Przez pięć lat Iwona zwodziła Andrzeja, a on się dawał. Jeździł gdzie chciała. Przynosił kwiaty. Nawet naprawiał kran i wkręcał żarówki, kiedy coś wysiadło.
Po drodze Iwona zakochiwała się i odkochiwała w kilku innych. Po każdej zakończonej miłości przychodziła do Andrzeja i przytulała go całą noc, a jeśli odkochanie było naprawdę bolesne, przeżywali razem rozkosze, do których biedak wracał w marzeniach, kiedy jej się na nowo odwidziało. Wreszcie amant nie wytrzymał i powiedział:
- Pozwól mi cię pokochać tak naprawdę. Zacznijmy żyć razem, dzielić się radością i smutkiem. Młodość niedługo się skończy. Przestańmy fruwać. Niech nastanie początek ciągu poranków, dni i wieczorów, z których każdy kolejny będzie piękniejszym.
Iwona spojrzała na jego szczerą, brzydką buzię. Lubiła świadomość,że zawsze może się do niego odezwać. Zawsze był najlepszym powiernikiem, odbierał telefon o każdej porze i adorował ją, dzięki czemu czuła się niezmiennie piękna. Chciała coś zrobić, żeby go nie stracić, a jednocześnie nie przechodzić na taki poziom relacji, jaki mógłby go usatysfakcjonować. Spojrzała mu głęboko w oczy i rzekła:
- Musiałbyś najpierw przestać myśleć tylko o sobie. Chcesz być ze mną, żebym o ciebie dbała, gotowała ci obiadki i dostarczała zmysłowych atrakcji. Jesteś egoistą, dlatego nie możemy tworzyć tego, o czym mówisz.
Andrzej kochał ją bardzo i naiwnie. Wierzył w każde słowo i choć przychodziły mu do głowy te wszystkie chwile, w których służył pomocą i wsparciem, przyjął jej słowa za prawdę. Towarzyszył jej na weselach koleżanek, gdy kolejni partnerzy odpadali tuż przed uroczystością. Pomógł w remoncie domu jej rodziców, znalazł dobrze płatną pracę i otoczył opieką, gdy po jednej z zakrapianych imprez zaszła w ciążę nie chcąc zdradzić imienia ojca. Dzieciątko, malutką Aurelkę, w papierach uznał za swoje. Wkrótce zorganizował w swoim mieszkaniu pokój dla dziewczynki. Mimo że córeczka Iwony przez większość czasu mieszkała właśnie w jego lokum, uczciwie płacił alimenty, by ukochana mogła szaleć.
Pewnego dnia, gdy kolejne zauroczenie samotnej matki okazało się klapą i koszula Andrzeja była mokra od łez, mężczyzna zebrał się znów na odwagę i spytał:
- Może zamieszkałabyś ze mną? Dla Aurelii, żeby mogła wychowywać się w pełnej rodzinie.
Iwona nie mogła już użyć argumentu sprzed lat, a szczerze mówiąc podobał jej się obecny układ. Gdy tylko chciała mogła zabrać córeczkę na spacer, trochę rozpieścić, a gdy jej się znudziło - odstawić do przyszywanego tatusia. Nie potrafiła wyobrazić sobie rodzinnego, kanapowego życia z mężczyzną, który poza trudną do zrozumienia wiernością i usłużnością niewiele potrafił jej zaoferować. Chciała mężczyzny, który miałby swoją pasję. Odparła więc:
- Zasłaniasz się dobrem dziecka. Wiesz przecież, że nie bylibyśmy razem szczęśliwi. Brak szczęścia wywołałby we mnie frustracje, które zaszkodziłyby Aurelii. Nie możemy do tego dopuścić. Czasami trzeba myśleć w szerszej perspektywie.
- Ja byłbym z tobą szczęśliwy...
- No właśnie, więc widzisz, że tak naprawdę myślisz znowu o sobie. Twój egoizm mnie po prostu przeraża. Niech zostanie tak, jak jest teraz.
Zostało po staremu, jak chciała. Coraz mniej miała okazji i siły, by szaleć nocami. Zaczęła bardziej potrzebować snu i coraz mniej było okazji do odwiedzenia Aurelii. Nie czuła zresztą takiej potrzeby. Co można wynieść z takiego spotkania z małym człowiekiem, który o wszystko tylko pyta i sam nie przeżyłby nawet tygodnia bez opieki. Gdy Iwona poznała Zbyszka, zupełnie straciła czas i ochotę na widywanie córeczki.
Pewnego dnia Aurelka spytała tatusia:
- Poszukasz ze mną nowej mamusi? Dzieci w przedszkolu mają czasami dwie mamy. Weronika nawet ma trzy. Nic się nie stanie, jak znajdziemy dla mnie drugą.
- To nie jest takie proste - odrzekł Andrzej, ale w tym samym momencie coś zrozumiał.
Tydzień później zapłakana Iwona pojawiła się pod drzwiami mieszkania, w którym kiedyś mieszkał przyjaciel. Okazało się, że Zbyszek ma żonę. Po dwóch dniach bezskutecznego oczekiwania pod drzwiami, Iwona złożyła pozew o uprowadzenie córeczki przez mężczyznę, który tylko formalnie jest ojcem. Rok później złapano Andrzeja, który za uprowadzenie dziecka został skazany na 3 lata więzienia bez zawieszenia.
Bo przecież nie może być normalnie...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt