O niebieskich opowieść bardzo krótka… - Daniela Jadwiga Jarszak
Proza » Obyczajowe » O niebieskich opowieść bardzo krótka…
A A A

O niebieskich opowieść bardzo krótka…

 

 

Właściwie, to nie rozumiałem dlaczego mój tato pił. Ludzie mówili, że to bardzo dobry człowiek, że dusza gość, a przecież nam z bratem było tak ciężko. Tak bardzo ciężko. No i Mama. Coraz bardziej bezradna i zagubiona. Nie mogliśmy tego wytrzymać. Patrzeć jak z dnia na dzień nasz ukochany przecież Ojciec, staczał się coraz niżej. Do pracy szedł trzeźwy. Albo prawie trzeźwy. Bo musiał. Bo taką miał pracę. No, ale nie w domu. Mama coraz częściej płakała, ponieważ nie wiadomo kiedy, zawalił jej się cały świat. Z pięknego młodzieńca, w którym była tak bardzo zakochana, pozostał zaledwie cień i wyłaniała się coraz bardziej odrażająca maszkara.

 

A ona chciała być wciąż tak samo kochana, całowana, wielbiona. Nie wystarczaliśmy jej z bratem. Gdyby miała choć taką maleńką córeczkę. Z niebieskimi kokardkami, różowymi policzkami i blond, a choćby i nawet brązowymi włosami, to może czesałaby i plotła by jej te warkoczyki, albo szyła kolorowe sukieneczki i białe fartuszki do szkoły. Albo chodziłaby z nią na spacery i na zakupy. Bo przecież nie z nami. Gdyż my uciekaliśmy z bratem z domu do chłopaków na podwórko, kiedy się tylko dało i gdzie się dało; a potem dalej i dalej. Penetrowaliśmy z coraz większym zapałem i zapamiętaniem inne dzielnice i rewiry. Dobrze, że nasze miasto, to Trójmiasto. Mieliśmy więc o wiele więcej możliwości, by uciec tym dalej i z a p o m n i e ć. Potem przyszedł czas na rock and roll i cały ten kolorowy muzyczny świat. Głośnymi więc dźwiękami broniliśmy się przed domowym piekłem i coraz bardziej spodlonym wizerunkiem naszego ojca. Przed awanturami i zrozumiałymi już atakami histerii Mamy.

 

Pamiętaliśmy przecież, jak zaledwie kilka lat wstecz, Tato brał nas na ręce, rzucał na wzburzone fale, by nauczyć pływać, wędrował z nami po morenowych wzgórzach, skąd obserwowaliśmy całą Zatokę Gdańską. Opowiadał, kim będziemy gdy dorośniemy. Kreślił przed nami cudowne i wspaniałe życie. Chodziliśmy z nim też na konie do Sopotu, gdzie już wtedy poczuliśmy przedsmak wolności. I z tej oto właśnie perspektywy budowaliśmy naszą fantastyczną przyszłość. Z cudownie zielonych grzbietów nadmorskich wzgórz i grzbietów bałtyckich fal rozpryskujących się o brzeg, oraz grzbietów dorodnych klaczy, bądź ogierów. Śniliśmy wraz z ojcem oraz spokojną i ciepłą nad wyraz matką, cudowny sen. Nie mogło przecież być inaczej.

 

A potem? A potem było już tylko coraz smętniej, coraz gorzej. Brat spakował swoje winylowe płyty i jakimś cudem uciekł do Austrii. I nie wrócił już nigdy. Mama zaczęła strasznie chorować. Aż w końcu rozstali się z ojcem. Nie było rachunku win, ani krzywd. Wiedzieli, że tak będzie dla nas najlepiej. Tak przynajmniej im się zdawało… I od tej pory nie widywaliśmy się już z Nim. Tak jakoś wyszło. Widać, za wszelką cenę pragnęliśmy w pamięci pozostawić ten wcześniejszy wizerunek taty. Kochanego, Dobrego, Opiekuńczego Ojca.

 

Spotkałem go dopiero po iluś latach. Wyzwolił się z nałogu, ale był taki jakiś nieporadny, niepewny siebie, za wszelką cenę chciał zająć czymkolwiek swoje ręce, by się skryć w tym zajęciu, operowaniu nimi. Pozostała mu jednak ta zmiętoszona, zniszczona, bo nadmiernie pobrużdżona i poszarzała twarz. Nie wiedział też co zrobić z oczami, jak się ma zachować, co ma powiedzieć po tak długiej nieobecności w naszym życiu. Ktoś jednak przecież musiał przerwać to nabrzmiałe milczenie.

 

- Jak mama? – zapytał w końcu - Jak się teraz czuje? To prawda, że…

 

- Tak, to prawda. Nie widzi już prawie zupełnie i nie powinno cię to chyba dziwić, ale najpewniej nie chciała widzieć przyszłości. Takiej zwłaszcza, jaką nam zaserwowałeś. Wybacz, ale nigdy nie mogłem zrozumieć: DLACZEGO? Powiedz, to przez nas, tak? Przecież Mama…

 

- Tak, mama była dla mnie za dobra... To najlepszy człowiek jakiego kiedykolwiek spotkałem na swojej drodze.

 

- Więc dlaczego ? Powiedz to wreszcie! – musiałem to wykrzyczeć teraz, a nuż to jedyna okazja, bo gdzieś się znowu rozpłynie w niebycie. W jemu tylko znanej obecności bez nas i bez mamy… Poza tym, nie bałem się go już, byłem w końcu prawie dorosły i znacznie przewyższałem go wzrostem i sprawnością.

 

- Jeśli myślisz, że istnieje jakiekolwiek usprawiedliwienie, to się mylisz – odpowiedział bardzo spokojnie ważąc słowa, jakby się bał, że wykrzyczę się i ucieknę czym prędzej, że przerośnie mnie ta nieoczekiwana konfrontacja.

 

- Ale oczywiście, mam takie, jak każdy rasowy alkoholik – kontynuował nader spokojnie. - Pielęgnuję je w sobie od dawna. Dla siebie, bym nie skarlał i nie upodlił się do końca i dla was na wypadek takiego spotkania jak teraz. I jeśli ci to pomoże…

 

- Może chociaż Mamie. Miała żal, że zupełnie się od nas odwróciłeś, zamknąłeś we własnym świecie, nim zacząłeś jeszcze pić. Rozpłynąłeś się tak jakby we mgle i nigdy nie wytłumaczyłeś jej, co się naprawdę stało. To ją ostatecznie dobiło.

 

- Pamiętasz synu, mój wspaniały niebieski mundur? Kochałem ten mundur. Kochałem moją pracę. Marzyłem o niej od dziecka. I gdy tylko skończyłem właściwą szkołę, byłem dumny, że oto będę dbał o porządek, żeby nikt nikomu nie zrobił krzywdy, i żeby w tym kraju zniszczonym tak dotkliwie przez wojnę zapanował wreszcie ład i porządek. I że będę oto wykonywał właściwe zadania, mówiąc patetycznie, będę nareszcie wypełniał swoją wymarzoną misję.

 

- Nie rozumiem… Mama też kochała ciebie za te twoje ideały i twój oficerski mundur, my także byliśmy dumni…

 

- Tylko, że nie było was tam. Pod Stocznią, na Śląsku. Dostaliśmy rozkaz… Od Kogo? Od tych co nakradli, spustoszyli ten kraj i mieliśmy strzelać do swoich, do rodaków? Do tych, co z takim mozołem przez lata odbudowywali swoją ojczyznę? Mój wymarzony, niebieski mundur skalany czerwoną, robotniczą krwią, jak w tej rewolucyjnej pieśni, którą kazano nam śpiewać wcześniej na szkolnych akademiach. Nie tak to sobie wyobrażałem i nie jeden z nas, Synu, nie tak… Ale wtedy nie było czasu na myślenie. Wszystko działo się tak błyskawicznie... Histeria jaka opanowała naród, była wówczas nie do ogarnięcia. Pogubiliśmy się wówczas wszyscy. Zresztą, na własnej skórze odczuwasz teraz ty i twoje pokolenie efekty tego zbiorowego obłąkania...W nasze jednak umysły, ludzi z drugiej strony barykady, to szaleństwo wgryzło się szczególnie, przynajmniej w mój...

 

 

Cóż mogłem powiedzieć.? Przez lata łaknąłem jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Pamiętam jedno. Mój Ojciec nie kłamał nigdy. Mama zawsze to podkreślała, pomimo że…

 

… i otrzymałem je właśnie takie, nie inne. Czy było mi lżej, i czy Tacie zrobiło się od tego lżej? Następnej okazji już nie miałem, by go o to zapytać. Odszedł od nas po raz drugi na zawsze i o wiele za wcześnie…

 

Kazałem pochować go w niebieskim mundurze i z etiudą rewolucyjną, ale Szopena. Dla niego nie ma to najprawdopodobniej już najmniejszego znaczenia, ale dla mnie...

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Daniela Jadwiga Jarszak · dnia 13.04.2015 15:53 · Czytań: 1239 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 12
Komentarze
Vanillivi dnia 13.04.2015 17:49
Danielo Jadwigo, bierzesz na warsztat ciekawy temat, wpływ historii na życie jednostki dałoby się opisać w pasjonujący sposób. Szkoda jednak, że zatrzymałaś się na powtórzeniu pewnych schematów, powieleniu stereotypów. Tekst nie jest zły, szkoda jednak, że nie postarałaś się wejść w tę historię głębiej. Także Twój styl nie do końca mnie przekonuje. Momentami brzmi ładnie, ciekawie, momentami dość sztucznie. Uważam, że potencjał w tym opowiadaniu jest, ale jeszcze do zgłębienia, rozwinięcia, przepracowania pewnych rzeczy.
Pozdrawiam serdecznie
Daniela Jadwiga Jarszak dnia 14.04.2015 10:57
Szanowna Vanillivi (wybacz, ale trudno pisze się Twój odważny, bo dość sztucznie brzmiący nick), czy zwróciłaś uwagę na tytuł opowiadania? A po drugie, opowiedziałam historię z pozycji syna alkoholika, a nie samego alkoholika. Przedstawił mi ją tak, jak przedstawił. I tak zapisałam. Widzisz, przeżyłam osobiście tę historię dziejową, byłam w jej centrum. I widziałam zbyt dużo na ów czas. Zapewniam, to nie jest łatwe. Poza tym wierzyłam w wyobraźnię czytelnika, zwłaszcza, że tyle jest informacji na temat tych zdarzeń. Mamy nawet już odpowiednią kinematografię etc... Interesował mnie raczej skrótowy zapis, wierząc że powielanie tak znanego problemu, to jest alkoholizmu chociażby, co przybliżył dostatecznie Pilch i inni wielcy, mija się z celem. Poza tym sztucznym by to było naprawdę, gdybym wzięła się pogłębianie opisu, skoro nie znam osobiście problemu alkoholizmu.
Niewiele mógł też opowiedzieć o tym syn mojego bohatera. Wyparcie, albo eskapizm wcześniejszy pozbawił go wiedzy na ten temat... Więc z takiej tylko pozycji mogę Ci o tym opowiedzieć. Myślałam, że znajdziesz coś pomiędzy też.

Dla porównania odbioru tego opowiadania wklejam ów link, gdzie uznany felietonista, eseista, krytyk i pisarz ma zupełnie inny odbiór od Twojego. I już od dawna nie posługuje się nickiem, ma bowiem tę osobistą odwagę pisać , co myśli i brać za to odpowiedzialność.

http://minotauryda.blogspot.com/search/.../Jarszak%20Daniela%20J.

Niełatwo jest osobie piszącej, skoro są tak skrajne osądy tego samego. Więc jestem w kropce. Poprawiać, czy nie poprawiać? Aczkolwiek mężczyznom, problem, który opisałam może być nieco bliższy, aniżeli kobietom.

Niemniej bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za dogłębne pochylenie się. I przepraszam za kolejną przeciwstawną opinię do Twojej.

Ps. I wystarczy jedno imię. Używam dwóch, gdyż przy krótkim nazwisku, jest bardziej muzycznie, co ma dla mnie znaczenie. Właściwy rytm i brzmienie. Ale krytykę, równie dobitnie przyjmie jedno moje imię. :)
al-szamanka dnia 14.04.2015 11:19
Niezła opowieść. Momentami sporo ekspresji, która porusza.
Krótki tekst o długich dziejach rodziny, można go równie dobrze zminimalizować jak i rozbudować, bo jak wspomniała Vanillivi, potencjał rzeczywiście masz.
Niepotrzebnie piszesz mama, ojciec, nim z dużej litery, natomiast Kochanego, Dobrego, Opiekuńczego Ojca.
, to już naprawdę zbyt wiele patosu :)
Jak na mój gust nadużywasz wielokropków.
No i jakieś przecinkowe potknięcia się zdarzają.
... ale to już kosmetyka.
Pisz.

Pozdrawiam serdecznie :)
Tukas dnia 14.04.2015 11:51
Szanowna Autorko,

nie jest przyjęciem krytyki: wyśmiewanie się z czyjegoś nicku, dyskredytowanie czyjejś opinii ze względu dotychczasowy dorobek (proponuję znaleźć portal dla uznanych felietonistów, którzy biorą odpowiedzialność za swoje słowa) czy nawet płeć (sic), protekcjonalny ton ani krytykowanie anonimowości osoby, która (na Twoje życzenie, sama opublikowałaś tu tekst) komentuje Twój tekst w internecie. Napisanie na końcu tak niesympatycznej wypowiedzi zdania, że się krytykę przyjmuje, to już obłuda konwenansu.

Co do tekstu: to ciekawy ekstrakt z, jak sama zauważasz, oklepanego tematu, bo punkt widzenia jest szczery, wyczerpujący i wiarygodny. Zgadzam się jednak z opinią Vanillivi, że w momencie, kiedy zaczynają się dialogi, chciałoby się, żeby brzmiały bardziej jak dialogi, czyli żeby były choć odrobinę mimetyczne. Tutaj wyglądają bardziej jak streszczenie dialogów przez narratora. Jeżeli wolno mi coś zaproponować, jako osobie, która skrywa się w cieniu internetowego incognito, żeby móc sobie poużywać - może warto byłoby po prostu zastąpić formę dialogową tak opisanym streszczeniem. Czyli, wyrażając myśl jaśniej, zostawić ich treść, wykasować didaskalia i dialogi opowiedzieć z perspektywy syna. Na przykładzie, zamiast: "- Pamiętasz synu, mój wspaniały niebieski mundur?" pisać: "Zapytał mnie, czy pamiętam jego niebieski mundur". Nie wymagałoby to rozwlekania opowieści, a brzmiałoby jakoś naturalniej.
Vanillivi dnia 14.04.2015 12:00
A więc Danielo, cóż bardzo często jest tak, że autor ma w głowie co innego, gdyż żyje opisywaną historią, a co innego może odebrać z niej czytelnik, który nie doświadczył tego samego, co autor. Ja lubię tematykę historyczną, czytam wiele tekstów na podobne tematy, staram się poszerzać wiedzę. Lubię, gdy tekst literacki dostarczy mi coś więcej ponad wiedzę, którą jestem w stanie wynieść z podręczników: wprowadzi mnie w atmosferę dawnych lat, pozwoli zrozumieć ciężar wyborów i psychologię ludzi, których dotyka.
A tu tego nie ma, jest prześlizgnięcie się po temacie alkoholizmu, bazując na schematach (masz rację, Pilch to już opisał, ale w takim razie po co czytać Ciebie?) i potem, co mogłoby być bardzo ciekawe, SPOILER: nawiązanie do wydarzeń w Stoczni, na Śląsku, tylko że zatrzymujesz się na frazach doskonale znanych z podręczników, kliszach słownych, "dostaliśmy rozkaz", "strzelać do rodaków", "mundur skalany krwią" i urywasz w momencie, gdy mogłoby się zrobić naprawdę ciekawie.
Na tytuł opowiadania uwagę zwróciłam, uważam, że jest dobry.
Ja nie upieram się, że mój odbiór jest jedynym właściwym, jest to po prostu moja subiektywna opinia i nie musi przeczyć temu, że jakiemuś krytykowi się podobało (zajrzałam z ciekawości pod podany link, ale z opinii widzę tam tylko zdanie w zajawce).

Niespecjalnie widzę związek między nickiem i braniem odpowiedzialności za słowa, tak prosto świat nie funkcjonuje chyba ;). Mogę zdradzić, że swój wybrałam w wieku lat kilkunastu, gdy pierwszy raz logowałam się na portalu i jestem już tutaj pod nim znana, więc nie zmieniam.

Pozdrawiam serdecznie :)
Daniela Jadwiga Jarszak dnia 14.04.2015 12:28
AL-Szamanko dziękuję za wnikliwą ocenę. Istotnie mam problem z interpunkcją. To moja pięta achillesowa, zwłaszcza, że mam dość bardzo uszkodzony wzrok po wylewie i trudniej mi dostrzec od razu, co należy. Mój bohater opowiada o rodzicach z ogromnym pietyzmem, stąd duże litery. Ale istotnie, stosuję je nierzadko. Może to już maniera.

Szanowny Tukas, czy Tukasie (teraz już nie wiem, jak napisać, by nie uznano to za wyśmiewanie się. ). Bo oto nie wyśmiewam się z nicku Szanownej Vanillivi,. Istotnie, brzmi on dla mnie trudno, że muszę go kopiować, a więc i niezbyt naturalnie. Tak to postrzegam, ale nie ironizuję. Może zwracam uwagę na problem projekcji przez ten fakt, a nie ośmieszam. To subtelna, acz wielka różnica.

A krytykę przedmówczyni doceniam, gdyż ma prawo widzieć tak, nie inaczej, czyli przez pryzmat siebie samej, nawet swojego nicku także, bo jest on naszym istotnym "płaszczem", i także wiele o nas mówi. Natomiast i ja mam prawo do własnej wypowiedzi. I podzielić się swoim dylematem, bo taki powstał w mojej głowie. Dylemat, a nie jakieś tam dyrdymały. Myślę, że wypowiedź moja w obliczu tak sprzecznych opinii i tak jest dość wyważona. I ma dać do myślenia raczej, a nie podszyta być złośliwością, którą tu niepotrzebnie wietrzysz. Za twoją opinię oczywiście także dziękuję, za agresywny i bardzo oceniający ton wypowiedzi, raczej nie. Dostrzegasz o wiele więcej, aniżeli ktoś czuje i myśli na temat danej kwestii. Zapewniam, niepotrzebnie. Poruszyłam raczej problem ukrywania się pod nickami, uważam to za istotną rzecz; bo jakże wtedy łatwo szafować opiniami. Sądzę, iż przyjmujesz to nadto osobiście. Dlaczego, aż tak?

Nie mogę Cię nawet pozdrowić, gdyż uznasz to za hipokryzję. A powiedz sam, czy zdrowych należy pozdrawiać, czy też nie? :)
Heisenberg dnia 14.04.2015 13:42
No tak to już jakoś jest na tym Portalu, że Userzy wymyślają sobie nicki i pod nimi figurują... Jeśli chcesz, Danielo, mogę Ci przesłać moje dane osobowe, adres, numer buta, czy co tam jeszcze jest potrzebne do wzięcia odpowiedzialności za opinię, a jest ona taka:
Tekst zaciekawił. To już coś znaczy, bo trudno mnie zaciekawić taką tematyką, jako że znam problem doskonale i zazwyczaj nudzi mnie czytanie o tym, jak to ciężko jest żyć alkoholicznej, rozbitej rodzinie. Rzeczywiście widać w utworze wiarygodność. Podobało się, mimo ciężkiego klimatu. Jednak na miejscu Autorki wziąłbym sobie do serca rady Vanillivi i Tukasa, bo oboje słusznie prawią. Al-szamanka oczywiście też. Ogólnie styl w opku jest... średni, mówiąc szczerze.

Danielo, jeśli zamieszczasz swoje teksty na portalach, to znaczy, że piszesz dla czytelników. Naturalne jest więc, że każdy czytelnik będzie miał własne zdanie na temat tekstu i każdy może je wyrazić. Dlatego pisanie, że ktoś ocenia przez pryzmat swojego nicku i nie bierze odpowiedzialności za swoją opinię, bo nie podpisuje komentarzy imieniem i nazwiskiem, uważam za co najmniej niestosowne. Porównywanie czyjegoś zdania do opinii wielkich twórców, felietonistów i krytyków, nakryję zasłoną milczenia.
Daniela Jadwiga Jarszak dnia 14.04.2015 14:58
Ależ nie neguję opinii, co podkreśliłam wyraźnie, skoro doprowadziła mnie do dylematu aż. W przeciwnym wypadku, w ogóle by on nie powstał. Co nie znaczy, iż nie mam wątpliwości co do każdej z nich z osobna i razem. Natomiast nasza percepcja, zawsze będzie przepuszczana przez nas samych, tj. nasze doświadczenia i wiedzę. Wiesz, jak nas rozpieszcza powodzenie. Jednakże, każdy dobry psycholog może napisać rozprawę o naszych zewnętrznych przejawach również. Czym w istocie są. Nick należy do jednego z nich. Nie wierzę w przypadkowość. Osobiście używam panieńskiego nazwiska i imion, które nadali mi oboje rodzice. A to z szacunku do nich. Problem ukrywania się pod nickami, literatów zwłaszcza i to dobrych literatów, poruszony był nie jeden raz i to nie przeze mnie. A ja tylko przychylam się do tej opinii. Zwłaszcza Redaktorzy winni nie bać się swoich nazwisk. Zakładając tak poważne forum, wszak wiedzą, co czynią. Jakże to miło by było, mieć za Mentora, konkretną osobę. Brzmi to jakoś i wiarygodniej i poważniej. Rozumiem nas początkujących, wystawiających się na pręgierz krytyki. Ale czy nick to tarcza ostateczna? Jesteśmy wrażliwcami, i tak dopadnie to naszą duszę, czy serce. Nawet grafoman ma swoje uczucia. Zresztą mamy prawo, albo zmienić coś, jeśli potrafimy, albo bronic swoich racji. Jednakże szkopuł polega na tym, że gdybyśmy potrafili, to od razu napisalibyśmy lepiej.


Nie chcę i nie chciałam urazić Vaniilivi, dlatego też bardzo świadomie przeprosiłam ją na końcu wypowiedzi i nie była to hipokryzja. Naprawdę, bardzo trudno mi się pisze ten nick. A ponoć prawda to prostota, której sama wciąż się uczę. Ale masz rację, słabo się tu bardzo poruszam, w tym momencie walczę z zap. płuc, i mam dość obniżony nastrój z tego powodu. Po prostu, jeśli już, to powinnam napisać o tym prywatnie. Z drugiej jednak strony nie chciałabym uprawiać lizusostwa, wszak to Vanillivi ma wpływ także na to czy i gdzie umieści moją pisaninę.

Dziękuję za wyczerpującą wypowiedź i jeśli kogokolwiek zraniła moja wypowiedź, choć otrzymałam podobną, (albowiem nasza wypowiedź słowna, czy też literacka, czy też nasz nick, czy nazwisko, to zawsze jednako jesteśmy to my) to przepraszam powtórnie. Może czasem warto użyć mniej dosadnych określeń, a mówiących to samo. Nie wiem.

Ps. Miast numeru buta wolałabym nazwisko tu i teraz, chyba, że Szanowny ma tak wiele do ukrycia, wtedy zostaje mi uszanować.


Droga Vanillivi.
piszesz tak:

"(...)(masz rację, Pilch to już opisał, ale w takim razie po co czytać Ciebie?) i potem, co mogłoby być bardzo ciekawe, SPOILER: nawiązanie do wydarzeń w Stoczni, na Śląsku, tylko że zatrzymujesz się na frazach doskonale znanych z podręczników, kliszach słownych, "dostaliśmy rozkaz", "strzelać do rodaków", "mundur skalany krwią" i urywasz w momencie, gdy mogłoby się zrobić naprawdę ciekawie. ...(...)"

Otóż wyjaśniam, iż te frazy, które tak pieczołowicie zacytowałaś, są dokładnie zacytowaną wypowiedzią ojca w ustach syna. Nie zmieniałam tu nic, a nic. W imię prawdy. To wszystko z mojej strony. Istotnie, wytworzył się problem. Nie wiem teraz, dla której z nas większy...

Ps. Przykro mi, ale pora mi iść do łóżka. Nadto wyczerpująca ta dyskusja, określając dość eufemistycznie tę szczególną wymianę zdań..
Heisenberg dnia 14.04.2015 17:26
To był sarkazm, ale okej. Można wejść na mój profil, tam jest link do mojego zaniedbanego pseudobloga, a tam, w zakładce "o mnie", są dane personalne, a nawet geneza powstania nicka!
Proszę tylko o niestosowanie wobec pozostałych Użytkowników zagrywek typu "podaj nazwisko, chyba że masz tak wiele do ukrycia".
Danielo, masz prawo negować słuszność czyichś opinii, odbijać zarzuty, prowadzić dyskusję itp. Nie spodobało mi się natomiast:
Daniela Jadwiga Jarszak napisała:
I już od dawna nie posługuje się nickiem, ma bowiem tę osobistą odwagę pisać , co myśli i brać za to odpowiedzialność.

bo na PP funkcjonujemy pod nickami, które sami sobie wybieramy, i raczej tak zostanie.

Szybkiego powrotu do zdrowia życzę :)
Daniela Jadwiga Jarszak dnia 14.04.2015 17:59
Dziękuję za życzenia zdrowia. Bardzo, bardzo mi potrzebne, bu już trzy tygodnie jestem udręczona.Ten but z kolei spowodował mój sarkazm. A ten cytat, to rzeczywisty cytat. Akurat rozmawialiśmy o tym problemie w takim tonie. Nie był to więc jakiś specjalnie złośliwy przytyk, a raczej bardzo konkretna propozycja.

A tak w ogóle to mam dużo do Was ciepła w sercu i życzliwości. I uśmiecham się w głębi na nasze rozmowy, bo przynajmniej iskrzy, jakoże moje samotne chorowanie już mię dostatecznie zmuliło, a nuta sarkazmu podbiła jedynie atmosferę. Pożonglowaliśmy sobie słowami, co jak sądzę, tym bardziej zbliża ludzi zmagających się z materią słowną. Chyba że, to małostkowe palanty by były. Ale tu nie ten poziom na szczęście. Co mnie niepomiernie raduje.

Serdeczności wiele i Tobie i moim Szlachetnym rozmówcom przesyłam. A na bloga, jasne że zajrzę, taka się we mnie ciekawość wzięła i rozbudziła. :)


Ps. Nie znalazłam adresu bloga... mam kłopoty ze wzrokiem, proszę więc o wskazówkę.
skroplami dnia 15.04.2015 02:22 Ocena: Świetne!
Witaj :).
Bywam tylko niekiedy i czytam tylko przypadkiem, na co przypadek wskaże i góra dwa trzy teksty.
Dziś, tylko Twój.
Styl prosty i prosto napisane a zatkało mnie.
Bo z treści przed i po alkoholicznej ból pomiędzy prostotą aż skwierczy.
Ok, nie rozpisując.
Po przeczytaniu zostają wrażenia, z krótkiej o niebieskim historii obrazy zgłębi niewidoczne słowami a buchające spomiędzy, przeszywające, istniejące, wciąż przyczajone i do odrodzenia się gotowe, od wieków ludzi prześladujące w chwili krótkiej gdy istniejemy dostrzegać się nie pozwalające jednak takim też Twym krótkim o niebieskim pisaniu, pozwalasz dostrzec z czym mam, mamy, do czynienia co dzień i wciąż i jak ślepi bywamy, dla niebieskich. Nie będę rozwijał, rozwinąłem niechcąco, "wina" autorki tekstu :).
Daj mi Panie takiej "winy" więcej :).
W sumie, całość bardzo dobra, nie mam żadnych zastrzeżeń tylko komplement:
całość na 5 :). Gratulacje :).
Daniela Jadwiga Jarszak dnia 16.04.2015 01:27
Skroplami


To bardzo piękne, co napisałeś. Podnosi na duchu bardzo. Czytałam wstępnie Twoje wiersze. Tyle w nich niezwykłości, zwiewności, tyle prawd głębokich się ukrywa pomiędzy, najprostszymi czasem słowami, których nie boisz się używać i całe szczęście!. Klimat tam jest taki, jakiego nigdzie indziej nie znajdziesz. Do takiej poezji trzeba dorosnąć. Ale to bardzo pobieżne wrażenia. Zajrzę tam jeszcze na pewno! Bowiem tyle tam magii i niespodzianek. To nie rewanż. Tak poczułam.

Uściski serdeczne.


I dla niepocieszonej Vaniilvili, iż tak mało na mój temat. Zaznaczam, że w tym akurat miejscu, ale polecam słów parę o Andermanie, drukowanego tuż przed moim opowiadaniem. Czy zasłużone to porównanie, nie wiem. Dla jednych tak, dla drugich pewnie nie...

http://minotauryda.blogspot.com/search?updated-max=2015-03-06T03:59:00-08:00&max-results=10&start=30&by-date=false
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty