak mam to rozumieć? – zapytała drżącym głosem Emilia, a jej źrenice przypominały teraz główki od szpilek.

- On jest w tobie – kontynuował. – Budzi się kiedy ty śpisz. Przepraszam, ale nie jestem w stanie go powstrzymać. Nie wiem czy ktokolwiek jest…

Emilia czuła, jakby coś stanęło jej w gardle. Przebiegu dzisiejszej nocy mogła się tylko domyślać. Wstała i zrobiła krok do tyłu. Zasłoniła usta ręką, a jej oczy zaszły łzami. Miała ochotę płakać.

- Wybacz mi – powiedział. – Nie miałem pojęcia, że to się tak skończy. Od tamtego dnia ukrywałem się, ale on mnie znalazł. Twoim ciałem rozprawił się z nami.

- Z nami? – zapytała Emilia.

Pan Gajner wskazał ręką na ciemne miejsce dalszej części korytarza. Emilia pochlipując i ocierając łzy zbliżyła się do niego, a jej oczom zaczął ukazywać się zarys leżącej na podłodze osoby, z każdym krokiem coraz bardziej znajomy. W pewnej chwili z przerażeniem zapłakała rozpoznając leżącego na podłodze osobnika. To był Łukasz. Leżał w kałuży krwi, jego ciało było dosyć mocno zmasakrowane a głowa w nienaturalny sposób wykrzywiona w bok. Był martwy, a jego szeroko otwarte oczy ukazywały cierpienia, jakich doznał przed śmiercią.

- Przyszedł tutaj za tobą – wymamrotał Pan Gajner resztkami sił. – Niczego się nie spodziewał.

Emilia przykucnęła i zapłakała.

- Wybacz mi – powiedział Pan Gajner, a po chwili jego spojrzenie bezwiednie zamarło w jednym punkcie.

Emilia jeszcze przez kilka godzin siedziała w jednym miejscu zupełnie znieruchomiała, wpatrzona w jeden punkt w przestrzeni. Stopniowo dochodziło do niej jak wiele straciła i ile jeszcze może stracić. Monstrum, które nawiedzało ją we snach mieszkało teraz w niej, w tej chwili uśpione i nieaktywne, ale gotowe do ataku, kiedy nadejdzie jego pora. Demony jej przeszłości nie były już jedynie metaforą ale czymś zupełnie realnym. Krew, którą miała na rękach była prawdziwa. Myśl, że po kolejnej nocy może obudzić się skąpana we krwi swoich rodziców paraliżowała ją strachem. „Co ja mam teraz zrobić?”

Kiedy słońce porannymi promieniami zaczęło rozświetlać brudne korytarze opuszczonej fabryki Emilia zadzwoniła na policję ze znalezionego w kieszeni Łukasza telefonu. Funkcjonariusze nie potrafili zrozumieć w jaki sposób krępa dziewczyna mogła spowodować tak rozległe obrażenia u dwóch ofiar. Po opowiedzeniu całej historii została poddana dogłębnym testom psychiatrycznym, po których stwierdzono u niej zaburzenia tożsamości z silną skłonnością do agresji. Niektórzy duchowni podejrzewali u niej przypadek opętania, jednak nigdy go nie udowodniono. Resztę życia spędziła w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, w którym wiele czasu miała na myślenie o tym jak wiele straciła. Lubiła wyobrażać siebie jako zdrową dziewczynę, która idzie na studia i zdobywa wymarzoną pracę, znajduje męża i żyje z nim długo i szczęśliwie. Zupełnie jak w bajce. Z drugiej strony pocieszała ją myśl o tym jak wiele istnień uratowała przez swój pobyt tutaj. Wieczorami kładła się spać pełna obaw. Nie miała snów i nigdy nie pamiętała niczego, co wydarzyło się w nocy. Natomiast pracownicy zakładu jeszcze długo będą pamiętać jak Emilia ze wzrokiem pełnym furii co noc szaleńczo miota się w swoim pokoju, z wrzaskiem mrożącym krew w żyłach.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Flauros · dnia 10.11.2014 10:31 · Czytań: 377 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jaaga
04/10/2023 10:13
Szampańska wyobraźnia. Wiele tu dziwnych zjawisk, bardzo… »
Marek Adam Grabowski
04/10/2023 09:11
Dzięki! Antyutopia. Mroczna wizja obozu koncentracyjnego w… »
Marek Adam Grabowski
04/10/2023 09:09
Dzięki! »
Marian
04/10/2023 09:04
Serdeczne gratulacje. »
Marian
04/10/2023 09:02
Marku, dzięki za wizytę. Gratulacje z powodu wydania… »
Jaaga
04/10/2023 08:16
Wiersz jest bardzo piękny. Myślę, że właśnie wiersz jest tą… »
Jaaga
04/10/2023 08:08
Per fumum, bardzo konkretna uwaga. Biegnę poprawiać.… »
valeria
03/10/2023 21:33
Cieszę się, bo taki ze mnie elfik:) »
Kemilk
03/10/2023 17:49
Jako, że jestem tu w ostatnich latach więcej niż… »
mike17
03/10/2023 15:04
Wyczuwam tu, Jarku, jakiś dysonans, bo niby unosicie się… »
mike17
03/10/2023 14:56
Cudnie bawisz się słowem, nadając mu nowych znaczeń, a w… »
Wiktor Orzel
03/10/2023 13:54
Jeśli materiał ma charakter głównie informacyjny, a nie… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 10:24
Już czytałem i chwaliłem. Pryz okazji pochwalę się moim… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 08:21
Dzięki! Widzę, że tych bananów można jednak fajnie… »
Marian
03/10/2023 01:25
No, taki tekst o "złotej młodzieży" to mi się… »
ShoutBox
  • Coolonel
  • 04/10/2023 14:28
  • Dzień dobry całej pisarskiej braci. Pzdr. Coolonel
  • mike17
  • 14/09/2023 17:41
  • Ja mam w sumie różne puchary, i te piwne, i te za książki, łącznie 10 wydanych książek w ciągu 10 lat :)
  • genek
  • 14/09/2023 00:23
  • Jeden ma puchar za książkę, inny taki z piwem.
  • mike17
  • 13/09/2023 18:04
  • [link] mike wznosi puchar ktoś to w końcu musi robić :) Ahoy!
  • genek
  • 06/09/2023 19:33
  • Albo ku lepszym, niekoniecznie przejściom.
  • mike17
  • 06/09/2023 18:06
  • Lub może należałoby skierować się ku przejściom podziemnym, skoro te naziemne są wątpliwej jakości :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty