Pracuś - Dobra Cobra
Proza » Inne » Pracuś
A A A
Od autora: Tradycyjnie polecam gorąco audiobooka z tą słodką opowieścią, który można znaleźć na dobrocobrowym kanale You Tube: https://www.youtube.com/channel/UCERjSgd5soEiRjZIxrt7NpA

Zapraszam!

Dobra Cobra prezentuje dziś opowieść całkiem do rzeczy, choć dziwną, pt.

 

 

Pracuś 

 

 

Jedzenie na czczo mi szkodzi.

Maria Czubaszek

 

 

 

*

 

   Mój kochany Waldek otrzymał dziś w pracy awans! Nieopisana radość zapanowała w całym domu! Z tej okazji dostałam piękne, drogie perfumy. 

 

Ach, co za niespodzianka, co za dzień, co za emocje! 

 

Od razu stanęłam przy garach, aby przyrządzić kochanemu potrawę, którą uwielbia. W międzyczasie wzięłam szybki prysznic i ukradkiem wciągnęłam trochę ciasnawe stringi, podwędzone z szafy córki. 

Chciałam dać ślubnemu prawdziwą nagrodę wojownika.

 

Ale zanim obiad doszedł, mój Waldeczek zasnął na kanapie snem utrudzonego. Siedziałam przy nim do wieczora, wsłuchując się w miarowy oddech i ciesząc się w duchu jego wielkim sukcesem. Po raz pierwszy mamy szansę wyjechać na zagraniczne wakacje! Wreszcie pochwalę się czymś na portalu społecznościowym, gdzie wobec innych bab - i tego, czego tam nie wypisywały - byłam dotąd tylko szarą myszką

 

Walduś… Nie mogąc spać z tych całych emocji, przez co najmniej pół nocy śledziłam z zapartym tchem smutne losy Bridget Jones w jej najnowszej powieści.

 

*

 

   U Waldka malowali dziś biuro. Wrócił, biedny, późnym wieczorem, na dodatek cały obryzgany czerwoną farbą. To cholerstwo nijak nie daje się sprać. Musiałam wywalić jego całkiem nową koszulę i spodnie do śmietnika. A były uszyte z tak ładnego i drogiego materiału.

 

Kochany Waldi wręczył mi po powrocie do domu duży bukiet kwiatów. Po chwili już spał. Z powodu przejścia na wyższe stanowisko pracuje dłużej, niż kiedyś. Ale dla wspólnego dobra zniesiemy to razem! Wspieram go w wysiłkach i trudach, starając się rozumieć fakt, że ma teraz o wiele więcej obowiązków na głowie, niż uprzednio. Jednak smutno, że nie zauważył mojej pięknej opalenizny, ani nie zwrócił uwagi na nowe, śliczne tipsy, zrobione specjalnie dla niego w najlepszym salonie kosmetycznym w mieście.

 

Nie mogąc znów zasnąć odkryłam z nagła, że chyba zaczęłam gustować w facetach, mających władzę i stanowisko. Z tej radości uścisnęłam Waldusia z całej siły, ale nawet nie mruknął. Mój dzielny śpioszek!

 

*

 

   Na Waldka przewrócił się dziś wóz, wiozący flaki do masarni. Pojawił się w domu dobrze po północy,  znów bardzo zmęczony. Obryzgany krwią nowy garnitur nadawał się już tylko do wyrzucenia. Czy ci cholerni dostawcy nie mogą bardziej uważać, jak jeżdżą?

 

Coraz bardziej nie podobają mi się późne powroty męża z pracy. Nie wiem, ile jeszcze pociągnie, bo sił ubywa mu w zastraszającym tempie. I do tego chudnie. Do niedawna miałam jeszcze nadzieję, że po wakacjach, spędzonych wspólnie na romantycznej wyspie Bali, wszystko powoli wróci do normy z jego czasem pracy, ale na to się chyba nie zanosi. A na dodatek otrzymał właśnie kolejny awans. Cieszyć się czy płakać? Sama już nie wiem.

 

Waldeczunio bardzo narzeka na nową menadżerkę działu, która najwyraźniej uwzięła się na niego. Musi teraz, biedak, codziennie nosić kalesony, bo klima w jego miejscu pracy jest specjalnie ustawiana przez tę rudą sukę na jak najniższą temperaturę. Wszystko po to, aby go zgnębić.

 

Gdy słodycz mojego życia zasnął, ostrożnie odciągnęłam skórę z Waldusiowego żołądzia. Mimo, że nie kochaliśmy się już od wielu miesięcy, nie było tam ani skrawka mastki pod napletkiem! O mało nie spadłam z łóżka od tego nagłego, niespodziewanego odkrycia! A więc mnie zdradza! 

 

Oj, kochany, to teraz inaczej będziemy się bawić.

 

Płakałam w poduszkę aż do rana. Jak dobrze rozumiałam teraz rozterki, targające Bridget Jones!

 

*

 

   Wróciłam do domu w południe, biorąc wolne na resztę dnia z powodu targającego mną wielkiego bólu głowy. Gdy weszłam do mieszkania moją uwagę przykuły podejrzane szelesty, dochodzące z sypialni. Stanęłam w drzwiach pokoju i oniemiałam.

Na naszym małżeńskim łożu leżała nago jakaś chuda, ruda wywłoka, z twarzą napuchniętą do wprost niewyobrażalnych rozmiarów  A mój ślubny - też nago - pochylał się nad nią, trzymając z ręce… widelec!

 

Obrzuciłam ją szybkim, kobiecym spojrzeniem. Nie miała prawie cycków, co zauważyłam z pewną satysfakcją. Szybko ukłuła mnie jednak jej elegancka bielizna, porozrzucana w nieładzie na  podłodze.

 

- Waldek! - wrzasnęłam histerycznie.

 

Odskoczył od rudej jak oparzony. Dopiero teraz zobaczyłam, że baba leży nieruchomo, wpatrzona zimnymi, szklistymi oczami w sufit. Waldusiowi wypadł z ręki trzymany sztuciec i brzdęknął o podłogę.

 

- Co się tu dzieje? - krzyknęłam

- Zaraz ci to wytłumaczę - wyrzucił z siebie łamiącym głosem - bo to nie jest tak, jak myślisz!

- A jak jest? - Zacisnęłam mocno pięści, gotowa w każdej chwili rzucić się na niego z pazurami, powodowana wielką wściekłością i poniżeniem, jakie w tej chwili czułam.

 

- To wszystko, co mamy, jest okupione nie tylko ciężką pracą, moja droga. W biurze panuje zazdrość, każdy każdemu podkłada świnię. A ja dla ciebie wszystko, kochana i…

- Tara rara - wydęłam usta. - Bujać to my, ale nie nas!

- Proszę, wysłuchaj mnie do końca i nie przerywaj. Później mnie osądzisz. Wiesz, że zawsze chciałem, żebyśmy wiedli życie na wysokim poziomie. Abyś miała pieniądze na kosmetyczkę, dobrego fryzjera i na piękne tipsy…

 

Jednak zauważył!

 

- … ale to nie jest proste. Tamtego dnia nowy szef łajał wszystkich bez wyjątku. Wykrzykiwał,  że powinniśmy pracować, a nie się lenić, i jeszcze, że wydajność drastycznie spadła. Aż nagle, gdy podczas tej nienawistnej tyrady sięgnął po elektryczny dzbanek z kawą, nastąpiło niespodziewane i gwałtowne spięcie elektryczne, które go zabiło na miejscu, wywalając dodatkowo bezpieczniki w połowie budynku.

 

 

Zaczynało mi się robić niedobrze od tej jego pokrętnej opowieści. Mąż wyraźnie chciał mi zamydlić oczy i odwrócić uwagę od aktu zdrady, którego dokonał w naszym małżeńskim łożu.

 

- Szybko wyszło na jaw, że nowy dyrektor regionalny, który nastał po tamtym, to jeszcze większa szuja. Wyśrubował takie normy, że ich wypracowanie stawało się wprost niemożliwością. Ale postanowiłem być twardy. Dla ciebie i dla córki. Zakasałem rękawy, schowałem dumę w kieszeń i zacząłem tyrać po osiemnaście godzin dziennie. Zdeterminowany opanowywałem kolejne słówka obcego języka oraz uczęszczałem na wyspecjalizowane kursy menadżerskie wysokiego stopnia.

 

 

Z coraz większym niedowierzaniem słuchałam tego, co mówił.

 

- Pewnego wieczoru z uszkodzonej spłuczki w ubikacji wypłynęła duża ilość wody, zalewając całą podłogę zdradziecką, niewidzialną taflą. Traf chciał, że szef akurat wyskoczył się odlać. Włoskie podeszwy jego śliskich butów nie złapały przyczepności i wyrżnął jak długi, momentalnie tracąc przytomność. Tak chciał los, kochanie. Było już za późno na jakąkolwiek pomoc. A niedługo potem wybrali mnie na jego miejsce. Wtedy po raz pierwszy zacząłem dostawać pięciocyfrowe wypłaty. Pojawił się prestiż, służbowe auto, a najważniejsze, że ty byłaś zadowolona i szczęśliwa.

 

 

Ujął mnie tą wypowiedzią. Czy czasem nie jestem idiotką, która uwierzy we wszystko, co jej powiedzą?

 

- Ale gdy trafiłem pod rozkazy szefowej całego działu europejskiego, zrobiło się jeszcze gorzej. Postawiła sobie, sucz, za cel przelecieć każdego faceta w biurze. Kto odmawiał, wylatywał na zieloną trawkę. Długo udawało mi się wymigiwać, ale wreszcie zagięła parol i na mnie. Ku  pocieszenie powiem tylko, że zdołałem wynegocjować podwyżkę, jak już będzie po wszystkim. 

 

 

Kochany mężuś! Jednak ważne dla niego jest moje dobro! W takiej podbramkowej sytuacji negocjować! No, no…

 

- Gdy tylko weszliśmy dziś do mieszkania, zaczęła zdzierać ubrania z nas obojga, jak jakaś dzika i niewyżyta małolata. Siedząc na mnie okrakiem, niczym na upolowanym zwierzu, obficie pośliniła palec i z lubieżnym uśmieszkiem zwilżyła nim swoją waginę. Zamarłem z obrzydzenia. Jednak zanim wsadziła mojego penetratora wgłąb siebie, sięgnęła po otwartą puszkę coli, stojącą na etażerce. Musiała przecież wznieść toast zwycięzcy! To, co tu widzisz, to wstrząs anafilaktyczny, kochanie. Widocznie w środku napoju pływała osa. To się zdarza. Pobiegłem do kuchni po coś, czym mógłbym zrobić dziurę w jej krtani. Ale gdy wróciłem z widelcem, już nie żyła. A po chwili zaczęłaś tak histerycznie krzyczeć…

 

 

Aż łzy popłynęły mi po policzkach od tej Waldkowej opowieści.

 

- Walduś, Waldeczek, Waldeczuniek mój kochany! Jaki ty jesteś dzielny. A ja taka raptowna. Może na pierwszy rzut oka wygląda to na cudzołóstwo, ale nim przecież nie jest, prawda? Ale… dlaczego mi nie mówiłeś, co się tam u ciebie w pracy wyrabia?

- Chciałem cię chronić, skarbie.

Z rozczuleniem mocno przytuliłam go do siebie, czując wypełniającą mnie po brzegi miłość do mego ukochanego i jedynego.

 

 

- Ale czemu ostatnio nie miałeś sera pod napletkiem?- dociekałam, chcąc wyjaśnić sprawę do samego końca. Byłam bardzo ciekawa, jak odeprze ten poważny zarzut.

- Masturbowałem się często w biurze, droga, próbując tym rozładowywać wszystkie nagromadzone stresy. I dlatego nie widziałaś smegmy pod skórką, bo jej tam nie miało prawa być.

- Nie mogłeś powiedzieć? Pośpieszyła bym ci z pomocą.

 

Zapłakał.

 

- Najgorsze jest to, że zawsze na Gwiazdkę dajesz mi te same znienawidzone artykuły biurowe!

- Skąd mogłam to wiedzieć, Waldeczunio, skoro wy, faceci, nie wykształciliście skutecznych form werbalnego porozumiewania się z płcią przeciwną?

 

 

Szybkim ruchem ściągnęłam satynowe majtki.

 

- A ona? - spytał Waldek.

 

Jaki odpowiedzialny! To u niego kocham!.

 

- Jej już i tak nic nie pomoże - szepnęłam, biorąc do ręki, twardy jak stal,  męski instrument.

 

 

KoNiEc

 

 

Dobra Cobra,

lipiec 2014

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 10.11.2014 10:33 · Czytań: 2515 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 21
Komentarze
euterpe dnia 10.11.2014 15:38 Ocena: Bardzo dobre
Nie wiem, co się dzieje, dlaczego bardzo dobre teksty widnieją na dolnej półce? Ktoś jest mi w stanie na to pytanie odpowiedzieć?
Historia ciekawa, nie za długa, nie za krótka, lecz w sam raz:) Jak zwykle jestem pełna podziwu Twojej kreatywności. Na początku myślałam, że uprawia się tu nekrofilię i to by się zgadzało, przedstawiciel ubojni, musiał mieć jakieś zboczenie zawodowe. Potem jednak, jego historia, choć mało wzruszająca, wyjaśniła metodykę postępowania. Jako żona, chyba nie byłabym aż tak wyrozumiała. Poza tym, spostrzegawczy mąż, który dba o finanse i zamiast używać małżonki do rozładowania napięcia, poddaje się ręcznej obróbce, jest lekko podejrzany. Czyżby skrywał jakąś jeszcze tajemnicę? Czyżby majątkiem rekompensował bycie wobec niej emocjonalnym impotentem? Może jest homo... sapiens, tylko nie chce przyznać przyjaciółce od złamanego serca, że wyszła za kogoś takiego? Interesujące.
Pozdrawiam serdecznie,
Jak zwykle zadowolona z lektury - Ewa:)
P.S. Ale jesteś poczytny. Już 620 na liczniku:D
Usunięty dnia 10.11.2014 18:51
Czy górna, czy dolna to nieistotne, istotne jest przesłanie a takowe tu istnieje! ;)

Szukając prawd życiowych, które tak umiejętnie ukrywasz. Wyłuskałam, te oto:
- nigdy nie zakładaj stringów córki, bo po rozciągnięciu nie zechce już w nich chodzić,
- bądź opoką dla swego lubego, nawet wtedy, gdy dorabia ci rogi, a zwłaszcza wtedy, bo zapewne czyni to dla twego dobra,
- pracując w dużych korporacjach konieczna jest umiejętność pójścia na ustępstwa naruszające twą nietykalność cielesną, ale dla tipsów żony – warto a nawet trzeba,
- zaznajamiaj się z higieną ukochanego, aby mieć na niego haka, gdy potrzeba taka zajdzie,
- zamykaj napoje słodzone, albo pij bezpośrednio po otwarciu.

Fajne, bo wywołujące uśmiech, chociaż może w pewnych momentach za bardzo obrazowe, ale tak być musiało! Aby czytelnika poruszyło to, co się dzieje a czego widzieć nie chcemy! Wszak karierowiczem być to ciężka sprawa jest, oj ciężka i wyraźnie to tu widać.

Pozdrawiam:)
Usunięty dnia 10.11.2014 20:09
No chyba się trochę przepracował ten mężuś. Podobno nadgorliwość gorsza od faszyzmu.

Dla mnie to taka trochę parodia wciskania ludziom kitów i ich naiwnej wiary w to, co chcą widzieć, a nie w to, co jest naprawdę.

Może dlatego tekst miał być opublikowany 16 listopada? ;)

Bardzo podoba mi się zdanie:

Cytat:
Skąd mogłam to wiedzieć, Waldeczunio, skoro wy, faceci, nie wykształciliście skutecznych form werbalnego porozumiewania się z płcią przeciwną?


No piękne to jest:)

Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 10.11.2014 22:53
Wersja czytana, w rewelacyjnej interpretacji Marty Dobeckiej na: http://www.youtube.com/watch?v=ZpAWT82gnJ8


Zapraszam!
akacjowa agnes dnia 11.11.2014 10:02 Ocena: Bardzo dobre
Poczytałam, pośmiałam się, pokiwałam głową i pokręciłam troszku. Podoba mi się Twój sposób pisania. Twoje historie są tak prawdziwe, a zarazem niedorzeczne, że aż rozklejają spawy :)

Wersji słuchanej tym razem nie wciągnę, bo wolę jak czyta mężczyzna ;)

Pozdrawiam
al-szamanka dnia 11.11.2014 10:51 Ocena: Świetne!
Cytat:
- byłam dotąd tylko szarą mysz­ką(.)

Cytat:
Ku po­cie­sze­nie(u) po­wiem tylko, że zdo­ła­łem wy­ne­go­cjo­wać pod­wyż­kę

Cytat:
- Nie mo­głeś po­wie­dzieć? Po­śpie­szy­ła bym ci z po­mo­cą.

Po­śpie­szy­łabym

Ale się uśmiałam.
Tym bardziej, że kompletnie mnie zwiodłeś.
W pewnym momencie, biorąc pod uwagę, że Walduś wrócił obryzgany czerwoną farbą, a potem wywalił się na niego wóz z flakami, myślałam, że awansował na zawodowego zbója.
Chociaż tak do końca nie jestem pewna, czy nie aby :)
Scena z widelcem i nagą szefową(?) tak obrazowa, że krztusiłam się ze śmiechu, czytając opowieść usprawiedliwiającą.
No i porównania z Bridget Jones dodały niespodziewanego kolorytu.
Dobra zabawa, Dobra Cobro :)

Pozdrawiam:)

Aha, umieszczenie tego tekstu na dolnej półce jest krokiem nieprzemyślanym. Aż nie chce się czytać, pisać i komentować :(
Dobra Cobra dnia 12.11.2014 21:11
Drogie Cztelniczki,

Wielcem rad, że odwiedzacie Dobre Kobre. Chciałbym odnieść się do Waszych komentarzy, potrzebuję jednak na to troszkę czasu, którego ostatnio jakoś wybitnie brak...


Do usłyszenia,

DoCo
blaszka dnia 17.11.2014 19:35
Hej DoCo,

dolne półki w księgarniach kryją często prawdziwe perełki literatury, dlatego zazwyczaj nie żałuję kolan, by skwapliwie przeglądać ich zawartość.
Przeczytałam Twój utwór już jakiś czas temu, także przesłuchałam, lecz brakło czasu, a może weny na skomentowanie. Jednak niektóre zabawne kwestie wypowiadane miłym kobiecym głosem Marty Dobeckiej wciąż brzmią mi w uszach, więc wróciłam by docenić Twoje dzieło, napisane lekko, z polotem, z zaskakującymi zwrotami akcji i moim ulubionym, nieco abstrakcyjnym humorem.
Zapewne się powtarzam ;)
Pozdrawiam ciepło
Dobra Cobra dnia 17.11.2014 21:34
blaszko,

Ja też w księgarniach często buszuję na kolanach!

Miło, że nawiedzasz Dobrę Cobrę, pisząc tak słodki komentarz. Isttotnie, jest tak, jak piszesz: to dzieło lekkie, służące zabawie i odprężeniu. Cieszy, że doceniasz te zalety, nie zapominając o pięknej wersji audio...


Ukłony,

Cobra Dobra

-------

euterpe,

naprawdę tropiłaś nekrofilię? W słodkich dziełach DoCo? Nie może być!

Czy tylko rozładowanie przy pomocy małżonki jest właściwym? A co z tymi, którzy takowej (z różnych względów) nie mają? Oraz co z losem 95 proc mężczyzn, którzy uprawiają masturbację?

Czy masturbacja jest dobra, czy też zła? I czy kobiety mogą też ją uprawiać?

Tyle pytan do Komentującej ciśnie mi się na klawiaturę! Pozostaną bez odpowiedzi?


DoCo

----

wiktorio,

pewnie, że nadgorliwośc gorsza od faszyzmu, lecz są sytuacje, kiedy życie wielu zależy od tak niewielu. I o takich przypadkach tutaj rozmawiamy.

Tak, to prawda, że mężćzyźni nie wykształcili werbalnej wymiany poglądów z płcią przeciwną do ich płci.


Dziękuję za odwiedziny!

DoCo

----

Miła akacjowa agnes,

Za rozklejone spawy masz u mnie piwo!

Wracaj do Dobrej Cobry ilekroć poczujesz na to ochotę!


Ukłony,


CoDo

----

Droga al,

Istotnie Walduś mógł pasować na zbója i to niebylejakiego! Ale jednak nie. Miłośc do kobiety jego życia skłoniła go to podejmowania rywalizacji i walki o ogień, znaczy: stołek.

Bridget Jones też fajna kobieta.


Zapraszam w bliżej nieokreślonej przyszłości!


Spokojnego,

DoCo
ajw dnia 19.11.2014 15:17 Ocena: Świetne!
Dołączę do tych co na kolanach, bo też mi sie zdarza od czasu do czasu, a trud zginania wyżej wymienionych zostaje wynagrodzony nie preparatem wzmacniająco - odbudowujacym na stawy i kości lecz przyjemną lekturą. I tak jest też w przypadku Twojego opowiadania, drogi mooj DoCo. Warto było sie schylić (zaciskajac pośladki), by wziąć do ręki Twoje dzieło ;)
Jak zwykle ze specyficznym docowym humorem, który zawsze poprawia mi apetyt na życie nawet, gdy bardzo ono doskwiera :)
Dobra Cobra dnia 20.11.2014 00:27
Zapewne lokalny wikary jest dumny z tak świątobliwej owieczki, która trwa wiernie na kolanach!;)


Pyszna ajw,

Jest niezmierną radością gościć Cię w dobrocobrowych progach. Nawet z zaciśniętymi pośladkami!

Jak pięknie odbierasz tę prozę o zabarwieniu tworczym i nie narzucającym się.


Zapraszam w przyszłości.

Do następnego,

DoCo
ajw dnia 20.11.2014 14:57 Ocena: Świetne!
Aż tak świątojebliwa nie jestem, ale czuję głód owczarni, albowiem gdyz ponieważ ostatnimi czasy żrę na manowcach, pogańskich rubieżach i innych miejscach odległych od niebiańskich łąk. Dlatego tak chętnie padam na kolana :)
Dobra Cobra dnia 20.11.2014 23:09
Ja Cię doskonale rozumiem!
ajw dnia 21.11.2014 21:19 Ocena: Świetne!
Podobno kobiety nie trzeba rozumieć. To zrozumiałe, bo jak można rozumieć kogoś, kto sam siebie nie rozumie i kim przez całe życie rządzą substancje chemiczne wydzielane przez gruczoły ;)
Dobra Cobra dnia 22.11.2014 16:22
Oj, to wiadomo! Eteryczność jest nieodłącznie związana z ryzykiem znajomości z paniami.

Ws. gruczołów: trzecie migdałki można usunąć bez zbytniej straty dla organizmu jak i boskiego natchnienia ;)


Ukłony,

DoCo
ajw dnia 22.11.2014 17:01 Ocena: Świetne!
Ależ ja nie pisałam o przeroście gruczołu .. krokowego ;) Nic mi do waszych migdałków ;))
Dobra Cobra dnia 22.11.2014 19:19
Ale blamaż. Choć z drugiej strony droga od jajek do migdałków jednak dosyć daleka (to co najmniej połowa ciała, w zależności, jaką drogą się po nim wędruje).

DoCo
Figiel dnia 08.06.2015 17:50 Ocena: Świetne!
A u Pracusia to ja nie byłam. Głupia. A mogłam się ubawić, ale na szczęście nic straconego, czasem i ślepa kura trafi ziarno. Fajnie trzymałeś mnie w niepewności, co tez Walduś za awans podłapał, już myślałam że coś blisko tych flaków z masarni będzie, skoro taki utytłany wracał, ale nie. Trochę mnie podziw dla Waldusiowej fantazji bierze, że wszystko tak pięknie wytłumaczył, z czego najprawdziwsza wydaje się osa w coli, bo wiadomo, że osy lubią tam siadywać i to nadaje opisanemu biegowi zdarzeń jak najbardziej naturalny tor.
I kłaniam się nisko Autorowi za jakże celny tok rozumowania koleżanki małżonki Waldusia, właściwego pewnej grupie niewiast.
Żałuję natomiast, że nie wysłucham na razie tego, ani też innych opowiadań w wersji audio, bo zwyczajnie słuch mi zaszwankował chorobowo i na razie tkwię w świecie pisków i szumów skutecznie ograniczających słyszalność, więc frajda ze słuchania żadna i muszę poczekać. Ale czytać, jak najbardziej mogę, co zrobiłam, zresztą z nieskrywaną przyjemnością.

Pozdrawiam ciepluśko:)
Dobra Cobra dnia 08.06.2015 22:19
Figlo,

Nadajesz mym działaniom pisarniczym wyraźny sęs!


Oto zawitałaś, mimo głuchoty! - pod opowiadanie - ideał. Oto dzielny, wierny i pracowity mąż dzielnie i wiernie oraz pracowicie zasuwa w jakiejś korporacji, aby dokonać wyzwolenie siebie i żonki z marazmu klasy niższej i wejśc do klasy średniej. Te wakacje na wielbładzie.... Mjód normalnie. Jednak i tu przeciewnik Los podstawił nogę i co z tego wyszło.

Pokrzepiam Cię - oto pewnego dnia słuch powróci, a wtedy zaproszę Cię do audiosłuchalniczej krainy Dobrej Cobry. Co też się tam nie dzieje! Dziewicna powrót dostają cnotę, faceci ... też coś... i w ogóle. Musowo trzeba to odkryć.

Pozdrawiam słodko z okazji podtekstowego komenta i tradycyjnie zapraszam w przyszłości, u mnie lub u Ciebie;)


Pozdrawiam,

DoCo
purpur dnia 05.12.2015 17:07
No proszę tak tragicznie mocno oklepany pomysł da się opisać w tak lekki , przyjemny i obrzydliwy sposób :p Pomijając opisy zaglądania zoneczki w intymne miejsca mezusia, całość została wchonieta bez popijania, jednym haustem! Lubię wyszukiwać elementy które przeszkadzają w odbiorze, no ale, ku mojej rozpaczy tekst ten był nie tylko taki jaki powinien być, ale nawet pozytywnie mnie zaskoczył.
Usmiech i takie nerwowe oczekiwanie ( wiesz , paluchy w buzi, nerwowe tiki ) odbywało się cały czas.

Paskudnie smaczne, odrzucajaco urocze !

Chetenie posłucham co miałbyś do powiedzenia na temat mojego opowiadania, więc zapraszam do siebie jak już łaskawie opowiadanie się doda. Tylko wiesz, zapraszam do rozprostowania pazurów, dość nieźle znoszę krytykę :p Ba, wrecz już schowalem sznur wiszący zawiadiacko z sufitu :)

Dzięki
Dobra Cobra dnia 05.12.2015 18:37
Pracuś jest wporzo - też tak nieskromnie uważam ;)


Drogi purpur,

Bardzo cieszy, że sie opowiadanie podoba. Czyż może być większa nagroda dla piszącego???

Lukałeś/aś wersję audio na YouTube/dobra cobra? Jestem ciekaw Twojej opinii.


Jak tylko Twoje opko się pojawi, zajrzę z pewnością!



Pozdrawiam, zapraszam w przyszłości.

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty