Jan Pilarczyk z Wolęsławia to postać niebanalna w polskim ruchu robotniczym. Za działalność w KPP był przez ówczesne władze prześladowany, skazany za działalność polityczną i przez pięć lat więziony. Wyszedł na wolność z końcem 1938 roku. Wkrótce, jako ochotnik, wstąpił do wojska i brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Cofając się przed Niemcami, dostał się do sowieckiej niewoli. Jako jeniec budował linię kolejową koło Kijowa, na lewym brzegu Dniepru. Później został wysłany w głąb Związku Radzieckiego.
Na wieść o tworzącej się formacji polskiej generała Andersa, razem z kolegą, zdecydowali się dotrzeć do miejsca rekrutacji. Nogi wraz z butami pookręcali szmatami i mocno powiązali, przebyli piechotą około dwieście kilometrów i zdążyli, dołączyli do wymarzonej Armii Polskiej. Przeszli z nią cały szlak, po walkach z faszystami na włoskim froncie dotarli do Francji.
W 1946 roku wrócił do Polski, ożenił się w Wolęsławiu. Należał do PPR, później do PZPR, lecz niejednokrotnie wypominano mu rsłużbę u Andersar1;. Szanowano go za bezprzykładną pryncypialność oraz jednoznaczną postawę ideową i światopoglądową. Nieprzejednany wobec dwulicowości i wszelkiej nieuczciwości bywał postrachem politycznych krętaczy. Był jedynym ateistą w parafii i jednym z niewielu na Powiślu. Proboszcz czuł pewien respekt wobec silnej indywidualności i nieprzejednanej postawy Pilarczyka. Pozdrawiali się z szacunkiem, a czasem ucinali pogawędkę. Ponieważ żona była praktykującą katoliczką, po kolędzie przyjmował księdza. Proboszcz na zakończenie kolędy wstępował do ich domu i nieprędko wychodził na plebanię.
Dziś Jan jest zniedołężniałym starcem, lecz czasem daje jeszcze próbkę swojego niekonwencjonalnego dziwactwa. Nie chce, a może i nie ma już sił, żeby się umyć samodzielnie pod prysznicem. Dlatego szykują mu kąpiel, pomagają wejść do wanny, gdzie z upodobaniem i przyjemnością pluska się do woli. Potem pomagają mu powstać, osuszają ręcznikami i ubierają. Pewnego razu wnuczka i synowa rozmawiały przy tej okazji znacznie dłużej, niż zwykle. Zapomniały o sędziwym starcu w kąpieli. Jakież było ich zdziwienie, gdy zobaczyły go stojącego w progu nago.
- No, niechże mnie ktoś wreszcie wyjmie z tej wanny - powiedział i wszedł z powrotem do kąpieli.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
stary krab · dnia 21.10.2008 18:16 · Czytań: 602 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: