Nazywam się Dąb.
W swoim życiu zawsze starałem się postępować zgodnie z sumieniem, stroniłem od złego towarzystwa i myślę, że jestem dobrym drzewem. Dlatego nie rozumiem, czemu prześladuje mnie taki pech.
W koronie moich gałęzi chowa się mężczyzna. Dyszy, jest ciężko ranny. Krew kapie na liście. Skupionym wzrokiem obserwuje polanę. Nagle z zagajnika wypada kobieta z dzieckiem na ręku. Mężczyzna próbuje ją wołać, ale ledwo mówi. Zamiast krzyku wydaje z siebie charknięcie, podczas gdy konary nasiąkają ciepłą posoką. Chwilę później widzę biegnących trzech mężczyzn z karabinami. Słyszę dziki okrzyk radości, gdy znajdują się tuż za kobietą. Powalają ją na ziemię, dziecko wypada z rąk. Zaczyna płakać, a ja czuję, jak mężczyzna zaciska mocniej dłoń na jednym z moim ramion. Jeden z goniących podbiega do dziecka i butem miażdży mu główkę. Kobieta jęczy żałośnie, dostaje kolbą w głowę i upada nieprzytomna.
Mężczyzna podnosi z trudem pistolet. Ma problem z utrzymaniem równowagi. Dłoń mu drży, walczy z sobą, trwa to dłuższą chwilę. W tym czasie dwaj rozbierają leżącą, a trzeci rozpina spodnie i koszulę. Kobieta nie czuje zimnego dotyku męskiego ciała, dopiero mocniejszy ucisk w okolicach podbrzusza budzi ją. Patrzy na leżącego na niej mężczyznę i zaczyna krzyczeć. Pada strzał. Pudło. Kula ginie gdzieś w krzakach. Tamten zrywa się, zapina rozporek i teraz wszyscy skupiają wzrok na mnie. Mam wrażenie, że będą kłopoty. Kierują broń w stronę mojej korony, jeden dodatkowo celuje w głowę obnażonej kobiety. Wskazują na nią, mówią coś, gestykulują. Mężczyzna wierci się wśród listowia, wyczuwam jego niezdecydowanie. W końcu oddaje kolejny strzał. Jeden ze stojących pode mną łapie się za pierś i pada na ziemię. Dwaj pozostali zaczynają strzelać. Kule dziurawią liście, kaleczą korę i trafiają w mężczyznę. Leci w dół. Próbuję go złapać, ale nie daję rady. Odbija się od dolnych gałęzi i ląduje na miękkim podłożu, twarzą skierowaną w niebo.
Kobieta wstaje. Mężczyźni wymieniają spojrzenia, jakieś słowa, uśmieszki, ale nie przeszkadzają jej. Ona podchodzi z trudem do leżącego, pochyla się nad nim, dopiero wtedy podnoszą karabiny. Wypuszczają krótką serię w plecy klęczącej. Wstrząsa nią spazm bólu i umiera. Martwe ciało upada bezwładnie na tors mężczyzny, który wciąż żyje. Jest przytomny, ale nie ma siły wstać. Jeden ze strzelających powoli podchodzi do niego, kopniakiem zrzuca zwłoki kobiety na ziemię. Wyszarpuje zza pazuchy ciężki, duży nóż. Przez chwilę spojrzenia mężczyzn się krzyżują. Nóż wędruje w stronę grdyki leżącego. Następuje szybki ruch ręką, która ostatecznie zastyga w powietrzu. Krew z szyi płynie niecierpliwą strużką i wsiąka w miękką glebę. Źrenice mężczyzny rozszerzają się, a on odpływa w ciemność bez powrotu.
Patrzę razem z nimi na to wszystko w milczeniu. Mężczyźni skupią wzrok na zwłokach kompana. Po chwili odwracają się i odchodzą.
Pozostaję sam wśród trupów. Nic złego w życiu nie zrobiłem, mimo to czuję się winny. Równie dobrze kobieta z dzieckiem mogłaby się schronić tam gdzie mężczyzna, a goniący pobiegliby dalej. Mówiono by o mnie w opowieściach. Legendarny dąb, który dał schronienie, ocalił ludzkie życie.
Co za pech...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt