bez tytułu cz.2 - ddner
Proza » Inne » bez tytułu cz.2
A A A

Kareta w ogromnym pędzie dotarła do mostu. Stangret nie miał czasu na szacowanie szans powodzenia. Przejedzie, nie przejedzie.Silnymi ramionami ściągnął wodze osadzając niemalże konie w miejscu.Te, przysiadły na zadach powodując zatrzymanie powozu. Czas na działanie. Jak automat, stangret zeskoczył z kozła, szarpnął za drzwi pojazdu, wyciągnął rękę i rzucił krótkie"stawaj!". Postać z kąta powozu wyciągnęła dłoń, chwyciła stangreta za ramię i bez słowa wyskoczyła w ciemną noc.Teraz widać było, że jest dużo mniejsza i drobniejsza od stangreta. Mimo, że był on postawnym mężczyzną, szybkością i zwinnością obie postacie były sobie równe. Razem, pochyleni, ramię w ramię przemykali w stronę mostu. Tylko tą drogą mogli najszybciej dostać się do zamku. Słychać już było, poprzez szum spienionej, górskiej rzeki krzyki nawołujących się rycerzy, jazgot psów i szczęk oręża oraz tętent kopyt, gnających na złamanie karku koni. Ale z głębi lasu, słychać było jeszcze coś. Coś, co mroziło krew w żyłach, co nie dawało nadziei i co było dużo bliżej, niż gnający z odsieczą rycerze. Stangret nie rozmyślał, działał. Nie na darmo zyskał przydomek Stan Great.

 Pisk zardzewiałych zawiasów dotarł również tu, do komnaty w której siedząca w głębokim fotelu Mima ze skupieniem wpatrywała się w ogień paleniska. Usta jej bezgłośnie wypowiadały jakieś słowa a ręce wyciągnięte w kierunku ognia zdawały się głaskać te gorące płomienie. Ogniste języki potulnie kłaniały się jej dłoniom, omiatały je swym gorącem, poddawały się ich pieszczocie. Usłyszała. Zastygła w bezruchu." Mnemos…schodzi do podziemia?- w myśli zadała sobie pytanie na które znała odpowiedź. Tego dźwięku nie zapomni nigdy. Raz usłyszany, przeniknął ją całą. " Czy jest tak źle?"- Pytała dalej, lecz na to już nie miała odpowiedzi. Przecież te wrota otwierane były tylko dwa razy, ostatni raz w dniu w którym tu przybyła.

" Mnemos…mnie wzywa…Mnemos Pamiętnikarz" Widziała go tylko raz, wtedy gdy słyszała ten dźwięk. Wiedziała, że jest kimś szczególnie ważnym, że zbiera… pamięć, że miesza… pamięć, że zna wszystkie sekrety ludzkiej pamięci. Wiedziała też, że krucyfiksów, świętych ksiąg i Chrystusa używa do własnych celów, że każde działanie które podejmie w imię Chrystusa będzie ocenione jako dobre. Podeszła do okna w którym doskonale widziała swoje odbicie. Z wiszącej na szyi sakiewki wyjęła metalowe ostrze. Światło ognia odbiło się na nim i powędrowało na ścianę. Przez chwilę obracała w dłoni ostrze patrząc w swoje odbicie i żegnając się z takim swoim wizerunkiem. Zamknęła oczy, schwyciła swoje włosy nad klamrą i jednym zdecydowanym ruchem obcięła je. Potem ścinała dalej aż dotarła do skóry białej niczym pergamin. Spojrzała, rozpięła swoją szatę która z szelestem spadła na kamienną posadzkę i szybkim krokiem wyszła z komnaty. Zbiegała w dół po schodach, im niżej tym bardziej czuła drażniący zapach stęchlizny i mysich odchodów.Stojąc przed oblepionymi pajęczyna wrotami zawahała się przez moment, przez jeden niezauważalny moment. Duża, mosiężna, ciężka klamka ledwo mieściła się w jej małej dłoni lecz niemal nie musiała używać siły by poluzowała zamek. Wrota otworzyły się nie wydając żadnego dźwięku. Weszła do środka. Olbrzymia sala wypełniona była półkami o przedziwnej konstrukcji, wyglądającymi jak małe sztalugi stojące jedna za drugą, jedna nad drugą. Na każdej z nich umieszczona była szklana płytka. Niektóre były matowe, inne zupełnie transparentne, jeszcze inne pokryte były jedną barwa lub mieniły się mieszanka różnych kolorów. To zbiór Mnemosa, zbiór pamięci, zbiór zdarzeń, myśli i uczuć. Ten stary mnich skrupulatnie od lat układał płytki pamięci na sztalugach. Raz na pięćdziesiąt pięć lat mógł ustawiać z nich przeróżne konfiguracje i wpuszczając do komnaty światło księżyca tak by przeszło przez wszystkie płytki, mógł zatrzymać czas, zmienić bieg wydarzeń, zamieszać w pamięci. Mogło to być tylko w jedną szczególną noc pełni, wtedy gdy Księżyc wchodzi w orbitę Mnemozyny a zdarza się to raz na pięćdziesiąt pięc lat.

Mima rozejrzała się szukając wzrokiem Mnemosa. Nie widziała go nigdzie

- Jestem- powiedziała dość głośno a dźwięk odbijając się od szklanych płytek wypełnił drżeniem całą komnatę.

- Dobrze- usłyszała za sobą Mnemosa. Lekki dreszcz przebiegł przez jej ciało, oczy zlokalizowały wreszcie postać mnicha. Ten wyciągnął dłoń w której trzymał szklana płytkę w kolorze malachitu.

- Jest czysta, brak jego pamięci, masz szesnascie godzin- powiedział krótko. Ich oczy spotkały się i nie była to przyjacielska wymiana. Mnich ewidentnie nie darzył Mimy sympatią. Wiedziała o tym, wiedziała od dawna. Wzięła płytkę, odwróciła się i szybko opuściła salę. W zimnym korytarzu znów poczuła nieprzyjemny zapach. Szmer…dostrzegła szczura z obrzydliwie długim ogonem. Lekko, szybko znalazła się tuż przed nim i na jego nędzne ciało spadła z impetem jej stopa. Usłyszała chrzęst łamiących się kości, pod stopą pojawiła się kałuża krwi. Uśmiechnęła się. Nienawidziła szczurów i tak samo rozprawi się ze wszystkim czego nienawidzi

.Mnemos stał wpatrzony w płytkę w kolorze magnolii, płytkę pamięci Mimy. Płytka zmieniała barwę, stawała się krwiście czerwona. Mnich prawie niezauważalnie skinął głową.

"Jest prawie gotowa" - pomyślał - "Dobrze, że wie, co robić". Zdawał sobie sprawę, że bez Mimy i jej mocy, Zły dzisiejszej nocy ogłosiłby triumf nad światem. Dużo, może zbyt dużo zależało od tej kobiety. Wiedział to, i ta myśl wcale nie była mu lekką. Ale wyboru nie miał żadnego jak wielu tej nocy. "Dużo dziś dusz odejdzie do Pana"....

----

 Stan Great, pochylony przemykał w kierunku mostu. Tuż za nim, jak cień poruszała się drobna postać. Obydwie otulone były czarnymi pelerynami, jakby chciały wtopić się w ciemne tło lasu, w głębi którego się znajdowały. Niestety, księżyc świecąc całym swym blaskiem, bardzo wyraźnie oświetlał każdy ich krok. I ta świadomość, że są obserwowani przez setki gorejących oczu. Stan Great zdawał się nie zwracać na to uwagi. Druga postać również sprawiała wrażenie, że las nocą, wraz ze zgromadzonymi w nim siłami zła nie robią na niej wrażenia. Jedyne zadanie, dotrzeć do zamku i przeżyć. Za wszelką cenę.

Byli jakieś sto pięćdziesiąt metrów od wjazdu na most, gdy nagle, z gęstych krzaków otaczających bariery przy wjeździe na przeprawę, zaczęły wypełzać jakieś monstra. Jedne, w ponurej ciszy, inne z groźnym pomrukiem i warczeniem. Jeszcze inne, z krzywymi gębami pokrytymi pęcherzami i naroślami, przypominającymi ciało porażonego trądem, z kapiącą śmierdzącą śliną z obrzydliwych pysków. Łapy zakończone ostrymi pazurami, za którymi pełno było brudu, głównie składającego się z zakrzepłej krwi i ziemi ze świeżo rozkopanych grobów.

Stan Great zatrzymał się w miejscu. Zrozumiał, że to koniec podróży, że dalej, bez bezpośredniego starcia, przejść się nie da.Wyprostował się, ocenił wzrokiem sytuację. Dziwne, Księżyc, który nie ukrył go i jego towarzysza przed chciwym wzrokiem sługusów Złego, stał się w tym momencie sprzymierzeńcem, pozwalającym określić pole bitwy i warunki, w jakich przyszło im walczyć.

Powolnym ruchem sięgnął do pasa i wysunął z pochwy miecz. Zaiste, dziwna to była broń. Kształtem przypominała zakrzywione tureckie szable, klinga przy rękojeści była wąska, ale na końcu rozszerzała się tworząc szeroką powierzchnię cięcia. Końcówka przechodziła z jednej strony w ostry szpikulec. Ale nie to było dziwne. Materiał z którego wykonany był miecz błyszczał żywym srebrem.

W blasku Księżyca lśniąca klinga błysnęła prosto w kaprawe oczy leśnych stworów, wywołując jęk wydobywający się z gardeł potworów. Porażone blaskiem srebra oczy zapiekły, jak krople święconej wody na diabelskiej skórze.

Po pierwszym zawahaniu, z gardeł szkarad wyrwał się wrzask wściekłości. Powolnym krokiem ruszyły ku dwom postaciom stojących tyłem do siebie, jakby chroniących jedno drugiego. Drobniejsza postać również wyprostowała się i wzrokiem oceniła sytuację. Sięgnęła ręką do kaptura chroniącego głowę, powolnym ruchem ściągnęła go. Na ramiona rozsypała się burza blond loków a w ręku zabłysnął miecz podobny do tego, jaki trzymał Stan Great, lecz mniejszy jakby dopasowany do damskiej, drobnej dłoni. Castilla, młodsza córka Kasztelana, siostra Mei. Oczko w głowie Mimy.

Oboje, Stan i Castilla patrzyli z uwagą w czerń lasu, trwali w gotowości do walki która będą musieli stoczyć, starali się przewidzieć to co nieprzewidywalne. Wiedzieli, że to początek, że słudzy Złego patrzą na nich z nienawistnym pożądaniem, wyciągają po nich swe powykrzywiane dłonie chcąc schwycić i zamienić w niebyt. Wyraźnie czuli odór zgnilizny zbliżający się z każdą chwilą.

- Castii, kierunek rzeka- rzucił krótko Stan. Ledwie wypowiedział te słowa a setki paskudnych łap w tym samym momencie wyciągnęło się w ich stronę. Były już tak blisko a oni wciąż stali w bezruchu. Nie mogli użyć swej broni zbyt wcześnie, musieli wyczekać do ostatniego momentu wtedy miecz zniszczy wszystko co napotka jego ostrze. Teraz…szybkie ruchy mieczy, błyski światła odbitego od gładkiej powierzchni, wrzask nienawiści i wściekłości, i setki odciętych kończyn, to wszystko w kilka sekund i znów stali w bezruchu i tylko dymiące , poodcinane członki świadczyły że starcie już było.

Ucichły głosy, ustał wiatr, powietrze mimo nocy zrobiło się kryształowo przejrzyste i bardzo zimne.

-Teraz, Castii, szybko- szepnął Stan, odwrócił się przodem do dziewczyny i popchnął ją lekko acz zdecydowanie w kierunku rzeki.

Pobiegła, on tuż za nią. Nagle poczuł że cos wiąże jego nogi, nie może biec, upadł na ziemię, nie może się poruszyć, jego ciało jest skrępowane, jego ciało jest wleczone, przed sobą ujrzał tańczące strzygi. Wygladało to niczym taniec  derwiszy, ich długie włosy wirują , okręcają się wokół gałęzi, krzewów, traw i wciągają w swoją otchłań, okręciły się też wokół jego stóp i zawijają się w kokon zamykając w nim jego.

„Zapomniałem o nich”- przebiega myśl- „To już koniec Castii, prze…”

Ostrze  przecina włosy, tnie centymetr po centymetrze, dociera do ciała które pokryło się już sinymi pręgami od zaciskającvch się na nim pętli. Stan odzyskuje oddech, jest słaby ale zbiera wszystkie swe siły by podnieść się z ziemi.

- Dlaczego wróciłaś?- spytał z lekka naganą w głosie ale nie oczekuje odpowiedzi, nie ma czasu…chwycił dłoń dziewczyny i razem pobiegli w stronę rzeki.

 

Na Twarzy Złego pojawił się lekki uśmiech, zły uśmiech. Wszystko idzie po jego myśli, zgodnie z jego planem.

- Zabrałeś mi moją, dziś ja zabiorę twoją , na zawsze- wycedził przez zęby, delektując się słowem zabiorę. Ruszył pomału w kierunku rzeki, już niebawem spełni obietnicę niewypowiedzianego bólu i cierpienia i będzie się rozkoszował tym widokiem a krzyk rozpaczy będzie dla jego uszu najcudowniejszą muzyką, już za chwilę zawładnie wszystkimi umysłami, na wieczność. Znów uśmiech wykrzywił jego twarz, oczy zabłysły lodowatym spojrzeniem, dotknął lewego przedramienia i pospieszył swego rumaka.

-------------

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ddner · dnia 19.03.2015 15:14 · Czytań: 279 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty