- Zakurnaszufladkuj mnie! No już! Dawaj, buraczany głąbie kapuściany! Tylko to potraficie robić! Pieprzone mole książkowe! - Autor wrzeszczał na Martę.
Mężczyzna oparł jedną rękę o półki, dotykając grzbietów książek, a drugą, z zaciśniętą pięścią, wygrażał bibliotekarce. Wydał się jej groteskowy, śmieszny. Dyszał, kropelki śliny wylatywały przy każdym słowie. Przeklinał, złorzeczył kobiecie, jej matce, dzieciom, mężowi. Wyzywał od najgorszych i robił nieprzyzwoite gesty. Był w szaleńczym amoku.
Ledwie kilka chwil temu wszedł do biblioteki, burknął "bry", rzucając niedbale kartę biblioteczną na biurko. "Nie ma problemu, każdy ma swój zły dzień", tłumaczyła go w myślach. Nie miała czasu na więcej, przeglądała nową dostawę książek. Były skatalogowane, wprowadzone do systemu, pozostało postawić na półkach w odpowiednich działach.
Znała dobrze Autora. Był jednym z jej ulubionych pisarzy. Często wpadał po książki. Gdy pisał powieść o górach, wypożyczał albumy ze zdjęciami Tatr, opowieściami taterników. Rozmawiali wówczas, śmiała się z anegdot, pytała dyskretnie o termin nowej powieści, a on tajemniczo się uśmiechał. Tak było zawsze, ale nie dziś. Tym razem odkrył przed Martą płytką naturę zakompleksionego człowieczka. Okazał się żałosną namiastką kogoś o kim wcześniej śniła i marzyła na jawie. W kim zaczytywała się, o kim rozmyślała, pragnęła spotkać się i dyskutować nocnymi godzinami do bladego świtu.
Afera zaczęła się, gdy szukał jakiejś książki i zobaczył swoje własne na półce z pewnym typem literatury. Był bardzo zaskoczony istnieniem klasyfikacji, nie wiedział, że to nowy sposób zachęcenia czytelników do sięgnięcia po mniej znane utwory. Dla biblioteki to też było novum. Wcześniejszy podział na literatury narodowe okazał się przestarzały, nikogo nie interesowała literatura np. chorwacka, wietnamska czy nowozelandzka. Szukano wszak określonego typu książek: romansów, horrorów, fantastyki, itp. Katalogową rewolucję przeprowadzono w czasie przerwy świątecznej i jedynie bibliotekarki miały świadomość jak dużo kosztowało to pracy, czasu i burzliwych sporów o narzucony odgórnie podział. Marta spodziewała się, że niektórzy czytelnicy mogą kręcić nosem, ale takiej reakcji jak autora nie przewidziała.
W końcu przestało ją to wszystko obchodzić. Stanęła w alejce ze złożonymi rękami na piersiach, uśmiechała się złośliwie i patrzyła z politowaniem na Autora, przy okazji delektując się bezsilną złością mężczyzny.
"Nic mi nie zrobisz. Jesteś wydany, mogę zrobić z twoimi książkami co żywnie mi się podoba", myślała z satysfakcją.
Postanowiła walnąć z grubej rury:
- Masz rację, nikt nie powinien cię szufladkować. Jesteś przebrzmiałym grafomanem, powinnam cię umieścić na półce na którą nikt nie zajrzy. Cha! Cha! Cha! Najlepiej w dziale "literatura obyczajowa. Cha! Cha! Cha!
Marta zaśmiała się szczerze. Czuła, że lepiej dopiec mu nie mogła. I niestety miała rację.
Autor zapowietrzył się, twarz zabarwiła się mu karmazynową złością. Zmrużył oczy, łzy nienawiści trysnęły na boki. Mężczyzna z całej siły uderzył kobietę w twarz. Zaskoczona upadła na kolana, podparła ciało rękoma. Piekł ją lewy policzek. Na szczęście uderzył otwartą dłonią. "I jeszcze bijesz jak baba", dodała w myślach. Chciała wstać, ale nieoczekiwanie dostała kopniaka w okolice ucha. Usłyszała przeciągły szum z boku głowy, który zamienił się w ostry świst, aż wbił się klinem w czaszkę, by eksplodować. Dojmujący ból nie pozwolił jej wstać, nie czuła nóg. Podparcie rąk runęło i uderzyła twarzą o podłogę.
Straciła przytomność. Zaczęła śnić. W śnie usiadła za biurkiem i zaczęła czytać książkę Autora. Mebel stał na wysokim, pustynnym wzgórzu. Dookoła żółty piasek przesypywał się między wydmami. Przed nią falowała niczym fatamorgana półka z książkami. Usta miała spierzchnięte, wrażenie piasku oblepiającego twarz było niezwykle realne. Odruchowo polizała wargi i obudziła się.
- Przepraszam - wyszeptała, wypluwając zakrzepłą w buzi krew - Wybacz mi, nie chciałam cię oceniać, klasyfikować, tylko czytać, chłonąć.
Nikt nie odpowiedział. Została sama w pomieszczeniu wypełnionym książkami. Autor wyszedł. Jego powieści były rozrzucone na ziemi. Domyśliła się, że, nim zniknął, postanowił ostentacyjnie zrzucić wszystkie z półek. Z trudem doczołgała się do biurka, gdzie leżała pozostawiona karta biblioteczna.
Przeczytała na głos nazwisko:
- ...(*)
Złamała kartę na pół. Wiedziała, że nie pojawi się w bibliotece, zawstydzony samym sobą. Był taki wrażliwy, delikatny! Obolała zajęła miejsce za biurkiem i zapłakała. Tak po kobiecemu, by dać upust złości, złym emocjom. Szlochała głośno, dopóki nie poczuła, że łzy przestały płynąć, a policzki są suche. Podeszła do rozrzuconych książek. Kucnęła, zebrała wszystkie, co do jednej, a potem trzymając je w obu rękach wyszła na zewnątrz.
Zimny wiatr zmroził ciało, wzdrygnęła się od chłodu. Podeszła do czarnego kontenera na niesegregowane odpadki. Wrzuciła tam książki.
- Masz co chciałeś, sukinkocie! - syknęła z satysfakcją.
Wróciła do środka i przypisała wyrzucone książki Autora do czerwonej listy. Był to specjalny spis osób, z którymi od dawna nie ma kontaktu i było powszechnie wiadomo, że nigdy nie oddadzą wypożyczonych książek. Centrala nie zamówi duplikatów dla biblioteki, bo formalnie książki są na stanie. Tylko dobra wola bibliotekarek mogłaby to zmienić, ale Marta dopilnuje osobiście, żeby tak się nie stało.
Uspokojona własnymi myślami oddała się przyjemności katalogowania. W odpowiednim momencie, bo do biblioteki weszła młoda kobieta.
- Dzień dobry, pani - powiedziała przybyła czytelniczka.
- Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc? - zapytała bibliotekarka.
- Szukam jakiejś dobrej powieści o... - tu wymieniła rodzaj.
- Proszę poczekać. Mamy świeżą dostawę nowości akurat do tego działu, no i zrobiło się wolne miejsce na półce. Poukładam książki i będzie pani mogła wybrać coś odpowiedniego.
- Super! - rzuciła dziewczyna, znikając między regałami.
Marta poczuła, że wraca do niej wewnętrzny spokój, a światowi została przywrócona równowaga i harmonia bibliotekarska. Przecież jest tyle innych książek do przeczytania!
(*) nazwiska nie udało się mi usłyszeć, niestety...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt