Sekretna Historia. Wyspa Kamiennych Pieniędzy cz. 1 - Krystiansuper25
Proza » Przygodowe » Sekretna Historia. Wyspa Kamiennych Pieniędzy cz. 1
A A A

 Rok 124 p.n.e.

           

           Sylwian był gotowy do ataku. Jego upór i zdecydowanie przewyższało wszystko to, co miał do” powiedzenia” rozum. Wystarczyło tylko podnieść rękę do góry i dać sygnał, by pierwsze strzały argosjańskich łuczników przeszyły niebo i rozpoczęły krwawą wojnę.

            Kachorra tylko czekał na rozwój wydarzeń, bowiem chciał by jego żołnierze w skupieniu i wytrwałości ruszyli do natarcia. Śmiał się szyderczo z niepewności i tchórzostwa wielkiego króla Sylwiana I. Dawni przyjaciele, a jednak wrogowie…

            Ogniste strzały przeszyły niebo. Rozpoczęła się wojna! Armia władcy Argosu licząca setki ruszyła na wojska Pana Ciemności, który władał tysiącami potężnych szkieletorów gotowych zniszczyć wszystko, co spotkają na swej drodze. Każdy z nich opancerzony był w stalową zbroję nie przepuszczającą strzał wroga i ognia spadającego z nieba. Kachorra wiedział, że wygrał. Jak bowiem można przezwyciężyć nie umarłych wojowników powstałych z grobu?

            Do walki przyłączyły się mityczne stworzenia i wielkie potwory. Z każdym zabitym żołnierzem Sylwian przyzywał jedną Ognistą Ćmę, by utrzymać swoją armię na pozycji. Lecz potwory Pana Ciemności były nie do przezwyciężenia. Chimery, Trójgłowe Hydry i Smoki niszczyły wszystko. Gryfy, Elfy, Rusałki i Orkowie padali na ziemię, gdy tylko ich współczynnik życia osiągał zero. Rozdzierające szczęki, magiczne kule i tajemnicze ołtarze voodu nie pomagały. Potwory wzrastały w siłę.  A słuchały się tylko Jego… największego z największych PARANATHORNA – mistycznego Smoka z wnętrza Ziemi  przyzwanego przez Kachorrę, by wykończyć wrogów i zapewnić sobie tym samym zwycięstwo. Od setek tysięcy lat nikt, żaden wojownik nie zdołał okiełznać tego Władcy z Głębi Ziemi… 

 

Po pięciu godzinach zażartej wojny, w której zginęły setki żołnierzy i potworów z obydwu stron, Sylwian poddał się. Nie było ratunku! Musiał to zrobić ze względu na swój lud. Nie mógł bowiem narażać ich na takie niebezpieczeństwo. A przecież było tak blisko… Cóż, każde królestwo musi kiedyś upaść… 

____________________________________________________________

Rozdział 1

Początek tego, co ma nastapić

 

                Tego lata pogoda była jak zwykle kapryśna. Padało, z nieba leciał wielkości grochu lub fasoli grad, dało się słyszeć burzę z piorunami. Z tego powodu ludzie chodzili w grubych, skórzanych kurtkach z założonymi na głowie kapturami, trzymając w ręku kolorowe parasole, po których z wolna spływały malutkie krople i odbijał się grad. Większość z nich zostawała w domu, gdzie byli zajęci oglądaniem telewizji, prowizorycznym ogarnianiem mieszkania, grą na współczesnych nowościach elektrotechniki – komputerach – zaczytani w lekturach zadanych na wakacje, bądź  po prostu rozmawiali czy esemesowali całymi godzinami przez telefon komórkowy. 

           Dzisiejszy dzień bardzo różnił się o tych szarych, poprzednich dni. Różnica była widoczna gołym okiem – pierwszy raz, od kiedy rozpoczął się czerwiec, świeciło słońce, a na dworze było strasznie parno i gorąco. Pogoda była w sam raz na to, aby w końcu rozpocząć przygotowania do przeprowadzki z miasta na wieś. Miało to nastąpić już dużo wcześniej, ale z powodu złego stanu pogody i niezałatwionych spraw w firmie taty, wyjazd opóźnił się o dobrych kilka tygodni.

           Ponieważ miasteczko Brainxton leżało na odludziu, stąd też prezes firmy Przeprowadzki tu i tam i ich wóz transportowy wynajęty przez rodziców bardzo spóźnił się na spotkanie z klientami, co też znacznie opóźniło moment wyprowadzki. Dla niektórych oznaczało to tą dobry moment, bo mieli więcej czasu na to by wykonać ostanie telefony pożegnania, dopiąć walizki na ostatni guzik, a przede wszystkim powspominać stare dobre czasy w wielkim domu. Takimi osobami byli właśnie 16-letni Krystian i jego o dwa lata młodsza siostra Marta. To właśnie oni już od ósmej rano wytrwale przygotowywali się do wyjazdu. Pakowali plecaki, przebierali się w różne rzeczy, chodzili z pokoju do pokoju w poszukiwaniu ostatnich bibelotów, ale wciąż jakoś nie mogli się spakować. Było to spowodowane licznymi telefonami od ich przyjaciół. Dzwonili oni głównie po to, by pożegnać się z nimi i życzyć im udanej podróży. Często takie rozmowy kończyły się płaczem i frustracją Marty, która mieszkała w Brainxton od dzieciństwa i znała wszystkich ludzi począwszy od tych młodszych, a skończywszy na tych starszych. W pewnym momencie dało się słyszeć jak dziewczyna pochlipuje w swoim pokoju. To właśnie wtedy na barkach Krystiana spoczywał obowiązek pocieszenia jej, gdyż rodzice w tym czasie byli zbyt zajęci rozmawianiem z panem od przeprowadzek.        

             Wspólnie z Krystianem i Martą w jednym domu, tylko że na górnym piętrze, mieszkali ich dziadkowie – babcia Janina i dziadek Kazimierz. Dla rodzeństwa byli oni praktycznie tym samym czym ich biologiczni rodzice, ponieważ to oni opiekowali się nimi, gdy rodzice do innych pobliskich miejscowości czy za granicę, by zarobić na utrzymanie domu rodzinnego. Ale i tak wszystkie obowiązki, jakimi obarczyli się rodzice, nie wystarczyły, by utrzymać całą czwórkę  plus dziadków. Musieli odsprzedać połowę swojego majątku, czyli cały parter z piwnicą, innym bardziej, zamożnym ludziom, którzy bez zbędnych zobowiązań kredytowych i bankowych utrzymają ten dom na wysokim poziomie.

             W końcu nadeszła chwila, kiedy rodzice skończyli rozmowę z prezesem firmy od przeprowadzek i nastał czas, by odjechać w nieznane. Po wrzuceniu ostatnich bagaży do samochodu towarowego Marta i jej brat zaczęli ze łzami w oczach żegnać się ze swoimi dziadkami. Trwało to dobrych kilka minut, co również było przyczyną nieznacznych opóźnień. Po chwili, kiedy pożegnania dobiegły końca, rodzeństwo wsiadło do starego  poloneza i odjechało. Nie wiedzieli jednak, że przed nimi nie tylko długa droga, lecz także wiele nieprzewidzianych i samoistnych zdarzeń, które mogą mieć wpływ na całą ludzkość.     

            W samochodzie grała głośno muzyka. Mama krzyczała na tatę i wyrzucała mu, że jak zwykle nie posłuchał jej i skręcił w lewo, a nie tak jak prosiła – w prawo.

        – Kochanie, przecież sama wiesz, że jakbyśmy skręcili w drugą stronę, to wpadlibyśmy w bagno i być może nigdy nie dojechalibyśmy do Crystal Cove.

        – Ja miałabym tego nie wiedzieć? Kpisz sobie ze mnie?! Kpisz? Przecież to ja  zrobiłam prawo jazdy wcześniej niż ty. I jeżdżę dłużej po tym świecie samochodem! Po za tym nie wiem czy wiesz, ale jest takie coś jak GPS i ono samo wskazało, żeby skręcić w prawo, a nie w lewo!

        – Myślisz, że nie słyszałem, co „powiedziało” to głupie urządzenie?

        – Wiesz, kochanie, to głupie urządzenie jest mądrzejsze od ciebie w wyznaczaniu trasy przejazdu.

        – Dobrze Aurelio! Przyznam Ci rację. Ale jeżeli nie dojedziemy na miejsce, to będzie to twoja wina!

        – Moja wina? Moja? Kochany, jest naukowo udowodnione, że wy mężczyźni nie dość, że mylicie prawą stronę z lewą, jesteście gorszymi kierowcami od nas oraz nie przestrzegacie zasad ruchu drogowego, to przede wszystkim, jak przychodzi co do czego, to panikujecie z byle jakiego powodu i robicie z igły widły. Nawet się wyprzedzać boicie. Przez was można czasami ześwirować.

        – Niby gdzie to wyczytałaś? W kolorowym pismaku dla udomowionych feministek wychowujących dzieci?         

        – A nawet jeśli, to masz coś przeciwko?

        – Wiesz, radzę ci zmienić kiosk, bo w tym, co gazety kupujesz to aż żal kupować, jak takie bzdury wypisują.        

       Wymiana zdań rodziców i ich poglądów co do kierowania pojazdem trwała dobre piętnaście minut. W końcu tata doszedł do wniosku, że im bardziej będzie przekonywał Aurelie o tym, że to on ma rację, tym bardziej ona będzie powoływać się na coraz głupsze przykłady, niemające nic wspólnego z rzeczywistością.

        Jak można się było spodziewać tata w trakcie swojej zażartej dyskusji z mamą skręcił w inną stronę, niekoniecznie tą  która prowadzi do Crystal Cove. Na nic zdał się kierowniczy umysł mamy. Nie znała ona tej trasy. Mimo że w wciąż jeszcze nie wyjechali z  Brainxton, to ta droga nie wydała się jej zbyt znajoma. Marcel – ojciec rodzeństwa również nie potrafił określić, gdzie dojadą korzystając z tej trasy. Jechał prosto, potem skręcił w prawo, a następnie w lewo. Droga i czas przejazdu dłużyły się niemiłosiernie. Asfalt, po którym jechali, miał coraz więcej dziur, aż w końcu przemienił się w bardzo wyboistą, polną drogę dlatego tata musiał zwolnić, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nastał w końcu późny wieczór, a oni nadal byli w podróży. Rodzina planowała, że do Crystal Cove dojadą o osiemnastej, ale cóż, nie zawsze ma się to, czego się chce.

          Ponieważ na dworze ściemniła się coraz bardziej, Marcel wraz z Aurelią zarządzili, że prześpią się w samochodzie, a rano poszukają innej trasy, którą można bezpiecznie dotrzeć do nowego miejsca zamieszkania.

          Pierwszy zasnął Krystian zmęczony całym pakowaniem, pocieszaniem Marty przed wyjazdem i w drodze. Po kilku minutach bardzo senna zrobiła się również jego siostra. Najdłużej z całej czwórki wytrzymali tylko rodzice, którzy, gdy spały ich dzieci, wyszli z auta, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

          Jak można się było spodziewać od początku, noc nie upłynęła wszystkim dobrze. Niewygodna pozycja podczas spania, twarde fotele, brak okrycia, dały o sobie znać już wczesnym rankiem, kiedy to wszyscy powinni być zwarci i gotowi do podróży. Nie było jednak tak przyjemnie. Bolały ich szyje, kręgosłupy, byli niewyspani. Na ich twarzach dało się dostrzec grymas niezadowolenia z przespanej nocy. Jakby tego wszystkiego było mało, zaczął padać rzęsisty deszcz.

        – No pięknie! – krzyknęła mama – Jak tak dalej będzie to nigdy nie dojedziemy do Crystal Cove. To wszystko twoja wina! – Aurelia popatrzyła się z wyrzutem na Marcela, machnęła ręką i odwróciła głowę w kierunku szyby. 

        – Co! Deszczyku małego się boisz? Przecież z cukru nie jesteś!

       Wraz z wypowiedzeniem tych słów na niebie było słychać huk. Burza.  

        – Już widzę, jaki tam „mały deszczyk” – powiedziała sarkastycznie Aurelia. – Chyba musisz udać się drogi mężu do laryngologa bądź przeczyścić uszy gdy w końcu wyruszymy i dojedziemy. 

        Silnik starego poloneza zawarczał. Samochód powoli, ociężale i z wielkim trudem zjeżdżał z pobocza, na którym się zatrzymali.

        – No już, samochodziku, już, zaraz będziesz na drodze – powtarzał Marcel, pochylając się nad kierownicą.

        Kiedy wreszcie pod kołami auta znów można było poczuć dziury, kolejny piorun uderzył w niebo. Krystian i Marta podskoczyli. Huk był bowiem tak mocny, że obudziłby umarłego.

        – Tato, nie powinniśmy się zatrzymać i przeczekać burzę? – spytała Marta. Z początku Marcel nic nie odpowiedział. – Tato?!

        – Nie córeczko, nie powinniśmy, chcesz być w domu, położyć się w ciepłym łóżeczku i przykryć świeżą upraną kołderką? Jeżeli tak, nie marudź!

        Nagle Marcel gwałtownie zahamował.

        – Poczuliście? Chyba w coś uderzyłem!

        – Żartujesz sobie! krzyczała rozhisteryzowana Aurelia

        – Pójdę sprawdzić.

        Tata wyją z torby położonej na tylnym siedzeniu stary, brzydki, przedwojenny parasol. Otworzył drzwi, rozłożył parasol i wyszedł. Kręcił się koło samochodu dobrych kilka chwil. Po chwili machnął ręką do Aureli, by ta wyszła.

        – Dzieci! Zostańcie na swoich miejscach! – powiedziała stanowczo mama. Wyjęła z torby drugi, już dużo nowocześniejszy parasol i wybiegła. To co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. – Marcel, co to jest?

        Pod kołami samochodu leżało coś bardzo owłosionego, ale przypominającego człowieka. Miało dwie ręce, dwie nogi i intymną część ciała wystającą spod jego długich, siwych włosów. Leżało nieruchomo.

        Aurelia niepewnym krokiem zbliżyła się do ofiary wypadku. Wyciągnęła rękę, zrobiła krok naprzód i… nagle poczuła jak coś chwyta ją za nogę. Wpadała w panikę, zaczęła krzyczeć, wołać Marcela, płakać. Ojciec szybko podbiegł, odciągnął na bok panikującą żonę i spojrzał w stronę samochodu. Nikogo pod nim nie było…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krystiansuper25 · dnia 10.04.2015 21:02 · Czytań: 709 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 13
Komentarze
Vanillivi dnia 10.04.2015 21:02
Witaj Krystianie, zacznę od wypisania błędów:

Cytat:
Jego upór i zdecydowanie przewyższało wszystko to, co miał do ” powiedzenia” rozum

Spacja w złym miejscu, powinna być przed cudzysłowem.

Cytat:
Wystarczyło tylko podnieść rękę do góry i dać sygnał, by pierwsze strzały argosjańskich łuczników przeszyły niebo i rozpoczęły krwawą wojnę.
Kachorra tylko czekał na rozwój wydarzeń, bowiem chciał by jego żołnierze w skupieniu i wytrwałości ruszyli do natarcia.

Powtórzenie: tylko.

Cytat:
Każdy z nich opancerzony był w stalową zbroję nie przepuszczającą strzał wroga i ognia spadającego z nieba.

Zalecana jest łączna pisownia nie z imiesłowami odczasownikowymi.

Cytat:
Jak bowiem można przezwyciężyć nie umarłych wojowników powstałych z grobu?

Jak wyżej.

Cytat:
Do walki przyłączyły się mityczne stworzenia i wielkie potwory. Z każdym zabitym żołnierzem Sylwian przyzywał jedną Ognistą Ćmę, by utrzymać swoją armię na pozycji. Lecz potwory Pana Ciemności były nie do przezwyciężenia.

Powtórzenie: 2x potwory.

Cytat:
Od setek tysięcy lat nikt, żaden wojownik, nie zdołał okiełznać tego Władcy z Głębi Ziemi…

Brak przecinka.

Cytat:
Padało, z nieba leciał wielkości grochu lub fasoli grad,

Niepotrzebna inwersja. Proponuję: Z nieba leciał grad wielkości grochu lub fasoli...

Cytat:
Tego lata pogoda była jak zwykle kapryśna. Padało, z nieba leciał wielkości grochu lub fasoli grad, dało się słyszeć burzę z piorunami. Z tego powodu ludzie chodzili w grubych, skórzanych kurtkach z założonymi na głowie kapturami, trzymając w ręku kolorowe parasole, po których z wolna spływały malutkie krople i odbijał się grad.

Powtórzenie: 2x grad.

Cytat:
Pierwszy raz, od kiedy rozpoczął się czerwiec, świeciło słońce, a na dworze było strasznie parno i gorąco. Pogoda była w sam raz na to, aby w końcu rozpocząć przygotowania do przeprowadzki z miasta na wieś.

Powtórzenie: była/było.

Cytat:
Pogoda była w sam raz na to, aby w końcu rozpocząć przygotowania do przeprowadzki z miasta na wieś. Miało to nastąpić już dużo wcześniej, ale z powodu złego stanu pogody i niezałatwionych spraw w firmie taty, wyjazd opóźnił się o dobrych kilka tygodni.

Powtórzenie: 2x to.

Cytat:
Ponieważ miasteczko Brainxton leżało na odludziu, stąd też prezes firmy Przeprowadzki tu i tam i ich wóz transportowy wynajęty przez rodziców bardzo spóźnił się na spotkanie z klientami, co też znacznie opóźniło moment wyprowadzki.

Z kontekstu wynika, że wóz należy do prezesa firmy, więc jego.

Cytat:
Dla niektórych oznaczało to dobry moment, bo mieli więcej czasu na to by wykonać ostanie telefony pożegnania, dopiąć walizki na ostatni guzik, a przede wszystkim powspominać stare dobre czasy w wielkim domu.

Zbędne słówko się wkradło (tą).
Powtórzenie: 2x to.

Cytat:
To właśnie oni, już od ósmej rano, wytrwale przygotowywali się do wyjazdu. Pakowali plecaki, przebierali się w różne rzeczy, chodzili z pokoju do pokoju w poszukiwaniu ostatnich bibelotów, ale wciąż jakoś nie mogli się spakować.

Brak przecinków, powtórzenia się.

Cytat:
To właśnie oni już od ósmej rano wytrwale przygotowywali się do wyjazdu. Pakowali plecaki, przebierali się w różne rzeczy, chodzili z pokoju do pokoju w poszukiwaniu ostatnich bibelotów, ale wciąż jakoś nie mogli się spakować. Było to spowodowane licznymi telefonami od ich przyjaciół.

Powtórzenie: 2x to.

Cytat:
Często takie rozmowy kończyły się płaczem i frustracją Marty, która mieszkała w Brainxton od dzieciństwa i znała wszystkich ludzi począwszy od tych młodszych, a skończywszy na tych starszych.

Zrezygnowałabym z zaznaczonego.

Cytat:
W pewnym momencie dało się słyszeć, jak dziewczyna pochlipuje w swoim pokoju.

Brak przecinka.

Cytat:
To właśnie wtedy, na barkach Krystiana, spoczywał obowiązek pocieszenia jej, gdyż rodzice w tym czasie byli zbyt zajęci rozmawianiem z panem od przeprowadzek.

Brak przecinków.

Cytat:
Wspólnie z Krystianem i Martą, w jednym domu, tylko że na górnym piętrze, mieszkali ich dziadkowie – babcia Janina i dziadek Kazimierz.

Brak przecinka.

Cytat:
Dla rodzeństwa byli oni praktycznie tym samym, czym ich biologiczni rodzice, ponieważ to oni opiekowali się nimi, gdy rodzice do innych pobliskich miejscowości czy za granicę, by zarobić na utrzymanie domu rodzinnego.

Brak przecinka. To zdanie brzmi bardzo kulawo przez nadmiar zaimków.

Cytat:
Dla rodzeństwa byli oni praktycznie tym samym czym ich biologiczni rodzice, ponieważ to oni opiekowali się nimi, gdy rodzice do innych pobliskich miejscowości czy za granicę, by zarobić na utrzymanie domu rodzinnego. Ale i tak wszystkie obowiązki, jakimi obarczyli się rodzice, nie wystarczyły, by utrzymać całą czwórkę plus dziadków. Musieli odsprzedać połowę swojego majątku, czyli cały parter z piwnicą, innym bardziej, zamożnym ludziom, którzy bez zbędnych zobowiązań kredytowych i bankowych utrzymają ten dom na wysokim poziomie.


Powtórzenie: utrzymanie/utrzymać/utrzymają

Cytat:
W końcu nadeszła chwila, kiedy rodzice skończyli rozmowę z prezesem firmy od przeprowadzek i nastał czas, by odjechać w nieznane. Po wrzuceniu ostatnich bagaży do samochodu towarowego Marta i jej brat zaczęli ze łzami w oczach żegnać się ze swoimi dziadkami. Trwało to dobrych kilka minut, co również było przyczyną nieznacznych opóźnień. Po chwili, kiedy pożegnania dobiegły końca, rodzeństwo wsiadło do starego poloneza i odjechało.

Powtórzenie: odjechać/ odjechało.

Cytat:
Po za tym, nie wiem czy wiesz, ale jest takie coś jak GPS i ono samo wskazało, żeby skręcić w prawo, a nie w lewo!

"Poza" piszemy łącznie. Brak przecinka.

Jak można się było spodziewać tata w trakcie swojej zażartej dyskusji z mamą skręcił w inną stronę, niekoniecznie tą która prowadzi do Crystal Cove.

Cytat:
Jak można się było spodziewać, tata w trakcie swojej zażartej dyskusji z mamą skręcił w inną stronę, niekoniecznie tą która prowadzi do Crystal Cove.

Brak przecinka.

Cytat:
Nie znała
Cytat:
ona
tej trasy.

Zbędne.

Cytat:
Nie znała ona tej trasy. Mimo że w wciąż jeszcze nie wyjechali z Brainxton, to ta droga nie wydała się jej zbyt znajoma. Marcel – ojciec rodzeństwa również nie potrafił określić, gdzie dojadą korzystając z tej trasy.

Powtórzenie.

Cytat:
Droga i czas przejazdu dłużyły się niemiłosiernie. Asfalt, po którym jechali, miał coraz więcej dziur, aż w końcu przemienił się w bardzo wyboistą, polną drogę dlatego tata musiał zwolnić, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nastał w końcu późny wieczór, a oni nadal byli w podróży.

Powtórzenie: 2x się.
Dlatego/do tego się rymuje i nie brzmi dobrze koło siebie.

Cytat:
Ponieważ na dworze ściemniła się coraz bardziej, Marcel wraz z Aurelią zarządzili, że prześpią się w samochodzie, a rano poszukają innej trasy, którą można bezpiecznie dotrzeć do nowego miejsca zamieszkania.

Literówka. Powinno być "ściemniło się"
Powtórzenie: 2x się.

Cytat:
Pierwszy zasnął Krystian, zmęczony całym pakowaniem, pocieszaniem Marty przed wyjazdem i w drodze.

Brak przecinka. Zamiast "i w drodze" dałabym "i drogą".

Cytat:
Najdłużej z całej czwórki wytrzymali tylko rodzice, którzy, gdy spały ich dzieci, wyszli z auta, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Usunęłabym zaznaczone.

Cytat:
Jak można się było spodziewać od początku, noc nie upłynęła wszystkim dobrze. Niewygodna pozycja podczas spania, twarde fotele, brak okrycia, dały o sobie znać już wczesnym rankiem, kiedy to wszyscy powinni być zwarci i gotowi do podróży. Nie było jednak tak przyjemnie. Bolały ich szyje, kręgosłupy, byli niewyspani. Na ich twarzach dało się dostrzec grymas niezadowolenia z przespanej nocy. Jakby tego wszystkiego było mało, zaczął padać rzęsisty deszcz.

Zobacz, ile masz powtórzeń w tym fragmencie.

Cytat:
– No pięknie! – krzyknęła mama – Jak tak dalej będzie, to nigdy nie dojedziemy do Crystal Cove.

Brak przecinka.

Cytat:
– Chyba musisz udać się drogi mężu do laryngologa, bądź przeczyścić uszy, gdy w końcu wyruszymy i dojedziemy.

Brak przecinków.

Cytat:
– Nie córeczko, nie powinniśmy, chcesz być w domu, położyć się w ciepłym łóżeczku i przykryć świeżą upraną kołderką? Jeżeli tak, nie marudź!

Chyba "świeżo upraną".

Cytat:
– Żartujesz sobie! - krzyczała rozhisteryzowana Aurelia

Brak myślnika.

Cytat:
Tata wyją z torby położonej na tylnym siedzeniu stary, brzydki, przedwojenny parasol.

wyjął

Cytat:
To, co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

Brak przecinków.

Cytat:
Wyciągnęła rękę, zrobiła krok naprzód i… nagle poczuła, jak coś chwyta ją za nogę.

Brak przecinka.

To z grubsza tyle, jeśli chodzi o niedoskonałości językowe
Jeśli chodzi o treść, to nie moje klimaty. Najgorszy jest wstęp: przesadzony patos, Pan Ciemności, ogniste strzały, szkieletory, żywe trupy, jak dla mnie to strasznie wtórne i kiczowate. Zamiast przerażać i intrygować śmieszy.
Imię jednego z bohaterów - "Kachorra" kojarzy mi się z serialem z Natalią Oreiro. Nie wiem, czy w jakiejś kulturze występowało jako męskie?
Początek pierwszego rozdziału dla odmiany wieje nudą, nie wiem, po co tak długo opisywać pogodę i uogólniać, co kto robi w wakacje. Mam wrażenie, że nie potrafisz odróżnić, co jest ciekawe, ważne dla opowieści, jak budować klimat, by nie uśpić czytelnika.
Ogólnie całość bardzo schematyczna, wtórna.
Pozdrawiam serdecznie
Heisenberg dnia 11.04.2015 19:10
A nie mówiłem? Nie mówiłem? Bez sensu tracić czas na jakąkolwiek korektę, jeśli ktoś nie odpowiada na komentarze.

A tekst świetny. Fabuła powala suspensem i innowacyjnością. Styl - popis ekwilibrystyki słownej. Gdybym napisał coś takiego, to zamiast w internet, od razu uderzałbym do wydawnictw. Środowisko języka polskiego winno bić pokłony.
zajacanka dnia 11.04.2015 19:11
Ciężko się toto czyta, nie ma płynności, lekkości, tak koniecznej do zainteresowania tekstem.
Anglobrzmiące miejscowości, a tu nagle polonez... Rozśmieszyło nieco :)

Nie gniewaj sie, nie obrażaj, nikt się nie czepia. Jesteśmy tu po to, żeby sobie nawzajem pomagac. Vanillivi zrobiła świetna robotę, wytykając Twoje potknięcia. Jeśli poważnie myślisz o pisaniu, schowaj dumę w kieszeń i sie ucz od tych bardziej doświadczonych.

Tyle!

Kisski :)

Heisenberg, no proszę Cię! Trochę powagi! :):):)
Bernierdh dnia 11.04.2015 21:40
WTF?!
Ta, jestem pewien, że Vanillivi zrobiła ci korektę (rzecz za którą normalnie musiałbyś wybulić kupę kasy, a nikt poważny nawet nie spojrzy na tekst z masą błędów) z powodu zazdrości. Absolutnie.
Zdecydowanie radziłbym ci pójść za radą zajacanki.
A tekst jest nawet w porządku, zwłaszcza jeśli to twoje początki. Nie urywa wiadomej części ciała, przed tobą jeszcze sporo pracy, a fabuła rzeczywiście wydaje się sztampowa, ale widziałem znacznie gorsze rzeczy. Mi też najmniej podobał się początek. Wybacz, ale zbyt wiele tu patetycznego kiczu.
Żaden ze mnie mistrz pióra, ale udzielę ci kilku rad, na wypadek, gdybyśmy okazali się jednak godni lektury twojego następnego tekstu:
- Wywal imię Kachorra. Mi też kojarzy się z serialem. Natalia Oreiro to fajna laska, ale... no wiesz.
- Jeżeli fragmenty nie wnoszą nic do historii, to też je wywal. Zabawne dialogi mogą zostać, bo wnoszą humor, ale nie przesadź. Przyznaję, że utarczki dzieciaków były w porządku.
- Jeśli musisz opisywać bitwy fantasy w tak klasycznym wydaniu, spróbuj robić to w ciekawszy sposób. Wiesz, jakiś oryginalny, mniej przypominający legendę lub pierwszą stronę poradnika do Herosów. Czy początek nie byłby lepszy, gdybyś pokazał fragment bitwy z perspektywy tego całego Kachorry? Np, moment przyzywania smoka?
- Słuchaj innych. Nie tylko na tym portalu. W ogóle.
To by było na tyle. Pozdro i do zobaczenia (?)

Ps: Bohaterowie są Polakami, którzy przeprowadzili się do Stanów lub UK i wzięli ze sobą poloneza, tak?
Ps2: Heisenberg mistrz :)

[EDIT]Okay, przeczytałem notki od autora nad twoimi innymi tekstami. Chyba też niepotrzebnie straciłem czas. Plaga jaka?
Jeśli przez dwa lata nikt nie ściągnął twojego ego w dół musi ono szybować wysoko ponad chmurami.
Krystiansuper25 dnia 11.04.2015 21:58
Dobra na teraz na serio... mam dzisiaj zły humor więc trochę się wbiłem na portal w złym czasie, a teraz podusmujmy:

1) Jak tekst umieścić w wordzie to wyrazy te są duzo dalej od siebie , czyli rzecz jasna nie ma powtórzeń.

2) Imię Kachorra to nie jakiś tam sobie byle jaki serial z byle jaką Natalią Olejną tylko moje własne wymyślone xD

3) Inwencja twórcza autora specjalnie wstawiła tutaj te śmieszne nazwy miasteczek a potem poloneza miało być tak inaczej, tu miasto Crystal Cove, a nagle masz ni stąd ni zowąd nie pasujący do tego klimatu polonez, pochodzący z polski; specjalnie to uczyniłem, aby nadać klimat

4)
Cytat:
Bohaterowie są Polakami, którzy przeprowadzili się do Stanów lub UK i wzięli ze sobą poloneza, tak?

Odp. NIE!!!!!!!!!!!!!! xD

Mimo wszystko dziękuję za pomoc.

PS 1 ten tekst w wordzie nie ma aż tylu powtórzen i co wy dodiaska rozumiecie pod słowem schematyczny?
xD

PS 2 Na prolog nie miałem weny, ale dzięki Bernierdh za podrzucenie wątku do prologu, bo na to nie wpadłem xD.

Ps 3 Chcecie żebym wyrzucił imię... Ogłaszam konkurs na lepsze imię dla mojego bohatera xD Wszelkie propozycje można składać w komentarzach pod tekstem

PS 4
Cytat:
Jeżeli fragmenty nie wnoszą nic do historii, to też je wywal

Co masz na myśli mówiąc to?

PS 5 Ma ktoś jakieś dobre zasady stawiania przecinka, bo ja wciąż mam problem z interpunkcją xD

POZDRAWIAM W JAKŻE ZLYM HUMORZE
Bernierdh dnia 11.04.2015 22:50
Doceniam próbę rehabilitacji i inni pewnie też docenią, bo to są bardzo mili ludzie, więc przepraszam za wynurzenia nad twoim ego. Jestem dumny :)
1. Czytaj tekst na głos, choćby szeptem i wtedy zobacz jak to jest z tymi powtórzeniami. Ja, żeby ich uniknąć używam zasady raz na dwa, trzy akapity. To nie tyczy się oczywiście spójników, ale z nimi też nie wolno przesadzać.
2. Okay, serial rzeczywiście jest głupi, ale ja jestem jedynym męskim fanem Natalii Oreiro w Polsce (sam sobie nadałem ten tytuł) więc wara od niej bo zabiję :)
3. Ale to się kupy nie trzyma. Poza tym imiona bohaterów też są polskie.
4. A ja byłem taki dumny że na to wpadłem :(
5. Schematyczny czyli taki dość typowy, rozumisz, nie grzeszący oryginalnością.
6. No problem. Jak wydasz książkę to dzielimy się zyskami :)
7. Jędrzej. A tak seriously to polecam metodę na Sapkowskiego (geneza pięknego imienia Visenna) - bierz jakiś słowniczek, listę imion jakiejś starej kultury, czy legendy i korzystaj. Nikt nie będzie płakał jak weźmiesz imię z Beowulfa czy Pieśni o Nibelungach. Osobiście uwielbiam imiona celtyckie, choć nieraz dość dziwne.
8. Nie miałem na myśli konkretnego fragmentu, to taka ogólna rada.
9. Ja się nie znam w ogóle, stawiam na czujkę i często widać tego efekty :(
Tak BTW, na pp są poradniki dla debiutantów, zajrzyj koniecznie.
No to pokój. Życia szkoda na nerwy.
zajacanka dnia 11.04.2015 23:00
Na prawo, na głównej stronie, jest poradnik użytkownika, a tam... poradnik użytkownika, a tam kilka tekstów do przeczytania i zapamietania. Głównie Elwiry. Polecam.
amsa dnia 26.06.2015 20:46
Krystiansuper25 - hm, zaczęłam czytać, nawet miałam ochotę poprawiać, ale... Tknięta jakimś przeczuciem zajrzałam do moich szanownych przedmówców. Drogi Autorze, jeśli ktokolwiek poświęca swój czas, a to uczyniła zwłaszcza Vanillivi, a był to jej czas prywatny, nie wiem czy jesteś tego świadom - nikt nikomu tutaj nie płaci za poprawki, może warto skorzystać z dobrych rad? Wygląda na to, że nie poprawiłeś niczego i to, mimo moich wcześniejszych chęci, odstręcza od czytania. Zajrzało do Ciebie parę osób, które znają się na pisaniu - zlekceważyłeś ich rady, lekceważąc w ten sposób czytelnika. Sam rozważ, czy to Ci się opłaca, bo Twoja opowieść straciła mnie, jako potencjalnego odbiorcę.

B)

Zaimki osobowe z małej litery
Cytat:
z nieba le­ciał wiel­ko­ści gro­chu lub fa­so­li grad,
- przestaw szyk - leciał grad wielkości
Krystiansuper25 dnia 27.06.2015 13:18
Poprawiłem swoją powieść, ale nie tu (bo chyba tu nie można) w pierwotnej wersji napisanej w Wordzie xD
amsa dnia 27.06.2015 13:32
Krystiansuper25 - rozumiem, jeśli nikt tego nie wyjaśnił, to klikasz w edytuj pod spodem tekstu i poprawiasz wg uznanych przez siebie propozycji. Ewentualnie wchodzisz w zakładkę Moje artykuły gdzie po prawej stronie masz także Edytuj/usuń, klikając otwierasz tekst do edycji. Żeby sobie ułatwić zadanie, możesz tekst przekopiować do edytora w którym naniesiesz poprawki i ponownie wkleisz na to samo miejsce, nie wciskaj przypadkiem usuń, bo zniknie cały artykuł. Poprawiamy teksty właśnie po to, aby następne osoby nie musiały ciągle wypisywać tych samych błędów.
Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości co do sposobu edycji zapytaj:).

Pozdrawiam

B)
Krystiansuper25 dnia 27.06.2015 14:03
Ok dziękuję, w najbliższym czasie po nadrobce lekcji w szkole zajmę się edytorstwem każdego mojego artykułu.
amsa dnia 27.06.2015 15:55
Krystiansuper25 - ok. jak widać wakacje to wcale nie koniec odrabiania lekcji:). W takim razie ja sobie poczytam, lecz nie będę zerkać na błędy:).

Pozdrawiam

B)
Krystiansuper25 dnia 27.06.2015 19:10
Ależ zajrzenie w błędy jak najbardziej mile widzane. Chciałbym abyś Ty (nie wiem czy chłopak czy dziewczyna z Ciebie), oczywiście jak znajdziesz czas, poprawiła wszystkie moje prace .

POZDRAWIAM
Krystian K.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:70
Najnowszy:ivonna