Zauważyłam ją już wcześniej. Nie była specjalnie atrakcyjna, ale ja w sumie też nie. Jedynym facetem, który zwracał na mnie uwagę był skrajnie feministyczny Mistrz Gry, z którym grałam w „Zew Cthulhu”. Na każdej sesji umierały wszystkie postacie z wyjątkiem mojej.
A ona? Wyglądała jak nieślubne dziecko Slasha i Amy Lee, nosiła na przemian skóry i długie spódnice, miała nastroszone włosy, mocny makijaż i niegasnący blask inteligencji w oczach. Naprawdę chciałam się z nią zaprzyjaźnić. Naprawdę chciałam podejść i powiedzieć: „Hej, co tam u ciebie? Też uważasz, że Heath Ledger był najlepszym Jokerem w historii? Lubisz komiksy? A może grasz w „Warhammera”? Wyglądasz jakbyś grała. A jeśli nie, to zawsze mogę cię wkręcić”.
Ale się bałam. Cierpię na wyjątkowo chorobliwą nieśmiałość.
I nic nie poradzę. Zawsze taka byłam. Nie lubię swoich włosów, które układają się w stogi siana i sprawiają, że bez pomocy prostownicy wyglądam jak Jerzy Kryszak. Nie lubię koloru, który położyła mi Azumi, znaczy się Aneta. Miał być niby kasztanowy, wyszedł blado czerwony a la mocno wysuszony pomidor. Jestem naturalną blondynką. Mysią blondynką o trudnym do określenia odcieniu.
Nie lubię swoich świńskich oczu, swoich piegów i zbyt małych uszu. Kwadratowej szczęki, szerokiego nosa, nieinteresującej fryzury oraz zbyt mocno zarysowanych kości policzkowych.
Nie lubię siebie. Lubię tę dziewczynę.
Nie jest szczupła, ale dość proporcjonalna, w przeciwieństwie do mnie. Moje piersi są małe i spiczaste, jej duże i krągłe, czego nie waha się eksponować. Jej tyłek jest duży i ładny, mój jest jeszcze większy, ale przypomina wyglądem nieudany suflet. Ona nie ma wady wzroku, ale nosi okulary zerówki, ponieważ wygląda w nich ślicznie. Ja codziennie rano wkładam soczewki.
Nie zazdroszczę jej, tylko podziwiam. Naprawdę chciałabym z nią pogadać. Zaprzyjaźnić się. Przytulić.
O Boże.
Chciałabym przytulić ją tak mocno, żeby wsiąknąć w jej wielkie cycki i stać się z nimi jednością. Chciałabym być w niej, w jej wnętrzu, spróbować, posmakować, umościć się, zamieszkać, nigdy nie wychodzić i patrzeć na świat przez bezużyteczne szkiełka, utrzymywane przez oprawki na jej maleńkim, zadartym nosku.
Chciałabym ją pożreć. W kawałkach lub w całości.
Ugryźć, wymiętosić, tulić, całować, smakować, lizać, doprowadzić do szaleństwa.
Chciałabym ją objąć, chciałabym w nią wejść, wsiąknąć, utonąć, zatonąć, odnaleźć, po prostu chciałabym w niej być, już na zawsze, na zawsze i już n i g d y z n i e j n i e w y c h o d z i ć . . .
O Boże. O Boże. O Boże.
Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje.
Nie mam pojęcia, czemu podobne rzeczy przychodzą mi do głowy.
Żeby być kropelką potu na jej piersiach.
To chore. To kiczowate. To nienormalne.
Uspokój się. Wszystko będzie dobrze.
A może ona nie jest taka zła? Może mnie nie wyśmieje? Może... A może...?
Daj spokój. Obie jesteście dziewczynami. Nie możesz kochać jej w sposób, który przyszedł ci właśnie do głowy. Nie możesz myśleć o swojej głowie pomiędzy jej nogami.
Nie możesz się w nią wgryźć.
Przecież nawet jej nie znasz.
Więc ją poznam. Zaprzyjaźnię się z nią. Podejdę, zagadam, będę spędzać z nią coraz więcej czasu i w głębi duszy będę myślała o niej w ten sposób i nigdy się nie spełnię, aż w końcu to dziwne uczucie w moim żołądku eksploduje i doprowadzi do czegoś strasznego.
A może nie? A może ona... Może ona lubi dziewczyny? Ja nie, ale może ona...?
Podejdę. Zagadam. I wtedy się przekonam.
Może nie będzie tak źle. „Pozytywne myślenie”, pamiętasz? Norbi polecił ci tę książkę.
Wszystko ci się uda. Wszystko będzie dobrze.
A teraz idź już spać. Twoje podbrzusze wie już, jakiego rodzaju sen ci się przyśni.
A jutro... Jutro wszystko się zmieni.
***
Podeszłam. Zagadałam. Wyśmiała mnie.
Chyba muszę zmienić szkołę, ewentualnie podciąć sobie żyły.
26.11.2014
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt