Mecz - wieem
Proza » Inne » Mecz
A A A
Od autora: Jednoaktówka. Rzecz dzieje się 20.10.1957, w dniu w którym reprezentacja Polski w piłce nożnej na Stadionie Śląskim pokonała 2:1 reprezentację ZSRR. Mimo "odwilży", w śląskich kopalniach wciąż pracowali "żołnierze" Wojskowego Korpusu Górniczego. Korpus ten został zlikwidowany w 1959 r. Zastąpiła go "Służba Polsce" (SP) a po śląsku - Espyjoki.

Mecz (jednoaktówka)

 

(pukanie do drzwi)

Krista:        Ja! Ja! Otwarte!

Hajna:      Witej Krista!

Krusta:     A to ty Hajna. Szczyńść Boże Hajna. Myślałach, że to Janek z kompotym idzie. Siedzi już w ty pywnicy i siedzi.

Hajna:      Przyszołech na tyn obiod trocha pryndzy, bo chca się obejrzeć tyn radyjok, kery my wczoraj przywiyźli. Tyż mom dostać talon.

Krista:        A oglondej sie, oglondej.       Jo i tak niy umia się na tym wyznać. Janek godoł że musi jakiś drot spatrzeć, jakoś antyna wyrychtować. Ty mi lepi powiydz jak sie czujesz jako potrójny ujek.

Hajna:        Ani mi niy godej. Trzecio dziołcha. Szwager jest stracony. Moja pojechała siostrze pomoc to i gyszynk musiała zawiyź.

Krista:      Wiym, wiym. Godałach z niom. Obicałach, że cie bez obiadu niy zostawia.

                  Co to za larmo za drzwiami ? Hajna obejrzi ino !

Hajna:      Janek?!

Krista:      Jeronie, chopi musisz tak larmować przi niydzieli?

                  Co to? Kto to? Co żeś mi sam przywlok.

Janek:      Złodziej ! Chyba złodziej !?

Krista:      Cało fusbołga mi zacioprze, a dopiero wczoraj żech jom szorowała i waksowała.

                  Jak to chyba złodziej ?

Janek:      Wyżerał naszą kapustę z beczki i popijał kompotem.

Coś ty za jeden?

Krista:      Musisz go kopać!

Janek:      Przecież go nie kopię, tylko lekko szturcham.

Krista:        To niy szturchej.

Janek:        To co z nim zrobić? Wpierdolić...

Krista:      Janek! Miarkuj! Niedziela jest.

Janek:        ... i puścić, czy za fszarz i na milicję.

Złodziej:      Mamuśka! Nie! Tylko nie milicja!

Hajna:      Znaczy chce wp..., chce w łeb.

Janek:        Jak żeś to powiedział ? „Mamuśka! Nie!”. Skąd to znam ? Hajna słyszałeś ?

                  Hajna! Radio sobie potem pooglądasz, słyszałeś co powiedział?

Hajna:      Co?

Janek:        No te „Mamuśka! Nie!”

Hajna:      Kajś żech to słyszoł. Wiela ludzi tak godo.

Janek:      Hajna zostaw to radio.

Krista:      Zróbcie coś z tym człowiekiem, bo zaroz obiod bydzie a przeca niy posadza go przi stole.

Hajna:      Mnie do tego niy mieszej!

Janek:      Zróbcie, zróbcie – łatwo powiedzieć. Oddam go na milicję to go spałują, a sam go przecież nie pobiję. A poza tym głodny to chyba coś trza mu dać jeść?

Krista:        Dej mu koncek chleba i niych ucieko!

Janek:        Nie daje mi to spkoju. Hajna jak myślisz? ...zostaw to radio!

Hajna:        Co tu myśleć. Na milicja z nim abo w ryj. I tela.

Złodziej:     Na milicję nie!

Hajna:        No to w ryj, abo sztylym przez pukel. Wybiyrej!

Janek:      Hajna daj spokój

Hajna:        Dej pokoj, dej pokoj. Czowiek charuje co by zarobić, a taki na gotowe przychodzi.

Janek:      Gnaty mu porachować zawsze możemy, ale słyszałeś to „Mamuśka! Nie”

Hajna:       Słyszałem. I co?

Janek:        I nie przypomina Ci to coś?

Hajna:        A co?

Krista:      Zrobcie coś z nim ?

Janek:      Krista, zaraz.

Janek:        Nie wydaje Ci się ze gdzieś to słyszeliśmy? Jakby ktoś, już kiedyś przy nas to mówił, tak żałośnie: „Mamuśka! Nie”

Hajna:      Możno ?! Ale spomnieć nie umia.

Janek:        To musi być jakiś młody chłopak.

Hajna:       Cały citruje i mo połne galoty strachu.

Janek:      Krista! Weź jakąś szmatę i przetrzyj mu gębę.

Krista:      Som się go ociyrej.

Janek:      Hajna przytrzymaj go. Niech tak leży na podłodze. Przetrę mu tą złodziejską mordę.

Hajna:      Kur...

Krista:        No, no! Hamuj przy niedzieli

Hajna:      Kura blado, ale tyn karlus śmierdzi. I to niy ino kwaśnom kapustom i kompotym z wiśni.

Janek:      Patrz Hajna. Nie wydaje Ci się żeśmy już gdzieś tą gębę widzieli?

Hajna:      Pokoż! Jak się nazywosz?

Krista:      Drugi do szturchania.

Hajna:        To co, mom go pochalać!? Jak już to wola moja. Jest przynojmi co. A niy skora i kości .

Krista:        Ty ino o jednym.

Janek:      Dobra, dobra, przyjrzyj mu się Hajna.

Hajna:        Jak się nazywosz ?

Złodziej:      Wojciech. Wojtek

Krista:      Synek! Takego świyntego patrono mosz a kradniesz. Niy wstyd Ci?

Janek:      Hajna, choć no tu bliżej. A ty leż!

Krista:        Na co się tam namowiocie, na co ? Jak myślicie ze po wszytkim pudziecie do Kapicy to się grubo mylicie. U Kapicy dzisiej zawarte. Szczury trujom

Janek:      Słuchej Hajna, coś mi się wydaje ze on kiedyś z nami robił.

Hajna:      Myślisz? A kaj? Na przodku?

Janek:        W maju, albo na początku czerwca, zjeżdżał z nami taki młody synek. Też Wojtek. Pamiętasz?

Hajna:        Tyn co to, jak szola ruszała, wołał: „Mamuśka! Nie” ...pieronie, no jaa.

Janek:      (kiwa potakująco głową)

Hajna:      Kruca fuks, jak to jest tyn, to momy przewalone. Jak domy go milicji to go skatujom. A jak niy domy, a nos chycom, to nom zdrowo przypierdolom.

Krista:      Hajnaaa!!!

Hajna:        Jak się nie obrocić, gymba sino..

Krista:      Obiod zaroz bydzie. A tyn wasz Wojtek jak leżał, tak leży.

Janek:      Zaczekaj jeszcze z tym obiadem.

Hajna:        Co z nim robiymy?

Janek:      Wstań. No wstań Wojtek!

Wojtek:      Proszę, tylko nie na milicję. Za wszyskie szkody zapłacę. Tylko mnie wypuście.

Janek:      Czy cię wypuścimy, czy oddamy milicji, na jedno wychodzi. I tak cię dopadną.

Krista:      Janek, co ty chcesz zrobić?

Janek:      Nic.

Krista:        Ale ...

Janek:        I tak już nie mamy wyjścia, potem ci wszystko wytłumaczę. Teraz idź do pokoju, przygotuj jakieś moje łachy i nie wychodź aż cię nie zawołam.

Krista:       Janek ty chyba nie chcesz ...

Janek:      Wszystko będzie dobrze, Krysiu, wszystko.

Hajna:      Pieronie ale się porobioło. A mioł być ino obiod z piwym a potym szpil w radiu.

Janek:      Wojetek rozbieraj się !

Hajna:        Niy rozumiysz po waszemu? To ci to powiym po naszymu! Seblykej się.

                  I niy citruj tak, łachu, bo jo już som w strachu.

Niy mogą się nadziwić ze coś takiego przy niedzieli robia.

Janek:      Łazienki jeszcze nie mamy. Wanny z piwnicy nie przyniosę bo od razu sąsiedzi by się pytali czemu się w sobotę nie kąpałem. Za całą łazienkę musi ci starczyć ta miska.

Hajna:        A co z tymi łachami ?

Janek:        Jak to co? Do pieca!

Hajna:      Janek, co my robiymy? Przeca my niy wiymy co z tym synkiem zrobić. Jak nos ktoś przezdradzi, to najpiyrw nom pyski na sino-zielono przemalujom, a potem z pierdla niy wylezymy.

Janek:        Tak może być. Ale nie musi. Nikt mnie nie widział jak go tu przywlokłem. Oprócz nas, nikt nie wie że on tu jest. Już raz chyba mu uratowliśmy życie. Nie możemy go teraz tak zostawić.

Hajna:        Jak się moja staro dowiy co tu w niedziela wyrobioł, to mi reszta moich wosow wyrwie, a bole gowy bydzie miała przez miesioc jak niy dwa. I bydzie miała recht.

Janek:        No! Teraz już trochę do człowieka się upodobniłeś po tej „kąpieli”.

Hajna:      Bardzi do konia od Wiyncka, wszystke kości na wiyrchu.

Janek:      Wojtek wejdź za tą zasłonę.

Krysiu! Masz już te ubrania!? Możesz przyjść.

Krista:      Janek ! Co my robiymy ? Zawrzom nos jak amen.

Janek:        Już dobrze Krista, już dobrze. A teraz obróć się. Muszę Wojtkowi dać te łachy.

Krista:      Ponboczku...

Hajna:      Mosz recht teraz ino on nom może pomoc.

Janek:      Ubrałeś się już ?

Wojtek:      Tak.

Janek:        To wyłaź! Pokaż się!

Krista:      Przeca to jeszcze synek ... wiela mosz lot?

Wojtek:      Dziewiętnaście!

Krista:      Cicho! Jakieś larmo w siyni. Cicho!

Hajna:      Moja mo dopiyro jutro przijechać....

Krista:        Ciii ...

Janek:        Nie otwieraj drzwi.

Krista:        Ciii ... somsiadka z dolu z jakimś chopym godo... Ciii ... jakiegoś wojoka szukajom.

Hajna:       Musza się siednonć.

Janek:      Cicho !

Krista:      Poszli. Puda się dowiedzieć co i jak.

Janek:        Ani mi się waż. Siadaj na dupie i siedź póki jeszcze ją całą masz.

Krista:        Niy !!! Niy !!! Niy wierza! Coś ty gupieloku zrobioł? Niy wierza! To on jest tym wojokiem, kerego szukajom?

Hajna:        Jo tyż nie wierza. Ale tako jest prowda.

Krista:        Co teraz z nami bydzie? Niy mogliście go zaroski na milicja oddać?

Hajna:       Krista, niy becz, to niy jest tak.

Krista:        A jak! A jak! Gupieloki jedne. Wsadzom nos wsztkich jak go niy poślymy na Herman do koszar. I nasz Antoś zostanie podciepem. Dobrze że u mamy jest.

Janek:      Gdzie Wojtek ?

Hajna:      Przeca niy uciyk ?

Wojtek:      Tu jestem...

Hajna:       Wyłaź zza tego forchangu. Już poszli.

Krista:        To może yntlich mi wyklarujecie co my robiymy. A dokładnie. Tak co zrozumia.

Janek:       Usiądźmy.

Hajna:      Dyć siedza.

Janek:        W maju...

Hajna:        Niy, w czerwcu.

Krista:      Wszystko jedno.

Hajna:      Pora miesiyncy tymu, siedzymy już w szoli, sygnalista doł zignal, szola szarpnoła, zazgrzytała i ruszyła.

Krista:      Hajnaaa! Już sto razy słyszałach jak ruszo szola...

Hajna:        I noroz słyszymy: „Mamuśka! Nie!”. A potym zdrowaśki po cichu.

Krista:        I co ? I co ?

Janek:      Nowy żeś jest – pytam. Pokiwał tylko głową. Pierwszy raz zjeżdżasz ? Znowu pokiwał głową. A skąd żeś jest ? Z wojska – pierwszy raz się odezwał. Z koszar na Porębie ? – zapytałem. Tak – odpowiedział

Hajna:        To mosz przesrane ...

Krista:      Wyrażaj się!

Hajna:        Tak żech mu wtedy pedzioł – przeca chcesz znoć prowda? Niy?

Krista:        No ja ...

Janek:        Jak mieliśmy już iść ku przodkowi...

Wojtek:      Tak było.

Krista:      Cicho siedź!

Janek:        Jak mieliśmy już iść ku przodkowi, wyszło, że tam na górze, dali mu całkiem nową karbidtkę. Nasypali karbidu ale o wodzie zapomnieli.

Krista:      Przeca bez wody żodno karbidka się niy oświyci! I co?

Hajna:        A nic, kozołech mu nacedzić do karbidki i tela. Zrobioł się czrwony jak ćwikła i gupio pyto: Tak przy ludziach? A jo mu na to, że tu na dole niy ma ludzi ino szlepry, hajery i wyścigowce. A jak się wstydzisz to możesz się obrocić. Ino dowej pozor na szczury. Zdo im sie że woszt z kapsy wyciongosz, to ci mogom go ogryźć.

Krista:        No ja, chorzy byście byli, jakbyście z kogoś niy poboznowali.

Janek:      Wtedy powiedziałem mu: Jak chcesz przeżyć to trzymaj się blisko mnie albo Hajny i szybko się ucz, bardzo szybko. Inczej będziesz tu kolejnym duchem. A duchów tu na dole i tak mamy dość.

Hajna:      Musioł się to wzionć do serca co Janek godoł, bo tu siedzi, chudy bo chudy ale żywy.

Janek:      Gdzieś po miesiącu nie pojawił się w naszej brygadzie. Od tamtego czasu pierwszy raz go dzisiaj widzę.

Krista:        No to momy ostuda! Co teraz? Przeca niy może tu siedzieć wiecznie.

Janek:        No nie może, ale może zjeść z nami obiad.

Krista:        No ja, styknie do wszytkich.

Janek:      Wojtek to teraz opowiadaj.

Wojtek:      Co tu opowiadać? Panowie wszystko już powiedzieli.

Hajna:        A co ci pizło na dekel żeby z wojska uciekać?

Wojtek:      Z jaiego wojska?! To że mundury mamy nic nie znaczy. Po to nas wzięli żebyśmy jak niewolnicy, zasuwali tam na dole, i gołymi rękami ten węgiel z ziemi wydzierali. Bez przygotowania, bez szkolenia. Sami widzieliście że nawet mnie nie nauczyli jak się karbidkę zapala. Ile razy już chciałem sobie życie odebrać, Bóg jeden wie. Ale zawsze brakowało mi odwagi.

Janek:        To nie brak odwagi cię powstrzymywał, a chęć życia, mimo wszystko.

Wojtek:      I tak postanowiłem uciec. Albo mi się powiedzie, albo mnie zastrzelą - pomyślałem

Krista:        Ale cie nie zastrzelyli i teraz my cie momy na gowie.

Wojtek:      Wczoraj, po drugiej zminie, jak nas policzyli, schowałem się w jednym z wagoników, którymi wożą drewno na Herman. Przed przejazdem przez ulicę, jak pociąg się zatrzymał, wyskoczyłem i schowałem się krzakach. A że wasz dom jest pierwszy od torów, to schowałem się w piwnicy. I tyle.

Krista:        I tela, i tela! Po co jo go po tyn kompot posłała.

                  Kaj tyn kompt?

Janek:        Nie przyniosłem.

Krista:      Jaaanek ! Ach! Już nic niy godom.

Hajna:        A czamu cie niy wziyli do normalnego wojska.

Wojtek:      Bo powiedziałem że we wrześniu trzydziestego dziewiątego, Związek Radziecki też na nas napadł.

Krista:      Przeca to prowda.

Hajna:      Krista, to niy wiysz, że prowda mogesz się godać w doma i to jak żodnego niy ma, a niy na marktplacu.

Janek:        O ile dobrze pamiętam, jesteś z Krakowa?

Wojtek:      Tak, ale stryjka mam w Katowicach.

Hajna:      Stryjka ?

Janek:       Brat ojca.

Hajna:        To ujka mosz.

Krista:      Sam obiod mocie, jydzcie.

Krista:        Co za rodzina. Że tyż te chopy w tyj rodzinie zawsze coś muszom wynokwiać.

Wojtek:      Co takiego?

Krista:      Nic, nic.

Janek:        Ale co wynokwiać?

Krista:        Jak to co? Ojciec tyż boł taki gupi.

Hajna:      Poczamu?

Janek:       Właśnie. Dlaczego?           

Krista:      Upar sie że bydzie ruskim gyfangrom chlyb nosioł na gruba. Wiycie co by się stało jak by to wyszło na jaw. Wszyskich by nos do Auschwitz wywiyźli.

Janek:      Musiało się udać, skoro was nie wywieźli.

Krista:      Ja?! A jak Rus wloz, to ojca wywiyźli nie wiedzieć kaj. I tela my go widzieli.

Hajna:        No ja! W takim to już miejscu żyjemy. Abo my ich, abo oni nos. I wsztko jedno czy to Niymiec, Polok czy Rus.

Krista:        Ino niy wyjeżdżejcie mi tu z politykom! Pojedliście?

Hajna:        Ja, dzięki Krista.

Wojtek:      Dziękuję pani.

Krista:        Już dobrze. Na zdrowie. Kompotu niy ma.

                  To teraz drapko mi powiydzcie co z tym bajtlym checie zrobić. Bo jo w tych nerwach dużyj niy strzimia!

Janek:      Włącze radio, żeby troszkę hałasu było. Ściany mają uszy i mogą się zacząć zastanawiać co to za nieznany głos w nie wnika.

Wojtek:      Mogę o coś zapytać?

Hajna:        Jak musisz?

Janek:       Pytaj.

Wojtek:      Jak to jest? Pan, panie Janie jest pewnie Polakiem

Hajna:        I to zza Buga! I do tego z ichniego AK, czy jakoś tak?!

Wojtek:      Pana żona – Ślązaczka, a pan Hajna? Ślązak? Niemiec? Połapać się nie mogę.

                  A wszyscy razem pomagacie mi.

Hajna:      Synek to dej pozor teraz: Jo się tu urodzioł. W Niymcach. Dwa przystanki tramwajowe od polski granicy. Mój ojciec pod Anabergym zostoł.

Wojtek:      Gdzie został?

Janek:      Poległ w powstaniu śląskim pod górą Świętej Anny.

Wojtek:      Aaaa!

Hajna:      Potym mnie wziyli do Wermachtu i wsadzili do Tajgra. Z tego Tajgra szczloł żech do polskego pancra w kerym siedzioł Janek. A tyn polski pancer szczylom do mnie.

Janek         Jak to ?

Hajna:      Normalnie, tak jak się z pancra szczylo. A potym zrobioła się tu niy to Polska, niy to Rusland. A żyć trza. Keregoś dnia, na grubie tompneło, hukneło i mnie zasuło.

                  I kto mnie odkopoł? Janek. Jak dziś pamiyntom, jak się zpytoł: Żyje pan? Żyja. Hajna mi godej a niy pan – pedzioł żech. Jan jestem. Zaraz Cie wydbędziemy. Kaj bych się pomyśloł że mnie gorol uratuje. A potym Krista wybrała Jana. Zamiast mnie.

Krista:      Chciołbyś.

Hajna:        To boł piyrszy ślub naszy dziołchy z gorolym. Miarkujesz!? Ile to boło godania...

Janek:      Dość Hajna, dość. Nie wracajmy do tego.

Wojtek:      Skomplikowane to.

Hajna:        Kaj tam. To proste jak rajfa. Trza się ino tak obrocić co by na swoje wyjść i mieć do tego fajno rodzina i pora ludzi kole siebie, kerzy cie z kożdego szamba wyciongnom. A na pewno probować bydom.

Krista:      Czy wyście się niy zapomnieli?! Czy wyście som na jakimś gyburtstagu abo chrzcinach!? Może wom jeszcze jako chalba postawić!?

Hajna:        A mosz?

Krista:        Ty dej pozor. Bo ja ci tom chadrom przez tyn gupi łeb przeleca to bydzie ci lepii jak po chalbie.

Janek:      Cicho! Cicho!

Krista:        Tyż żeś się wybroł czas na suchanie radioka. Na ostuda my to kupili?!

Janek:      Ciiii.... słyszyczie to co ja? Słyszycie?!

Krista:        No co? Przeca to niy nowina ze dzisioj w Chorzowie Poloki z Rusami fusbal grajom.

Hajna:        Już mo dość tych godek o tym, jake to som nasze wielke kamraty i jake to szczynście bydzie, jak robole bydom rządzić. Niych to przody ma szczurach sprobujom. Jak te szczury przeżyjom – uwierza.

Krista:      Przestoń z tom politykom.

Janek:        To jest okazja... jedyna okazja... Hajna, przynieś swoje galoty i mantel niedzielny, szybko!

Hajna:        A co na szpil idymy? Mosz bilety?

Janek:        Nie pytaj głupio tylko przynieś. Krysiu daj tą starą marynarkę po teściu. Tą wypolstrowaną. A! Hajna! Kapelusz też niedzielny przynieś. Szybko, szybko!

Krista:      Janek niy powiysz chyba że na mecz chcesz iść

Janek:      Właśnie chce! Chcę!

Krista:        To szajdong mosz pewny.

Janek:      Mosz te łachy Hajna?

Hajna:       Mom. A mosz bilety?

Janek:      Kupimy w tramwaju.

Krista:        No nieee! Zarozki mnie do Toszka weznom.

Janek:      Wojtek, ubieraj się.

Janek:        I co? Kawał chłopa z tego Wojtka.

Krista:        Niy pedziała bych.

Janek:      Wojtek, włóż płaszczu i kapelusz. I jak.

Krista:        No jak Hajna 10 lot tymu.

Janek:        I o to chodzi. Rozumiecie!?

Krista:        Jo nic a nic.

Hajna:        Jo tyż tela.

Janek:      Zrobimy tak. Z Wojtkiem przebranym za Hajnę pojedzmy tramwajem do Chorzowa, tak jak byśmy na mecz jechali. Nikt nie pomyśli że w tym tłumie jest ktoś inny niż kibice. Jak znam życie, cała milicja pilnuje teraz naszych „przyjaciół”. A patrole wojskowe z Zaborza na pewno tramwajami w tym ścisku nie pojadą.

Hajna:      Zaczynom chytać.

Janek:        To się musi udać!

Wojtek:      Uda się!

Hajna:      Uda są dobre jak są ciepłe i ...

Krista:        No, no dej pozor, bo dostaniesz.

Hajna:        ... i na talyrzu, chciołech pedzieć

Wojtek:      Boso mam iść?

Janek:      Cholera. Weź moje buty. Pasują?

Wojtek:      Pasują.

Krista:        Jak bych niy wiedziała, to bych pomyślała że to jest Hajna. Janek aleś to wymyśloł...

Hajna:        Jak na starego partyznata to niy źle. Dobra dobra, całować go bydziesz potym. Ino co jo z tego byda mioł.

Krista:        Jak to co? Dobry uczynek. I mój obiod. Niy boł najgorszy, wierza? No i jeszcze kusik. Ale ino w glaca.

Hajna:        Co jo mom robić.

Janek:      Nic. Tu mosz u mnie siedzieć tak długo aż nie wrócę. I niy pokazuj się. Najlepie w koncie za zasłoną siedź.

Hajna:      Tego nie możesz ode mnie chcieć. Ale rozumia. Byda cicho siedzioł aż niy przidziesz.

Janek:      Wojtek uważaj teraz. Plan jest taki: Wiesz gdzie stryjek mieszka !?

Wojtek:      Wiem. W samym centrum Katowic, niedaleko rynku

Janek:       Bardzo dobrze. Wierzę ze Twój stryjek Cię przyjmnie ?!

Wojtek:      Na pewno. Jest moim chrzestnym.

Janek:        To plan jest taki: Jedziemy na mecz. Tramwajem dojedziemy pod sam stadion. A pod stadionem, w tym zamieszaniu, wsiadamy do tramwaju jadącego do Katowic. Ty idziesz do wujka, a ja wracam pod stadion. Do domu wracam w tłumie ludzi, jak bym z meczu wracał. Proste?

Wojek:      Bardzo proste.

Hajna:        Jak sztyl. Ino czy tyn sztyl bydzie pasowoł do łopaty. Bo jak niy to wos ostro przyciosajom. A mnie przi wos.

Krista:      Ponboczku! Janek !

Krista:      Mosz kusik na droga. Ty tyż Wojtek. Jak to się udo to się piyrszy roz w życiu sie ożera.

Hajna:        To jo z tobom. Może zaś się coś dowiym, jak wtedy na chrzcinach, o tym że z pancrów my strzylali: Janek do mnie a jo do niego.

Krista:        Ja ale to boło po drugi chalbie. A mnie kwarytka styknie żeby się naprać.

Janek:       Dobrze. Bal zrobimy jak wrócę. A wrócę.

Hajna:      Bela niy za dwadzieścia lot.

Krista:        Z Bogym!

Hajna:      Niych wos Matka Bosko Piekarsko mo w swojej opiece. Jo osiwieja.

Krista:      Ponboczku złoty uczyń tak, co by choć roz Rusy nom pomogli.

Koniec.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wieem · dnia 23.02.2015 15:37 · Czytań: 1906 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Asia57 dnia 23.02.2015 16:36
Dobre to jest wieem, ubawiłam się szczerze. Dobrze, że nie dałeś słownika, bo musiałby być dłuższy niż cały tekst. A ta kapusta z kompotem z wiśni to specyjał jakich mało. Językowo nie ma się do czego przyczepić :) PYRSK
wieem dnia 24.02.2015 08:13
Asia57 dziękuję.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:23
Najnowszy:kononsuchodolski