– Żebyśmy tak choć raz mogły zamknąć te przeklęte drzwi! – wybucha siostra i ciska ścierką o podłogę, patrząc przez okno na oddalającego się sąsiada.
– To by dopiero zaczęli gadać – zauważam, schylając się po Bogu ducha winną szmatkę.
– I tak gadają – mówi siostra ponuro. – Bo ten stary drań nic tylko węszy i donosi innym, a że nie ma co, to wymyśla niestworzone rzeczy.
– Ano, wymyśla – potakuję – ale same jesteśmy sobie winne.
Siostra unosi brwi.
– Gdybyśmy mu wtedy dały ten kawałek szynki…
– Gdybyśmy mu dały – przerywa – to do końca świata siedziałby nam w garnku.
– No, tak – mówię z namysłem. – I w dodatku by się połapał… Trzeba było łgać lepiej. – Patrzę na siostrę z wyrzutem, a ona udaje, że nie wie, o co chodzi. – Skosztuj… – Podtyka mi kopystkę z marynatą.
– Za mało jałowca – stwierdzam, oblizując wargi.
– Przesadzasz. – Siostra z obrażoną miną wtyka kopystkę do garnka i tak energicznie miesza zawartość, że bryzgi lecą na wszystkie strony.
– Ma być na dziko – przypominam. I nie zwlekając, dosypuję garstkę przypraw.
– O, nie! – jęczy w tym momencie i gwałtownie łapie za garnek.
Zanim się spostrzegam, znika w drzwiach spiżarki.
– Co to tak pachnie? – Na progu pojawia się krępa postać z czerwoną gębą. Słyszę, jak pociąga nosem, lecz zanim udaje mi się otworzyć usta, ze spiżarki wyłania się siostra z otwartym słojem ogórków, utyskując: – Mogłaś go lepiej zakręcić, to bym nie musiała… – udaje, że teraz dopiero zauważa sąsiada i kończy – zmywać podłogi. Cała spiżarnia śmierdzi – dorzuca z pretensją w głosie.
– Chce sąsiad skosztować ogóreczka? – pytam słodko i odwracając głowę, szepczę do siostry: – Mam nadzieję, że nie włożyłaś tych z ziemi…
Sąsiad udaje, że nie słyszy, i żegna się pospiesznie.
– Uff – mówi siostra.
Jest późne popołudnie. Pranie suszy się na podwórku, blaty zostały wyczyszczone, a lód przeniesiony do ziemianki. Czas na herbatę, do której siostra podaje owsiane ciasteczka.
– Mam nadzieję – mówi – że złapał katar.
Nie pytam, kto i dlaczego, bo to samo właśnie przyszło mi na myśl, więc tylko kiwam głową i sięgam po półmisek. – Może w ogóle nie przyjdzie? – rzucam z rozmarzonym uśmiechem.
Ale siostra nie tak łatwo poddaje się optymizmowi. – Jak by tu go choć trochę zniechęcić? – duma, pogryzając następne ciasteczko.
– Trutką na szczury? – sugeruję, a ona wytrzeszcza na mnie oczy, chociaż natychmiast rozpogadza się, jakby rzeczywiście to był dobry pomysł. – Nie mamy szczurów – stwierdza jednak po chwili z wyraźnym żalem w głosie. – Nawet pytał, dlaczego.
– I co mu powiedziałaś? – dociekam z wyraźnym zainteresowaniem.
– Jak to co? – Siostra patrzy na mnie przebiegle. – Że zdechły z głodu.
– No, jest w tym trochę prawdy – przyznaję i wybucham śmiechem.
Swoim zwyczajem zapobiegliwie uprzątamy naczynia, chowając resztę ciastek do blaszanej puszki w spiżarni. Dotykam pęta kiełbasy, czy jest już wystarczająco sucha.
– Jest? – pyta siostra i przesuwa palcem po brązowej skórce. – Jeszcze trochę – ocenia, po czym głośno wciąga powietrze. – Nie przesadziłaś z tym jałowcem?
– A gdzie tam! – zaprzeczam z oburzeniem, a potem popycham ją do wyjścia i starannie zamykam drzwi na klucz, chowając go do kieszeni.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt