Windykator (andro) - andro
Proza » Miniatura » Windykator (andro)
A A A

WINDYKATOR

W chłodny październikowy wieczór, kiedy ćmy, biedronki i muchy szukają w zakamarkach domu schronienia na zbliżającą się zimę, odwiedził mnie Windykator. Przyjechał zardzewiałym rowerem, z przyczepką załadowaną tajemniczymi paczkami, owiniętymi folią spożywczą lub szmatami. Przystanął przed furtką i poświecił latarką w moją stronę, właśnie podpinałem prostownik do akumulatora naszego grata.
- Pan Gulo? - krzyknął zza płotu, a jego głos zabrzmiał dziwnie, jakby dwie osoby mówiły naraz.
Dopiero po chwili, kiedy podszedłem do ogrodzenia, a on opuścił nieco snop światła z latarki, stwierdziłem, że ma dwie głowy.
- No tak, to pan. - Zsiadł z roweru i podszedł do furtki. - Przyjechałem zwindykować pana.
- Zwindykować?
- No - z rozbrajającą prostotą pokiwał obiema głowami. Jedna i druga były brzydkie, ale ta z jego prawej wydała mi się łagodniejsza w rysach. Przypominała trochę wujka Kazia z Jarocina. Dorodne „pekaesy“ i równie pokaźne zakola, wielkie uszy i wystające z nosa włosy.
Cóż można rzec na takie dictum, usłyszane w zimny jesienny wieczór od dwugłowej istoty z rowerem i przyczepką?
- A to proszę wejść! - otworzyłem furtkę i gestem zaprosiłem go na teren posesji.
- Rower bym wprowadził - wskazał jednym z podbródków swój pojazd. Druga głowa pozostała nieruchoma.
- Proszę, proszę! - machnąłem przynaglająco dłonią. - Tam niech pan wstawi, pod wiatę.
Wturlał sfatygowanego składaka pod daszek i odruchowo poprawił pakunki na przyczepce. Wyciągnął spośród nich czarną, mocno powycieraną teczkę urzędniczą.
- Długo potrwa ta windykacja? - spytałem, mając na myśli nasz ulubiony serial o dwudziestej.
- Chyba nie, parę chwil - rozejrzał się oczyma jednej głowy po obejściu, podczas gdy druga para oczu wlepiona była we mnie.
Zwróciłem uwagę na jego ubranie. Składało się z części garderoby dobranych do siebie tak absurdalnie, że przypisałbym ten wybór osobie pragnącej wygrać jakiś konkurs na
„mistera bezguścia“ albo coś podobnego. Czapka futrzana, chyba z lisa (taka z kitą, jakie miewali poszukiwacze złota na Alasce), pikowana, niebieska kurtka ortalionowa, na niej skórzana kamizelka noszona zwykle przez członków gangu motocyklowego. Na plecach miał wyszyty czerwoną nitką napis „Windykacje“. Spodnie obcisłe, rurki, rodzaj elastycznego dżinsu w kolorze lilaróż i białe buty do połowy łydek. Wygląd obuwia nie świadczył w żaden sposób o ich przeznaczeniu dla konkretnej płci - były uniwersalne tak bardzo, jak tylko pozwala na to obszerność pojęcia „uniwersalność“.
- Przejdziemy do wnętrz? - gość wskazał ręką dom.
Ręce miał dwie. Pomyślałem, że w sumie sprawiedliwe: dwie ręce, dwie nogi, dwie głowy. Ciekawe, czy ma też dwa serca i dwie wątroby?
Przybiegł Longin i obwąchał fioletowe spodnie przybysza, ten pogłaskał go po uszach i rzekł:
- Fajny piesek, też mam podobnego, tylko ma więcej głów.
- Ile? - spytałem rzeczowo.
- Aaa... - machnął dłonią - ostatnio się nie mogę połapać, bo to u niego różnie.
- A u pana?
- Co u mnie?
- Też różnie?
- No co też! - żachnął się wyraźnie. - Czy ja pies jakiś?
Wszedł po schodkach na taras i wbił wzrok w huśtawkę.
- To bym panu zwindykował z miejsca - powiedział z rozmarzeniem w głosie.
- Huśtawkę?
- No. Z miejsca.
- A jest jakaś różnica?
- W czym? - łypnął na mnie jedną parą oczu.
- Czy z miejsca, czy nie z miejsca. I co będzie z tą huśtawką po windykacji? Będzie się mniej huśtać, czy nie będzie jej wcale?
- Ja tego nie wiem. Chyba, że się pan zrzeka, to co innego - wtedy na pewno nie będzie jej wcale. Znaczy się: będzie, ale jej nie będzie. I tak ze wszystkim, to są po prostu procedury.
- Aha... - podrapałem się po głowie, bo odniosłem wrażenie, że ukrwienie skóry na czaszce znacznie mi spadło. - Dużo pan będzie tu windykował? Może niech pan weźmie huśtawkę i już. Albo - pomyślałem chwilkę - albo niech się mniej huśta, no bo jak pan ją zapakuje na tę swoją przyczepkę? Daleko pan tym składakiem nie zajedzie z taką huśtawką. A pan skąd, właśnie, jeśli można wiedzieć?
- Z Warszawy.
- Z Warszawy? - zdziwiłem się. - Toż to będzie ze sto siedemdziesiąt kilometrów.
Machnął ręką lekceważąco.
- Nic pan nie rozumie, panie Gulo. Ja jestem w trasie dwa tygodnie, robię rundę po rewirze, a potem odpoczywam. Później tydzień siedzę w biurze i znów w trasę. Co pan myślał, że przyjechałem tu specjalnie do pana sto siedemdziesiąt kilometrów rowerem? - jedna z głów wydęła ironicznie wargi dla podkreślenia bezsensowności podobnych przypuszczeń i przewróciła oczami, podczas gdy druga wymownie spoglądała w stronę drzwi prowadzących do domu.
- Proszę do środka - położyłem dłoń na klamce. - Chyba, że jednak huśtawka? - wskazałem usłużnie palcem mając na myśli serial i to, żeby bez powodu nie straszyć Joanny. Zniknięcie huśtawki da się łatwo wytłumaczyć. Właśnie miałem przed sobą dwugłowego Windykatora w białych kozakach, więc z pewnością nie zabraknie mi inspiracji, żeby coś wymyślić.
- Może rozejrzę się w środku, rzeczywiście trochę za duży ten sprzęt i nieforemny, mógłby być uciążliwy w transporcie.
Wszedł i zdjął futrzaną czapę z brzydszej głowy, była zupełnie łysa. Joanna wyszła z kuchni, wycierając ręce w ściereczkę. Ukłonił jej się i czekał z lisem w dłoni.
- Ten pan przyjechał mnie zwindykować - powiedziałem bezceremonialnie, bo sam jego wygląd wyczerpywał limit zagadkowości na ten wieczór. Nie chciałem przeciągać struny.
- Nazywa się... - usiłowałem przypomnieć sobie, czy indywiduum dokonało prezentacji.
- Mickiewicz - wyręczył mnie machając kurtuazyjnie czapką. - Starszy Windykator Adam Mickiewicz.
- Z tych Mickiewiczów? - spytała żartobliwie Joanna, zabierając jego nakrycie głowy i wskazując kapcie dla gości. - Pan będzie łaskaw.
- Nigdy tego nie sprawdzałem, szczerze mówiąc ale nie sądzę. - Posłusznie zzuł białe botki i nałożył na stopy kapcie.
- Prosimy do salonu - Joanna wskazała mu drzwi.
Wszedł i rozejrzał się dwoma wzrokami znawcy, czy może wzrokiem dwóch znawców, trudno określić. Widocznie Asia miała podobne wątpliwości, bo zapytała z właściwą sobie szczerością:
- Dlaczego ma pan dwie głowy?
Skoncentrował na niej bystro cztery źrenice, jakby go ktoś zapytał o miejsce ukrycia narzędzia zbrodni, ale widząc, że pytanie zostało zadane bez złośliwości, uspokoił się.
- Jestem Mięfem.
- Aha. A wszyscy Mięci... - zawahała się.
- Mięfowie - podpowiedział i zaraz dodał: - Nie, niektórzy mają trzy, a inni cztery. Ale zawsze tyle samo. To jest niezmienne od urodzenia do śmierci.
- A są tacy, co mają jedną głowę?
- To wy - wskazał dłonią na mnie, a potem na Joannę. - Ludzie.
Usiedliśmy, Mickiewicz na sofie, a my na kanapie. Położył teczkę na ławie, otworzył ją i wyciągnął kilka kartek spiętych spinaczem. Ciągle jedną parą oczu wodził po sprzętach w salonie. Zrozumiałem dlaczego na Windykatorów wybierają Mięfów.
- Właśnie! - powiedziałem, klepiąc dłońmi w kolana. - Jaka jest przyczyna tej windykacji? Bo, prawdę mówiąc, przez ostatnie lata nikt się niczego nie domagał ode mnie.
- Hmm... - mruknął, przeglądając papiery. Nie przerywając czytania, odwrócił do mnie drugą głowę i powiedział: - W dwa tysiące czternastym roku był pan taksówkarzem, prawda?
- Tak, ale wszystkie składki i podatki z tego okresu mam zapłacone.
- A pamięta pan, jak jadąc ulicą Jachtową czternastego czerwca, uderzył pan grillem swojego mercedesa małego ptaszka? To był kowalik.
- Pamiętam. Nawet zatrzymałem samochód żeby zobaczyć co z nim. Leżał na bruku, jedno oko zmieniło mu się w kroplę krwi. Wziąłem go do ręki, był ciepły ale nieruchomy.
- I co pan zrobił?
- A co niby miałem zrobić? Rzuciłem go w krzaki i pojechałem, klienci czekali. Przecież nie robi się ptakom reanimacji.
- Czyli przyznaje się pan - odnotował coś w formularzu i wymierzył czubek ołówka w moją twarz. - I to jest przyczyna windykacji.
Joanna spojrzała na niego wymownie, uniosła brwi i podniosła jeden kącik ust ale nie odezwała się. Pokiwała tylko wymownie głową i dała mi wzrokiem znać, że to wariat. Uspokoiłem ją zmrużeniem powiek, to miało znaczyć, że w pełni panuję nad sytuacją. Wszystko jest pod kontrolą, pod wiatą stoi składak z przyczepką załadowaną fantami od zwindykowanych ludzi, a w naszym salonie siedzi Adam Mickiewicz, taki jeden Mięf.
- No dobra. To co za tego kowalika? - spytałem, żeby mieć go czym prędzej z głowy. - Nie chce pan... - ugryzłem się w język. - Może gotówka? Ile? Sto złotych wystarczy?
- Nie mogę brać pieniędzy - stwierdził krótko.
- Więc co? Niech pan powie jaka to ma być wartość w przybliżeniu, może coś zaproponuję.
- O, na przykład ten telewizor - wskazał palcem czterdziestosiedmiocalowy telewizor Sony Bravia.
- No nie, chyba trochę za dużo jak na małego ptaszka.
Wydął wargi w wyraźnym powątpiewaniu ale nie upierał się. Postukał ołówkiem w papier i rzekł:
- To niechby obraz wyświetlał się przez rok w połowie, podział do wyboru, pion albo poziom.
Joanna zakryła usta dłonią i udała, że kicha, tak naprawdę parsknęła śmiechem. Potem pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Albo niech wszystko będzie w różnych odcieniach zieleni, tylko że wtedy to na dwa lata - zaproponował Windykator.
- No nie - zaprotestowałem - to tak jakby pan zabrał telewizor, bez sensu. Może... - zastanowiłem się chwilę - może niech przez pół roku nie świeci się jedna lampka nocna w sypialni, ta od mojej strony. I dorzucam jeszcze to, żeby trawa w ogrodzie rosła dwa razy wolniej przez dwa lata.
Tę trawę podsunąłem mu podstępnie, bo przecież im wolniej rośnie, tym mniej roboty z koszeniem, ale nie dał się złapać. Rozłożył ręce i uśmiechnął się z politowaniem.
- Jeszcze ten patyk, co rzucam go Longinowi - dorzuciłem z nadzieją.
Na moment twarze mu zastygły, lecz już po chwili kręcił głowami niezadowolony. Joanna spoglądała na zegarek i przewracała oczami, pomału zbliżała się dwudziesta.
- Pana ostateczna propozycja? - zagadnęła znienacka. - Tylko, proszę, bez owijania w bawełnę, bo trochę nam pan tu zagraca.
Zmieszał się, poprawił kartki , nabrał powietrza w płuca (ile ma płuc?) i wypuścił je. Potem, jakby zebrał się w sobie, jedną głowę odwrócił do mnie, drugą do Joanny i rzekł:
- Cały Longin z jedną głową albo noga pana Gulo.
Struchleliśmy. Propozycja trochę nas zaskoczyła. Odezwałem się pierwszy:
- Jak to noga? Oderżnie mi ją pan?
- Nie. Będzie pan miał bezwładną przez osiemnaście miesięcy.
- A Longin?
- Longina zabieram całego do Warszawy.
- Na przyczepce?
- Nie, pobiegnie.
- Sto siedemdziesiąt kilometrów?
- Z przerwami.
- A co z nim się stanie w Warszawie?
- Pójdzie na magazyn.
- Na magazyn? - próbowałem zaprotestować ale Joanna położyła dłoń na moim udzie i przerwała mi:
- No dobrze. Widzę, że nie ma wyjścia. Jest pan twardym Windykatorem, panie Adamie.
Skinął obiema głowami, zadowolony z pochwały i, najwidoczniej, pewny dopięcia swego.
- Owszem, mam dobre wyniki. A zatem?
- Oddamy Longina. Pan pozwoli, że przyniosę dokumenty, kartę szczepień, książeczkę zdrowia i takie tam.
Chciałem się podnieść i przywrócić ją do normalności ale ścisnęła mnie mocno za udo i wpiła wzrokiem w źrenice. Pozostałem na kanapie. Joanna wstała i poszła do sypialni.
- No! Wreszcie doszliśmy do porozumienia! - Mickiewicz podsunął mi jedną z kartek i powiedział:
- Tu pan podpisze i po sprawie.
- Niech pan poczeka, podpiszę jak żona wróci, dobrze?
- Ok! - Oparł się wygodnie na sofie i wpatrzył w pusty ekran telewizora. - A swoją drogą, co panu szkodziło: pół ekranu? Przecież to świetnie rozwija wyobraźnię.
W tym momencie wróciła Joanna. Trzymała w ręku rewolwer, który do tej pory spoczywał w szufladzie komody (na wszelki wypadek). Wiedziałem, że jest naładowany, więc odruchowo wyciągnąłem dłoń w uspokajającym geście. Za późno. Wymierzyła w głowę Mickiewicza i strzeliła. Krew trysnęła na lampę z kloszem w stylu Tiffany. Po krótkim namyśle strzeliła w drugą głowę, dla pewności.
- Kochanie, przecież to był urzędnik.
- Ale głupio gadał. - Chuchnęła w lufę jak rewolwerowiec z Dzikiego Zachodu.
- Fakt.
- Longina chciał zabrać albo twoją nogę, a zaraz serial.
- Właśnie też o tym myślałem. Ciało chyba po serialu sprzątniemy, co?
- A co z nim zrobimy?
Zastanowiłem się przez chwilę, myślałem o dole, kwasach, bagnach, a potem przypomniałem sobie słowa Windykatora.
- Na magazyn.
Przytaknęła, kiwając głową i chwyciła palcami podbródek.
- A rower i przyczepka?
- No właśnie nie wiem...
- Może zobaczymy co tam jest i się wystawi na Allegro.
- No widzisz, co dwie głowy to nie jedna!
- Dobra, włączaj, bo serial. A ten tu, mówiłam, zagraca.
W połowie serialu do drzwi coś zachrobotało. To Longin drapał swoją biszkoptową łapką. Chyba zgłodniał.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
andro · dnia 21.03.2015 18:17 · Czytań: 919 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 24
Komentarze
Heisenberg dnia 21.03.2015 18:17 Ocena: Bardzo dobre
Tekst ma potencjał, surrealistyczna fabuła bardzo ciekawa, opowiadanie na pewno warte przeczytania.

Jednak całość niedopracowana i trochę niechlujnie napisana. Poniżej podam przykłady błędów. Jeśli tekst zostanie poddany korekcie, może zostać przeniesiony na górną półkę.

Czyli tak:
1. Literówki:
Cytat:
specjanie

specjalnie
Cytat:
podnosła

podniosła
Cytat:
Chmm

Hmm...
Cytat:
Acha

Aha
Cytat:
sfatygownego

sfatygowanego

2. Dialogi
http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi

3. Interpunkcja, np.:
Cytat:
Obie były brzydkie(,) ale ta z jego prawej wydała mi się łagodniejsza w rysach.

Cytat:
Cóż można rzec na takie diktum(,) usłyszane w zimny jesienny wieczór od dwugłowej istoty z rowerem i przyczepką?

(i chyba "dictum" ;) , nie "spolszczałbym" takich zwrotów)
Cytat:
były uniwersalne tak bardzo(,) jak tylko pozwala na to obszerność pojęcia

Cytat:
To znaczy będzie(,) ale jej nie będzie.

Cytat:
przyczepką załadowaną tajemniczymi paczkami(,) owiniętymi folią spożywczą


Poza tym:
Cytat:
W 2004 roku

słownie

No i drobne powtórzenia, typu:
Cytat:
Nazywa się... - Zastanowiłem się, czy przedstawiał mi się.



I ogólnie trzeba przejrzeć tekst.
Poprawiaj ;)
andro dnia 21.03.2015 21:04
Dzięki za uwagi - co mogłem, to poprawiłem. Mam nadzieję, że jest lepiej :)
Heisenberg dnia 21.03.2015 21:55 Ocena: Bardzo dobre
Jako że, widzę, poradnik pomógł tylko trochę, to jeszcze Cię trochę pomęczę z tym zapisem dialogów. Przyda Ci się na przeszłość ;)

Cytat:
To bym panu zwin­dy­ko­wał z miej­sca. - po­wie­dział z roz­ma­rze­niem w gło­sie.

w takich miejscach bez kropki. Generalnie wypowiedź dialogowa i wtręt narratora, to jedno zdanie, dlatego kropka po "miejsca" zbędna. I tak wszędzie ;)

Jeśli mamy na końcu wypowiedzi bohatera znak zapytania czy wykrzyknik, to nie jest on elementem kończącym zdanie, stąd wtręt narratora tu również małą. Czyli w tego typu miejscach:
Cytat:
Ile? - spy­ta­łem rze­czo­wo.

masz zapisane idealnie poprawnie.
Jednak już w tym miejscu:
Cytat:
- No co też! - żach­nął się wy­raź­nie - czy ja pies jakiś?

zrobiłbym z tego "dwa zdania":
"- No co też! - żachnął się wyraźnie. - Czy ja pies jakiś?" Czyli tak samo, jak to masz (słusznie i poprawnie) np. tutaj:
Cytat:
- Z War­sza­wy? - zdzi­wi­łem się. - Toż to bę­dzie ze sto sie­dem­dzie­siąt ki­lo­me­trów.



Interpunkcja: ogólnie jest dobrze, ale są też proste błędy. Najważniejsze: 2 czasowniki w jednym zdaniu muszą być oddzielone przecinkiem (chyba że jest coś w stylu "i" czy "albo";). Podobnie w przypadku imiesłowu obok czasownika (chociaż niekiedy autorzy omijają tę zasadę, jeśli uznają, że tak będzie lepiej. Ale musi to być świadome). Pewnie to doskonale wiesz, no ale trzeba mieć to na uwadze.
Wypunktuję jeszcze takie przykładziki:
Cytat:
przy­tak­nął(,) z roz­bra­ja­ją­cą pro­sto­tą ki­wa­jąc obie­ma gło­wa­mi.

(A nie lepiej "z rozbrajającą prostotą przytaknął obiema głowami"? )
Cytat:
Przy­je­chał za­rdze­wia­łym ro­we­rem(,) z przy­czep­ką za­ła­do­wa­ną ta­jem­ni­czy­mi pacz­ka­mi(,) owi­nię­ty­mi folią spo­żyw­czą lub szma­ta­mi.

Cytat:
spy­ta­ła żar­to­bli­wie Jo­an­na(,) za­bie­ra­jąc jego

Cytat:
po­wie­dzia­łem(,) kle­piąc dłoń­mi w ko­la­na.



Przejrzyj tekst powoli, na pewno wyłapiesz jeszcze jakieś literówki. Ja już jedną mam:
Cytat:
pró­bo­wa­łem za­pro­te­sto­wać ale Jo­an­na po­ło­żył(a) dłoń


I te powtórzenia też pozmieniaj :)
Cytat:
Nazywa się... - Zastanowiłem się, czy przedstawiał mi się.

Np. "Zastanowiłem się, czy podał mi nazwisko"/"Zadałem sobie w myślach pytanie, czy gość podawał nazwisko"/"Czy on w ogóle mi się przedstawił?"

Masz bardzo dużo "to" w tekście - zwróć na nie uwagę, pousuwaj/pozmieniaj chociaż kilka.

Poprawiaj, poprawiaj... Przeczytaj cały tekst, wyłapiesz jeszcze trochę takiej "optyki", jakiej przykłady podałem. A jak już się dostatecznie namęczysz, to pomyślimy o awansie ;)
andro dnia 23.03.2015 09:05
Teraz powinno być lepiej...
Heisenberg dnia 23.03.2015 18:18 Ocena: Bardzo dobre
No i dobra. Redakcja ukontentowana :)
To teraz łap jeszcze ocenę. Bardzo mi się opowiadanko podobało
Dirk dnia 24.03.2015 10:14
Dobre opowiadanie! Zaczyna się nieco kafkowsko, a kończy świetną krytyką wyznawanego przez wielu stylu życia, opartego na pochłanianiu seriali i generalnie innej papki wyświetlanej na różnych kanałach telewizyjnych. Choć z początku wydawało mi się, że to oderwanie tekstu i zachowań bohaterów od rzeczywistości (jakby do mnie przyjechał facet z dwoma głowami, to jednak zdziwiłbym się trochę bardziej) będzie przeszkadzać, ale na szczęście nie. Pasuje do reszty (nawet jeśli na dobrą sprawę niewiele o świecie przedstawionym wiemy), a zakończenie pozytywnie zaskakuje. Celna ironia zawsze w cenie!

Żadnych błędów stylistycznych nie zauważyłem, a nie będę się czepiać na siłę, bo nie warto.

Pozdrawiam, a może raczej, patrząc na avatar bardziej pasuje tu słynny tekst w jednym z sześciu milonów form komunikacji: „May the force be with you”.
zajacanka dnia 24.03.2015 18:14
Hehe, andro! Uśmiałam się! :)
Ale żeby psa za kowalika?! No, fakt, odsetki...
Dobrze się czyta, uśmiech sam się pojawia, absurd pełną gębą. Czegóż więcej chcieć?
Bardzo na TAK!

Kisski rozbawine :)

A.
andro dnia 24.03.2015 20:08
- zajacanka, to nie jest żaden absurd - ta historia wydarzyła się naprawdę ;)
- Dirk, avatar niezmienny od siedmiu lat - oczywiście nawiązuje w pokrętny sposób do nicku. C3PO był androidem, a jednak "andro" to po grecku mężczyzna. W każdym razie: - Trzymaj się jasnej strony mocy!
Dobra Cobra dnia 25.03.2015 20:19 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry tekst!

andro,

Dobrze kombinujesz, człeku! Otoczka opo bardzo na tak. Brawo za to,że na rowerze. No i ta cała gadka okejos, choć trochę lekkości brak. Końcówka ma jaja, a jak coś ma jaja to jest dobre (makaron).

Wywal jedynie nazwę Allegro, bo to kryptoreklama. No, chyba, że Ci za to płacą, to co innego. W przeciwnym wypadku zamień choćby na: portal aukcyjny. I Sony Bravia też do wywalenia z tych samych powodów.

Się podoba, się czyta.

Z ukontentowaniem,

DoCo
al-szamanka dnia 27.03.2015 11:49
Cytat:
- No tak, to pan - (Z)zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

szyk: Przy­je­cha­łem pana zwin­dy­ko­wać.
Cytat:
- No - (Z)z roz­bra­ja­ją­cą pro­sto­tą po­ki­wał obie­ma gło­wa­mi.

Cytat:
- A to pro­szę wejść! - (O)otwo­rzy­łem furt­kę i ge­stem za­pro­si­łem go na teren po­se­sji.
- Rower bym wpro­wa­dził - (W)wska­zał jed­nym z pod­bród­ków swój po­jazd. Druga głowa po­zo­sta­ła nie­ru­cho­ma.

Cytat:
- Pro­szę, pro­szę! - (M)mach­ną­łem przy­na­gla­ją­co dło­nią.

Cytat:
- Chyba nie, parę chwil - (R)ro­zej­rzał się oczy­ma jed­nej głowy po obej­ściu

Cytat:
- Przej­dzie­my do wnętrz? - (G)gość wska­zał ręką dom.

Cytat:
- Pro­szę do środ­ka - (P)po­ło­ży­łem dłoń na klam­ce.

Cytat:
- W czym? - (Ł)łyp­nął na mnie jedną parą oczu.

Cytat:
i, naj­wi­docz­niej, pewny do­pię­cia swego.

zbędne przecinki
Cytat:
- Na­zy­wa się... - (U)usi­ło­wa­łem przy­po­mnieć sobie, czy in­dy­wi­du­um do­ko­na­ło pre­zen­ta­cji.

Cytat:

- Mic­kie­wicz - (W)wy­rę­czył mnie ma­cha­jąc kur­tu­azyj­nie czap­ką. - Star­szy Win­dy­ka­tor Adam Mic­kie­wicz

Cytat:
- Ok! - (O)oparł się wy­god­nie na sofie i wpa­trzył w pusty ekran te­le­wi­zo­ra.

Cytat:
- Ale głu­pio gadał - (C)chuch­nę­ła w lufę jak re­wol­we­ro­wiec z Dzi­kie­go Za­cho­du.


Uśmiechnęłam się do tekstu parokrotnie.
Lekki i dosyć zabawny.

Pozdrawiam :)
andro dnia 27.03.2015 12:01
Cóż, trudno zastosować się do rad dwóch osób, jeśli są one różne.
Oto, jakie uwagi (patrz wyżej) miał Heisenberg.
Cytat:
Cytat:
To bym panu zwin­dy­ko­wał z miej­sca. - po­wie­dział z roz­ma­rze­niem w gło­sie.

w takich miejscach bez kropki. Generalnie wypowiedź dialogowa i wtręt narratora, to jedno zdanie, dlatego kropka po "miejsca" zbędna. I tak wszędzie ;)

Jeśli mamy na końcu wypowiedzi bohatera znak zapytania czy wykrzyknik, to nie jest on elementem kończącym zdanie, stąd wtręt narratora tu również małą. Czyli w tego typu miejscach:
Cytat:
Ile? - spy­ta­łem rze­czo­wo.


Pozdrawiam. Dziękuję za odwiedziny :)
Heisenberg dnia 27.03.2015 12:14 Ocena: Bardzo dobre
Widzę, że dialogi trudne bardzo ;)
Pozwolę sobie wyrazić zdanie, że Al-Szamanka nie ma racji, pisząc, ze powinno byc np.:
"- Chyba nie, parę chwil - Ro­zej­rzał (...)"
Ale tak:
" - Chyba nie, parę chwil. - Rozejrzał (...)" już może być.
Cytując poradnik, który Ci podsunąłem:
Didaskalia mogą też opisywać tzw. tło dialogowe, czyli to, co dzieje się dookoła rozmawiających bohaterów, jak oni sami się zachowują, jak wygląda otoczenie itd.

– (…) Teraz jest trochę lepiej. – Uśmiechnęła się figlarnie i dodała: – Nasza praca świadczy o nas.

Ale już w:
"To bym panu zwin­dy­ko­wał z miej­sca - po­wie­dział z roz­ma­rze­niem w gło­sie." - Tylko i wyłącznie tak, jak napisałem wyżej.
al-szamanka dnia 27.03.2015 12:47
Heisenberg napisał:
" - Chyba nie, parę chwil. - Rozejrzał

Skomplikowana sprawa, Berg.
Cytat:
, bo np. w tym zdaniu...
- No tak, to pan - zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

... jak by było poprawnie?
tak?
- No tak, to pan - zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki - przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.
czy?
- No tak, to pan. - Zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

Miladora wie na pewno, a ja mam teraz mieszane uczucia, bo już myślałam, że wiem :D
Wasinka dnia 27.03.2015 12:54
al-szamanka napisał/a:
No tak, to pan - zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki - przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.
czy?
- No tak, to pan. - Zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

Obie wersje są poprawne, ale w tym przypadku wybrałabym drugą.
Heisenberg dnia 27.03.2015 13:01 Ocena: Bardzo dobre
Myślę, że bardziej pasuje druga wersja. (Tylko ważna ta kropka po "to pan" ). Ale np.:
Cytat:
- W czym? - łyp­nął na mnie jedną parą oczu.

Tu bym zostawił właśnie tak, jako jedno zdanie. "Łypnął" w tej sytuacji potraktowałbym jako nie "tło dialogowe", tylko coś związanego z wypowiedzią, skróconą wersję "powiedział, łypiąc na mnie jedna parą oczu".
Też trochę chyba zależy od autora, od tego, jak potraktuje didaskalia, czy jako dopowiedzenie czegoś do dialogu, czy jako coś oddzielnego. Ważne, żeby didaskalia nie zaczynały się małą literą po kropce albo wielką bez kropki czy tam innego wykrzyknika.

A, i jeśli Miladora powie coś sprzecznego z tym, co napisałem, to automatycznie cofam moje słowa ;)

Przepraszam Autora za offtop, ale myślę, że rozważania są jednak ściśle związane z tekstem.
jackass1408 dnia 27.03.2015 13:15
Dialog zamyka się kropką wtedy, gdy narracja nie odnosi się do wypowiedzi bohatera. W przykładzie do poprzedniego punktu narracja (czyli odpowiedział Adam) odnosiła się do wypowiedzi. Kropki po wypowiedzi zatem nie było.

Przykład z kropką zamykającą wypowiedź:

– Dobranoc. – Otworzył drzwi i wyszedł.
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/.../jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
Czyli poprawnie jest:
al-szamanka napisał/a:
- No tak, to pan. - Zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

Z małej jest, kiedy odnosi się do aktu wypowiadania raczej chyba na pewno:)
Miladora dnia 27.03.2015 15:06
Ale się zawiązała dyskusja na temat zapisu dialogów. :)
I dobrze, bo sporo autorów ma z tym problemy.

Najłatwiejszym sposobem przyswojenia sobie zasad jest zapamiętanie, że:
1. Jeżeli po wypowiedzi następuje jakakolwiek kwestia "mówiona" (powiedział, zapytał, stwierdził, orzekł, krzyknął itp.), to niezależnie od tego, czy wypowiedź zakończona została znakiem interpunkcyjnym (oprócz kropki), czy nie - piszemy ją małą literą, gdyż jest to jedno zdanie.
Na przykład:
- Pan Gulo? - krzyk­nął zza płotu.
- To bym panu zwin­dy­ko­wał z miej­sca - po­wie­dział z roz­ma­rze­niem w gło­sie.
- Mic­kie­wicz - wy­rę­czył mnie(,) ma­cha­jąc kur­tu­azyj­nie czap­ką. - tu "wyręczył" również wskazuje na "mowę".

2. Jeżeli natomiast po wypowiedzi następuje jakaś "czynność" (kiwnął głową, machnął ręką, wzruszył ramionami, zatrzasnął drzwi itp.), to są to dwa zdania, z którego pierwsze musi kończyć się jakimś znakiem interpunkcyjnym, a drugie zaczynać wielką literą.
Na przykład:
- No tak, to pan. - Zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki. - Przyjechałem zwindykować pana.
- A to pro­szę wejść! - Otwo­rzy­łem furt­kę i ge­stem za­pro­si­łem go na teren po­se­sji.
- Rower bym wpro­wa­dził... - Wska­zał jed­nym z pod­bród­ków swój po­jazd.

3. Są także sytuacje, gdy część wypowiedzi przenosi się poza wtręt narracyjny - wtedy, niezależnie od tego, czy dotyczy "mowy", czy "czynności", stosujemy małe litery.
Wypowiedź ta powinna jednak być spójna.
Na przykład:
- Ale... - pokiwał głową - nie tędy droga.
- Nie zgadzam się - za­pro­te­sto­wa­łem - na takie rozwiązanie.
- Aaa... - mach­nął dło­nią - ostat­nio się nie mogę po­ła­pać, bo to u niego róż­nie.
W przypadku:
- No tak, to pan - zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki - przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana. - widać wyraźnie, że są to dwa zdania, a nie kontynuacja wypowiedzi.

4. Istnieje jednak pewna dowolność, jeżeli autor uzna, że wypowiedź i następujący po niej wtręt narracyjny stanowią czynność jednoczesną.
Na przykład:
- Aha. A wszy­scy Mięci... - za­wa­ha­ła się.
- Z War­sza­wy? - zdzi­wi­łem się.
- Nie ma mowy! - obruszył się.
- Czyżby? - westchnęła.
- Chętnie skorzystam - uśmiechnął się z wdzięcznością.
Chociaż można zapisać to także inaczej:
- Chętnie skorzystam. - Mężczyzna uśmiechnął się z wdzięcznością.

Długo Cię nie było, Andro, i długo Cię nie czytałam, więc tak, po starej znajomości, zasugeruję, żebyś dopracował tekst, bo szkoda go, gdyż jest interesująco surrealistyczny. ;)
Oprócz interpunkcji i dialogów rzuciło mi się jeszcze w oczy:
Cytat:
jakby dwie osoby na raz mó­wi­ły.

- jakby dwie osoby mówiły naraz.
Cytat:
Zwró­ci­łem uwagę na jego ubra­nie. Skła­da­ło się z ele­men­tów gar­de­ro­by do­bra­nych do sie­bie tak

Pogrubione zbędne.
Cytat:
w ko­lo­rze lila - róż

- lilaróż -
To tak na szybko, ale gdy poprawisz, mogę wrócić, by sprawdzić interpunkcję, bo od strony stylistycznej jesteś całkiem niezły. :)

Miłego :)
Wasinka dnia 27.03.2015 15:09
Jeżeli nie kończymy wypowiedzi, a w trakcie wykonujemy czynność, to wówczas może nie być kropek i dużej litery w narracji między wypowiedzią.
Czyli może być też tak:
al-szamanka napisał/a:
- No tak, to pan - zsiadł z ro­we­ru i pod­szedł do furt­ki - przy­je­cha­łem zwin­dy­ko­wać pana.

Tyle że ogólnie mniej zręcznie to wygląda w tym wypadku. I lepiej z wersją z kropkami, jak już wspominałam.

Bo to jest tak samo, jakby napisać coś takiego:
- Muszę - poprawił się na stołku - naprawić nogi tego krzesła.

Czyli niejako narracją "czynnościową" przerywa się wypowiedź.



Zasady są takie - bardzo ogólnie:
Jeżeli narracja dotyczy wypowiedzi (spytał, rzekł, dodał, stwierdził itp.), niezależnie, czy ma na końcu wykrzyknik czy znak zapytania, wówczas przy narracji mała litera kropki po wypowiedzi się nie stawia.
- Mogę usiąść - przytaknął.
- Mogę usiąść? - zapytał.
- Mogę usiąść! - krzyknął.
- Mogę usiąść... - zawahał się.


Jeżeli po wypowiedzi następuje narracja niedotycząca jej, czyli na ogół wiąże się z czynnością, że tak powiem, ruchową, wtedy na końcu wypowiedzi jest kropka (lub inny znak), a narracja zaczyna się dużą literą.
- Usiadłem. - Rozsiadł się wygodnie na krześle.


Jeśli wypowiedź jest przerwana narracją, to niezależnie od czegokolwiek, nie stawiamy kropek (chyba że na samym końcu wypowiedzi), a narracja jest małą literą.

Są oczywiście pewne niuanse, które ustala sam autor.




Wybaczcie, że nie jestem Miladorą, ale akurat wlazłam, to rzekłam od siebie. ;)


Andro, tekst przeczytam, gdy czas mi nieco odpuści.




PS Łomatko, pisałam razem z Milą, jak widzę. To już sobie idę.

Pozdrowienia.
Miladora dnia 27.03.2015 15:24
Wasinka napisała:
PS Łomatko, pisałam razem z Milą, jak widzę. To już sobie idę.

To czysty przypadek, że akurat czytałam opowiadanie i dyskusję. :)
Ale też już sobie idę - odwołana przez domowe sprawy.
andro dnia 27.03.2015 20:19
Łomatko, cóż za dyskusja na temat dialogów wywiązała się pod "Windykatorem"...
Poprawię jeszcze raz, tylko troszkę później, bo weekend mam bardzo pracowity.
Mila, Wasinka, Jackass, szamanka - dziękuję za odwiedziny.
swistakos dnia 04.04.2015 13:35
Trochę kiczowate opowiadanko. To spodnie windykatora są fioletowe, czy lilaróż?
andro dnia 06.04.2015 19:55
swistakos, dużo nie wniosłeś do dyskusji swoim kiczowatym komentarzem, ale dzięki - dopóki go nie dodałeś to nie mogłem nic napisać pod swoim tekstem. (swoją drogą, trochę bez sensu)
A do dodania mam tyle, że tekst został poprawiony pod kątem uwag Miladory i, mam nadzieję, że ta wersja już się jakoś trzyma kupy
SzalonaJulka dnia 12.07.2015 00:45
andro, ando, jakoś mniej mi żal nogi rosomaka, niż biednego kowalika!!! Może to znaczy, że nadaję się na windykatora? Może mi już druga głowa kiełkuje? Obym nie trafiła na magazyn.
Fajna proza, w Twoim stylu - jak lubię. Czekam na więcej!
Pozdrawiam
SzJ
Galernik dnia 21.09.2016 13:27 Ocena: Świetne!
Prze-pysz-ne andro! ubawiłem się, obśmiałem się jak norka!
Wrócę tu jeszcze, jak będzie mi smutno,
pozdrawiam, G.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty