Robofemli - jackass1408
Proza » Obyczajowe » Robofemli
A A A
Od autora: Jeden z początkowych fragmentów powieści. Komentarze bardzo mile widziane

Robofemli

            X-a oprócz raka zżerała paląca nienawiść do świata, rozchodząca się falami, jak promieniowanie. Gotował się od środka, gdy miał do czynienia z ludźmi udającymi lepszych od całej reszty. Wariował w szkole, gdzie trzeba było robić za rowoliza i wjeżdżać z wazeliną w wielkopański odbyt ciała pedagogicznego. Musiał jednak świecić przykładem i przypadkiem nie zbrukać sobie rączek krwią niewinnych błaznów, gdyż jego matka pracowała w zawszonej budzie, w której sam musiał kisić się co dzień i wdychać odór setek ciał złączonych w jeden organizm. Ostatnim, czego pragnął było pozbawienie rodzicielki jedynego źródła zarobku, nawet takiego poniżej jakiegokolwiek poziomu. Mocno kochał matkę, choć nie był dobry w okazywaniu uczuć, i chciał, aby pewnego dnia obydwoje przestali śnić koszmar wgniatającej ich w bruk codzienności.  

            Obserwował niezgrabne, posuwiste wymachy matki, gdy szorowała zniszczoną podłogę z dębowych desek, której nie wymieniali, zdaje się, od półwiecza. Było mu okropnie wstyd, kiedy tak siedział i głęboko przeżywał każdy jej ruch w zbyt obszernym, jak na jej filigranowe ciałko, fartuchu. Lazurowoniebieskim w pierdolonobiałe prążki. Serce X-a przeszywały złośliwe uśmieszki, docinki i wytykanie palcami. Wszyscy się śmiali. Z niej. Z niego. Nie zamierzali kryć się z tym, że nimi gardzą.   

            Jedyną nigdy nie śmiejącą się osobą był chłopak, na którego wołali Bicek. Chudzina jakich mało, o niezbyt imponującym, wręcz karłowatym wzroście. Zadziorna, ale wciąż mizerota. W oczkach, wyzierających spod zajachanych binokli tlił się niepohamowany gniew. To właśnie nienawiść do świata scementowała ich przyjaźń. X czuł, że z tym chuderlakiem, kurczącym się w lęku za szkiełkami okularów łączy go więcej niż kiedykolwiek przedtem z innym przedstawicielem rasy ludzkiej. Pasowali do siebie jak ulał. X uwielbiał gadać o byle czym, a z Bicka był świetny słuchacz. Spędzali ze sobą całe dnie. X-owi udało się nawet poznać rodziców i brata nowego przyjaciela. Odwiedził go pewnego dnia i postanowił, że ludzka stopa o rozmiarze całkiem sporym więcej nie przekroczy progu tego mieszkania.

            Gdy tylko tam wszedł, poczuł chłodną woń porządku. Rodzice Bicka czekali na nich z obiadem, nie odzywając się do siebie nawet słowem. Powietrze w salonie przesiąknięte było elektryzującym napięciem. X czuł jak iskrzy, a włoski na jego rękach wyginają się do pionu. Wydawało mu się, że jeszcze chwila ciszy, a wszystko, włącznie z nim samym zacznie świecić,  a następnie wybuchnie.

            – Dź-dź-dźień dobry – wyleciało z niego i rozprysło echem po wszystkich, sterylnie czystych pomieszczeniach, gdzie z lupą szukać drobinki kurzu czy kłębka dymu. Odczuł ulgę, gdyż wybuch został tymczasowo zażegnany.

            – Witamy, chłopcy – odpowiedzieli niemal równocześnie rodzice Bicka. X nie wiedział, czemu wyczuł metaliczny pogłos wypowiedzianych słów. Stał w drzwiach ze szczęką zwisającą niemal do podłogi, podczas gdy Bicek już dawno zdążył się usadowić i wyczekiwał z niepokojem, co uczyni jego przyjaciel. Z zawieszenia wyrwał X-a władczy głos.

            – Usiądź, proszę – powiedział mężczyzna, pod którego powłoką niezaprzeczalnie wiły się miliony przewodów, a w miejscu serca tkwił ładowany co noc akumulator. X zajął miejsce obok Bicka, choć wcale nie miał na to ochoty. Kierował nim wyłącznie głos rozsądku.

            – Panie, dziękujemy ci za ten posiłek. – Robocia modlitwa była krótka i dosadna, a władca marionetek zapewne doglądał swych podopiecznych zza sceny, by w miarę potrzeby podrzucić im kilka nowych kwestii, do złudzenia przypominających ludzkie.

            X z wielkim wysiłkiem woli przełykał każdy kęs i nie miał pojęcia, ile jeszcze zdoła wytrzymać, zanim wstanie od stołu i rzuci się do rozpaczliwej ucieczki, tylko po to, aby czające się poza polem widzenia dłonie lalkarza złapały go za fraki i nabiły na hak, z którego musiałby wygłaszać przyszłe role.

            Temperatura przy stole znowu się podniosła, a powietrze rozpruły wyładowania. X tylko czekał, aż gałki oczne tych dwojga, tytułujących się rodzicami Bicka, wybuchną, a zamiast łez spłynie… no właśnie – co spłynie zamiast łez i co zatańczy na ich zwłokach – mechaniczne czerwie?

            Najgorszy w tym wszystkim był brak jakiegokolwiek ruchu oraz ludzkich odgłosów. Nawet przełykanie odbywało się niemal niezauważalnie. X nie miał pojęcia, gdzie gromadziło się całe jedzenie, które roboty pochłaniały zapewne wbrew swojej naturze. Chyba że były to roboty wydalające – pocące się, sikające, srające, a nawet rzygające – najnowszy cud techniki. Z tego co widział zdecydowanie się nie pociły, kiedy on już taplał się w kałuży swojej wydzieliny. Wolałby już chyba doświadczyć eksplozji, niż tkwić w tej wlekącej się sytuacji.   

            Bał się poruszyć chociażby o centymetr w nieprawidłowym kierunku, okazać niezadowolenie czy niesmak. Posiłek był smaczny, jednak zdecydowanie sztuczny. Spreparowany na potrzeby nieludzi. Mający i z niego zrobić androida. Początkowo był przekonany, że nie da sobie wszczepić żadnej metalowej płytki, ale teraz czuł już jak mięknie i powoli ulega niesłyszalnym gołym uchem sugestiom. Kto wie, czy jeśli za chwilę chcieliby go poszatkować i skonsumować, nie oddałby im się bez cienia wątpliwości. Z tej wszechobecnej ciszy wyłaniała się ogromna moc, zdolna zmiękczać nawet najodporniejsze umysły. X nie mógł liczyć na pomoc Bicka, gdyż ten siedział obok, a on za żadne skarby nie mógł się odwrócić i dać po sobie poznać, że iskra buntu jeszcze się w nim nie dopaliła. Pozostało jedynie czekać i karmić się resztkami nadziei.

            Niespodziewanie do pokoju wleciała mucha. X widział wyraźnie każdy trzepot skrzydeł jej samobójczego lotu. Przyglądał się oczarowany blaskiem owadziego kadłuba. Dopiero po dłuższej chwili męski robot usłyszał bzyczenie, a następnie zlokalizował i namierzył wrogi obiekt latający wprost nie z tego świata. Początkowo nie dawał po sobie poznać, aby ten drobny incydent w najmniejszym stopniu zakłócił rodzinny posiłek. Przeżuwał z mechanicznym spokojem i jednostajnością. Mucha brodziła w falach powietrza i robiła wszystko, by nigdy nie dobrnąć do celu. Nieudolnie walczyła z rwącymi prądami i magnetycznym przyciąganiem.

            X nie przypuszczał, że żywot owada jest tak bliski końca. Ruchem, którego chłopak nawet nie dostrzegł, ojciec Bicka uwięził muchę w dłoni. Przez chwilę być może czuł nawet, jak obija się ona o ściany maleńkiej celi i wyje o litość. Dłoń się zacisnęła, a wyraźny chrzęst kruszonych kości i organów zabrzęczał chłopakowi w uszach.

            – Mam cię! – krzyknął mężczyzna. Okazało się, że nawet maszyny popełniają błędy i nie są tak wyprane z emocji, jakby można się spodziewać. Nadarzyła się idealna sposobność do ucieczki. X wstał zbyt gwałtownie i zahaczył o krzesło, które wyrżnęło orła na niedożywionych bladych płytkach i zamarło w przerażeniu. Spojrzenie androida zawędrowało z talerza na twarz chłopaka, a na jego usta wypełzł jakiś nieokreślony grymas. W świecie krzywego zwierciadła mógł przypominać uśmiech, tu jednak wyglądał jedynie złowrogo i drapieżnie. Dopiero gdy w pełni rozbrzmiał, nikt nie mógł mieć wątpliwości, że to śmiech. 

            X ruszył do wyjścia, wlokąc za sobą piętno przewróconego krzesła. Nie odezwał się słowem, bo nie miał szans przebić się przez fałdy rżenia, napęczniałe, trzęsące całym mieszkaniem, blokiem, a kto wie, czy nie światem.

            Oglądał się za siebie, dopóki nie wszedł do domu. Odetchnął pełną piersią i z ulgą zaciągnął się oswojonym przez lata dymem, który może i wykańczał, ale przynajmniej robił to czule, zapewniając wszystkim wyznawcom matczyną opiekę w przytulnej przestrzeni spowitych kłębami głów.       

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jackass1408 · dnia 11.03.2015 18:31 · Czytań: 612 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Dirk dnia 11.03.2015 18:59
Ufff. Powyższy fragment jest... ciężki, to chyba najlepsze słowo. Nie w sensie ciężki do zrozumienia, ale ciężki od tych wszystkich nietypowych, aczkolwiek dość plastycznych opisów. Miejscami wywołują one obrzydzenie, jak na przykład w początkowych fragmentach) i zdecydowanie nie jest to tekst dla każdego. W kilku miejscach użyłeś Autorze dziwnych neologizmów - o ile "rowoliza" jestem w stanie zrozumieć i pasuje on do kontekstu, o tyle "pierdolonobiałe prążki" już nie bardzo cokolwiek oznaczają.

Generalnie zarysowuje się ciekawa wizja świata i choć to nie moje klimaty, doceniam pomysł.

Babole:

Cytat:
Ostat­nim, czego pra­gnął było po­zba­wie­nie ro­dzi­ciel­ki je­dy­ne­go źró­dła za­rob­ku, nawet jeśli był on po­ni­żej ja­kie­go­kol­wiek po­zio­mu. Mocno ko­chał matkę, choć nie był dobry w oka­zy­wa­niu swo­ich uczuć, i chciał, aby pew­ne­go dnia oby­dwo­je prze­sta­li śnić kosz­mar wgnia­ta­ją­cej ich w bruk co­dzienności

Powtórzenia.

Cytat:
Ob­ser­wo­wał jej nie­zgrab­ne po­su­wi­ste ruchy, gdy szo­ro­wa­ła znisz­czo­ną pod­ło­gę z dę­bo­wych desek, któ­rej nie wy­mie­nia­li, zdaje się od pół­wie­cza. Było mu okrop­nie wstyd, kiedy tak sie­dział i głę­bo­ko prze­ży­wał każdy ruch matki w zbyt ob­szer­nym,

Powtórzenie.

Cytat:
Je­dy­ną, nigdy nie śmie­ją­cą się osobą był chło­pak, na któ­re­go wo­ła­li Bicek. Mu­sia­ła to być jakaś ro­dzin­na ksyw­ka, bo on w żad­nym razie nie był mię­śnia­kiem.

Powtórzenie.

Cytat:
pod­czas gdy Bicek już dawno zdą­żył się usa­do­wić i wy­cze­ki­wał z nie­po­ko­jem, co naj­lep­sze­go uczy­ni jego przy­ja­ciel.

Nie bardzo pasuje tu "co najlepszego uczyni jego przyjaciel". Stosowałbym to raczej, gdy ktoś kogoś strofuje - "Coś ty nalepszego zrobił?". Tutaj wystarczy "co uczyni jego przyjaciel".

Cytat:
Spoj­rze­nie an­dro­ida za­wę­dro­wa­ło z ta­le­rza na twarz chło­pa­ka, a jego usta wy­krzy­wił jakiś nie­okre­ślo­ny gry­mas. W świe­cie krzy­we­go zwier­cia­dła

Powtórzenie.

Cytat:
Przy­glą­dał się ocza­ro­wa­ny bla­skiem owa­dzie­go ka­dłu­bu.

Kadłuba.

Cytat:
Nada­rzy­ła się ide­al­na spo­sob­ność do uciecz­ki. X wstał zbyt gwał­tow­nie i za­ha­czył o krze­sło, które wy­rżnę­ło orła na nie­do­ży­wio­nych bla­dych płyt­kach i za­mar­ło w prze­ra­że­niu


Krzesło nie bardzo może wyrżnąć orła, chyba że byłoby jakąś istotą żywą.

Pozdrawiam.
Heisenberg dnia 11.03.2015 19:12
Niezły pomysł, jest potencjał na naprawdę ciekawą powieść.

Mam wątpliwości co do poziomu stylu. Widać wysiłki Autora na ekwilibrystkę słowną, co raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale ogólnie na plus.
Kilka uwag:
Cytat:
X-a oprócz raka zże­ra­ła rów­nież nie­na­wiść do świa­ta

"również" uważam za zbędne, bo masz "oprócz"
Cytat:
Wście­kłość ema­no­wa­ła z niego jak pro­mie­nio­wa­nie.

Albo promieniowała jak emanacją ;) W pewnym sensie synonimy, więc porównanie nienajlepsze.
Cytat:
nie zbru­kać sobie rą­czek krwią nie­wi­nią­tek, dla­te­go że jego matka

2 rymy blisko siebie
Cytat:
Ob­ser­wo­wał jej nie­zgrab­ne(,) po­su­wi­ste ruchy, gdy szo­ro­wa­ła znisz­czo­ną pod­ło­gę z dę­bo­wych desek, któ­rej nie wy­mie­nia­li, zdaje się(,) <albo oddzielić "zdaje się" myślnikami> od pół­wie­cza. Było mu okrop­nie wstyd, kiedy tak sie­dział i głę­bo­ko prze­ży­wał każdy ruch matki w zbyt ob­szer­nym, jak na jej fi­li­gra­no­we ciał­ko(,) far­tu­chu.

Pogrubiony fragment dziwnie mi brzmi. Dodałbym "ubranej w" albo coś.
"jak na jej filigranowe ciałko" - przerzuciłbym na koniec zdania, a "fartuch" dałbym wcześniej:
"(...) ubranej w fartuch, zbyt obszerny jak na (...)
"Obszerny" - ten przymiotnik jakoś tak kojarzy mi się z tekstem, nie wiem, powieścią, średnio pasuje do opisania ubrania (mnie osobiście, nie wiem, jak innym).

Cytat:
Je­dy­ną, nigdy nie śmie­ją­cą

mnie się zdaje, że bez przecinka
Cytat:
był chło­pak, na któ­re­go wo­ła­li Bicek. Mu­sia­ła to być jakaś

Cytat:
– Dźdźdźień dobry –

Zapisałbym zająknięcie używając myślników albo czegoś takiego.
Cytat:
X nie wie­dział(,) czemu wy­czuł



Straszna zaimkoza, nie wypunktowuję ich (tych zaimków w nadmiarze), bo musiałbym zacytować cały tekst ;)


A to:
Dirk napisał:
"pierdolonobiałe prążki"

mnie się podoba ;)
Pzdr
jackass1408 dnia 11.03.2015 20:32
Dzięki wielkie panowie. Doceniam wasze starania i szczere opinie. Będę wrzucał więcej i obiecuję poprawę na gorsze. A co do krzesła, to trochę je ożywiłem, bo to mój świat i moje pierdolonobrązowe siedzisko.
Pozdrawiam
Bernierdh dnia 11.03.2015 22:48
Wow, dobre. Czekam na więcej, nawet jeśli "poprawisz się na gorsze".
"Pierdolonobiałe" to genialne słowo i będę samobiczował się, że nie ja je wymysliłem :(
Aha, w akapicie w którym wprowadzasz Bicka powtarzasz jego ksywę tyle razy, że imo to po prostu źle brzmi. Ja bym radził pozmieniać czasem na "jego" czy coś w tym guście.
Ogólnie jest mocarnie, choć nic z tego na razie nie wynika. Dlatego przydałoby się więcej. To ja czekam.
Pozdro.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty