Nie czas umierać... - Mia M.
Proza » Obyczajowe » Nie czas umierać...
A A A
Od autora: Dawno mnie nie było.
Wrzucam kolejny fragment. Bez zachowania, tak jak i wcześniej, chronologii.
Z góry dziękuję za opinie, uwagi i sugestie.

- Najgorsza w życiu jest przeciętność! – wrzeszczała matka, próbując wyjść z jasnej trumny, jakby naprędce zbitej z nieoheblowanych, surowych desek. Z takiej samej jak ta, w której podczas wojny pochowano babcię Marylę. – Nie możecie mnie pochować w czymś takim! Nie możecie!

Marysia krzyknęła, siadając gwałtownie na łóżku. Leon też się poderwał i dotknąwszy delikatnie ramienia, poczuł, że żona drży. Wilgotne włosy szczelnie przywarły do nagich pleców.

- Nie możemy jej pochować w tej trumnie – powiedziała przerażona, z trudem łapiąc powietrze.

- To tylko sen, Marysiu.

- Nie możemy jej pochować w trumnie po babci Maryli, słyszysz?!

- Ale kogo, kochanie?

- Mamy.

- Ale mama żyje.

Obróciła się do niego zdziwiona, blada, prawie przeźroczysta.

- Jak to żyje? Przecież Paulina…

- Paulina kłamie, Marysiu. Nie wierz jej. Twoja siostra od dawna kłamie.

- Ale…

- Mama żyje i jest zupełnie zdrowa. Lekarze mówią, że to cud. – Leon nadal głaskał jej rękę, ale zauważyła, że nie było już w tym czułości. Nawet zaczęło boleć. - Właśnie wczoraj przeprowadziła się do nas, nie pamiętasz?

W tej samej chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich mama. Zupełnie zdrowa i taka piękna.

- Mama? – szepnęła Marysia. – To naprawdę ty?

- Tak córeczko, to ja.

- Ale… - Łzy zaczęły kapać na obnażone piersi.

- Wszystko będzie dobrze. – Dźwięczny, opanowany głos uleciał chyba gdzieś dalej, bo słyszała ją coraz słabiej. – Wszystko będzie dobrze i znowu będziemy razem – ja, tatuś, ty i twoja siostrzyczka. Tylko musisz to w końcu zrobić, córeczko. Musisz.

- Ale co mam zrobić, mamo?

- Powieś się...

Kobiecy krzyk ponownie rozciął czarną, głęboką ciszę. Przez chwilę siedziała wyprostowana jak struna, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Spojrzała na drzwi. Zamknięte. Obok, na plecach, z rozrzuconymi po bokach rękami, Leon oddychał spokojnie.

- Boże – szepnęła, przykładając dłonie do twarzy. Była gorąca i lepka. – Co za sen.

Narzuciwszy na siebie cienką koszulkę, wzbudzając subtelne drgania powietrza, zeszła na dół, pogrążony teraz w kompletnych ciemnościach. Przytrzymawszy się poręczy, noga za nogą, mając w pamięci zdarzenie sprzed kilku lat, powoli pokonywała stopnie. Nie chciała zapalać światła, dobrze się czuła w mroku, choć wiedziała, że coś się może w nim czaić. Rolety założyli po serii włamań, które, mniej więcej o tej samej porze, rok temu, miały miejsce dwie ulice dalej. W trzech przypadkach złodzieje wynieśli sprzęt o sporej wartości, podczas gdy właściciele spali w najlepsze na piętrze, a w jednym z domów spał również pies, siedemnastoletni, głuchy jak pień. Podniesiona roleta otwarła drogę srebrzystej smudze i Marysia przez chwilę stała w jej blasku, by przy dźwięku pracującej lodówki, nie słyszeć przytłumionego skrobania. Dochodziło jakby spod podłogi.

- Tu jesteś. - Leon zakradł się jak wytrawny włamywacz, ale ona nawet nie drgnęła. Jak magma, zastyga na moment, przytrzymana własnymi myślami. - Nie możesz spać?

- Ona naprawdę umarła – powiedziała w kierunku, skąd napływało światło. Księżyc przechylił kostropate oblicze, przyglądając się Ziemi z ukosa.

- Tak bardzo mi przykro, kochanie. – Podszedł i przyciągnął ją do siebie, a ona wtuliła się w pachnące przerwanym snem ciało. Wyglądali teraz jak srebrzysty kokon, zewnętrzna osłona odrębnych celów i marzeń, połączonych doraźną żałobą. Przez chwilę mieli do siebie tak blisko.

- Nie zdążyłam jej tego powiedzieć – wyszeptała wprost w męską pierś, która bez sprzeciwu przyjęła słonawą wilgoć. Leon ostrożnie gładził drżące, szczupłe ramiona.

- Ona wiedziała Marysiu. Ona to wiedziała.

- Nie zdążyłam, rozumiesz? Umarła, a ja jej nie powiedziałam.

- Matki wiedzą takie rzeczy, maleńka. – Pomyślała, że dawno już tak nie mówił. - Twoja mama również.

Oderwała się nagle, jak sopel, rozczarowany zbytnio nagrzanym dachem, i nawet półmrok nie zdołał ukryć zdziwienia w zmrużonych oczach, podobnych teraz do oczu kota, czyhającego na tłustą mysz.

- O czym ty mówisz?

- No... - zawahał się. - Że mama wiedziała, że ją kochasz.

Marysia uśmiechnęła się lekko. Wyglądała teraz dokładnie tak, jak wtedy, gdy się poznali. Niewiele się zmieniła. Nadal nosiła gładko zaczesane włosy i malowała wyłącznie rzęsy. Wprawdzie kilka kurzych łapek bez zaproszenia osiadło w kącikach oczu, jednak oprócz uroku, podkreślały jej ugruntowaną pozycję w świecie zdominowanym przez cyfry. Nikt już za nią nie gwizdał.

- Ale ja nie o tym.

- A o czym? – Bruzda między czarnymi, gęstymi brwiami Leona pogłębiła się.

- Napijmy się kawy – zaproponowała. - Jutro sobota, odeśpimy.

- Dobrze – zgodził się. - Chcesz czarną?

- Czarną.

Usadowiwszy się na krześle, tuż przy oknie, uważnie śledziła każdy ruch męża. Nie bez zdziwienia zauważyła, że zeszczuplał i… coś jeszcze… jakby przybyło mu mięśni. Tak, teraz to widziała dokładnie. Wyraźnie zarysowane zdobiły jego brzuch. Ćwiczysz? - nie zapytała. Od dwóch tygodni wracały, wciąż i w kółko. Słowa, choć słyszane niewyraźnie, boleśnie dobitne. „Pani mąż ma kochankę”. A potem trzask odkładanej słuchawki i cisza. I ten skurcz w dole brzucha. Ciągle trzymał.

- Proszę. – Zielony kubek chuchał obłokiem pary, która jak dym z komina przy bezwietrznej pogodzie, ulatywała prosto do góry. – Cukru?

- Nie. Dzisiaj chcę poczuć jej gorycz.

Leon usiadł naprzeciwko i ziewnął dyskretnie. Lewy profil, oświetlony wędrującym po nieboskłonie księżycem, zdradzał zmęczenie, a dwie szramy – dłuższa i krótsza, załamana w jednej trzeciej – sprawiły, że Marysia uśmiechnęła się bezwiednie.

- To co miałaś na myśli? – podjął, gdy ona, w ramionach nocnej porcji kofeiny, wciąż milczała. – Co chciałaś powiedzieć mamie?

- Nie mogę uwierzyć, że umarła. – Drżenie w głosie było wyraźnie słyszalne. - Umarła. Nie ma jej.

Trzy ostatnie dni obfitowały w wyczerpujące emocje. Niedowierzanie zmieszane ze smutkiem, złością i żalem dopełniało przejmujące poczucie pustki. Od momentu, gdy nieświadoma ciężaru informacji, odebrała telefon od siostry, żyła jak za szybą. Za szybą z grubego szkła.

- Wiem, kochanie. I rozumiem cię. – Leon końcówkami palców musnął policzek żony, który przecięła szklista łza. - Na śmierć bliskiej osoby nigdy się nie jest przygotowanym. Ból zawsze jest wielki.

- Boże – szepnęła. – Jak to strasznie boli. Nie przypuszczałam... Nie przypuszczałam, że będę płakała.

- Przecież to twoja mama, Marysiu.

- Tak, to moja mama – zadumała się. – Mama, której nienawidziłam.

Leon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie relacje łączyły obie kobiety, teraz jednak wyglądał na szczerze zaskoczonego. Cień oburzenia pojawił się chwilę później.

- Co?

- Co, co? - spojrzała na niego zupełnie spokojna, splatając dłonie na kubku. Lewa powieka drgnęła. Raz i drugi. - Nienawidziłam własnej matki, ot co.

- Nie mów tak. Może nie było między wami bliskości, ale to nie była nienawiść.

- Nic nie rozumiesz, Leon.

- To mi powiedz – poprosił z naciskiem. – Daj mi szansę. Co takiego wydarzyło się między wami?

Milczała przez dłuższą chwilę i kiedy pomyślał, że nic już więcej nie powie, usłyszał:

- Jakby poczekała z tym umieraniem, może w końcu potrafiłaby kogoś pokochać.

- Nie rozumiem.

- Na zimę zostałaby babcią – widząc konsternację męża, jakby nie do końca dotarła do niego treść słów, dodała, śmiejąc się histerycznie:

- Będziemy mieli dziecko, Leon. Będziemy mieli cholerne dziecko.

I wybuchła płaczem.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Mia M. · dnia 27.03.2015 07:44 · Czytań: 720 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 11
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Heisenberg dnia 27.03.2015 08:10
Ciekawe, fabuła przemyślana (wszystko "do siebie pasuje" ). Bohaterka, myślę, dobrze skonstruowana i głęboka psychologicznie.

Dobry język. Dopracowane. Gdzieś tam są pojedyncze błędy optyczne, jakaś zgubiona spacja itp., ale to tylko szczególik. Ogólnie jest naprawdę dobrze. Czytało się płynnie i "czuć" wyrobiony styl.

Cytat:
Naj­gor­sza w życiu jest prze­cięt­ność!

To prawda :)

Pozdrowienia
jackass1408 dnia 27.03.2015 09:49
Bardzo dobrze napisany tekst. Ciekawie zarysowane relacje matki z córką oraz męża z żoną.
Cytat:
- Tak bar­dzo mi przy­kro, ko­cha­nie – pod­szedł i przy­cią­gnął ją do sie­bie, a ona wtu­li­ła się w pach­ną­ce prze­rwa­nym snem ciało. Wy­glą­da­li teraz jak sre­brzy­sty kokon, ze­wnętrz­na osło­na od­ręb­nych celów i ma­rzeń, po­łą­czo­nych do­raź­ną ża­ło­bą.
Jeden z lepszych fragmentów według mnie. Dwoje niemal obcych ludzi, których splata uczucie straty.

Pare sugestii:
Cytat:
wrzesz­cza­ła matka pró­bu­jąc wyjść z ja­snej trum­ny,
"matka, próbując" imiesłowy oddzielamy przecinkiem.
Cytat:
- Boże – szep­nę­ła przy­kła­da­jąc dło­nie do twa­rzy.
To samo... "szepnęła, przykładając"
Cytat:
- Do­brze – zgo­dził się z ocho­tą. Szcze­rą lub uda­wa­ną.
|Dziwnie to drugie zdanie brzmi w odniesieniu do całości.
Cytat:
że ze­szczu­plał i… Coś jesz­cze… Jakby przy­by­ło mu mię­śni.

po trzykropku wielka litera raczej niekonieczna
Cytat:
Wy­raź­nie za­ry­so­wa­ne, zdo­bi­ły jego brzuch.
zbędny przecinek
Cytat:
- Nie. Dzi­siaj chcę po­czuć jej go­rycz.

zalatuje melodramatem
Cytat:
spra­wi­ły, że Ma­ry­sia uśmiech­nę­ła się.

nie masz tak, że po uśmiechnęła się oczekujesz jakiegoś dopowiedzenia? (np. uśmiechnęła się smutno) byc może, to moje złudzenie, ale dałbym się uśmiechnęła
Cytat:
pod­jął, gdy ona, w ra­mio­nach noc­nej por­cji ko­fe­iny, wciąż mil­cza­ła.
dla mnie lepiej brzmi: gdy ona wciąż milczała w ramionach...
Cytat:
- Co co?
Nie lepiej "Co, co", bo teraz trochę jak cucu brzmi:)
Cytat:
- Nic nie ro­zu­miesz, Leon.- To mi po­wiedz – po­pro­sił z na­ci­skiem. – Daj mi szan­sę zro­zu­mieć.
Cytat:
I wi­dząc kon­ster­na­cję męża, jakby nie do końca zro­zu­miał treść słów, do­da­ła, śmie­jąc się hi­ste­rycz­nie:- Bę­dzie­my mieli dziec­ko, Leon. Bę­dzie­my mieli cho­ler­ne dziec­ko.I wy­bu­chła pła­czem.
W tym pierwszym wypadku "i" jak dla mnie zbędne.
Duża dawka emocji i potencjału
pozdrawiam
przemek
Mia M. dnia 27.03.2015 10:05
Dziękuję obu Panom za komentarz :).
Cieszę się z Waszych opinii i z Twoich sugestii jakass... tekst już poprawiłam. Zostawiłam tylko ten "melodramat" i nocną porcję kofeiny ;). Jeszcze to przemyślę.
Bernierdh dnia 27.03.2015 19:50
Bardzo dobry tekst. Świetnie sportretowane relacje rodzinne, ta żałoba, która czasami bywa uczuciem znacznie bardziej dwuznacznym i skomplikowanym, niż zwyczajny smutek.
Zakończenie doskonałe.
Mi to zdanie z kawą też brzmi średnio, jakby mniej subtelnie od reszty, ale to twoja wizja :)
Niezwykle mi się podobało. Pozdrawiam serdecznie :)
Mia M. dnia 28.03.2015 16:58
Mhmmm...
Cytat:
- To co mia­łaś na myśli? – pod­jął, gdy ona, w ra­mio­nach noc­nej por­cji ko­fe­iny, wciąż mil­cza­ła. – Co chcia­łaś po­wie­dzieć mamie?

- To co mia­łaś na myśli? – pod­jął, gdy ona wciąż milczała w ra­mio­nach noc­nej por­cji ko­fe­iny. – Co chcia­łaś po­wie­dzieć mamie?
Sama nie wiem :)
Dziękuję Bernierdh za miłe słowa. Jak to dobrze kiedy to, co piszemy, podoba się innym, nie tylko nam samym ;).
Quentin dnia 29.03.2015 18:43 Ocena: Dobre
O ludziach, których wszyscy znamy

Muszę przyznać, że zajrzałem bardziej przez ciekawość. Pomyślałem sobie, że skoro fragment jakiejś większej całości, sprawdzę czy działa tu zasada oper mydlanych ;) czyli nawet jak nie oglądasz, kumasz, o co chodzi ;)

Efekt końcowy mnie zadowolił. Twój tekst, Mia, przywodzi mi na myśl twórczość Inarritu. Gość świetnie podejmuje temat międzyludzkich relacji. Rzuca tezą na początku, a potem tylko przytakujemy głową.

Ludzie kochają się i nienawidzą, Ufają sobie i podejrzewają się nawzajem, a na końcu umierają albo dają życie. Tak już jesteśmy stworzeni.

Pozdrowienia
Quen
Mia M. dnia 30.03.2015 20:48
Dziękuję za odwiedziny Quentin. Inarritu powiadasz? Zaraz wygoogluję kto to taki ;).
I również pozdrawiam
zajacanka dnia 30.03.2015 21:29
Bardzo dobry tekst. Wiele wątków się pojawia, każdy ciekawi. Poszukam chyba wcześniejszych, o ile jeszcze tu są,.
Podoba się.
Kiss
A
Mia M. dnia 01.04.2015 10:59
Tak, wcześniejsze jeszcze tu są. Zapraszam do poczytania. I dziękuję za odwiedziny i bardzo przychylny komentarz, Zajacanko. Ech... jak to skutecznie motywuje do dalszego pisania :).
Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 16.04.2015 21:33
Przede wszystkim widzę w tekście wielki zgrzyt. Niby poważny temat, jakim zawsze (mam nadzieję) jest śmierć matki, podany został w towarzystwie nieistotnych opisów, których najbardziej gryzącym przykładem jest opis przyrostu mięśni męża ;) Odebrałem wrażenie oglądania stypy, na której wszyscy płaczą i jednocześnie robią coś małostkowego na styl przeglądania materiałów reklamowych Media Markt.
Nie podoba mi się taka estetyzacja przykrości, którą obecnie napotykam niestety coraz częściej. Głównie estetyzację zła w horrorach, które (zło) w efekcie staje się pociągające. Podobnie u Ciebie smutek córki jest ładny, a łzy na obnażonej piersi słodkie erotycznie ;)
Mia M. dnia 17.04.2015 11:51
No dobra Ekszyn... najpierw się zdenerwowałam, potem obraziłam ;) , a potem po raz kolejny wczytałam w to, co napisałam... i wiesz co? Faktycznie zwróciłeś uwagę na coś, czego ja, amatorka, która dopiero zaczęła swoją przygodę z pisaniem, do tego oszołomiona pozytywnymi komentarzami, wcześniej nie widziałam :).
Dałeś mi do myślenia.
Dzięki za odwiedziny i komentarz :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty