Ogród - Miladora
Proza » Inne » Ogród
A A A
Od autora: kompletując tomik "Opowieści wierutne", usunęłam sporo tekstów z profilu. Ponieważ jednak nie wszystkie zostały wykorzystane, postanowiłam wrócić z niektórymi w bardziej dopracowanej już formie, by na nowo przedstawić je czytelnikom, i by został o nich ślad na portalu. A także przez czysty sentyment.

 

Świat łez jest taki tajemniczy...
(A. de Saint-Exupery – Mały książę)

Ogród
Opowieść o tęsknocie

    
Zobaczyła go któregoś dnia rano. Małą dziecięcą główkę wystającą znad krzaków i prześwitujące przez liście szczupłe blade kolanka. Stał i patrzył na nią gotowy w każdej chwili do ucieczki, lecz może także i do uśmiechu, zależnie od tego, jaka będzie reakcja.
     – Witaj – powiedziała niepewnie, nie przerywając pielenia.
Przez chwilę panowała cisza. Uniosła głowę, spróbowała się uśmiechnąć i wróciła do roboty. W końcu Mały poruszył się.
     – Cześć – odparł cichutko.
Postał tam jeszcze przez jakiś czas, przestępując z nóżki na nóżkę, potem kucnął, przeczołgał się pod krzakiem i usiadł na trawie. Patrzył na grządkę kwiatów, którą pieliła, na jej ręce, i milczał. Ona także. Nie była wścibska. Rozmowna też nie. I chociaż nigdy nie dążyła do kontaktów z dziećmi, nie przeszkadzało jej, że tam sobie siedzi. Zastanowiło ją wprawdzie przelotnie, skąd się wziął w cudzym ogrodzie, nikt tu zazwyczaj nie przychodził, nie zapraszała też nikogo, uznała jednak, że nie warto pytać.
Niech sobie siedzi, jeśli chce – pomyślała. – Pewnie nic o mnie nie wie i dlatego. Jakiś wakacyjny dzieciak po prostu…

     We wsi, na skraju której stał domek, miała opinię kobiety oschłej i nieprzystępnej. Stara panna z Willi Pod Różami – mówiono, gdy po paru latach pobytu nadal nie nawiązała z nikim znajomości. Zresztą przebywała tutaj tylko okresowo – od wczesnej wiosny do końca lata, czasem trochę dłużej, opiekując się posiadłością należącą do kuzyna z tytułu spadku po babce. Kuzyn, ze względów zarówno sentymentalnych, jak i całkowicie praktycznych, nie chciał jej sprzedawać. Wioska, malutka enklawa staroświeckich domków, miała piękne położenie, dogodny dojazd, była czysta i cicha. Dlatego też sporo ludzi z pobliskiego miasta wynajmowało tam kwatery, przyjeżdżając bądź całymi rodzinami, bądź też wysyłając dzieci na lato. Domek leżał na uboczu, a otaczający go ogród, okolony wysokim żywopłotem, skutecznie chronił przed ciekawością zarówno miejscowych, jak i różnych gości.

     Może powinna była się zastanowić, którędy ten dzieciak przemknął, ale zbyła to wzruszeniem ramion. Słońce grzało łagodnie, ziemia pachniała, dobrze jej szło pielenie, a Mały nie wyrządzał żadnych szkód. Siedział, patrzył i milczał.

     Nie przepadała za dziećmi. Za ludźmi także. Nie byli jej potrzebni. Stąd ta opinia oschłej. Ale tkwiła w tym również pewna uczciwość – nie dając niczego, niczego też nie pragnęła dostawać. Z kuzynem był inny układ, bo kochała ten ogród. W zasadzie jedyne, co kochała naprawdę, a jego nie obchodziło, co robi, byleby dom miał opiekę. Bał się wynajmowania i kłopotów z tym związanych, tak więc jeździła tutaj rokrocznie, odpoczywała przy pracy w ogrodzie, stroniąc swoim zwyczajem od jakichkolwiek kontaktów. Zawsze dziwiło ją, że ludzie mają tyle do powiedzenia. Ona nie miała. Może więc rzeczywiście była nieprzystępna?

     W zamyśleniu nie zauważyła nawet, że dotarła do końca grządki, podniosła się więc z kolan i rozglądnęła za Małym. Ale Małego nie było. Znudził się i poszedł – uznała. Nie zawracając sobie dłużej głowy, sprzątnęła narzędzia, umyła ręce i zaparzyła herbatę. Wkrótce też zdarzenie umknęło jej z pamięci. Do czasu, gdy znowu się zjawił.

     Siedział w tym samym miejscu – blady chłopczyk z piegami na nosku, jakby czekając na uśmiech. Co miała zrobić? Uśmiechnęła się oczywiście.
Chyba uznał to za powitanie, bo popatrzył na sadzonkę, którą trzymała w ręce, potem rozglądnął się dookoła i pokazał paluszkiem.
     – Tutaj... – powiedział szeptem.
Przyjrzała się sceptycznie, bo nie lubiła, gdy ktoś jej cokolwiek narzucał, ale Mały miał rację. To było dobre miejsce.
     – Potrzymasz? – spytała, dziwiąc się, czemu go pyta.
Mały wstał i wyciągnął rączkę. No i posadzili wspólnie tę różę. Potem odszedł parę kroków, spojrzał na ścieżkę, jakby chciał pobiegać, ale zawahał się i w końcu usiadł pod drzewem. Gdy po chwili podniosła głowę, już go nie było.

     Tego dnia sprawdziła jednak ogród, żywopłot przylegający do siatki i zamknięcia furtek, a nie znajdując niczego, machnęła ręką na incydent, mimo ciekawości, skąd przyszedł.
Wszystko jedno – pomyślała. – Zapewne przypadek...

    
Ogród kwitł tymczasem i na drzewach pojawiły się zawiązki owoców. Strzygła właśnie trawnik, gdy przez szum kosiarki usłyszała tupot nóżek na ścieżce. Mały biegał. Zatrzymał się wreszcie z uśmiechem, ona też, popatrzyli na siebie, skinęła głową i weszła do domu. Wróciła ze szklanką soku, stawiając ją na niskiej ławeczce, po czym zabrała się ponownie do koszenia. Widziała kątem oka, jak Mały podniósł szklankę. I to jej wystarczyło. Jemu widocznie także, chociaż tym razem, zanim zniknął za drzewem, usłyszała cichutkie: Cześć.
     – Cześć – odparła, ale nie przyglądała się, dokąd zmierza.
Po co? Może też nie lubił ludzi i chciał być sam przez chwilę?

     Mimo to obeszła całą posiadłość. Okrążyła ją z zewnątrz, blisko płotu, ale nadal nie dostrzegła niczego, co mogło mu służyć za przejście. Więc którędy przechodził?
Nie dostrzegła też, co uświadomiła sobie nagle, żadnych śladów na jego ubranku – plam z trawy czy z ziemi... a może nie rzucały się w oczy? Zresztą nie była specjalnie spostrzegawcza i wiedziała, że ludzi, pewnie dzieci także, peszy nadmierne przyglądanie. Sama też tego nie lubiła. Jak również uwag na temat czyjegoś wyglądu. Pamiętała, że kiedyś, dawno temu, któraś z ciotek wykpiła jej wygląd. No i co z tego, ten dzieciak też miał bladą cerę. Rzeczywiście... bladziutką, choć trwała pełnia lata. Przebiegła myślą przez wszystkie spotkania... Czego jeszcze nie dostrzegła zajęta sobą? Był grzeczny i nieśmiały. Cichy, zbyt cichy nawet jak na dziecko – przyszło jej do głowy. – Co jeszcze? Czysty. Dbają o niego widocznie... ale jeżeli dbają, to dlaczego pojawia się sam, dlaczego nikt go nie szuka? Nic nie mówi, ale czy ja pytam o cokolwiek? Czasem biega po ścieżce, jakby nie wierzył, że potrafi... a ostatnio próbował wspiąć się na drzewo... Dobry Boże, przecież mógł spaść, a ja go nawet nie ostrzegłam... nie pomogłam... Czasem potrzebna jest pomoc, jak chociażby wtedy, gdy dziecko pluska rączką w ogrodowej sadzawce i wychyla się przez krawędź, żeby dosięgnąć polnego konika, który wpadł do wody... Co ja wtedy robiłam? Przesadzałam kwiaty czy coś podobnego?...

    
Ponownie okrążyła ogród. Prawdę mówiąc, już któryś raz z rzędu przez ostatni tydzień. Schylała się pod żywopłotem, rozgarniała krzaki i nagle uderzyło ją, że myśli o sprawach, które nigdy przedtem nie zaprzątały jej głowy. O czym w ogóle myślała przez te wszystkie lata? O życiu? Chyba tylko, że trzeba zapłacić rachunki... O ludziach? Żeby przypadkiem ktoś jej nie zaczepił, zmuszając do rozmów... O przyszłości? Właśnie! Czy myślała o przyszłości? O Boże! Przecież ona w ogóle nie myślała! Nie umiała myśleć! Podniosła się z klęczek, gdy nagle, jak obuchem, uderzyło ją ostatnie pytanie. – Czy w ogóle żyła?!
     Następnego dnia poszła do wioski. Zrobiła zakupy, nawet zatrzymała się, żeby komuś wskazać drogę, a potem wróciła do domu i upiekła bułeczki. Zaczęła czekać...

     Grabiła trawnik i w myślach rozmawiała z Małym. Rozmawiała nadal, zbierając owoce, wyrywając chwasty, ucinając zwiędłe kwiaty... patrzyła na różę, którą posadzili wspólnie, a potem spoglądała za siebie – ścieżka była pusta... w sadzawce zbierały się opadające liście... Trzeba je wyłowić... – myślała i znowu patrzyła na trawnik. Ogród stał się jakby za ciasny, a może to ona nie umiała znaleźć sobie miejsca?

     Rozmawiała z nim nawet po wyjeździe. Zamykając domek na zimę, rozejrzała się ostatni raz i zapytała w myślach, dlaczego nie przyszedł. Pytała tak wielokrotnie podczas miesięcy dzielących ją od następnego lata. I nie potrafiła odpowiedzieć. Zastanawiała się też, dlaczego nie mogła go odszukać. Wioska była niewielka, a jednak nigdy nie natknęła się na niego, mimo że częściej niż kiedykolwiek odwiedzała sklepy. Tylko pytać się nie odważyła. Jaki zresztą mogła podać powód?
Stara panna, której uroiło się dziecko – pewnie by mówiono. I kogo miałaby zapytać?

     A potem, na wiosnę, jak zwykle spakowała rzeczy i przyjechała.
Ogród wymagał gruntownego sprzątania, więc zabrała się do pracy i niepokój ostatnich miesięcy przygasł nieco. A może to nie był niepokój, bo czym w końcu mogła się niepokoić? Nie miała pojęcia, nie potrafiła tego nazwać, wiedziała jedynie, że chce być nadal tu, w ogrodzie... Może to była nadzieja? To, co odczuła, naciskając klamkę?

     Zaczęło się lato, ogród wyglądał piękniej niż kiedykolwiek, a ona piekła bułeczki z owocami. Jakby na pamiątkę... Czy to zresztą wiadomo, nie rozumiała, dlaczego, choć potem czuła się lepiej.
     Stygły właśnie, gdy ktoś zawołał od furtki. Podeszła nieufnie. W cieniu żywopłotu stał mężczyzna. Wysoki, spokojny, dobrze ubrany. Trzymał za rękę chłopczyka o szczupłej twarzyczce... Spojrzała uważniej. To był Mały!
Mężczyzna mówił coś, prosząc, a może przepraszał... nie słyszała, wpatrzona w dziecko.
Otworzyła furtkę. Mały zajrzał, rozglądnął się i pociągnął mężczyznę za rękaw.
     – To ten ogród, co mi się śnił... – szepnął cichutko, a potem pobiegł prosto przez trawnik na ścieżkę.
     – Proszę nam wybaczyć – równie cicho powiedział mężczyzna. – Mieliśmy wypadek w tamtym roku. Mały przez długi czas był w śpiączce, a kiedy się wybudził, zaczął opowiadać o jakimś ogrodzie... Przyjechaliśmy tutaj, bo jest spokojnie, no i przechodząc, Mały zobaczył tę posiadłość. Bardzo chciał wejść, dlatego zawołałem...
     – Niech pan też wejdzie – powiedziała jak we śnie.
Mężczyzna przeszedł przez trawnik, usiadł na ławeczce i zapatrzył się w ogród. Tak, jakby witał się z czymś znajomym, czego nie widział wprawdzie, lecz znał z opowiadań.
     A ona poszła do kuchni po bułeczki i… rozpłakała się.

 

 

 

Dla Lucy Maud Montgomery.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 01.02.2015 17:26 · Czytań: 2698 · Średnia ocena: 4,7 · Komentarzy: 45
Komentarze
Heisenberg dnia 01.02.2015 17:43
Bardzo fajnie się czytało. Cały czas zastanawiałem się, dokąd opowiadanie prowadzi i już, już wydawało mi się, że wiem, o co mniej więcej chodzi. Na szczęście się myliłem :)

Dziwnie się czuję, poprawiając Miladorę, ale:
Cytat:
usły­sza­ła ci­chut­kie: Cześć.

"cześć" nie powinno być w cudzysłowie?

Pozdrawiam
Miladora dnia 01.02.2015 18:09
Heisenberg napisał:
"cześć" nie powinno być w cudzysłowie?

W zasadzie chyba tak, ale wolę kursywę. :)
Zaraz poprawię.

Dzięki, Heisenberg. :)
Miło, że wpadłeś, a jeżeli udało mi się choć trochę Cię zaskoczyć, to się cieszę.

Dobrego :)
ajw dnia 01.02.2015 18:24
Sympatyczne opowiadanko, które czyta się bez wysiłku. bardzo plastycznie napisane. A zakończenie zaskakujące.
Pozdrawiam serdecznie :)
Miladora dnia 01.02.2015 19:04
ajw napisała:
Sympatyczne opowiadanko,

To bardzo się cieszę, Ajw. :)

Dziękuję, że zaglądnęłaś do mnie.

Serdeczności :)
Dobra Cobra dnia 01.02.2015 19:18 Ocena: Świetne!
Miladoro, to jest piękne! Żadne inne słowa nie są tu potrzebne. Tak sie powinno pisać i basta.


(Aczkolwiek pomyślałem, że może ten mały to jakiś krasnoludek czy inny kosmita. Ale to tak w głupocie serca swego).


Jeden stanowczy protest: dla mnie to nie jest fantastyka. Ja ciągle tworzę w podobnym stylu i nigdy nie śmiem nazywać tego fantastyką. Powinnaś zmienić kalsyfikację tego opowiadania, choćby na: Inne.



Pozdrawiam,


Dobra Cobra
zajacanka dnia 01.02.2015 19:38 Ocena: Bardzo dobre
Pamiętam to, Miluś. To juz tu było, czyż nie? Troszkę z tą Różą, jak z Małego Księcia. Emocjonalne, wzruszające. Niezłe, mówiąc z angielska :)

To ja poproszę ten tomik :)
Usunięty dnia 01.02.2015 19:54 Ocena: Świetne!
Hej Milu widzę że żadna forma, gatunek z zakresu literatury nie jest Ci straszny. Wiersze, opowiadania, villanelle... Kobieta renesansu!!!! ;). Jak zawsze Świetnie sobie poradziłaś ;), tekst naj naj najwyższych lotów. Bardzo ciekawy. Since-fiction w Twoim wykonaniu jest fajne, zaskakujące.

Pozdrawiam ;)
Nalka31 dnia 01.02.2015 20:42
Cytat:
Dla Lucy Maud Mont­go­me­ry.


Tą dedykacją bardzo mnie ujęłaś Milu. L.M to jedna z tych, której pisanie zawsze będzie mi bliskie. Nawet gdzieś pobrzmiewa mi jej sposób pisania w tym opowiadaniu. Nie wiem w czym tkwi ta magia, że człowiek zapada w świat stworzony przez Ciebie. Jestem urzeczona.

Serdeczności. :)
Miladora dnia 01.02.2015 21:22
Dobra Cobra napisał:
dla mnie to nie jest fantastyka.

No, może nie być w dzisiejszym tego słowa rozumieniu. :)
Nie mam nic przeciwko, by zmienić kategorię, bo sama też się nad tym zastanawiałam.
Chociaż - jak nazwać coś, co w zasadzie nie może się zdarzyć?
To przecież też jakiś rodzaj fantastyki.

zajacanka napisała:
To juz tu było, czyż nie?

Było, Zajączku - pięć lat temu, luźno licząc. :)
Naprawdę nie masz Opowieści wierutnych? Bo wydawało mi się, że masz.

Apollo1 napisał:
żadna forma, gatunek z zakresu literatury

Ja zaczynałam od prozy, Apollinku. :)
Wiersze przyszły dopiero potem i tak jakoś w nich utknęłam.

Nalka31 napisała:
Nawet gdzieś pobrzmiewa mi jej sposób pisania w tym opowiadaniu.

Bystra jesteś, Nalcia. :)
Tak - to pewnego rodzaju stylizacja. Starałam się, by klimat był podobny.
Cieszę się, że wyszło, bo ja też zawsze lubiłam Lucy Maud Montgomery.


Dziękuję pięknie - DoCo, Zajączku, Apollo i Nalciu. :)

Serdeczności dla wszystkich. :)
Ula dnia 01.02.2015 22:02
Milu,
Rzadko zaglądam na prozę, ale naprawdę było warto zajrzeć. Czytałam chyba trzy razy i jeszcze jutro pewnie raz zajrzę :-) Piękne i wzruszające. Ukradłaś mi trochę czasu i za to Ci dziękuję. Pozdrawiam :-)
zajacanka dnia 01.02.2015 23:08 Ocena: Bardzo dobre
czas chyba jakiś zakręt wziął, Mila. Umkneło mi wiele :(
Olowiany Zolnierzyk dnia 01.02.2015 23:40
No, proszę! Jakże przemyślane. Albo wyrafinowanie napisane ,albo to najlepsza rozdzielczość jaką ma Twój laptop. Brawo.
Miroslaw Sliwa dnia 02.02.2015 00:41 Ocena: Świetne!
Piękne opowiadanie. Zaliczyłbym jej jednak nie do science fiction, a raczej do gatunku gotycko rustykalnego.
Spokojna wieś, piękny krajobraz, zamknięta w sobie kobieta zajęta pracą w ogrodzie, wtem pojawia się niespodziewany gość. Niby nic, ale zaczynają pojawiać się pytania i powolutku zaczyna kiełkować niepokój.
Puenta jak u Poego.
Naturę mam trochę szorstką, ale i romantyczną dlatego bardzo lubię od czasu do czasu poczytać tego typu teksty, a szczególnie wtedy gdy są tak doskonale napisane.
Jestem ukontentowany.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Zola111 dnia 02.02.2015 01:21 Ocena: Świetne!
Milu, wiesz, że rzadko bywam w Prozie, jeszcze rzadziej komentuję. Trafiłam tu przez przypadek. Nie żałuję, bo przeżyłam tu piękne wzruszenie. Brawo za koncept! Zakończenie - bomba!
Wykonanie - perfekt, i to mnie nie dziwi.

Mam stylistyczną awersję do formy dokonanej czasownika oglądać.
Można się oglądać, ale w końcu -obejrzeć się. Ta forma wydaje mi się bardziej elegancka w literackiej odmianie języka. Oczywiście: oglądnąć jest jak najbardziej poprawna, więc nie ma mowy o błędzie czy nawet usterce:) Jednak spójrz:

Cytat:
Za­my­ka­jąc domek na zimę, obejrzała się ostat­ni raz...


Czy nie brzmi piękniej?

Pozostaję pod wrażeniem. Zaświetniam i lecę spać z wiarą, że miejsca, które czasami widzę w snach, istnieją, tylko nie chciało mi się ich szukać.

Buziaki,

z.
Vanillivi dnia 02.02.2015 01:55
Milu, to dobre opowiadanie, napisane bardzo ładnie pod względem stylistycznym, ciekawe, choć proste, takie sympatyczne. Bazuje na pewnych schematach (konfrontacja osamotnionego, stroniącego od ludzi dorosłego z dzieckiem) i czytając trochę obawiałam się, że pójdziesz w kierunku ich typowej eksploatacji serwując nam zakończenie w stylu: kobieta spotykając dziecko stała się bardziej towarzyska/otwarta, na szczęście jednak zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie.
Moje jedyne zastrzeżenia zostały już wyrażone przez Dobrą Cobrę i Zolę: 1) jak dla mnie mimo elementu baśniowości to nie ma wiele wspólnego z fantastyką 2)mnie również forma "oglądnąć się" nieco raziła podczas czytania.
Ale tak czy tak tekst bardzo dobry, pozdrawiam serdecznie :)

Edit: w trakcie, gdy pisałam komentarz, kategoria została zmieniona.
Heisenberg dnia 02.02.2015 01:55
Miladora napisała:
Nie mam nic przeciwko, by zmienić kategorię, bo sama też się nad tym zastanawiałam.

Jak rozumiem, teraz dobrze? :)
Miladora dnia 02.02.2015 06:24
Ula napisała:
Ukradłaś mi trochę czasu

Bardzo przyjemnie jest się czuć takim złodziejem, Ula. :)

zajacanka napisała:
Umkneło mi wiele :(

To znaczy, że nie masz, Zajączku? Jak nie, to nadrobimy. :)

Olowiany Zolnierzyk napisał:
albo to najlepsza rozdzielczość jaką ma Twój laptop

Mam nadzieję, że jeszcze nie najlepsza, OŻ. :)

Miroslaw Sliwa napisał/a:
zamknięta w sobie kobieta zajęta pracą w ogrodzie

A wiesz, Mirku, że ktoś porównał ją do samotnej Maryli?

Zola111 napisała:
Mam stylistyczną awersję do formy dokonanej czasownika oglądać.

A ja przyznam, Zoleńko, że wolę się oglądnąć niż obejrzeć. ;)
To ostatnie zawsze było dla mnie jakby zbyt szorstkie. Ale jest wyjście, bo jak teraz patrzę, to słowo "rozejrzeć się" lepiej oddaje zamysł. Poprawiam.

Vanillivi napisała:
(konfrontacja osamotnionego, stroniącego od ludzi dorosłego z dzieckiem)

Skoro to pewnego rodzaju stylizacja na L.M.M., to coś takiego musiało się pojawić, Vanillivi. :)
Samotność to dość częsty motyw w jej twórczości, co nie dziwi, jeżeli się zna życie tej pisarki. Ale długo byłoby opowiadać...

Heisenberg napisał:
Jak rozumiem, teraz dobrze? :)

Najzupełniej, Heisenberg. :)

Kochani - Ulo, Zajączku, OŻ, Mirku, Zolu i Vanillivi - nie spodziewałam się aż tylu miłych gości pod tekstem - bardzo się z tego cieszę. :)
Dziękuję pięknie za pozostawienie swoich myśli.

I dobrego. :)
Hedwig dnia 02.02.2015 07:36 Ocena: Świetne!
Po raz pierwszy odważam się wpisać komentarz pod Twoim tekstem Miladoro.
Tekst ten jest mi niesamowicie bliski. Rozpłakałam się pod koniec.
Bardzo, bardzo Ci jestem za niego wdzięczna.
Pozdrawiam serdecznie
al-szamanka dnia 02.02.2015 10:52 Ocena: Świetne!
Cytat:
A ona po­szła do kuch­ni po bu­łecz­ki i… roz­pła­ka­ła się.

... i ja też!
Zaskoczyłaś mnie tą końcówką, Miladoro. I bardzo się z tego powodu cieszę, bo jednak wyszło inaczej niż podpowiadała mi moja wyobraźnia :)
Natychmiast dostrzegłam tytuł, musiałam go zobaczyć, gdyż uwielbiam ogrody, a ten przez Ciebie opisany wyczułam od trawki pod płotem po zawieruszonego pod gruszą fiołka :)
Takie teksty są mi wyjątkowo bliskie - kołyszą w sobie piękno i duszę.
Ten ukołysał i mnie.
Cytat:
jak obu­chem, ude­rzy­ło ją ostat­nie py­ta­nie. – Czy w ogóle żyła?!

Piękne. Są momenty w życiu, gdy zadajemy sobie takie pytanie. I raczej zawsze rozpatrujemy wtedy nie korzystanie z wypracowanych dóbr, lecz sposób współistnienia z drugim człowiekiem.
Myślę, że i Mały o tym wiedział, dlatego zjawił się tam, gdzie go potrzebowano.
Tak jak Ania:) Śliczny pomysł z tą dedykacją :)
Aha, bułeczki z owocami są czarujące. Wiem o nich wszystko! I przypominają mi pajdy wiejskiego chleba z wiśniową konfiturą... mojej Julenki :)

Pozdrawiam aż podniebnie usatysfakcjonowana :)
aker dnia 02.02.2015 11:17
Proszę Pani: Nawet sam Diabeł Pański nie przechodzi obojętnie, choć scenariusz familijny. Zaskoczenie. Potrzebuje trochę wody święconej, dlatego zaczynam penetrację twoich starych opowiadań ... mogę?

Pani Redaktor naczelnej jakiejś, albo nie wiem co, nie przystoi wierzyć w takie historie - a co za tym, ona daje kategorie sf. Duży minus za to - to potworne. Jak można pisać o rzeczach, w które się nie wierzy, to hipokryzja, hahahaha (diabelski śmiech jak niektórzy uważają, rozlega się echem w lochach).
Zurbanizowany dnia 02.02.2015 13:41 Ocena: Świetne!
Milu.

W ten zimowy i mroźny dzień, Twoja ciepła i poetycka opowieść ogrzała moje serducho, jak letnie słońce w owym ogrodzie. Samotność, która woła o pomoc i otrzymuje ją z najmniej oczekiwanej strony. Świetny temat, pięknie namalowany słowem.

W jednym z komentarzy napisałaś:
Miladora napisała:
Chociaż - jak nazwać coś, co w zasadzie nie może się zdarzyć?To przecież też jakiś rodzaj fantastyki.

Jesteś pewna? Takie i inne nieprawdopodobne rzeczy nie mają prawa się wydarzyć? Coś mi się wydaje, że przemówiła przez Ciebie przekora. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)
Serg
Miladora dnia 02.02.2015 15:55
Hedwig napisał/a:
Po raz pierwszy odważam się wpisać komentarz

Mam nadzieję, że nie po raz ostatni, bo cieszę się, że przyszłaś, Hedwig. :)
I że opowiadanie coś Ci dało.

al-szamanka napisał/a:
lecz sposób współistnienia z drugim człowiekiem.

To bardzo głębokie stwierdzenie, Al. :)
Choć nie dziwi u kogoś, kto tyle siebie rozdaje innym ludziom.

aker napisał:
Jak można pisać o rzeczach, w które się nie wierzy,

Można, Aker, jeżeli bardzo chce się wierzyć. :)
Racjonalna strona natury może zaprzeczać, ale duchowa wciąż ma nadzieję.
Czy możesz penetrować stare opowiadania? Jak najbardziej - zapraszam.

Zurbanizowany napisał:
Coś mi się wydaje, że przemówiła przez Ciebie przekora. :)

Może nie tyle przekora, ile pragnienie, by ktoś temu zaprzeczył, Serg. :)
Bo jednak wiem, że różne dziwne rzeczy potrafią się zdarzać.

Kochani - Hedwig, Al, Aker i Serg - jestem bardzo wdzięczna za takie przyjęcie tego tekstu. :)
Naprawdę nie spodziewałam się, że wywoła tyle, i tak miłych, reakcji.
Dziękuję pięknie.

Serdeczności dla wszystkich komentujących. :)
euterpe dnia 02.02.2015 23:57 Ocena: Bardzo dobre
Magiczne opowiadanie, Miladoro. Właściwie, jak zwykle czekałam na zaskakujące zakończenie i się nie zawiodłam, choć obstawiałam, że mały jest duchem straszącym tej posiadłości. W sumie, miałam trochę racji. Był duchem, ale nie posiadłości, tylko w niej samej. Nawiedzał ogród, jako byt, ciało astralne, ale nie fizyczny człowiek. A stara panna, wydaje mi się, że poniekąd tłumiła emocje związane z dokuczliwą samotnością, choć się do tego nie przyzna. Pragnęła kontaktu, ale nie ze światem, tylko człowiekiem, który dałby jej poczucie, że nie jest sama ani w ogrodzie, ani na ziemi. Stąd właśnie te pieczenie bułeczek, podawanie soku, które odczytać można jako próbę przekupstwa, a przynajmniej zarzucenia zanęty.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Miladora dnia 03.02.2015 14:31
euterpe napisała:
czekałam na zaskakujące zakończenie i się nie zawiodłam,

Miło mi, Ewuś, że Cię nie rozczarowałam. :)
Też myślę, że tęsknota, nawet nieuświadomiona, może mieć moc wywoływania jakichś zjawisk.

Dziękuję pięknie, że zagościłaś w moim ogrodzie.

Serdeczności :)
Alicja225 dnia 03.02.2015 21:37
Pięknie piszesz! Czytało się bardzo dobrze - świetny klimat, nieprzewidywalność. Chciałabym również znaleźć się w tym ogrodzie, chociaż na momencik!
Quentin dnia 03.02.2015 22:27 Ocena: Bardzo dobre
tajemniczy świat łez

Kiedy zacząłem czytać, skojarzyłem od razu klimat z twórczością Szamanki. Gdybym zamknął oczy ( i potrafił tak czytać:-)) pewnie nie odróżniłbym was. Piękna sprawa.

Mnie co prawda średnio interesują takie tematy z pogranicza metafizyki, przeczucia etc. ale trzeba uczciwie przyznać, że ma to swój specyficzny czar. Piękna sprawa. A do tego zakończenie wzruszające.

Fajnie, że postanowiłaś pokazać nam swój ogród i uświadomić, że za łzami kryje się czasem coś tak nierzeczywistego, że trzeba naprawdę mieć sporo wiary, żeby płakać i wiedzieć dlaczego.

Pozdrowienia
Quen
Miladora dnia 03.02.2015 23:14
Alicja225 napisała:
Chciałabym również znaleźć się w tym ogrodzie,

W pewien sposób się znalazłaś, Alicjo. :)

Miło mi, że zaglądnęłaś, i że spodobał Ci się klimat.
Dziękuję serdecznie.

Quentin napisał:
i uświadomić, że za łzami kryje się czasem coś tak nierzeczywistego, że trzeba naprawdę mieć sporo wiary, żeby płakać i wiedzieć dlaczego.

Piękne stwierdzenie, Quen. :)
Cieszę się, bo to znaczy, że motto zostało dobrze dobrane.

Quentin napisał:
skojarzyłem od razu klimat z twórczością Szamanki.

To bardzo miłe porównanie. :)
Chociaż dodatkowo styl i klimat wyjaśnia dedykacja.

Dziękuję pięknie za kolejne pojawienie się pod tekstem. :)
Może już nie znikniesz na tak długo z portalu?

Serdeczności i miłego wieczoru wszystkim komentującym. :)
Wasinka dnia 09.03.2015 15:53
Wiesz, Milu, z chęcią wróciłam do Małego i weszłam ponownie do ogrodu. Pamiętam ten tekst. Nawet kiedyś go przywoływałyśmy przy okazji któregoś mojego... Chyba Listka.
Dobrze jest mi w takich światach. Wewnętrznie czuje się, że wydarza się coś niepowtarzalnego, coś, co dotknie i obróci świat o parę stopni, skieruje nas głębiej. Lubię, gdy coś nie jest oczywiste i gdy przekonać się możemy, że istnieją pewne sprawy niewidzialne, ale często nadające sens i otwierające oczy.

Pozdrawiam słonecznie, spośród kluczy dzikich gęsi. Wracają
Wiosna.
Miladora dnia 09.03.2015 17:31
Wasinka napisała:
Pamiętam ten tekst.

Cieszę się, że pamiętasz, i że wróciłaś, Wasineczko. :)

Mnie też dobrze w takich światach, bo gdy rzeczywistość przytłacza, chętnie wierzę, że jest jeszcze coś poza, co daje nadzieję na lepsze.

Serdeczności z podziękowaniami. :)
maak dnia 11.07.2016 11:05
Bardzo klimatyczne opowiadanie. Chociaż jestem w pracy, nagle znalazłem się w tajemniczym ogrodzie. Tajemniczym, trochę bajkowym bo taki mi się wyobraził. Tylko ten blady malec mnie niepokoił. Bałem się, że już go nie ma. Szczęśliwie jest.

Pozdrawiam
Miladora dnia 11.07.2016 12:53
maak napisał:
Bardzo klimatyczne opowiadanie.

Dziękuję, Maaczku. :)
Tak mnie podkusiło, by napisać coś w stylu opowiadań L.M. Montgomery.

Miło, że zawitałeś do mojego ogrodu.
Dobrego dnia :)
maak dnia 18.03.2017 01:12
Wróciłem ponownie. Z powodu klimatu tego ogrodu. Było niezwykle przyjemnie :)

Maak
Miladora dnia 14.04.2017 12:31
Dziękuję zatem za powrót, Maaczku. :)

Wesołych Świąt :)
Kazjuno dnia 06.05.2020 10:03
Tym razem, Milu, nawet nie spojrzałem na komentarze, a fajerwerk końcowy , był mocny, jakby racę wystrzelono z działa kolejowego Gustaw. https://www.youtube.com/watch?v=Hf3fgfHoTOc. Może delikatnie przesadziłem, ale zakończenie wywołało u mnie wzruszenie, zwłaszcza, że tkwiła mi w głowie wczorajsza lektura i dyskusja o duchach.
(Pewnie nie zaznaczysz komentarza na zielono, bo poza komplementami nic, albo prawie nic, z niego nie wyniesiesz).
Aż się dziwię, że ta opowieść mogła mnie tak poruszyć, mimo mojego zamiłowania do ubarwiania swoich tekstów aktami przemocy.
A jednak powyższy tekst, w którym nie za wiele się działo, zauroczył mnie pomysłowością.
Chylę czoło.
Może dodam, że opowieść robiła wrażenie wiarygodnej (opartej na faktach), choć zapewne jest czystym wytworem Twojej wyobraźni.

Cóż - tak się zastanawiam - czy dalej jesteś przekonana, że nauka dostarczy dowodów na matematyczno-biologiczne-biofizyczne-biochemiczne, procesy zjawisk paranormalnych?

Osobiście w nie wątpię.

Ponoć amerykańskie laboratoria wojskowe próbowały zapanować nad procesami telepatii. Ten rodzaj łączności miał dać szansę komunikowania się w sytuacjach, gdyby nastąpiła awaria wszystkich technicznych środków. (Na przykład na skutek wojny nuklearnej).
I co? Mimo prób, zatrudniania ludzi o nadprzyrodzonych cechach (takie posiadają np. różdżkarze), wyszło z tego wielkie shit!

Więc lepiej, Milu, bój się diabła i myślę, że nie zaszkodziłoby Ci (a może i pomogło/?/) gdybyś zmówiła paciorek do Wszechmocnego.

Nie potraktuj tej rady jako agitkę. Wcale nie zamierzam zakłócać Twego wolnomyślicielstwa. Może choćby wysyłając rewanżową pigułeczkę, chciałbym także minimalnie pomóc.

Bo ta dzisiejsza od Ciebie, była bardzo smaczna. Mniam, mniam...
Dziękując, życzę dobrego dnia, Kazio (Coś zaczyna mnie wkurzać to zdrobnienie - jest jakieś piździelowskie - w następnym komentarzu wrócę do podpisu "Kaz";)
pociengiel dnia 06.05.2020 11:26
Na Maturze z Polaka jeden z tematów /tzw. wolny/ brzmiał: Która ze znanych postaci literackich zrobiła na tobie największe wrażenie i dlaczego. I napisałem o Małym Księciu.
Le Petit Prince.
To zostaje, w nas pewne postacie, rzeczy, miejsca posiadają cudowną moc, coś przywołują.
W moim przypadku na przykład ukształtowanie terenu poza pewną wsią, miejsce romantycznego spaceru z dziewczyną pod wędrującą rękę, przypomina mi ogromną postać kobiety oddychającą przez falujące, obsiane hektary. Zawsze kiedy tam wracam, mówię sam do siebie - no nareszcie jest gdzie przysnąć.
Takie i podobne do opisanego przez Ciebie , zdarzenia, kształtują nas na zawsze, Są nawet formą najważniejszego zabezpieczenia.
Samo zakończenie - wolałbym
I rozpłakała się - wreszcie ze szczęścia.

Ale mnie wzięło. Miłego.
Miladora dnia 06.05.2020 14:00
Kazjuno napisał:
choć zapewne jest czystym wytworem Twojej wyobraźni.

Zgadza się, Kaz. :)
Pewnego dnia zaczęłam się zastanawiać, czy potrafiłabym napisać opowiadanie w stylu Lucy Maud Montgomery i wyszedł z tego Ogród.
Kazjuno napisał:
czy dalej jesteś przekonana, że nauka dostarczy dowodów na matematyczno-biologiczne-biofizyczne-biochemiczne, procesy zjawisk paranormalnych?

A kto mówił, że jestem przekonana? :)

pociengiel napisała:
I napisałem o Małym Księciu.

Nie dziwię się, panie F. :)
We mnie też ta postać żyje do dzisiaj. A Mały jest chyba jakimś jej echem.
pociengiel napisała:
I rozpłakała się - wreszcie ze szczęścia.

Myślę, że lepiej jednak nie dopowiadać. Zwłaszcza wobec cytatu, że świat łez jest taki tajemniczy. Zresztą łzy to czasem konglomerat bardzo wielu różnych uczuć.

Dziękuję serdecznie, Kaz i F., za wizytę w ogrodzie. Nie przypuszczałam, że Was wzruszy.
Ale widocznie bajki potrzebne są również dorosłym.
Miłego dnia, panowie. :)
Kazjuno dnia 06.05.2020 14:29
Brawo, Milu! Więc Marks, Engels i Dzieła Lenina do kanalizacji. (Tylko uważaj! Nadmiar papierowych wiórków może zatkać klozetową muszlę). :)
Miladora dnia 06.05.2020 14:53
Na litość, Kaz - Marks był pasożytem. Nie wiedziałeś, że przez większość życia utrzymywał go Engels? I że to on przerabiał niechlujne notatki Karola, żeby w ogóle coś z tego dało się zrozumieć?
A na Lenina mam alergię.
Kiedyś, z okazji rocznicy Rewolucji, w Krakowie zawieszono plakat: Lenin w październiku.
No i jakiś dowcipny krakus dopisał natychmiast: A koty w marcu.

Więc w ogóle nie wspominaj o tych trzech panach. Dla mnie nie są oni żadnym autorytetem.
Usunięty dnia 06.05.2020 18:00
Miladora, uważałem cię za obiektywną, oczytaną, neutralną politycznie. Nie rozumiem tego:
Miladora napisała:
Na litość, Kaz - Marks był pasożytem.


Ale przecież historia jest całkiem inna:

Marks miał wyraziste i zdecydowane poglądy w sprawie Polski, której niepodległość w pełni popierał. Jego zainteresowanie Polską można datować od powstania krakowskiego (1846). Marks czytał prace Joachima Lelewela poświęcone historii Rzeczypospolitej i uważał Polskę za zaporę dla rosyjskiego imperializmu, dążącego do dominacji m.in. w Europie. Krytykował także brak pomocy dla Polaków ze strony mocarstw, który w jego ocenie mógł doprowadzić do złamania ducha oporu wobec Rosji. Znaczący wzrost jego zainteresowania sprawą polską miał miejsce w okresie powstania styczniowego (1863–1864), upadek którego Marks uznał za jedno z dwóch najważniejszych wydarzeń w Europie po 1815. W ocenie Marksa upadek powstania miał zniechęcić Polaków do walki o suwerenność i umocnić pozycję Rosji.
Organizował zbiórki pieniędzy dla polskich emigrantów wbrew oporowi prasy i parlamentarzystów, występował na wiecach upamiętniających powstanie i protestował przeciw wydawaniu rosyjskim władzom powstańców przebywających na Zachodzie. Gmina Centralna Londyńskiego Zjednoczenia Emigracji Polskiej imiennie podziękowała Marksowi za jedno z jego przemówień. Krytykę braku reakcji na podbój Polski przez Rosję Marks zawarł w manifeście I Międzynarodówki. Córka Marksa Jenny nosiła polski krzyż powstańczy, co Marks osobiście popierał.

Pewnie jednak nie doczytałaś. A szkoda.
Miladora dnia 06.05.2020 18:17
hopeless napisał:
Ale przecież historia jest całkiem inna:

A zajrzałeś pod podszewkę historii? :)))

Jak wiesz, każdy człowiek ma dwie strony - oficjalną i prywatną.
Na oficjalnej zapisuje osiągnięcia ukazujące go zazwyczaj w dobrym świetle, a na prywatnej robi co chce, czyli często to, co niekoniecznie jest warte ujawnienia.
Ja lubię patrzeć na to, kto jest jakim człowiekiem. :)

Kliknęłabym Ci "pomógł", ale jak mam to zrobić, skoro nawet nie przeczytałeś opowiadania.

Miłego wieczoru. :)
Usunięty dnia 06.05.2020 18:23
Cóż, dzisiaj rządzący lubią takie sztuczki
Miladora napisała:
A zajrzałeś pod podszewkę historii?

Nie będę się kłócił. I tak nie wygram.
Miladora napisała:
Kliknęłabym Ci "pomógł", ale jak mam to zrobić, skoro nawet nie przeczytałeś opowiadania.

Miło byłoby podyskutować, ale chyba już nie ten czas...
Miladora dnia 06.05.2020 18:34
Paul Johnson, znany historyk angielski, wydał w 1988 roku książkę "Intelektualiści".
...przedstawia (w niej) sylwetki najbardziej znanych intelektualistów, moralistów, pisarzy, którzy rościli sobie prawo do pouczania ludzkości.
...tropi, jak daleko sięgał ich szacunek dla prawdy, jaki był ich stosunek do pieniądza, jak traktowali swoje żony i dzieci, czy byli wierni w przyjaźni oraz czy zasady głoszone publicznie stosowali w życiu prywatnym.

Polecam. :)
Usunięty dnia 06.05.2020 19:14
Widzę, że masz poglądy gospodyni domowej, dla której wybitni filozofowie tacy jak: Marks to Lenin, a Friedrich Nietzsche to Hitler. Nie masz pojęcia o ich poglądach, dziełach, wkładzie w ludzkość... tak, w ludzkość. Jean-Paul Sartre w drogach wolności opisał takie zjawisko, jak twoje. Nauczenie się interpunkcji i tropienie rymów, nie upoważnia do wyrażania poniżających ocen dla wybitnych myślicieli. Trochę umiaru. Wróć do poprawiania przecinków i zwalczania rymów. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Niektórzy z nas czytali tych filozofów, pewnie nie śniło ci się to w najśmielszych snach. A dla niektórych ich przemyślenia są inspiracją w postrzeganiu świata. To, że Platon lubił chłopców, nie oznacza, że jego nauki są be...
Miladora dnia 06.05.2020 19:34
hopeless napisał:
Nie masz pojęcia o ich poglądach

Miałam filozofię na studiach. :)
Więc nie mów tego, czego nie wiesz.

hopeless napisał:
Miło byłoby podyskutować, ale chyba już nie ten czas...

To czemu nadal dyskutujesz? :)
Usunięty dnia 06.05.2020 19:38
fakt.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ajw
04/12/2024 13:50
Świat oszalał. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie :) »
ajw
04/12/2024 13:48
Byś się zdziwił. Jest wielu ludzi, którzy kochają wyłącznie… »
gitesik
04/12/2024 11:45
Bardzo intymna zwrotka. »
ajw
04/12/2024 11:40
Bardzo ładna pełna delikatności miniatura. Lubię Twoją… »
gitesik
04/12/2024 11:39
Rzeczywiście to słowo "grzyby" użyłem cztery razy… »
Wiktor Mazurkiewicz
04/12/2024 10:57
Dziękuję Iwonko, a któż by śmiał nie kochać przyrody,… »
domofon
04/12/2024 10:52
ajw, nie namawiam, nie zniechęcam. ;) »
valeria
03/12/2024 17:36
Ja to się targuję przez cały rok, nie kupuję normalne:) »
pociengiel
03/12/2024 16:10
widziałem ten filmik potykając się o kartony, zagarniam… »
Kristof
03/12/2024 10:17
Dzięki za poświęcony czas, ale całości niestety nie mogę tu… »
ajw
02/12/2024 11:17
Nie smakowałam tych pocałunków i nie zamierzam, ale wiersz… »
ajw
02/12/2024 11:14
Zastanawiam się dlaczego w Twoim portalowym zbiorze tylko… »
ajw
02/12/2024 11:13
Kupuję cały klimat wiersza, bo kocham naturę. Podobają mi… »
domofon
30/11/2024 23:29
Bo tak smakuje pierwsza dawka hery. Nie do powtórzenia.… »
nicekk
30/11/2024 22:24
Fajnie się czyta, ale czemu pocałunek boga? »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty